PARPA w desperacji
Jak na pewno zauważyliście, mamy nowy rząd. I mamy związaną z tym wymianę kadr. Zmieniają się lokatorzy gabinetów w ministerialnych departamentach, spółkach i agencjach. Karuzela zapewne dotknie wkrótce także jednostkę podległą Ministerstwa Zdrowia – Państwową Agencję Rozwiązywania Problemów Alkoholowych (PARPA).
Miła to synekura – do wydania na rozmaite programy profilaktyczne oraz własne pensje jest ponad 6 mln zł rocznie, a jedyny sposób rozliczania tych wydatków to roczne sprawozdanie PARPA dla Sejmu, do którego – jak uczy doświadczenie – jeszcze nigdy nie było żadnych uwag. Dlatego aktywnie o dalsze zatrudnienie w tej instytucji postanowił zawalczyć jej dyrektor Krzysztof Brzózka. I postanowił ofiarować rządowi 5 miliardów z kieszeni podatników. Na tyle szacuje się bowiem wpływy z wyższej akcyzy za piwo i wino. Dyr. Brzózka postuluje „ujednolicenie akcyzy w przeliczeniu na litr 100-proc. alkoholu”. W praktyce oznaczałoby to jej 3-krotny wzrost na piwo (z 48 na 143 zł za hektolitr) i 5-krotny na wino (ze 158 na 684 zł). Celem jest… „ograniczenie spożycia alkoholu wśród młodzieży i nieletnich”. Wedle badań unijnego odpowiednika PARPA 84% nieletnich wśród alkoholi wybiera piwo.
Krzysztof Brzózka na pewno sam nie wierzy w tę bujdę – że wzrost ceny piwa Tatra z 1,79 do 2,29 zł za puszkę ograniczy picie wśród młodzieży. Ważniejszy jest efekt propagandowy, przypomnienie publiczności o swoim istnieniu (wrzutkę o propozycji dyrektora opublikowały wszystkie gazety i portale) oraz nabicie sobie punktów u nowej władzy. Wczoraj w popularnej audycji Za, a nawet przeciw w w radiowej Trójce dyrektor Krzysztof Brzózka na poparcie swojej propozycji opowiadał niestworzone dyrdymały (nawet jak na swoje wyśrubowane standardy). Między innymi, że „niestety Polacy piją coraz mniej wina, a coraz więcej piwa i wódki” – tymczasem jest dokładnie odwrotnie, według danych KPMG i Nielsen piwo i wódka od 2007 roku są w stagnacji, a rynek wina wzrósł w tym czasie o 50%.
Brzózka przy każdej okazji zmyśla rozmaite dane albo cytuje badania przeprowadzone przez samego siebie, żeby uzasadnić istnienie PARPA. Ostatnie miesiące to jego prawdziwa ofensywa. W Warszawie doprowadził do uchwalenia Planu Profilaktyki i Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, który przewiduje m.in. „zmniejszenie sieci sprzedaży”, czyli zamknięcie 1/3 sklepów sprzedających alkohol. (O tej sprawie pisałem już tutaj). Deklarowaną motywacją jest walka z sklepami Alkohole 24h i zakłócaniem porządku publicznego wokół nich. Na mocy nowych przepisów pierwsze sklepy winiarskie stracą koncesję już lutym, natomiast żadnej budki 24h zamknąć się nie udało. Innym złotym strzałem dyrektora może być nowelizacja Ustawy o wychowaniu w trzeźwości. Jej zaczynem jest wniosek Związku Miast Polskich (które chcą mieć m.in. prawo wprowadzania prohibicji), a opiekę nad projektem projektu przejął poseł PiS z Poznania Szymon Szynkowski vel Sęk. Nowela jest ściśle tajna i nikt nie ma dostępu do jej tekstu. Zawiera ponoć tak drastyczne rozwiązania, jak wprowadzenie… kartek na alkohol! „Książeczka zakupów” ma być wzorowana na rozwiązaniach stosowanych ongiś w Skandynawii. Pomysł tak absurdalny, że – znając rewolucyjny zapał Krzysztofa Brzózki – aż prawdopodobny.
Z ostatniej chwili: dziś niestety pojawiła się informacja smutna dla PARPA. Ministerstwo Finansów – być może pomne ostatniej podwyżki akcyzy na wódkę, gdy wpływy do budżetu spadły, a szara strefa rozrosła się o kilkadziesiąt procent – postanowiło nie przyjąć miliardowego prezentu. Trzeba będzie wymyślić coś innego.
To nie jest ASZ Dziennik. Żaden news nie został zmyślony.