Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Czerwień wchodzi do gry

Komentarze

Piceno Open to największa impreza winiarska we włoskiej Marchii. Winicjatywa towarzyszy jej od samego jej początku. Dwa lata temu był tam Marcin Jagodziński, rok temu Asia Strzałkowska, tym razem przyszła kolej na mnie. Na zaproszenie lokalnych winiarzy przez dwa dni, w pięknych okolicznościach przyrody i do równie urokliwej, prostej kuchni, degustowałem wina z apelacji Rosso Piceno i Offida, położonych na południu regionu. Jak zwykle prym wiodły wina białe DOCG Offida Passerina i Pecorino, już dobrze obecne na rynku i stylistycznie spójne, na drugim planie zaś były czerwone Rosso Piceno Superiore oraz Offida Rosso.

picenopen-anteprima2016

Białą Passerinę degustowaliśmy w najnowszym roczniku, czyli 2015. Wina co do zasady są świeże, mają swój rozpoznawalny styl, w którym pojawiają się nuty akacji, kwiatów (może nawet suszonych), wanilii i owoców egzotycznych. W niektórych przypadkach dodatkowym wyróżnikiem jest słona mineralność. Świetnie w trakcie panelu wypadło Centanni, pełne aromatów kwiatów, miodu, cytrusów. Zrównoważone, ale bardziej do jedzenia niż solo. Jeśli szukacie świetnego orzeźwienia, bierzcie San Michele a Ripa Brancuna – rześkie, lekkie, o wysokiej kwasowości. Więcej tu soczystej, prostej przyjemności, mniej kulinarnej goryczki, choć sałatom z winegretami podoła i ładnie je uzupełni (importer w Polsce: Winkolekcja). Świetnie pokazało się San Filippo – bardzo głębokie, pełne aromatów przypalonego masła, akacji, kandyzowanego ananasa; pełne, grejpfrutowo goryczkowe i niezwykle eleganckie.

© Sebastian Bazylak.
© Sebastian Bazylak.

Bardziej znany od Passeriny jest jednak Pecorino. Nie mylcie go z owczym serem, choć owiec tu na górskich stokach sporo. Pierwsza myśl, jaka nachodzi po degustacji 22 butelek to taka, że najlepsze etykiety mogą śmiało rywalizować z dobrej jakości Viognierami i to raczej tymi z zimniejszych regionów. Profil aromatyczny i ciało nie są identyczne, ale dają bardzo podobne wrażenia pełni, struktury i miękkiego owocu. Bardzo dobre wrażenie zrobiło Velenosi Pecorino, pełne cytrusów, ananasa i mineralności górskiego potoku. Mimo, że ciało krępe, to kwasowa nitka nadaje mu lekkości i równowagi. Ale przedpołudnie skradło San Giovanni Kiara, grejpfrutowo-maślane, niemal biszkoptowe, pełne, bardzo przyjemne i jednocześnie eleganckie, a nie jest to coś, czego spodziewamy się po winie dopiero co zlanym z kadzi do butelek. Najlepsi marchijscy winiarze bardzo lubią trzymać wina na osadzie, dzięki czemu stają się one poważniejsze, bardziej kulinarne niż tarasowe. Takie właśnie butelki najbardziej zapadały w pamięć.

Degustacja Rosso Piceno Superiore i Offida Rosso pokazała, że młode, 2-letnie wina z Marchii nie nadają się do picia. Moc Montepulciano, które dominuje w tutejszych kompozycjach, połączona ze starzeniem w dębie daje wina ściśnięte, bardzo gęste, często nadekstraktywne. Dopiero rocznik 2012 zdradzał pewne oznaki złagodzenia i przez to pijalności. Dobre wrażenie zrobiło na mnie Villa Imperium Rosso Piceno Superiore 2013 – troszkę zielonej papryki, słodkiej wędzonki i wiśni; w smaku pierwszą rolę też odgrywa wiśnia, bardzo dojrzała, gęsta i prawdziwie soczysta – taka jest też tanina. Jednak najjaśniejszą gwiazdą czerwonej części Piceno Open było Cantina dei Colli Ripani Rosso Piceno Superiore Castellano 2012. Wiele warstw: marcepan, lukrecja i wiśnie, a w ustach gładkie, potoczyste i o bardzo długim, lekko tanicznym finiszu. Jedyne wino z prawdziwą klasą wśród czerwonychi i na pewno długim życiem przed sobą.

Offida Rosso są mniej przysadziste, bardziej przystępne, ale niekoniecznie lepsze od Rosso Piceno. Najlepiej wypadło Velenosi Ludi 2012 – mieszanka Montepulciano, Cabernet Sauvignon i Merlota łączy w sobie lekkość wiśni z mocą wędzonki i tanicznym chwytem.

Ozdobą tegorocznego Piceno Open była degustacja retrospektywna Pecorino z rocznika 2011. Bez dwóch zdań – sommelierzy mieliby niezłe używanie. Spośród 12 butelek trzy wzbudziły szczególne zainteresowanie. Ciú Ciú Offida Pecorino Merlettaie 2011 pełne jest aromatów skoszonej łąki, rumianku i propolisu; jest to jednak wino z nerwem, bardzo żywe, oparte o świetny, precyzyjny kwasowy szkielet. Velenosi Reve chętnie wypiłbym do udonu z rosołem wieprzowym i karkówką: ta butelka to czyste umami, mimo aromatów suszonych owoców, siana, miodu i skórki grejpfruta. Pełne, bardzo słone i z szerokim wachlarzem kulinarnych zastosowań. Największą sensację jednak wzbudziła Aurora Fiobbo. Gdyby podane zostało w czarnym kieliszku, nie zdziwiłbym się, gdyby zostało wzięte za wino czerwone w stylu gamay. W zapachu pieczone jabłka, wiśnie (sic!) i odrobina goździków; w smaku doszukać się można taniny, ciało jest pełne, bardzo krągłe. Niesamowity okaz!

© Sebastian Bazylak.
© Sebastian Bazylak.

W wolne popołudnia odwiedziliśmy kilku producentów. W pierwszej kolejności pojechaliśmy do Velenosi. Co prawda ich musujące wina, robione metodą klasyczną, nie porywają (różowy Pinot Noir ma ciało, ale zupełnie brak mu kwasowości), ale białe i czerwone wina robią naprawdę przyzwoite wrażenie jak na 2,4 mln butelek rocznie. Prawdziwym hitem okazało się jednak nie wino, a trunek na nim bazujący – Visciole. Jest to mieszanka Montepulciano ze sfermentowanym syropem z gorzkich wiśni. Czysty hedonizm – piękne, wiśniowe, prawdziwy wzorzec metra dla wszelkiego rodzaju kirschów.

Cantina dei Colli Ripani, największy producent regionu (6 mln litrów), również trzyma bardzo wysoki poziom. Poza Pecorino czy Offida Rosso świetnie wypadają tu wina musujące robione metodą Prosecco, ale wrażenie zrobiły też wina z upraw ekologicznych. Rosso Piceno Bio 2015 było pierwszym winem, które miało w sobie lekkość i po orgii tanin i pełnego ciała, było prawdziwą ulgą dla podniebienia. Bardzo dobre wino podstawowe – chętnie piłbym je w Polsce. Oczywiście flagowe Leo Ripanis nie zawiodło – rocznik 2009 jest bardzo dobry, dopiero co pijalny i na pewno ma przed sobą jeszcze wiele lat.

Centanni, mały na tle poprzedników producent, bo wytwarzający ledwie ok. 120 tys. butelek rocznie, nie dość, że ma przepięknie położone apartamenty, to jeszcze produkuje naprawdę dobre wina. W tym najlepsze wino musujące wyjazdu – dojrzewającą przez 12 miesięcy na osadzie Passerinę. Cytrusowo-ziołowa, świetnie zbalansowana i ze stonowanym słonym finiszem. Ale też najlepsze wino czerwone: Primo Delia 2010. Składniki są tajemnicą, ale nie ma to znaczenia. Jest piękne, z aromatami porzeczkowego likieru, z obfitym ciałem, ale też pięknie kontrującą kwasowością, która nadaje lekkości i klasy. Warte każdego euro z 40, które kosztuje.

© Sebastian Bazylak.
© Sebastian Bazylak.

Refleksja, jaką mam po wizycie w Marchii jest dość złożona. To piękny region, jeszcze nieodkryty przez tabuny chińskich i rosyjskich turystów, widoki są wspaniałe – z jednej strony Adriatyk, z drugiej Apeniny. W kwestii wina – wydaje się, że obrane kierunki są dobre, ale przed miejscowymi winiarzami jeszcze długa droga – żadne wino nie zrobiło piorunującego wrażenia, a najlepsze okazy robią najwięksi producenci. Na małych przyjdzie jeszcze pora – będę na nich czekał z niecierpliwością. Jest też jedna przyziemna zaleta win z Marche – są bardzo dobrze wycenione i można napić się za niewielkie pieniądze autentycznie smacznych win. Importerzy – do dzieła!

Do Marchii podróżowałem na zaproszenie Consorzio Tutela Vini Piceni.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Katzarzyna Romaniuk

    Importerów nie trzeba zapraszać do dzieła, bo już dawno importują wina z Marchii. I to od proiducentów, co do których nie ma wątpliwości, że przed nimi „długa droga”. Wystarczy choćby spróbować win od Umani Ronchi czy DeAngelis.

    • Sebastian Zdegustowany Bazylak

      Katzarzyna Romaniuk

      Owszem, ale mam dziwne wrażenie, że raczej na nich nie stawiają. A wydaje się, że szczególnie czerwone wina z Marchii, bardzo odpowiadałyby polskim gustom – są mocne, przysadziste i bardzo owocowe. A ceny bardzo OK.

    • Wojciech Bońkowski

      Katzarzyna Romaniuk

      Coś tam w Polsce jest dostępne, ale pozycjonowanie tych win i ich świadomość u konsumentów jest praktycznie zerowa. Chociaż od wielu lat się mówi o Marchii jako najbardziej niedocenianym i ciekawym regionie Italii.

      • Marcin Jagodziński

        Wojciech Bońkowski

        Ja wiem? To pecorino od DeAngelis jest chyba na połowie stacji benzynowych w tym kraju (+ we wszystkich Carefourach). Jasne, że to nie jest poziom popularności chianti, ale nie można powiedzieć, że są jakoś ponadprzeciętnie obecne w Polsce.

        • Marcin Czerwiński

          Marcin Jagodziński

          W Carefourze mają też inne białe wina od DeAngelis.

        • Sebastian Zdegustowany Bazylak

          Marcin Jagodziński

          Masz rację, ale poza DeAngelis jest wiele win, które spokojnie mogą kosztować podobne pieniądze i zapewnić dobrą jakość.

  • Gismo

    A do Owada rzucili 92-punktowe chardonnay z Veneto, ale chyba nie bedzie recki, bo naczelny nie lubi włoskich punktujących. :-( ;-)

    • Marcin Czerwiński

      Gismo

      LOL! Ile Wam płacą na Dolnej 3 za wpis?

      • Gismo

        Marcin Czerwiński

        2 ryzlinki, na lewą i prawą nogę, żeby nie kuleć. A jak ktos ma środkową jak nóżka małego Cygana to jeszcze pół.