Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Nowa Zelandia – odkryj nieznane

Komentarze

19 marca w Warszawie odbyła się największa w historii degustacja win z Nowej Zelandii – udział wzięło aż 17 producentów z tego kraju. Kraju winiarsko bardzo młodego (pierwsze komercyjne nasadzenia winorośli pochodzą z 1973 r.), który szybko podbił serca konsumentów na cały świecie swoim wyrazistym stylem i wysoką jakością. W Polsce wina z Nowej Zelandii dostępne są od ponad dekady, lecz eksplozja ich popularności to kwestia ostatnich 2–3 lat. Fascynacja tymi winami zatacza jednak coraz szersze kręgi – rzeczywiście marcowa impreza była chyba najbardziej obleganym wydarzeniem winiarskim, jakie pamiętamy.

Oprócz znanych i lubianych już Sauvignon Blanc i Pinot Noir z regionu Marlborough mieliśmy okazję spróbować ponad 100 win z rejonów takich jak Martinborough i Hawke’s Bay na Wyspie Północnej oraz Central Otago na południu (kolebka fantastycznych Pinot Noir). A poza dwoma flagowymi szczepami pojawiły się wina z Chardonnay, Rieslinga, Pinot Gris, Gewürztraminera, Merlota, Cabernet Sauvignon, a nawet Syrah, Gamay i Grüner Veltlinera. Hasło marketingowe „Odkryj nieznane” znalazło więc pełne pokrycie w oferowanych winach. A oto nasza relacja – zespół Winicjatywy zdegustował wszystkie prezentowane butelki!

© Marcin Giżycki
Jednen z najstarszych nowozelandzkich producentów. © Marcin Giżycki.

Babich Wines

Ten producent jest już dostępny w Polsce u Mielżyńskiego, ale jest to import pośredni, a w Warszawie poszukiwał importera na stałe. To jedna z najstarszych winiarni w Nowej Zelandii, pewna marka z szeroką gamą win. Wszystkie zaprezentowane wina były solidne, białe jeszcze bardzo młode (rocznik 2014) – typowe miętowe sauvignon, przyjemnie owocowe pinot gris, komercyjne chardonnay. Więcej się dzieje w serii Black Label – Pinot Gris 2014 był złożony z nutami olejku różanego i świetną świeżością; wypadł lepiej niż Sauvignon Blanc 2014. Dobre wrażenie zrobił na mnie również Marlborough Pinot Noir 2013, wino w stylu burgundzkim o przyjemnej nucie czerwonych porzeczek, lepsze niż tutejszy syrah i czołowy kupaż bordoski The Patriarch 2011, który musi się jeszcze odleżeć. (Wojciech Bońkowski)

Wreszcie w Polsce!

Craggy Range

Pojawienie się tej winiarni w Warszawie to duże wydarzenie – jest to dziś jeden z 3–4 najwyżej cenionych producentów win czerwonych w Nowej Zelandii. Zawdzięczamy mu zwrócenie uwagi na ogromny potencjał apelacji Gimblett Gravels (w obrębie Hawke’s Bay na Wyspie Północnej), gdzie ziemię obiecają znalazły szczepy bordoskie. I faktycznie Gimblett Gravels Vineyard Merlot 2009 to była ekstraklasa, skupione, skoncentrowane, dojrzałe, w stylu super-Pomerola, warte swoich 109 zł. Mieszanką merlota z innymi szczepami jest Sophia 2011, wino bardziej ściśnięte, kredowe, ale i tłustsze, na które trzeba poczekać parę lat (269 zł). Klasą dla siebie był też egzotyczny, ale wyważony Syrah 2011 (129 zł). W Gimblett Gravels jest zbyt ciepło dla odmian białych, więc białe wina Craggy Range produkuje w okręgu Martinborough: świetny mocno mineralny Te Muna Road Sauvignon 2013 (89 zł) i doskonały Te Muna Road Riesling 2013 (99 zł). Importer w Polsce: Red White(Wojciech Bońkowski)

Felton Road Bannockburn Pinot Noir 2012
Wino marzeń!

Felton Road

Degustowanego w grudniu Pinot Noir Bannockburn 2012 nazwałem wówczas „winem roku” i ma on dużą szansę zostać najlepszą butelką również w roku 2015. Wino o fenomenalnej głębi, bogate, strukturalne, wypieszczone, doskonałe w każdym calu. Warte swojej astronomicznej ceny 239 zł. Pierwszy raz natomiast degustowałem białe Chardonnay Bannockburn 2012. To też jest najwyższa klasa, wino zgodnie z obecnymi tendencjami mało beczkowe, natomiast bogate, drożdżowo-nabiałowe, niesamowicie długie, z potężną strukturą na lata dojrzewania. Imponujące! (179 zł). Importer w Polsce: Wines United. (Wojciech Bońkowski)

Dobry znajomy.

Fern RidgeHãhã

Ta winiarnia, również importowana przez Wines United, już się w Polsce dobrze zadomowiła parą atrakcyjnych, bardzo dobrze zrobionych win pod marką Hãhã. Tutejszy Sauvignon Blanc 2013 wygląda na kolejną komercyjną etykietkę ze średniej półki, tymczasem jest winem nieprzeciętnie owocowym, świetnie zaprojektowanym i po prostu doskonałym w piciu (59 zł). Ciepłe słowo mam też dla Pinot Noir 2011, bardzo przyjemnym pinocie o smukłym, gładkim owocu i dobrej mineralności, choć niestety jest to wino wyraźnie droższe (86 zł). (Wojciech Bońkowski)

© Marcin Giżycki
Najlepsze z najlepszych. © Marcin Giżycki.

Greywacke

Tego producenta nie trzeba przedstawiać – pisaliśmy o nim kilkanaście razy. Potwierdził swoją najwyższą klasę, prezentując bodaj najmocniejszą (obok Felton Road) serię win na warszawskiej degustacji. Wybitne jest już podstawowe Sauvignon Blanc 2014, mineralno-trawiaste, klasę pokazujące na podniebieniu, krągłym, poważnym. Wild Sauvignon 2012, Chardonnay 2011Pinot Noir 2012 nie zaskoczyły, bo ich doskonały poziom już znaliśmy. Natomiast tak się złożyło, że pierwszy raz spróbowałem tutejszego Rieslinga 2011. Jest to riesling beczkowy! Dziwne zwierzę, muskularny dinozaur z pięknym, wielobarwnym upierzeniem – zdumiewający i na wskroś oryginalny (99 zł). Miększy, bogatszy, mniej pikantny, mniej ryzykancki, ale równie doskonały w piciu jest Pinot Gris 2012 (99 zł). Importer w Polsce: Vive le Vin. (Wojciech Bońkowski)

© Marcin Giżycki
Solidna Zelandia. © Marcin Giżycki.

Huia

Powstają tu wina pod dwoma markami – droższą Huia, dostępną do tej pory w katalogu Wines United (wciąż można się napić np. już mocno dojrzałego, ale ciekawego Chardonnay 2008), oraz tańszą Hunky Dory, którą dystrybuuje Winkolekcja. Próbowałem czterech win. Huia Marlborough Pinot Noir 2012 to niezły, choć niezachwycający, trochę twardy pinot. Jego tańszy brat Hunky Dory Pinot Noir 2013 to bardzo proste wino o mocnej nucie zielonej, fajne, ale za drogie. Hunky Dory Tangle 2013 to półwytrawna mieszanka pod wodzą gewürztraminera, znów dobrze zrobiona, przyjemna w piciu, ale bez głębi. Najlepiej wypadł Hunky Dory Sauvignon Blanc 2013, dobrze zaprojektowany, typowy, przyjemny w piciu. (Wojciech Bońkowski)

Egzotyka.

Jules Taylor

Znana winiarnia w Marlborough, od kilku lat importowana do Polski przez Wine Express. Tutaj spróbowaliśmy najbardziej egzotycznego wina imprezy, czyli Marlborough Grüner Veltliner 2012, choć gwoli prawdy wino nieco rozczarowało brakiem głębi, wydało mi się już lekko podstarzałe – na pewno Austriacy jeszcze nie muszą obawiać się konkurencji (75 zł). W istocie o wiele lepiej wypadły dwie inne etykiety Jules Taylor – Sauvignon Blanc 2013, kwintesencja szczepu i regionu Marlborough, rześkie, mineralne, ostre, odświeżające (75 zł), oraz Pinot Gris 2013, dobrzy przykład szczepu, lekko półwytrawne wino w stylu przypominającym Alto Adige (75 zł). (Wojciech Bońkowski)

Silna marka. © Winesearcher.com

Kim Crawford

Dobrze w Polsce znana marka sprowadzana od dawna przez Ambrę / Centrum Wina, należąca do megakoncernu alkoholowego Constellation Brands. Mimo ogromnej produkcji i komercyjnego stylu to rzetelne wina, które utrzymują jakość z roku na rok. Podstawowe Marlborough Sauvignon Blanc 2014 (69,90 zł) jest jeszcze zbyt zielone i surowe, za to mile zaskakuje Unoaked Chardonnay New Zealand 2014 (69,90 zł). Ciekawie wypadły też wina z serii wyselekcjonowanych z najlepszych małych parceli, zwłaszcza skoncentrowane, krzemienne Spitfire Sauvignon Blanc 2014, które będą dostępne w Polsce w niedalekiej przyszości. (Marta Wrześniewska)

Frontem do klienta.

Lawson’s Dry Hills

Wszystko zaczęło się tu nie od Sauvignon Blanc, a od Gewürztraminera – perwsze roczniki win tej marki powstały właśnie z tego szczepu. Dziś produkuje całą gamę win także z innych odmian (m.in. Sauvignon Blanc, Chardonnay, Pinot Gris, Pinot Noir). Próbowane Mount Vernon Marlborough Sauvignon Blanc 2014 i Lawson’s Dry Hills Reserve Sauvignon Blanc 2013 importowane przez firmę Vininova reprezentują łatwy, przyjazny, raczej owocowy niż mineralny, dość szczodrze podbity cukrem styl. (Marta Wrześniewska)

Tu jestem!

Matua

Komercyjne, mocno perfumowane wina, które miały tyluż zwolenników, co przeciwników. Atrakcyjne (także dzięki rzucającej się w oczy etykiecie), okrągłe, łatwe w odbiorze – będą się podobać szerszej publiczności, ale próżno w nich szukać większych emocji, rysu terroir czy winiarskiego indywidualizmu. Lepiej niż Pinot Noir 2013 wypada Sauvignon Blanc 2014. Obydwa importowane przez Piwnicę Wybornych Win, sprzedawane w cenie ok. 60 zł. (Marta Wrześniewska)

mud_house_marlborough_sauvignon_blanc_w__do wpisu
Komercyjna przyjemność.

Mud House

Wina Mud House mają do spełnienia jedno zadanie – dać ich odbiorcy dużo przyjemności bez wikłania się w szczegółowe analizy czy długotrwałą kontemplację. To szczere, smaczne i nie da się ukryć – powstające w dużych ilościach – flaszki, które znajdziemy w każdym zakątku świata. Tutejszy Sauvignon Blanc 2013 (39 zł) sprowadzany do Polski przez Partner Center ma to czego oczekujemy od Sauvignon Blanc z Nowej Zelandii – charakterystyczne aromaty owocowo-trawiaste, dobrą kwasowość, a w dodatku brak przerysowania. 39 zł to uczciwa cena. (Maciej Nowicki)

Fusion_SparklingSauvignonBlanc[1]
Bąbelki z sauvignon blanc.

Soljans

Równy i rzetelny producent z portfolio Wine Express. Swojska brzmiąca nazwa pochodzi od nazwiska Bartula Soljana, Chorwata, który wraz z rodziną wyemigrował do Nowej Zelandii i rozpoczął produkcję wina w 1927 r. Ich Chardonnay Barrique Reserve 2012 (67 zł) to przykład ginącego już dziś gatunku klasycznego, beczkowego chardonnay z Nowego Świata, pełnego soczystego owocu, nut wanilii, ale i świetnie równoważonego ożywczą kwasowością. Ciekawostką jest musujące Fusion Sparkling Sauvignon Blanc zamykane zakrętką (56 zł). (Maciej Nowicki)

© Winicjatywa
Uwaga, szpiedzy! © Winicjatywa.

Spy Valley

Przykład młodego producenta, który w krótkim czasie zdobył uznanie wysoką jakością swoich win (dodatkową ciekawostką jest pobliska winnicy stacja monitorowania komunikacji satelitarnej w Dolinie Waihopai, od której poniekąd pochodzi nazwa producenta). Wina te importowane przez Vive le Vin chwaliliśmy wielokrotnie  i nic się w tej kwestii nie zmienia. Świetne, owocowo-mineralne jest Satellite Sauvignon Blanc 2013 (49 zł). W poszukiwaniu poważniejszych i złożonych (także ziołowych) aromatów lepiej sięgnąć po wyższą etykietę Spy Valley Sauvignon Blanc 2013 (58 zł). Podobna sytuacji ma miejsce w przypadku Gewürztraminera 2013: prostsze, kwiatowe w etykiecie Satellite (58 zł) i zdecydowanie bardziej złożone Spy Valley (74 zł). W pamięci pozostaje także wyjątkowo eleganckie Spy Valley Chardonnay 2013 (74 zł). (Maciej Nowicki)

Te Mata

Perła w koronie importera Wine Express. Kultowa winiarnia w apelacji Hawke’s Bay. Jest to miejsce słynące raczej z win czerwonych, zatem Sauvignon Blanc 2013Chardonnay 2013 (oba 59 zł) pomimo dobrej klasy i uczciwych cen nie załapały się na podium tej degustacji. Natomiast butelki w czerwieni były wszystkie doskonałe – od zaskakującego (choć sygnalizowaliśmy go już dwa lata temuGamay Noir 2013 o miłej finezji i lekkim niuansie orzechowego masła (59 zł), przez poważne, pieprzne, superpijalne Syrah 2012 (tylko 59 zł!), aż po na wskroś udane Merlot/Cabernets 2011, mieszankę bordoską z tonami papryki, wędzonej kiełbasy i czarnej porzeczki. Jedno z ciekawszych win degustacji i bodaj jej najlepsza relacja jakości do ceny (59 zł). (Wojciech Bońkowski)

Tinpot Hut logo

Tinpot Hut

Młoda, istniejąca od 2003 r. winiarnia. Importerem w Polsce jest Wine Avenue. Z czterech dobrze zaprojektowanych i przyjaznych win zaprezentowanych na warszawskiej imprezie – nieuchronne w Nowej Zelandii trio sauvignon blanc, poinot noir, pinot gris – najlepsze wspomnienie pozostawił po sobie Syrah 2009. Pochodzące z Hawke’s Bay, a częściowo z prestiżowej apelacji Gimblett Gravels, znalazło złoty środek pomiędzy nowoświatowym bogactwem a francuską równowagą i świeżością – jeden z ciekawszych syrah tej degustacji (97 zł) i potwierdzenie, że ten szczep naprawdę ma w Nowej Zelandii duży potencjał. (Wojciech Bońkowski)

Villa Maria Riesling
Mandarynki.

Villa Maria

Villa Maria Estate (i należąca do niej od 1979 roku Vidal Estate) to jeden z najczęściej nagradzanych nowozelandzkich producentów w ciągu ostatnich 30 lat. Wśród szerokiej gamy win przedstawionych na degustacji, z pewnością zapamiętam Villa Maria Private Bin Riesling 2013 (84,30 zł, Wine 4 You) – młode cytrusy, nuty mandarynek i białych, kwiatów i mineralność oraz Vidal Estate Reserve Sauvignon Blanc 2012 (75 zł, Wineonline) – leżakujące dwa miesiące na osadzie, co nadaje winu dojrzałości w każdym aspekcie – od bukietu przez smak aż do struktury. (Maciej Nowicki)

Wairau River czeka na importera. © Marcin Giżycki.
Wairau River czeka na importera. © Marcin Giżycki.

Wairau River

To jeden z dwóch producentów na warszawskiej degustacji szukających nowego importera. Mam nadzieję, że go szybko znajdzie, bo wina zrobiło naprawdę doskonałe wrażenie, szczególnie oba Sauvignon Blanc, podstawowy 2014 i Reserve 2013, które są klasy co najmniej bardzo dobrego Sancerre, a mają szansę kosztować ok. 70–90 zł. Wypadły lepiej niż prosty Pinot Gris 2014 oraz nieco zbyt zielono-beczkowy Pinot Noir 2013. Natomiast Pinot Noir Reserve 2013 to już bardzo poważna butelka na ładnej podbudowie rzutkich tanin. Do kaczki! Poszukuje importera w Polsce. (Wojciech Bońkowski)

Winicjatywa była współorganizatorem degustacji na płatne zlecenie New Zealand Trade & Enterprise.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Sebastian Zdegustowany Bazylak

    Pan z Wairau wymieniał się wizytówkami z Robertem Mielżyńskim. Więc pewnie szybko te wina znajdą się w Polsce. I bardzo dobrze, bo były doskonałe,

    • Wojciech Bońkowski

      Sebastian Zdegustowany Bazylak

      Jak uczy doświadczenie, między wizytówką Mielżyńskiego a stanięciem na jego półce jest czasami przepaść nie do zasypania ;-)

      • Sebastian Zdegustowany Bazylak

        Wojciech Bońkowski

        Pewnie tak :)
        W mojej ocenie wina Wairau River są o o niebo lepsze od Babich, więc może jest szansa, ze znajdą się na polskiej ziemi.

  • Krystian Andrzejewski

    Tempo nieco ekspresowe, ale było warto.
    Szkoda, że nie można było na miejscu zrobić zakupów, bo to teraz to jest niezła zagwozdka:-)
    Te Mata jest moim faworytem. Jakie są ceny tych win w PL dowiedziałem się po degustacji i była to miła niespodzianka.

    Szukałem win Babicha na stronie Mielżyńskiego, ale nie znalazłem. Może
    wina są dostępne w sklepie stacjonarnym. SB jest w Austrovinie.

    • Kuba

      Krystian Andrzejewski

      Tak. Tempo ekspresowe i godzina też dość wczesna, więc trzeba było się sprężać. Ogólne wrażenia pozytywne, jakości prezentowanych win też. Te Mata Syrah moim czerwonym winem degustacji;)

      • Krystian Andrzejewski

        Kuba

        Moim też – na pewno w tej półce cenowej. Tak jak pisałem przy okazji fotorelacji, możliwość spróbowania Syrahów była bardzo cenna.
        Wszędzie głównie SB i PN, niektórzy importerzy (w przypadku win z Nowej Zelandii) poprzestają tylko na tych dwóch szczepach…no, i ewentualnie Chardonnay (a jak jest coś więcej to bardzo drogie). A tu proszę, 59 złotych za coś naprawdę ciekawego.

      • Wojciech Bońkowski

        Kuba

        Godzina zakończenia imprezy wynikała niestety z kwestii dyplomatycznych – koktajlu organizowanego przez Ambasadę, do którego musieliśmy się dostosować.

        • Kuba

          Wojciech Bońkowski

          Ja rozumiem, że to nie było Państwa widzimisie. Nie ma co kręcić nosem, wyszedłem zadowolony;)

    • Wojciech Bońkowski

      Krystian Andrzejewski

      Mielżyński miewa Babicha w kratkę (importuje go z Wiednia), w tej chwili raczej stawia na swój bezpośredni import z NZ, czyli Little Beauty.

  • Sebastian Zdegustowany Bazylak

    Tak na przyszłość – może warto zainwestować w lepsze szkło do degustacji. To dostępne na miejscu nie było najlepsze.

    • Sławomir Hapak

      Sebastian Zdegustowany Bazylak

      Jak się chce luksusów, to trzeba jeździć ze swoim ;-)

      • Sebastian Zdegustowany Bazylak

        Sławomir Hapak

        No tak. raz się człowiek wybrał na ProWein i już się w głowie przewróciło :)

        • Szymon Rzeźniczek

          Sebastian Zdegustowany Bazylak

          Na Prowein super szkło to tylko na austriackiej hali było – Riedel, reszta miała takie przeciętne. Jednak serwis był imponujący :)

          • Sebastian Zdegustowany Bazylak

            Szymon Rzeźniczek

            I tak lepsze, niż w Sky Clubie.

  • mmm

    a skąd się wzięły takie niskie ceny na wina ze Spy Valley? Gdzie można je kupić w tych podanych cenach? Najtańsze widziałem do kupienia za min. 70 zł a te bardziej złożone najczęściej kosztują ponad 100 zł.

  • Kuba

    Próbował ktoś z Państwa Zara Viognier, Te Mata? Ja nie zdążyłem. Jakie wrażenia?

    • Wojciech Bońkowski

      Kuba

      Tego wina chyba nie było na degustacji.

  • czerwoneczybiale

    Na degustacji nie byłem, ale się wypowiem ;)

    Faktycznie niektórzy producenci to nowozelandzka czołówka, np. Te Mata lub Craggy Range (o wizycie u tych drugich niedługo będzie można u mnie przeczytać). Nie da się jednak ukryć, że wszyscy producenci prezentowani na degustacji to duże winnice. Nie wszyscy z nich produkują wina przemysłowe, większość w najwyższej linii faktycznie robi wspaniałą robotę, jednak to ciągle nie są mali producenci, którzy potrafią zachwycić i zaskoczyć. Cieszy fakt, że Nowa Zelandia się podoba, bo w tych winach jest ogromny potencjał. Może za tą popularnością pójdą wycieczki importerów po butelki mniejszych i ciekawszych producentów :)

    • Wojciech Bońkowski

      czerwoneczybiale

      Nie ma nic dziwnego w tym, że mali producenci nie przelecieli 17000 km, żeby pokazać swoje wina w jakiejś tam Warszawie ;-)

      • czerwoneczybiale

        Wojciech Bońkowski

        Mnie też nie dziwi :) Ale importerzy pewnie mają swoje sposoby, aby spróbować win od mniejszych graczy i spróbować co ciekawsze egzemplarze mieć w swojej ofercie.

    • Piotr Wyszomirski

      czerwoneczybiale

      A Felton Road ?

      • czerwoneczybiale

        Piotr Wyszomirski

        Wyjątek od reguły? ;)