Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

5 rzeczy o przedwczesnym utlenieniu

Komentarze

…czyli o ewidentnej wadzie wina.

Ponad rok temu Winicjatywa opublikowała mój artykuł poświęcony utlenieniu w winach. Pisałem tam generalnie o zjawisku utlenienia i następnie wraz z komentatorami dyskutowaliśmy m.in. o tym, czy utlenienie zawsze jest wadą. Jest w końcu wiele win, które dzięki utlenieniu nabierają blasku, choćby sherry, więc sprawa nie jest jednoznaczna. Dziś jednak chciałbym napisać o sytuacji, w której utlenienie jest wadą ewidentną.

Utleniające się sherry. © Consejo Regulador de Sherry.

1. Co to jest premox? – Skrót od angielskiego premature oxidation, czyli przedwczesne utlenienie – czasami w literaturze występuje tylko skrót POx. Dotyczy win przeznaczonych do długiego dojrzewania/starzenia i mających do takiego dojrzewania potencjał. Krótko mówiąc nie mówimy o winach, które utleniane są celowo, ale o takich, w których utlenienie jest przykrą niespodzianką. Zamiast aromatów owocowych pojawiają się – jak to określił jeden z krytyków – „przerażające nuty naftaliny, wosku, miodu i orzechów”, towarzyszy temu na ogół zmiana barwy win białych na pomarańczową i wzmocnienie goryczy. Problem istnieje pewnie od zawsze, ale został odnotowany jako zjawisko w latach 50. XX wieku, a nasilił się pod koniec lat 90.

2. Gdzie występuje? – Stosunkowo szybko zauważono występowanie premox w winach z Burgundii. „Klasycznym” pod tym względem był rok 1996, okrzyknięty wybitnym. Okazało się jednak, że wina, których potencjał dojrzewania szacowano na dwie, trzy dekady, po pięciu latach były już wyraźnie w fazie schyłkowej. Problem nie dotyczy tylko Burgundii, zdarza się w białych bordeaux, winach z doliny Loary, Kalifornii i Alzacji, nawet w takich siedliskach jak Clos Saint-Hune od Trimbacha. Kłopot polega też na tym, że butelki dotknięte są tą wadą w sposób przypadkowy. Nigdy cała partia – najczęściej poszczególne butelki.

Co za dużo to niezdrowo. © Burgundy-report.com

3. Przyczyny – Jedną z najważniejszych jest niedobór azotu w glebie i stres wodny związany m.in. z ociepleniem klimatu. W obu przypadkach spada poziom glutationu – tripeptydu o silnych właściwościach redukcyjnych, będącego naturalnym antyutleniaczem. Wśród innych przyczyn badacze wymienili wadliwe korki (dostęp powietrza do butelek), zbyt intensywny bâtonnage, czyli mieszanie wina podczas leżakowania nad osadem, używanie nowych beczek dębowych oraz zbyt długą przerwę pomiędzy fermentacją alkoholową a jabłkowo-mlekową (MLF), podczas której wino nie jest chronione dodatkiem siarki (która utrudniłaby MLF). Mówi się również, ponieważ premox zbiegł się w czasie z coraz powszechniejszym użyciem pras pneumatycznych, o niewłaściwej ekstrakcji polifenoli podczas tłoczenia moszczu. Mechanizm jest bardzo skomplikowany. Do najbardziej sprzyjających utlenieniu warunków badacze zaliczyli także dojrzewanie wina bez obecności osadu w nowych beczkach dębowych.

4. Zapobieganie – Jako podstawowe formy zapobiegania zjawisku premox, proponuje się:

– utrzymanie odpowiedniego poziomu azotu w glebie
– kontrolę ekstrakcji związków fenolowych podczas tłoczenia moszczu
– ochronę moszczu poprzez gaz obojętny i dwutlenek siarki

– przeprowadzenie fermentacji jabłkowo-mlekowej jak najszybciej po alkoholowej
– starzenie wina w środowisku redukcyjnym, na osadzie, przy zachowaniu skutecznej dawki wolnego dwutlenku siarki, umiarkowane korzystanie z nowych beczek
– ograniczenie dostępu powietrza przed butelkowaniem
– odpowiednie zamykanie butelek – najlepsze
zakrętki i korki typu DIAM.

Korki DIAM panaceum na premox? © Wineindustrynetwork.com.

5. Paradoks win naturalnych – Na powyższe dyrektywy z pewnością oburzą się ortodoksyjni zwolennicy win naturalnych. Proszę bardzo. Chciałbym jednak wskazać na ich niekonsekwencję w podejściu do tematu. Kilka praktyk powszechnie stosowanych w winiarstwie ekologicznym jest wręcz zaproszeniem do tworzenia win znacznie bardziej podatnych na przedwczesne utlenienie. Przede wszystkim sadzenie roślin i ziół między krzewami winorośli. Uzasadnia się to ładnymi historiami o zachowaniu życia w winnicy i dążeniu do równowagi, jednak trzeba pamiętać, że prowadzi to do obniżenia zasobów azotu i wody w glebie, dostępnych dla winorośli. Konsekwencją jest niższy poziom glutationu w moszczu i winie, a więc wyższa podatność na utlenienie. Decyzja o niestosowaniu siarki również prowadzi do podobnych rezultatów – podatność na utlenienie.

Paradoks polega na tym, że wedle zwolenników win naturalnych, te metody – brak siarki, rozwój innych roślin w winnicy oraz rdzenne drożdże itp. sprawiają, że wina w większym stopniu oddają charakterystykę siedliska. Tymczasem rzecz ma się odwrotnie. Wina utlenione, w tym osławione wina pomarańczowe wykazują obecność czterech związków chemicznych, powstających zawsze podczas oksydacji, wpływających decydująco na aromat i smak wina i niewnoszących żadnych cech związanych z siedliskiem i z odmianą winorośli. Te związki to:

– metional o zapachu gotowanych ziemniaków
– fenyloacetaldehyd z aromatem zwiędłych róż i miodu

– 2-aminoacetofenon o zapachu naftaliny i wosku
–najważniejszy z nich sotolon, powstający w wyniku kwasu α–ketomasłowego, obecnego we wszystkich winach i aldehydu octowego, którego obecność rośnie w miarę utlenienia. Sotolon ma intensywny aromat curry, a także suszonych fig i osławionego rancio typowego dla vins doux naturels i porto.

Starzenie oksydacyjne zabiera większość z cech tworzących osobowość i indywidualność wina. Można z całą pewnością stwierdzić, że niemal całkowicie niweluje wpływ terroir.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Marcin Jagodziński

    „nie mówimy o winach, które utleniane są celowo” – oj, chyba jednak w pkt. 5 mówicie?

  • Wojciech Bońkowski

    No niestety Sławku, czuję się w obowiązku podać w wątpliwość kilka Twoich stwierdzeń. Przede wszystkim ten o „wadzie wina” – ale zaraz potem piszesz, że POx dotyczy pojedynczych butelek, a inne butelki z tej samej partii nie są wadliwe. Czyli nie mówimy o immanentnej wadzie wina, tylko o problemie technicznym pojawiającym się w jego rozwoju po zabutelkowaniu. Na ten aspekt wskazuje drugi, bardziej zresztą rozpowszechniony termin na to samo zjawisko – random oxidation czyli utlenienie przypadkowe/losowe właśnie.

    Co do przyczyn, cytujesz bezkrytycznie teorię Denisa Dubourdieu, że to brak azotu i w konsekwencji obniżony glutation odpowiada za POx. Trudno było oczekiwać zresztą innej teorii po Dubourdieu, komercyjnym konsultancie od lat forsującym swój jedynie słuszny pogląd na winifikację win białych. (W tym kontekście również rekomendowanie korków Diam, które pod względem przepuszczalności niczym się nie różnią od naturalnych). Jednak nie spotkałem się z naukowymi opiniami zgodnymi z Dubourdieu. Jest w nich zresztą pewna sprzeczność, bo glutation uwalnia się w dużej części z osadu drożdżowego, a za POx ma być odpowiedzialne również batonnage, które temu uwalnianiu sprzyja.

    Natomiast Twój pkt. 5 jest pełen ewidentnych nadużyć wynikających z ideologicznej postawy. Nie można odpowiedzialnie pisać „Przede wszystkim sadzenie roślin i ziół między krzewami winorośli …prowadzi do obniżenia zasobów azotu i wody w glebie, dostępnych dla winorośli”. To jest ewidentna nieprawda! Dotyczy to (i tak to przedstawia Dubourdieu) jedynie sezonów ekstremalnie suchych z deficytem opadów. Ale wtedy utrzymywanie pokrywy roślinnej (cover crops) jest po prostu błędem w sztuce, podobnie jak zbytnie przerzedzenie liści winorośli. Natomiast w normalnych warunkach rośliny okrywowe zwiększają, a nie zmniejszają dostępność azotu w glebie! Oczywiście o ile są właściwie wyselekcjonowane (zwł. strączkowe) i prowadzone. To raczej stosowanie roundupu i innych środków „ochrony” roślin prędzej doprowadzi do deficytu azotu.

    Przyczyn POx nikt dotąd jednoznacznie nie wyjaśnił. Sprawa jest bardzo polemiczna. Dziś większość ekspertów POx łączy zdecydowanie z kwestią przepuszczalności korka i niskim siarkowaniem, i tutaj zgoda z Twoimi stwierdzeniami. Przywalenie przy okazji winom pomarańczowym, które doprawdy rzadko mają zapach gotowanych ziemniaków i zwiędłych róż, uznaję za wypowiedź polityczną. Zwłaszcza że utlenienie w tych winach nie jest ani „premature”, ani „random” i stanowi element świadomej stylistyki, co w bardziej wyważony sposób przestawiłeś rok temu w tekście o utlenieniu.

    • Sławek Chrzczonowicz

      Wojciech Bońkowski

      Wojtku,
      Dziękuję za krytyczne uwagi. Z pewnością będę dalej się uczył, jednak nie zgadzam się z etykietą tekstu ideologicznego, którą przykleiłeś. Nie twierdzę nigdzie, że wiem wszystko, poddaję tylko pod rozwagę pewne zjawiska, których ortodoksyjni zwolennicy win naturalnych wolą nie dostrzegać. Nie zbywałbym tak lekko dorobku Dubordieu ani badań, ktore wykonał w ciagu kilkunastu lat nad zjawiskiem POX wraz z Valerie Lavigne na Uniwersytecie w Bordeaux. Nie mam takiej wiedzy wolę więc ufać autorytetom niż ideologom, którzy a priori uznają słabo udokumentowaną teorię, a prawdę mówiąc bardziej ideę filozofoiczną niż naukową za jedynie słuszną. W ogóle do jedynie słusznych teorii mam atawistyczną niechęć. Zadaję więc pytania i tyle. Z całą pewnością nie „przywalalem” winom pomarańczowym, chciałem tylko zwrócić uwagę na wyniki badań, z których wynika, że jedną z cech win dotkniętych przez POX jest pomarańczowa barwa.

      • Wojciech Bońkowski

        Sławek Chrzczonowicz

        Drogi Sławku, oczywiście szanuję opinię Dubourdieu, ale nawet on nie stawia sprawy tak jednoznacznie jak Ty, ponieważ zastrzega że brak glutationu dotyczy sytuacji „hydric stress”. A to jest kwestia wyjątkowo suchych roczników albo złego prowadzenia upraw pokrywowych. W normalnym roczniku one zwiększają, a nie zmniejszają (jak napisałeś) ilość wody dostępnej dla winorośli poprzez ograniczenie parowania wody z gleby.
        Dlatego nie znajduję uzasadnienie dla spostponowania „sadzenia roślin i ziół między krzewami winorośli” jako „ładnych historii o zachowaniu życia w winnicy i
        dążeniu do równowagi”. Akurat ta sprawa ma głębokie uzasadnienie właśnie dla utrzymania odpowiednich zasobów pierwiastków w glebie.

        „Jedną z cech win dotkniętych przez POX jest pomarańczowa barwa” – ale przecież w winach pomarańczonych nie mamy do czynienia z „przedwczesnym” ani „losowym” utlenieniem, tylko z celowym, które następuje w procesie winifikacji i ma zupełnie inny przebieg i skutki organoleptyczne. Choćby Rioja Vińa Tondonia o której nie dalej jak w grudniu wyrażałeś się entuzjastycznie, choć kolor ma zdecydowanie pomarańczowy. To co, w Tondonii metional i 2-aminoacetofenon nie przeszkadzają?

        • Sławek Chrzczonowicz

          Wojciech Bońkowski

          Masz rację, że troche krzywdzaco pisałem o sadzeniu roslin między krzewami. Zgadzam się, że wzbogaca to glebę w wiele potrzebnych skladników, a także, co podnosiło wielu winiarzy poprawia drenaż wodny. Natomiast chciałem zwrócić uwagę na fakt, że każdy kij ma dwa końce i działaniu pozytywnemu w jednym aspekcie może towarzyszyć efekt niepożądany w innym, a tego wielu oponentów nie chce dostrzec.
          Nie chcę się wdawać w bardziej skomplikowane rozwazania chemiczne, ale markery utlenienia (jak sotolo i parę innych zwiazków) są oczywiscie obecne w winach utlenionych celowo. Ale przyznasz, że inna sytuacja jest gdy pijemy Tondoni czy, nie daj Boże Ageno, gdzie oczekujemy i akceptujemy określone cechy, a inna gdy otwieramy wymarzoną butelkę Montrachet lub Chambertin (POX dotyczy też win czerwonych) i zderzamy się z naftaliną. I to głównie miałem na myśli.
          Wreszcie element ostatni, o którym kiedyś pisałem ale i dziś przewija sie trochę w naszej dyskusji. Prowadzenie utlenienia w winach i sterowanie nim, to według mnie najtrudniejszy element sztuki winiarskiej. Wymaga wiedzy, ogromnej praktyki, intuicji i szczęścia. Dlatego m.in Todonia pachnie w sposób czarujacy a wiele innych win śmierdzi

  • Wojciech Bońkowski

    Z tym wszystkim to ja się zgadzam. Ale POx a celowe utlenienie to coś zupełnie innego. A z Twojego tekstu mogło powstać wrażenie, że wina pomarańczowe to są wina „przedwcześnie utlenione” czyli posiadające „wadę”.

    Przecież trudno o winach pomarańczowych mówić że „starzenie oksydacyjne zabiera większość z cech tworzących osobowość i indywidualność wina”. Właśnie po to się stosuje starzenie oksydacyjne, żeby nadać winu osobowość i indywidualność. Czy nam ta osobowość odpowiada, to jest inna, subiektywna sprawa. I oczywiście są w tym nurcie wina bardziej udane (Tondonia) i mniej. Podobnie jak wśród win Dubourdieu arcybogatych w glutation też są lepsze i gorsze.

    • Slawek Chrzczonowicz

      Wojciech Bońkowski

      Jednak jest bezsprzeczne, że tak silne cechy organoleptyczne związane z utlenieniem niwelują wpływ terroir. Daj wino pomarańczowe, wybitnemu degustatorowi i niech określi szczep i pochodzenie. Przy winach bez utlenienia tez jest to trudne jak obaj wiemy, ale łatwiejsze.

      • Wojciech Bońkowski

        Slawek Chrzczonowicz

        Szczep akurat nie jest elementem terroir. Może nawet je niekiedy przesłaniać (Sauvignon Blanc).
        Gdyby wybitny degustator swoje 50 tys. win w życiu zdegustował na pomarańczowo, zapewne byłby tak samo sprawny w ich rozpoznawaniu, jak jest obecnie w identyfikacji win reduktywnych.

        No bo na czym Sławku polega ów „wpływ terroir” na wina konwencjonalne? Na mineralności czyli nutach redukcyjno-siarkowych?

        • Sławek Chrzczonowicz

          Wojciech Bońkowski

          wpływ terroir, to oczywiście tak czy inaczej rozumiana mineralność, ale także cały szereg aromatów wytwarzanych np przez rdzenne drożdże, zaliczane wszak do charakterystyki terroir, podczas winifikacji. A są tu np aromaty owocowe i kwiatowe także. Chodzi mi o to, że mocne nuty oksydacyjne, w znacznym stopniu to zagłuszają.

      • Marcin Jagodziński

        Slawek Chrzczonowicz

        Trochę to dyskusyjne czy niwelują czy nie, ale nawet jeśli to można to określić jako „styl” a nie wadę. Premox to wada, jak piszesz, więc wrzucanie tutaj punktu o winach pomarańczowych czy ogólnie utlenionych (ale nie sherry? tam nie maskuje terroir?) to chyba trochę nadużycie.

        • Sławek Chrzczonowicz

          Marcin Jagodziński

          Proszę jednak czytać ze zrozumieniem, a nie szukać argumentów zanim doczyta się do końca. Premox jest wadą dla win, których dotyczy, czyli dla tych, u których spodziewamy sie długiego potencjału starzenia, bez utlenienia. Nie pisałem o winach pomarańczowych,że są wadliwe. Natomiast nie ucieknie się od tego, że mamy w ich przypadku także utlenienie zachodzące bardzo podobnie, z powstawaniem aldehydu octowego nastepnie sotolonu i tych paru innych związków. Pewne różnice, czasami bardzo istotne, powstają wcześniej, np na etapie maceracji prefermentacyjnej. Niemniej to co napisałem w jednym tylko zdaniu, że „wina utlenione, w tym osławione wina pomarańczowe, wykazuja obecność czterech zwiazków chemicznych…..wpływajacych na aromat i smak wina i niewnoszących żadnych cech związanych z siedliskiem i odmianą” i co jest trudnym do podważenia faktem, wywołuje zarzut nadużycia. Czy w takim razie powinienem usunąć z tego zdania wina pomarańczowe, a może jeszcze dopisać, że zwolennicy win pomarańczowych stanowczo protestuja przeciw przypisywaniu tym winom jakiegokolwiek podobieństwa do win dotknietych POX, a jeśli takie poodobieństwo sie pojawi to jest ono całkowicie przypadkowe? :)

          • Wojciech Bońkowski

            Sławek Chrzczonowicz

            To że wina przedwcześnie, wadliwie utlenione oraz wina macerowane/pomarańczowe mają cechy wspólne, nie wywołuje kontrowersji. Dyskusyjne były inne Twoje twierdzenia: przede wszystkim „kilka praktyk powszechnie stosowanych w winiarstwie ekologicznym
            jest wręcz zaproszeniem do tworzenia win znacznie bardziej podatnych na
            przedwczesne utlenienie. Przede wszystkim sadzenie roślin i ziół między
            krzewami winorośli” – bo to jest po prostu nieścisłe.

            No a chyba nie tylko ja dostrzegam sprzeczność w stwierdzeniu „wina pomarańczowe wykazują podatność na utlenienie”. One już są utlenione, i to nie przedwcześnie, tylko celowo, więc o żadnej podatności na przypadkowe utlenienie rozumianej jako wada nie można w ich przypadku mówić, ani też kojarzyć użytej w ich przypadku techniki produkcji z takimi wadami.

          • Sławek Chrzczonowicz

            Wojciech Bońkowski

            Nigdzie nie napisałem, że „wina pomarańczowe” są podatne na utlenienie.
            Zgadzam sie, że zdanie na temat sadzenia roslin miedzy krzewami nie jest scisłe i tylko tyle

          • Marcin Jagodziński

            Sławek Chrzczonowicz

            Raczej protestują przeciwko opisywaniu ich w artykułach zatytułowanych „ewidentna wada wina”. Akurat nie chcę się spierać na temat tego zdania, które cytujesz, masz prawo do takiej rozumienia terroir. Terroir można rozumieć szerzej, jako kulturową tradycję robienia win w taki a nie inny sposób i wówczas winifikacja, jaka by nie była (o ile jest tradycyjnie związana z miejscem) może być rozumiana jako część terroir.

          • Sławek Chrzczonowicz

            Marcin Jagodziński

            Rozumiem, że robienie win pomarańczowych we Friuli jest tak tradycyjną, od wieków występujacą techniką, że weszła do kanonu jako immanentna cecha terroir – no daj spokój.
            Tradycyjne i to od ośmiuset lat jest z pewnością siarkowanie

          • Wojciech Bońkowski

            Sławek Chrzczonowicz

            Lekkie utlenienie też jest tradycyjne praktycznie dla wszystkich regionów. Przecież dopiero od lat 50. rozpowszechniły się wina technologiczne, a w wielu miejscach wiele lat później.

          • Sławek Chrzczonowicz

            Wojciech Bońkowski

            tu zgoda

          • Monty

            Sławek Chrzczonowicz

            Odłóż Sławku ten pistolet, bo stóp Ci zabraknie. 800-letnia tradycja winifikacji ribolli „na pomarańczowo”, to rzeczywiście mało…

          • Sławek Chrzczonowicz

            Marcin Jagodziński

            Aha i dla jasności. Tytuł pochodzi od redakcji Winicjatywy. Nie miałem na niego wplywu. więc chyba polemizujesz z Wojtkiem. :)

          • Marcin Jagodziński

            Sławek Chrzczonowicz

            Sławku, ja polemizuję z tekstem, nie z osobami, chyba mnie z kimś mylisz :)

  • Barolo

    Pytanie przed zejściem na przerwę: wczoraj otworzyliśmy 2011 Château de Comigne Corbières. Na początku nos i smak mnie „powalił” – przy posiłku jeszcze się poprawiło. Po dwóch godzinach przyszła córka i stwierdziła, że wino jest takie sobie i ku mojemu zdziwieniu wiele z niego uszło. Utlenienie? Czy taki korek może zaniepokoić?

    • Sławek Chrzczonowicz

      Barolo

      Nie potrafię powiedzieć, nie widząc wina. Z tego co Pan pisze nie jest to wina korka, nie było też typowych aromatów utlenienia. raczej nie korek jest tu przyczyną. Wygląda to na sytuację, w której wino dość szybko straciło aromat w kontakcie z powietrzem, czyli utlenilo się po otwarciu. jednak tak na odległość trudno powiedzieć

    • denko

      Barolo

      Sam korek niekoniecznie, ale napis na nim owszem, jak najbardziej!