Moje butelki roku 2016
Najlepsza butelka korkowa
…czyli taka, którą od biedy dałoby się wypić, gdyby umiało się przezwyciężyć uprzedzenie: Château Talbot 1995 (1989 przed laty też był korkowy). Otworzyłem dla Agaty, której było wszystko jedno.
Najgorsza butelka otrzymana w prezencie od gości
Sauvignon Blanc 2015 z Chile, bodaj Santa Anna. Nie wiem, czy nie przekręcam nazwy producenta, bo Anna to moje ulubione imię.
Najlepsza butelka przyniesiona przez mnie w gości, której pożałowałem
Domaine Maréchal Bourgogne Gravel 2014. Kosztowała niewiele, a i tak było mi szkoda, bo się okazała lepsza od paru grands crus.
Najlepsza butelka przyniesiona przez mnie w gości, której nie pożałowałem
Château Léoville-Poyferré 2001. Należy do kategorii, którą z Sebastianem Bazylakiem określamy jako „znakomite, bardzo drogie, niesmaczne”.
Najsłabszy szampan względem wagi uroczystości, na której został otwarty
Moët & Chandon Brut Impérial. Na szczęście później był Taittinger Brut, już lepiej.
Najlepszy szampan, który udało mi się wypić za friko
Agrapart & Fils Extra-Brut Minéral 2006.
Najlepsza butelka spożyta w najdziwniejszych warunkach
Corton 1959 od Louisa Latoura, na latarni morskiej wynajętej na tę okazję przez przyjaciół.
Najlepsza butelka zamówiona (na spółkę) w restauracji
Henri Gouges Nuits-Saint-Georges Les Saint-Georges 2008. Na pytanie, dlaczego takie młode ma w karcie, sommelierka odpowiedziała: Jak to młode? W promieniu 5 kilometrów nie dostanie pan w restauracji starszego burgunda. Rzecz działa się w Beaune.
Najlepsza butelka, której od dawna chciałem się napić, lecz nie było okazji
Didier Dagueneau Pouilly-Fumé Pur Sang 2008. Nie genialne, ale bardzo dobre. Ostatni rocznik ojca Dagueneau, dokończony już przez jego syna Louis-Benjamina.
Najlepsze białe przyniesione przez kogoś na degustację
Domaine Raveneau Chablis Premier Cru Forêt 2010.
Świetne / okropne, czyli największa różnica w ocenie wina między Naczelnym a nienaczelnym, czyli mną
Louis Chèze Saint-Joseph Ro-Rée 2014.
Najlepsze wino z Nowego Świata
Mozelski riesling od Clemensa Buscha, którego przyniósł mi na kolację pewien Australijczyk.
Najlepsze wino, które pili inni, a ja nie
Château Rayas Châteauneuf-du-Pape Blanc 1990, opisany euforycznie przez Pierre’a Citerne’a w Revue de Vin de France.
Najlepsze pinot noir spoza Burgundii, które nie wywołuje żalu, że nie jest z Burgundii
Domaine Labet Côtes du Jura Les Varrons, chyba 2014. W Krakowie mi dali. A mówią, że centusie.
Wino, które mi najbardziej smakowało.
Stołowe wino bułgarskie, niebutelkowane, robione przez szefa restauracji z gron z własnego ogródka w miejscowości Wielkie Tyrnowo. I wcale nie silę się na oryginalność.
Źródło win: 14 butelek – na piękne oczy, 1 butelka – zakup półwłasny autora. (Przypis red.).