Godny powrót Bachusa
W zeszłym roku, przy okazji sędziowania w Konkursie Win o Grand Prix „Winobranie 2014”, z satysfakcją odnotowałem pierwsze zmiany na lepsze w czasie tej sztandarowej, zielonogórskiej imprezy. Wśród win festiwalowych pojawiło się w końcu i polskie, lubuskich trunków można było spróbować (i zakupić!) w rozstawionych na rynku winiarskich domkach, a restauracje przygotowały specjalne menu do połączeń kulinarno-winiarskich. Uznanie budził też profesjonalnie zorganizowany program zwiedzania lokalnych winnic. Śpieszę poinformować, że jeszcze przed tegorocznym Winobraniem (5–10 września czyli już od soboty) zrobiony został kolejny krok w przód.
Poza odpustowymi klimatami, występami piosenkarzy odżywiających się energią słoneczną i brakiem dostępu do lokalnych win, w Zielonej Górze istniał jeszcze jeden problem. Poza okresem Winobrania na Starym Mieście praktycznie nie ma dostępu do lubuskich wyrobów. Lokalne wino można kupić w zasadzie tylko w sklepach winiarskich i wypić je w domu.
Do tego samego wniosku doszli dwaj bracia – Adam i Aleksander Kremer. Wino nie jest dla nich czymś obcym, od prawie 20 lat rodzina Kremerów prowadzi w centrum miasta sklep Wina Świata – jeden z pierwszych w Polsce z tak szeroką gamą win od wielu importerów (aktualnie to prawie 800 pozycji pochodzących m.in. z portfolio Winkolekcji, PWW, Interwinu czy Weinlandu). Gdy w ofercie pojawiły się wina lubuskie, a sytuacja na gastronomicznej mapie miasta nadal się nie zmieniała, bracia postanowili wziąć sprawę we własne ręce.
Jak opowiadał mi Adam Kremer, chcąc stworzyć lokal w którym „chodzić będzie przede wszystkim o wino, a gastronomia będzie je wspierać”, na przełomie października i listopada w elektronicznej wiadomości do Prezydenta Miasta, Janusza Kubickiego, opisał swój pomysł, prosząc jednocześnie o pomoc we wskazaniu odpowiedniego lokalu w centrum. Reakcja Magistratu była imponująca. Tego samego dnia Prezydent zaproponował spotkanie, a już dwa dni później przedsiębiorcy otrzymali propozycję obejrzenia 3 różnych lokali. W ten sposób doszło do wydzierżawienia „historycznych” piwnic pod miejskim ratuszem.
Nieprzypadkowo użyłem cudzysłowowa. Oryginalna, jeszcze przedwojenna winiarnia mieściła się w innej części podziemi, zaś obecny lokal powstał pod koniec lat 60. na zamówienie ówczesnych władz – wcześniej w piwnicy składowano węgiel. Za Gierka lokal doczekał się eleganckiej aranżacji wnętrz autorstwa Krzysztofa Serafina, a także tympanonu z Bachusem nad wejściem do piwnicy. Jak to za PRL bywało, z kolejnymi latami lokal podupadał (znamienne, że początkiem jego końca było wycofanie z oferty zielonogórskich win…), stając się najpierw miejscem degustacji bułgarskich czy węgierskich win dla przybywających do miasta wycieczek, potem – dansingiem z kryształową kulą pod sufitem, by zakończyć jako wątpliwej reputacji dyskoteka. Ostatnio lokal stał zamknięty na cztery spusty.
By Winiarnia Bachus ponownie otworzyła swoje podwoje, potrzeba było wiele pracy. Intensywny remont zajął pięć miesięcy i dotyczył właściwie każdego elementu, począwszy od odgrzybienia zawilgoconych pomieszczeń. Ceglane ściany i sklepienia zostały skrupulatnie oczyszczone (wszystkie prace odbywały się pod okiem konserwatora zabytków), pojawił się klimatyczny bar i otwarta kuchnia. W niej dzieli i rządzi szef kuchni Piotr Ratajczak który sprawił że gastronomia nie tylko wspiera, ale jest równorzędnym partnerem dla dostępnych tu win. Próbowałem m.in. „Pasztetu Szefa Kuchni” (o konsystencji tak delikatnej, że niewprawieni nie odróżnią go od foie gras), deski lokalnych serów, chorizo w winie, krewetek, zupy rybnej czy pappardelle z wołowiną – i zapamiętałem smak każdego z tych dań. Ogromną zaletą jest krótka karta dań, która ma regularnie się zmieniać (mniej więcej co 3–4 tygodnie).
No i najważniejsze – zarówno na kieliszki, jak i butelki możemy spróbować win z Winnicy Miłosz (w tym opisywanego już, pysznego Pinot Noir 2014), Winnicy Stara Winna Góra (w tym roku oprócz rieslingów także fajny, aromatyczny Traminer 2014), Winnicy Saint Vincent (Cuvée Słoneczne 2013). Wkrótce dołączy do nich także Winnica Kinga i Winnica Equus. Oczywiście w karcie nie mogło zabraknąć stojącej okrakiem między dolnośląskim a lubuskim Winnicy Jakubów: słodkiej Solarii 2014 oraz nowych czerwonych win z rocznika 2014 (do steka polecam Yacobus Mayor). Cenną inicjatywą jest możliwość zamówienia zestawu degustacyjnego – 6 wybranych polskich win w łącznej cenie 35 zł. A kto na polskie wino nie ma ochoty, może zamówić coś zagranicznego – karta win stale powiększa się o wina dostępne w sklepie.
A gdy już o sklepie mowa – wkrótce obok winiarni otworzy się także drugi punkt Win Świata. Wtedy wino wybrane do posiłku będziemy mogli także zakupić na wynos. Najważniejsze jednak, że wreszcie będzie można to zrobić o dowolnej porze roku.
Tymczasem już teraz zapraszam do odwiedzenia zarówno winiarni Bachus, jak i samego Winobrania. Moją relację z tej imprezy znajdziecie na naszych łamach w połowie września.
Degustowałem na zaproszenie właścicieli. Do Zielonej Góry podróżowałem na własny koszt.