Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

San Leonardo w Warszawie

Komentarze

W tym roku mieliśmy już kilka „degustacji najlepszych win roku”, jak trafnie zauważył ktoś na Facebooku. W moim prywatnym rankingu czołowe miejsce zajmie jednak spotkanie z 17 października z godziny 13:00. Wówczas Anselmo Guerrieri Gonzaga, właściciel słynnej Tenuta San Leonardo z włoskiego Trydentu, nawiedził Warszawę na zaproszenie swojego importera – DELiWINA i Winicjatywy. Bateria ośmiu roczników, którą zaprezentował, z pewnością przejdzie do annałów polskiej winomanii. Tego popołudnia dotknęliśmy winiarskiego absolutu.

Carlo i Anselmo Guerrieri Gonzaga. © Opera Wine.
Carlo i Anselmo Guerrieri Gonzaga. © Opera Wine.

„Transfer” San Leonardo do katalogu DELiWINA relacjonowałem już tutaj, wraz z degustacją rocznika 2007. Wcześniej zaś opisywałem wizytęchâteau i rozmowę z twórcą jego świetności – Carlo Guerrieri Gonzagą, a potem sprawozdawałem degustację pionową roczników 1990–2001 podarowanych nam przez markiza. To była wówczas, w 2009, z pewnością „degustacja roku”.

Somm & Chef Dinner '15 Gala Winicjatywy San Leonardo
Osiem dotknięć absolutu… © Wojciech Bońkowski

Wówczas rozpoczęliśmy od legendarnego rocznika 1990, pierwszego z czasów już prawdziwie nowoczesnych, pierwszego sezonu o naprawdę ciepłej, słonecznej pogodzie i prawdziwie dojrzałych aromatach owocowych, a zakończyliśmy 2001, który w każdym z kilkunastu kontaktów jawił mi się konsekwentnie jako „wino dekady”. Teraz w Warszawie mieliśmy od 2001 rozpocząć. I to wino znów błysnęło, choć gwiazd w kieliszkach mieliśmy więcej.

San Leonardo 2008 – rocznik obecnie wypuszczany na rynek; w DELiWINA kosztuje 282 zł. W bukiecie dominanta Cabernet Sauvignon (zielona papryka), potem otwiera się w kierunku jeżyny i jagody. Pomimo podwójnej dekantacji wino na podniebieniu jeszcze zamknięte, z drobnymi, bardzo szlachetnymi garbnikami. Smakuje „chłodno”, przy obfitym owocu wręcz mineralnie, jak przystało na ten konserwatywny w całych Włoszech rocznik. Ale można już pić, bo równowaga jest wspaniała. Po 4 godzinach w otwartej butelce kipi świeżością i wigorem. Wspaniałe wino i dobra niespodzianka, bo 2008 na razie nie ma entuzjastów wśród krytyków, którzy na razie zbyt są zajęci chwaleniem 2007. A ja sądzę, że z czasem 2008 dorówna rocznikom najlepszym – 2001, 2004, 1990. ♥♥♥♥♡

San Leonardo 2007 – w maju opisywałem ten rocznik następująco: „w smaku mamy już świeżość górskiego strumienia, imponującą strukturę przywodzącą okoliczne szczyty Dolomitów, drobno tkany dywan cabernetowych garbników, masę i pijalność zarazem”. Tym razem wino nie zrobiło aż takiego wrażenia, może nie miało swojego dnia? Wstrzemięźliwe, mało intensywne w zapachu, choć na podniebieniu pokazuje klasę słodyczą i szeroką panoramą. Z pewnością mniej kwasowości, mniej pietruszkowych nut Cabernet Sauvignon niż rocznik 2008. Dajcie mu czas – minimum 2–3 lata. Cena – 270 zł. ♥♥♥♥

San-Leonardo-2006

San Leonardo 2006 – rocznik w całych Włoszech wysoko ceniony za klasycyzm i równą jakość. Tutaj też wszystko jest na swoim miejscu – precyzyjne garbniki, dobrze skomponowane aromaty owoców (czerwonych raczej niż czarnych) i przypraw, z nutką umami. Ale też jak w większości Barolo, Brunello czy Amarone z rocznika 2006 po prostu nie należy tej butelki otwierać – jest w tzw. fazie zamkniętej, nieco przytłumiona, zdominowana przez nuty zielone. Pożyjemy, zobaczymy, na pewno się rozwinie (317 zł). ♥♥♥♥

San Leonardo 2005 – rocznik 2005 to enigma w całym północnych Włoszech. Niby bardzo dobry, ale… nigdy jakoś nie zachwyca. Nie ma ani przystępnej pijalności 2004, ani królewskiej pełni 2006. Garbniki ma cokolwiek suche, no i charakterystyczną dla 2005 wysoką, wręcz kwaśną kwasowość, która sprawia, że te wina w większości muszą jeszcze poleżeć (przyjemne w piciu zaczynają być niektóre Barbaresco). Czy to się sprawdziło również w przypadku San Leonardo? W zasadzie tak. Wino ma fantastyczną koncentrację, ale wysoki kwas i nuty roślinne sprawiają, że jeszcze nie daje tyle przyjemności, ile starsze roczniki. Jedna z dwóch degustowanych butelek była nieco bardziej ewoluowana, ale i tak zaczekałbym jeszcze 2 lata (329 zł). ♥♥♡

San Leonardo 2004 – spełnił wszystkie pokładane w nim nadzieje. Wino zaczyna powoli ewoluować, pojawiają się nuty rosołowe, mięsiste. Owoc jest gęsty, dojrzały, nie licząc lekkiej nutki zielonego tytoniu – bardzo Cabernetowej i zarazem typowej dla rocznika 2004, który był idealny poza jednym szczegółem – nieco zbyt wysoką plennością, przez co w wielu winach z tego roku pojawia się owa soczysta zieloność. San Leonardo ten styl raczej służy, więc 2004 jest pół kroku za najlepszymi rocznikami tej degustacji (406 zł). ♥♥♥♥♡

San Leonardo 2003 – już sześć lat temu ten rocznik zaskakiwał bardzo pozytywnie – był wówczas najgorętszy w historii ludzkości, a jednak San Leonardo uchował świeżość i klasę. Tym razem też wypadł świetnie i stanowi bodaj najlepszy zakup w katalogu DELiWINA (343 zł). Jest to bowiem wino gotowe do picia, choć jeszcze z wieloletnim potencjałem leżakowania. Gęste, sycące, dojrzałe, ale bez żadnej przesady – nie mamy tu nut dżemowych ani wysokiego alkoholu. Bardzo zmysłowy i po prostu pyszny. Taniny są może odrobinę suche, jeżeli to doznanie będzie się wzmagać, będzie to znak, że wino trzeba już wypić. ♥♥♥♥♡

San Leonardo Vigneti delle Dolomiti Rosso 2001

San Leonardo 2001 – w roczniku 2002 z powodu deszczów San Leonardo nie wyprodukowano, przeszliśmy więc od razu do mojej prywatnej legendy, jednego z najlepszych win włoskich, jakie piłem w swojej karierze. Nie rozczarowało! Z początku wydaje się mniej wyraziste, bardziej zamknięte, młodsze niż 2003. Ma też mniej jego kwaskowatej świeżości, jest po prostu bardziej dojrzałe, aksamitne, o wprost wspaniałej pełni i długości, absolutnej harmonii. Co tu dużo gadać, wielkie wino (444 zł). ♥♥♥♥♥

San Leonardo 2000 – w młodości ten rocznik oceniano wyżej niż 2001, który długo wychodził z dołka. Dziś porównanie jest bardzo ciekawe – 2000 nie ma kompletności 2001, jest bardziej zaawansowany, krągły, już właściwie w pełni gotowy do picia. Czuć Cabernet Sauvignon, owe nuty tytoniu, cygara, grafitu; owocu już dużo nie ma, dominuje rosołowe umami. Jedno z najlepszych win włoskich w dobrym roczniku po 15 latach – taką chwilę się zapamiętuje na długo, nawet jeśli inne roczniki są obiektywnie wspanialsze (429 zł). ♥♥♥♥♡

San Leonardo IGT Vigneti delle Dolomiti Rosso to średnio 60% Cabernet Sauvignon, 30% Cabernet Franc i Carménère, 10% Merlot. Fermentacja w kadziach cementowych, starzenie w baryłkach dębowych przez dwa lata (dziś 25% nowych, dawniej do 50%). Pierwszy rocznik – 1982, produkcja – ok. 90 tys. butelek rocznie. Wszystkie opisane roczniki można nabyć w DELiWINA. 

Źródło win: udostępnione przez producenta i importera na komercyjną degustację organizowaną przez Winicjatywę.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Marcin Aleksander

    Zazdroszczę degustacji.
    Nie chcę wywoływać kolejnej dyskusji, ale San Leonardo 2004 kupiłem za niewiele ponad 50 euro.

  • Krzysztof Majer

    50 euro za rocznik 2004 to bardzo dobra cena. Taka cena powinna być w Polsce dla gastronomii. Podane ceny są bardzo wysokie. Wydawało mi się, że ten importer nie ma takich wysokich marż, ale się myliłem. Cena dla gastronomii za rocznik 2007 powinna być na poziomie 150 zł netto. Potem znowu będzie mówione, że mali importerzy mają inne koszty. Cena 50 Euro to cena maksymalna, nawet jak na nasz rynek. Win niestety nie miałem sposobności próbować.

    • Joanna Deliancourt

      Krzysztof Majer

      Podane w artykule ceny są cenami detalicznymi i zawierają podatek VAT. Pana komentarz na temat cen netto dla gastronomii nie ma z nimi nic wspólnego i jest mylący dla pozostałych czytelników. Jeśli chciałby Pan poznać naszą ofertę hurtową, zapraszamy do bezpośredniego kontaktu z DELiWINA. Pozdrawiam.

  • Maciej Sokołowski

    Nieco moje oceny się różnią ale tylko nieco.
    Najważniejsze że wszystkie wina bardzo dobre co pokazuje klasę producenta . Odnośnie cen zawsze będą dyskusje. ..

  • JM

    Dziękuję za artykuł, cenna wiedza. Zechce Pan zdradzić w jakiej kolejności(roczniki) degustowane były wina? Nie wiem jak przeprowadzać degustację pionową – czy jest jedna jedynie słuszna metoda czy można „skakać”? Mniemam,że najpierw najmłodsze roczniki,aż do najstarszych win,ale czy na pewno? Pozdrawiam

    • jakub

      JM

      Pytanie z innej sfery, ale nie ma chyba osobnego wątku – czy była degustacja Biedronki? Zdaje się, że od dziś Iberia. Może by tak Vallado rzucili, albo quinta de la rosa…

      • Wojciech Bońkowski

        jakub

        Recenzja w tym tygodniu. jesteśmy w trakcie zdobywania win

        Vallado nie ma. 2/3 oferty to recykling win już znanych – z najdroższych czerwonych są Clos Montebuena, Marques de Borba i Grous.

    • Wojciech Bońkowski

      JM

      Najczęściej degustuje się od najmłodszego do najstarszego. Raczej się nie skacze, chyba że różnice między rocznikami są duże, albo w winie są duże różnice w kupażu. My degustowaliśmy od 2008 kolejno do 2000.

      Od najstarszego do najmłodszego czasami degustuje się wina, jeśli pomiędzy najmłodszym i najstarszym jest bardzo duża różnica struktury, młode wina są b. garbnikowe i ekstraktywne, a najstarsze jest np. b stare i delikatne. Na przykład degustując rocznikowe porto od 2011 do 1955 raczej ustawi się je od najstarszego, żeby taniny 2011 nie przysłoniły delikatnego owocu 1955. To samo np. w Bordeaux, jeśli rozpiętość lat jest b. duża.
      Aczkolwiek ja osobiście wolę zawsze od najmłodszego, bo wolę iść od win prostszych do bardziej złożonych i – co tu dużo mówić – do bardziej emocjonujących.

      • jakub

        Wojciech Bońkowski

        Dziękuje. To jeszcze pytanie od wino
        el Cayado (Vinivova). Pytanie zadałem również w tamtym wątku.

        Lepiej dopłacić za beczkę, czy wersja joven jest bardziej owocowa i równie dobra? Próbował Pan?

        • Wojciech Bońkowski

          jakub

          Nie piłem.

      • JM

        Wojciech Bońkowski

        Dziękuję za informację.