Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Pinot Węgier, dwa bratanki

Komentarze

Światowy wyścig trwa. Każdy kraj winiarski, czy to stary, czy nowy, chce produkować Pinot Noir. Zew tego najsłynniejszego szczepu winogron jest silniejszy niż wszelkie racjonalne argumenty, dlatego nasadzenia Pinota pojawiają się nad Wisłą, Tamizą oraz Amazonką. Hierarchia, od wielu dziesięcioleci niezmienna – najpierw Burgundia, potem długo, długo nic i pojedyncze flaszki z innych regionów – zaczyna się nieco chwiać. Dzisiaj już nie jest odwagą stwierdzenie, że najlepsze butelki z takich siedlisk jak Central Otago, Marlborough, Yarra Valley, Mornington Peninsula, Oregon, doskoczyły jakością do burgundzkich może nie grands, ale na pewno premiers crus. Coraz częściej też organizuje się różne „Judgment of Wiesbaden”, w których niemieckie Spätburgundery pokonują w degustacji w ciemno renomowane burgundzkie nazwiska. A przecież jest jeszcze Austria z co najmniej tuzinem Pinotów dużej klasy, jest Alto Adige ze swoim osobnym, eleganckim, pikantnym stylem; geodeci niestrudzenie odmierzają nowe działki pod Pinota w chłodniejszych, oceanicznych partiach Chile.

Fritz Wieninger Pinot Noir Grand Select 2004
Pinot Noir – kolor mówi sam za siebie.

Na tej giełdzie nazwisk zapomina się o krainie, która wszak może się okazać czarnym koniem pinotowych rozgrywek – o Węgrzech. Madziarzy mają dla króla czerwonych szczepów dużo atencji, ale odsyłają go do kąta – w całym kraju jest zaledwie 960 hektarów Pinot Noir. Może dlatego, że tradycyjne wina z tego kraju – Blaufränkisch i Kadarka – w sumie stylem Pinota przypominają. Ale czyste węgierskie Pinot Noir bywa naprawdę doskonałe. Pokazała to degustacja zorganizowana jakiś czas temu przez importera Interwin, specjalistę od win węgierskich właśnie.

©

St. Andrea – tej winiarnia z Egeru przedstawiać nie trzeba. A to z Egeru właśnie pochodzą teoretycznie najlepsze madziarskie Pinoty, bo to najzimniejszy z „czerwonych” regionów winiarskich. Csakegyszóval („Krótko Mówiąc” „Jednym Słowem”) Pinot Noir 2011 to podstawowe wino producenta, owocowe z typową dla średniej wagi Pinotów nutą zieloną, ale w tym ciepłym roczniku pojawia się niemal karmelowa słodycz. Dobry wstęp do tematu Pinot Noir w konkurencyjnej wobec burgundów cenie 60 zł (♥♥♥) (w sprzedaży rocznik 2012). Ambitniejsze podejście do Pinot Noir prezentuje Valóban Méltó 2009. Selekcje z pojedynczych winnic w St. Andrea osiągają często niebotyczny poziom (nic nie wymaże z mojej pamięci Pinot Noir Paptag 2006). Méltó 2009 to wino o dobrej złożoności, żywsze od Csakegyszóval, ale 2009 to też był ciepły rocznik i pomimo zaledwie 13% zrobił swoje: czuje się słodycz, dojrzałość, pełnię, pewien ciężar. Cena wysoka, jakość też (♥♥♥♡, 165 zł, w sprzedaży aktualnie rocznik 2011).

Nieodżałowany Tibor Gál zasłynął na równi swoimi Bikavérami, jak i Pinotami. Zrobiony już przez jego syna podstawowy Pinot Noir 2011 ma nieczystą, ziemistą nutę w bukiecie charakterystyczną dla win Gála, pinotową lekkość ducha, soczystość, ale wielkich emocji nie zapewnia (♥♥♡). Krok wyżej to Pinot Noir Síkhegy 2009. Burgundzka odmiana na egerskim premier cru dała wino znów ziemiste, za to bardziej porzeczkowe i wiśniowe, z dobrą taniną; odwrotnie niż w St. Andrei rocznik 2009 nie dał tu nadmiaru bogactwa (♥♥♥, 99 zł).

Co zaskakujące, najlepiej wypadły Pinoty z winiarni Pannonhalmi Apátsági. Pannonhalma to region znany raczej z win białych, ale jakość czerwonych wciąż tu rośnie. Już podstawowy Pinot Noir 2013 może się naprawdę podobać – pełny, asertywny, mocno owocowy, wciąż nieco mitteleuropejski (z nutą buraka), ale to doskonały zakup za 70 zł (w sprzedaży rocznik 2014). ♥♥♥♡

Tutaj też mieliśmy okazję spróbować droższe etykiety Pinot Noir Válogatás 2011 (słowo Válogatás, czyli „Selekcja”, pojawia się tylko na tylnej etykiecie). O dziwo, jest to wino mniej słodkie i tłuste od młodszego brata, gorzko-wiśniowe, z dużą głębią smaku i wciąż w świetnej formie z potencjałem na dalsze starzenie. Dużej klasy Pinot Noir z nie oczekiwanego siedliska! ♥♥♥♥ (2011 jest już niedostępny, rocznik 2015 będize można kupić dopiero pod koniec przyszłego roku).

Opisane wina dostępne są w sklepach specjalistycznych współpracujących z Interwinem, m.in. Alewino.pl w Warszawie, w Wine Concept w Swoszowicach i w restauracjach Butchery & Wine, Brasserie Warszawska, Opasły Tom, Tamka 43. Podane ceny są przybliżone i dotyczą sprzedaży detalicznej.

Degustowałem na zaproszenie importera.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Kuba

    Panie Wojtku, jak ocenia Pan dojrzałość Pinot Noir Síkhegy 2009 od Gala? Pić, czy jeszcze trzymać?
    Pozdrawiam

    • Wojciech Bońkowski

      Kuba

      Nadmienię że wina opisane w tekście były degustowane zeszłej zimy więc trochę czasu minęło.

      Myślę że Sikhegy Pinot Noir jeszcze się poprawi przez rok–dwa, ale dłużej bym go nie trzymał. Generalnie mam wrażenie że czerwone Węgry z gorących roczników takich jak 2007, 2009, 2011 słabo się starzeją.

      • Kuba

        Wojciech Bońkowski

        Hmmm. A producenci te roczniki tak chwalą (mam na myśli `09 i `11 i w Egerze i w Villány). Gere nawet gdzieś napisał, że `11 możliwe że był najlepszym w historii winnicy. To nie idzie w parze z tym, że wina z tych roczników powinny starzeć się dobrze?

        • Wojciech Bońkowski

          Kuba

          Bo Węgrzy lubią wina hiperalkoholowe. Więc jak w gorącym roczniku Merlot ma 16% to jest najlepszy rocznik w historii. Pisałem o tym tutaj: https://bonkowski.wordpress.com/2010/06/06/wegierska-choroba/

          • Kuba

            Wojciech Bońkowski

            Tak, ja nawet to czytałem;) U Gerego wszystkie najdroższe wina aktualnie dostępne to właśnie `09 i `11. Podobnie w Egerze. Czyli można powiedzieć, że w przypadku węgierskich Pinotów nie koniecznie trzeba szukać tych z gorących, chwalonych przez Węgrów roczników?

          • Wojciech Bońkowski

            Kuba

            Z Pinotem jest jednak niebezpieczeństwo, że w gorszym roczniku (2014) będzie zielony i niedojrzały. Więc trzeba wcześniej próbować ;-) albo brać roczniki wysoko oceniane, ale nie upalne (2006).

          • Marcin Czerwiński

            Wojciech Bońkowski

            Ostatnio spróbowałem Szeleshat Pinot Noir 2011. Jako że nie piłem nigdy węgierskiej wariacji na temat pinot noir byłem lekko zaskoczony właśnie stylem tego wina. Ostry, ziemisty pinot w bardzo rustykalnym stylu. Nie powiem, żeby mi nie smakował, niemniej takie niuanse jak słodycz, brak kwasowości i pewnej elegancji typowej dla szczepu burzyły całość.

          • Wojciech Bońkowski

            Marcin Czerwiński

            To mimo wszystko dobre wino, moim zdaniem, no i zaletą jest niska cena.

          • Marcin Czerwiński

            Wojciech Bońkowski

            Zgadzam się ;)

          • Bogumił Zwarycz

            Marcin Czerwiński

            Szeleshat jest młodą winiarnią, (jak na winiarnie oczywiście). Niedługo powinienem mieć u siebie roczniki 2012 i 2013.

          • Marcin Czerwiński

            Bogumił Zwarycz

            Na razie muszę wypić swoje zapasy, w tym Kekfrankos K2 ;)
            Pozdrawiam

          • Bogumił Zwarycz

            Marcin Czerwiński

            Mam nadzieję że będzie pozytywnym zaskoczeniem, u nas było hitem tego lata.

          • Marcin Czerwiński

            Bogumił Zwarycz

            Z Poznania zapamiętałem je pozytywnie, smakowało mi.

        • Sławomir Hapak

          Kuba

          od wszystkich winiarzy – nie tylko tych węgierskich – można usłyszeć, że najlepszy rocznik to ten który jest aktualnie w sprzedaży ;-)
          a tak na poważniej – warto szukać wśród tych średnich roczników, a nie tych najgorętszych – wina wtedy może nie są tak spektakularne i napakowane, ale za to jakby elegantsze i bardziej złożone.

          i niekoniecznie gorzej się starzeją: w miarę świeżo otwierane butelki z 2006/07 są w znakomitej formie
          co zaś do węgierskich pinotów, a o tym chyba był ten artykuł, to zdarzało mi się pić ok. 20-letnie butelki w dobrej/znakomitej formie…

          • Piotr

            Sławomir Hapak

            Do Pana Sławomira-mógłby Pan wymienić wytwórcówtych znakomitych,ok.20-to letnich węg.Pinot Noir ?

          • Sławomir Hapak

            Piotr

            Z przyjemnością, Panie Piotrze. Jak się Pan na pewno domyśla, najstarsze – właśnie ok 20letnie butelki – piłem u człowieka, który w zasadzie jednoosobowo wprowadził pinota do Egeru – u Tibora Gala. Z tego co słyszałem (nieco później) od syna, to w prywatnej piwnicy nadal mają trochę tego odłożone, i co jakiś czas otwierają, by zobaczyć jak to istnieje w czasie. Takie „nieco młodsze” czyli dziesięcio- czy kilkunastoletnie znajdzie Pan już bez większego trudu. Co zabawne znajdzie je Pan nawet w RP, bez jechania na Węgry.

  • Irek „blurppp” Wis

    Bodajże Rafa Wino jeszcze niedawno miała w ofercie
    Grof Buttler Egri Pinot Noir 2008
    Moim zdaniem jeden z lepszych egerskich pinotów ever.

    • Wojciech Bońkowski

      Irek „blurppp” Wis

      Zdecydowanie się zgadzam. Ale mocno w stylu śródziemnomorskim, bogatym.

      • Sławomir Hapak

        Wojciech Bońkowski

        Tak w nawiązaniu do naszej dyskusji sprzed lat: 14,6%.
        ;-)

        • Wojciech Bońkowski

          Sławomir Hapak

          Wiadomo, że alkohol trzeba zawsze rozpatrywać w kontekście smaku wina, a nie tylko jako cyferki na papierze. W Buttlerze alkohol jest dobrze oprawiony, natomiast smak win przypomina raczej Rodan niż Burgundię.

          • Sławomir Hapak

            Wojciech Bońkowski

            Ano owszem.
            Nawiasem mówiąc z tamtych czasów najbardziej interesujące butelki Bukolyiego to był właśnie syrah. Chyba nie przypadkiem.

          • Wojciech Bońkowski

            Sławomir Hapak

            Syrah i Viognier, ale też Bikavér. Gdybym miał znów sięgnąć po wino z tamtych wspaniałych lat, 2005/6/7, to chyba by mnie Bikavér najbardziej ciekawił.

          • Sławomir Hapak

            Wojciech Bońkowski

            Zajrzę do piwnicy – może coś się jeszcze znajdzie…

          • Walenty

            Wojciech Bońkowski

            Pozwolę dorzucić pytanie o rocznik 2008 – swego czasu przywiozłem z wizyty w St. Andrea zestaw trzech pinotów i trzech bikaverów akurat z tego rocznika – warto dalej wypróbowywać ich żywotność, czy też puścić na stół? No, może poza Paptagiem i Merengo, bo to są ponoć żywotne bestie…

          • Wojciech Bońkowski

            Walenty

            Ja bym już zaczął próbować.

  • Lolek

    Sorry za offtopic. Ale czy ktoś wie czy tzw. uchodźcy nie zniszczyli winnic, zwłaczcza w rejonie Csongradu? Podobno pola kukurydzy zostały wyczyszczone, a co z winnicami..?

    • Wojciech Bońkowski

      Lolek

      i podobno wymordowali wszystkich winiarzy chrześcijan, a ich ciała wrzucili do nowych beczek z dębu węgierskiego.

      • postronny

        Wojciech Bońkowski

        …i po co ta złośliwość? Ludzie czy wy już nie umiecie ze sobą rozmawiać? i to nawet na forum dotyczącym wina? i to kto…Oczywiście przy okazji najłatwiej dowalić chrześcijanom…to takie łatwe i politycznie poprawne. Zabrakło tylko jakiegoś zdania ze zwrotem „w tym kraju” i „Kościół w Polsce”. A może skrytykuje Pan mur na granicy Izraela…odważy się Pan? Salony się zamkną-nie warto

        • Kacper Zborowski

          postronny

          A co jest złego w obśmiewaniu dziecinnego wyobrażenia o hordzie muzułmanów, którzy „przybyli zgwałcić nasze kobiety i ogołocić nam winnice”? Przeciwnie, to przejmowanie się winogronami w kontekście kryzysu imigracyjnego w Europie jest niestosowne. I gdzie Pan widzi dowalanie chrześcijanom?

          • Sławomir Hapak

            Kacper Zborowski

            W kontekście wina należałoby się nawet cieszyć. Przecież każdy wie, że powstanie pierwszego aszú zawdzięczamy właśnie najazdowi muzułmanów!

          • postronny

            Kacper Zborowski

            Używa pan cudzysłowu co może sugerować, że jest to cytat sugeruje.Można prosić o podanie żródła?

        • Wojciech Bońkowski

          postronny

          Ja nie dowalam chrześcijanom, chyba że zamieszczają bzdetne offtopiki. Jak mur na granicy Izraela zamieści na Winicjatywie głupi komentarz to na pewno też Go skrytykuję.

          • postronny

            Wojciech Bońkowski

            „Time” tez zamieszcza bzdety? Tu pan o tym przeczyta:
            http://time.com/4017928/hungary-border-fence-syrian-migrants/
            Czekam na krytykę muru na granicach Izraela, że jest „niehumanitarny”, „niesolidarny” i w ogóle „zaściankowy”,oraz „uwłaczajacy godności”, i że Izraelczycy „nie dorosli”.

          • Wojciech Bońkowski

            postronny

            A co ma artykuł w Time do „podobno wyczyszczonych” pól kukurydzy albo winnic w Csongradzie?

            „jakaś obsesja”, by zacytować Pańskie słowa. Uprzejmie proszę ją sobie zabrać z Winicjatywy na jakiś inny portal.

          • postronny

            Wojciech Bońkowski

            Gdyby pan się wczytał w ten artykuł to być odkryłby pan, ze pytanie „Lolka” o zniszczenie winnic w kontekście zniszczenia pól kukurydzy nie musi być koniecznie „bzdetem” jak to był pan łaskaw określić. No, ale jak widać takie pytanie nie mieszczą się w granicach politycznej poprawności.

          • Wojciech Bońkowski

            postronny

            Gdzie w tym artykule jest mowa o zniszczeniu pól kukurydzy? To pytanie mieści się w granicach zdrowego rozsądku?

          • postronny

            Wojciech Bońkowski

            Rozumiem, że wg. pana tysiące uchodzców przechodząc przez pola kukurydzy dba o to by nie zgnieść nawet listeczka. Zapewniam pana, że oprócz tego wysyłają ze swoich IPhonów petycje do AmnestyInternational w obronie ginącej pandy. Różnimy się bardzo w ocenie pytania „Lolka”:
            -ja uważam, że w kontekście wędrówki tzw. „uchodzców” (może lepiej od razu piszmy „wypędzonych” co? zyskamy sobie szacunek tu i ówdzie) przez pola uprawne Węgier o czym donoszą media światowe, całkiem zasadne było pytanie o ewentualne zniszczenia winnic.
            -pan jak sądzę uważa, że takie pytanie należy wykpić.
            ok

          • Naczo Widal

            postronny

            Nie zniszczyli winnic ale kradną z piwnic konfitury i kompoty.

          • Michał M.

            postronny

            Kolega pojedzie na Węgry, kolega zobaczy. Po pierwsze winnice w Csongrád nie są położone bezpośrednio przy granicy, więc uchodźcy/migranci, nie mają co deptać. Jeśli chodzi o pola kukurydzy, to mówimy o jakiejś małej przestrzeni – później i tak ich wyłapują i wysyłają dalej busami lub pociągami, lub Ci ludzie idą drogami (no bo jak mają się orientować w polach i łąkach?). Byłem na festiwalu na zamku i nie słyszałem od ani jednego winiarza (choć było ich stamtąd niewielu), żeby to był jakikolwiek problem. Nie siejmy defetyzmu. Jeśli nawet miejscowe media o tym nie piszą (tzn węgierskie), to skąd to panu przyszło do myśli?

  • Robert Sipior

    St. Andrea, to zacny producent. Kilka lat temu miałem okazję próbować PN z 3 rożnych działek, z krzewów sadzonych w tym samym czasie, ten sam klon, zbieranych w tym samym czasie i tak samo winifikowanych. Było to prawdziwe odkrycie. Byłem tam 2 lata temu i już się w to nie bawią. Nie opłaca się, a i ceny już nie takie, jak kiedyś. Lörincz stał się gwiazdą. Ale zachęcam do spróbowania win z Kuria Etyek spod Budapesztu. Wina znakomite, robione przez kobietę.

    • Sławomir Hapak

      Robert Sipior

      to nawet nie jest kwestia opłacalności…
      w jakimś momencie robi się takie eksperymenty, żeby rozpoznać potencjał poszczególnych winnic – a jak się go już zna, to nie ma potrzeby robić kolejnych eksperymentów, tylko robi się wino…

      • Robert Sipior

        Sławomir Hapak

        To prawda, Panowie jasno, że wszystko co ma PN na ich etykiecie sprzeda się w USA i Skandynawii, więc nie ma już potrzeby. Cóż, romantyków trzeba szukać cały czas. Jednego znalazłem w tym roku na Morawach.

  • Blog Czerwone czy białe?

    Wojtku, co masz na myśli pisząc o winie, że jest „asertywne”? SJP mówi: „asertywny «umiejący otwarcie i jednoznacznie wyrażać swoje potrzeby, uczucia i opinie» „. Zastanawiam się jak to odnosisz do wina :)

    • Wojciech Bońkowski

      Blog Czerwone czy białe?

      Tobie wino nigdy nie wyraziło jednoznacznie swojej opinii? ;-)

      • Blog Czerwone czy białe?

        Wojciech Bońkowski

        Ciągle szukam takiego :D

        • Blog Czerwone czy białe?

          Blog Czerwone czy białe?

          I znalazłem! :D ;)

  • Robert Mazurek

    Tak na marginesie: „Csakegyszóval” nie znaczy „krótko mówiąc”, ale „tylko jedno słowo” i ma konkretne, liturgiczne odniesienie. Wystarczy się przejść na dowolną mszę świętą, by to usłyszeć. A absolwent teologii Gyorgy Lorincz wybrał tę nazwę rozmyślnie.

    A wino świetne.

    • Peyotl

      Robert Mazurek

      On ma nawet kapliczkę na winnicy. Tu foto http://www.sstarwines.pl/sample.php?inc=note.php&note=13776 Ale wina robi najlepsze w Hung-arii, klasa i elegancja.

    • Wojciech Bońkowski

      Robert Mazurek

      Dzięki za poprawkę. Tylko absolwenci gender studies mogliby wybrać nazwę wina nierozmyślnie.

      • postronny

        Wojciech Bońkowski

        jakaś obsesja?

    • Piotr

      Robert Mazurek

      Csakegyszoval nie znaczy „krótko mówiąc” ani „tylko jedno słowo” lecz „tylko jednym słowem”,przyrostek val / czym / o tym decyduje.A tak nawiasem mówiąc dziwi trochę wysoka ocena węgierskich Pinoir Noir,przez Pana Wojciecha.Pozdr.

      • postronny

        Piotr

        Rzymski żołnierz prosił kiedyś Chrystusa by uzdrowił kogoś mu bliskiego. Powiedział jednak, że Chrystus nie musi fatygować się osobiście „ale, powiedz tylko słowo”. I stąd nazwa tego wina.

        • kielon

          postronny

          Ja się czuję ozdrowion po Aszu, zwłaszcza sześciowiaderkowym. Dusza płacze i sama się oczyszcza. I nie ma tu żadnego podtekstu.

          • Michał M.

            kielon

            Zgadzam się z jedym z przedmówców, „tylko jedno słowo” – Powiedz tylko jedno słowo…, a będzie uzdrowiona moja dusza… (węg: Csak egy szóval mondd, és meggyógyul az én lelkem) – przez konstrukcje węgierskiego tak jest. Jeśli ktoś dobrze zna język, a w dodatku jest też religijny to spostrzeże tą różnicę. A faktycznie – wszystkie wina od St. Andrei są świetne. Dużo dobrego również słyszałem o Pinot Noir válogatás z Pannonhalmy, podobno udał się bardzo dobrze. Mi nawet dosyć smakował Pinot Noir od Taschnera z Sopronu.

          • Wojciech Bońkowski

            Michał M.

            Sopron to osobny temat, poza Taschnerem bardzo zacną etykietę robi Weninger. Chociaż klimatycznie to jednak dość ciepłe siedlisko dla Pinota.

          • Sławomir Hapak

            Michał M.

            Wielu bardzo wiele dobrego słyszało o PN Válogatás z Pannonhalmy. I tak już zostanie: wielu nadal będzie tylko słyszało, bowiem wino jest robione w aptekarskich ilościach. Zazdrościć trzeba tym niewielu, którzy pili ;-)
            Co do pinotów soprońskich, to raczej daleki jestem od zachwytu. W mojej opinii jest to za ciepłe miejsce na ten szczep, a i podłoże na najlepszych winnicach to nie jest akurat to, co pinotowi służy najlepiej. Trzymałbym się w tym wypadku Pannonhalmy, Egeru i okolicy (Bukk, okolice stolicy), czyli klasycznych chłodnych północnych lokalizacji z wapieniami i marglami w glebie, odpuściłbym zaś Sopron, Balaton i całe południe.

          • Setnik

            Sławomir Hapak

            Tak z ciekawości, bo nie znam izoterm i izobar dla Wegier… Sopron za ciepły a Pannonhalma OK, a przecież leżą o rzut beretem od siebie..?

            PS. Przy okazji dobry przyczynek do dyskusji o chrzescijańskich wartościach w świecie wina. No chyba Benedyktyni z Pannonhalmy są im wierni, czy nie..?

          • Wojciech Bońkowski

            Setnik

            Pannonhalma ma barziej pofałdowany teren niż Sopron, który schodzi dość płasko do Jeziora Nezyderskiego.

            Dane klimatyczne pokazują co prawda zbliżone temperatury, Sopron jest jedynie wyraźnie wilgotniejszy w miesiącach V–X:

            http://en.climate-data.org/location/7165/
            http://en.climate-data.org/location/28620/

            Aczkolwiek zastanawia mnie czy te dane można odnieść do winnic, bo na tym grafie wysokość npm Pannonhalmy jest podana jako 179 m, natomiast w materiałach (bardzo kompletnych: http://tnij.org/p0arv8o ) winiarnia Pannonhalmi Apatsagi podaje, że ich winnice dochodzą do 270 m.

            W każdym razie Pannonhalma uważana jest za region produkcji raczej win białych, samo opactwo na 50 ha winnic tylko 17 ma pod odmianami czerwonymi.

  • Ola

    Na koniec dyskusji mam jeszcze taki komentarz odnośnie dyskusji w tym temacie. Mam wrażenie, nie wiem czy sie Państwo zgodzą, ze winiarze to w większości ludzie wierni tradycji, chrześcijańskim wartościom, zwolennicy prawicy. Natomiast krytycy winni to w większości lewicowcy. Ze te dwie grupy zgodnie współżyją to zasługa chyba jedynie wina… Wino zbliża ludzi…

    • Kacper Zborowski

      Ola

      Jaki ten kraj byłby piękny, gdyby zwolennicy prawicy byli wierni chrześcijańskim wartościom! A tak na poważnie, to coś w tym jest – przynajmniej jeśli chodzi o winiarzy. Dlatego jak już jakichś odwiedzam, to raczej tych młodych, lewackich naturalistów ;) A krytycy winiarscy może niech się sami wypowiedzą.

    • Wojciech Bońkowski

      Ola

      Na koniec komentarza w temacie tej dyskusji mam taki komentarz a właściwie pytanie:
      Na czym konkretnie opiera Pani twierdzenie „winiarze to w większości zwolennicy prawicy wierni chrzescijańskim wartościom”?
      Badania? Statystyki?

      • Ola

        Wojciech Bońkowski

        Ach trefnis z Pana Panie Wojciechu, trawestując tak moj niezgrabny – pisany na kolanie – początek postu…
        Co do meritum, to oczywiście dużo zależy tez od kraju, ale wymowa etykiet i nazw win nawiązujących do świętych, ewangelii czy religii jest jednoznaczna. Dodajmy do tego winnice należące do zakonów (Benedyktynów, Kawalerów Maltanskich i in. produkujacych zreszta świetne wina) to dopełnia to obrazu całości…

        • Wojciech Bońkowski

          Ola

          Zaiste imponująca analiza. Dwie winnice należące do zakonów to „Winiarze w większości popierający prawicę”…

          Już pomijam absolutnie nie możliwą do wyobrażenia sytuację, gdy właściciel Winnicy nazwanej imieniem świętej głosuje na lewicę. O zgrozo!

          • Ola

            Wojciech Bońkowski

            W pierwszym poście napisałam większość, a większość to 51%. Nazwami klasztornych winnic mogę sypnąć jak z rękawa, ale nie o to przecież chodzi. Za to chętnie dowiem sie, czy gdzieś jakaś taka „Krytyka polityczna” robi wino…

          • Michał M.

            Ola

            No cóż, na Węgrzech np polityka bardzo mocno miesza się do winiarstwa w ogóle. Bardzo mocno oręduje w tym gronie np Tiffan, który jest ulubionym winiarzem Orbana…

          • Wojciech Bońkowski

            Michał M.

            Na Węgrzech może tak, ale w innych krajach jest często odwrotnie – na przykład we Włoszech wśród wielu winiarzy są silne nastroje lewicowe, cały ruch Slowfoodu jest bardziej na lewo od b. Partito Comunista Italiano… Generalnie sprzeciwiałem się uogólnieniu, a nie twierdzeniu że wśród winiarzy są prawicowcy.

      • Kacper Zborowski

        Wojciech Bońkowski

        Szybka analiza dyskursu na stronach internetowych producentów? ;)

        • Wojciech Bońkowski

          Kacper Zborowski

          Na przykład?

          • Kacper Zborowski

            Wojciech Bońkowski

            Wielu z nich pisze o przywiązaniu do tradycji, do swoich korzeni, o tym, że to rodzinny biznes. W Polsce budzi to skojarzenia raczej z prawicą, bo lewicowość ludzie postrzegają przede wszystkim przez pryzmat kwestii obyczajowych. Czy to znaczy, że winiarze to straszni konserwatyści? Niekoniecznie. Nie znam ich tylu, żeby się wypowiedzieć, pewnie tak jak wszędzie – są różni. Zgodzę się, że nie można dokonywać jakichś uogólnień na podstawie tak słabych przesłanek. A wolę odwiedzać alternatywnych winiarzy, bo się z nimi lepiej dogaduję niż z tymi konwencjonalnymi, o czym żartobliwie wspomniałem w odpowiedzi dla Pani Oli. Pozdrawiam! ;)