Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

#Ludzie wina: Wiesław Wysokiński

Komentarze
ambra_0215
© Ambra S.A.

Wiesław Wysokiński

Wiceprezes i współzałożyciel Stowarzyszenia Sommelierów Polskich, od 2002 związany z Centrum Wina. Przez 15 lat mieszkał w Australii, gdzie ukończył Wine Appreciation and Service Course i pracował dla najlepszych restauracji, jak włoska Society czy francuska Normandie, swoje piwnice otworzyły przed nim także Regent Hotel  i Old England Hotel. Po powrocie do Polski był sommelierem w kultowej restauracji Malinowa w Hotelu Bristol, w której pracowało i kształciło się pierwsze pokolenie polskich sommelierów. Współpracuje z Primum Familiae Vini zrzeszającej najbardziej prestiżowe rodziny winiarskie z całego świata, prowadzi kolacje degustacyjne i największe w Polsce wydarzenie winiarskie Kocham Wino Fest.

Dlaczego wino…

Bo ma tysiąc twarzy! Jest piękne, unikalne, ciekawe. Można je pić przez całe życie i wciąż nie odkryć wszystkich smaków. Warto swoją przygodę z winem zacząć jak najwcześniej, dlatego w 2002 roku związałem się z firmą Centrum Wina, z którą teraz obchodzę 15-lecie istnienia. Pasja przerodziła się w sposób na życie.

Mój ulubiony region winiarski to…

Ribera del Duero w Hiszpanii: nowatorski, modny konkurujący mocno z Rioja, dający wina nadające się do bardzo długiego przechowywania. W 1985 roku w Australii kupiłem wino z tego rejonu, by potem przywieźć do Polski. To był rocznik 1970, znakomity. U mnie czekało na otwarcie przez 28 długich lat. Wypiłem je na 30 urodziny syna. Wino zdekantowałem w piątek, a wypiłem w sobotę do jagnięciny. Mio tak długiej dekantacji byłó nadal zamknięte, a jednak wywarło na mnie ogromne wrażenie! Pachniało starym paskiem skórzanym, kawą, lukrecją i zmieniało się z każdym ruchem kieliszka, było wyjątkowo złożone.

Gdy myślę o reinkarnacji, to jestem szczepem…

Pinot noir, bo to mój ulubiony szczep. Cudownie pokazuje dwie twarze: nowoświatową (jest soczysty, elegancki, ciepły) i staroświatową (mineralny, unikatowy, do piwniczki). Ma coś więcej niż tylko owoc. Mam nadzieję, że ja też mam takie dwie twarze J

Na co dzień piję wino…

Często pijam wina z Centrum Wina. Z racji mojej pracy mam to szczęście, że prowadzę też wiele degustacji, a to sprzyja pomysłom na wieczorny kieliszek wina, już po pracy. Czasem wino jest dla mnie inspiracją do kulinarnych wyzwań. Czasem szukam czegoś uniwersalnego. I kiedy w głowie mam pustkę sięgam po swojego pewniaka – ulubione bąbelki Cava Pares Balta. Nigdy mnie nie zawiodła, pasuje do mięs, ryb, można ją pić solo. Jest miła i radosna.

Wino, które zmieniło moje życie…

To było dwa lata temu na degustacji, którą raz na pół roku organizujemy z miłośnikami wina. Wybraliśmy Château Palmer 1995 z Margaux. Czytaliśmy wcześniej, w „Dekanterze” by pić je od razu po otwarciu, ale chcieliśmy sami przeprowadzić ten eksperyment. Połowę zdekantowaliśmy, a połowę nie. Eksperci mieli rację. Wino niedekantowane było lepsze. To przypomniało mi, żeby uważać z dekantacją, zwłaszcza w przypadku starszych win i zachęciło, by jeszcze mocniej pogłębiać wiedzę w tym kierunku.

Najwięcej wydałem na butelkę…

1000 zł.

Wino i jedzenie – warto łączyć?

Koniecznie. Nie wyobrażam sobie jedzenia bez wina (w drugą stronę może bardziej). Chyba jeszcze bardziej lubię gotować niż pić wino, a łącząc te dwa elementy jestem w siódmym niebie.

Najtrudniejsze w winie jest…

Zdecydować, kiedy je otworzyć.

Butelka, o której marzę…

Romanée-Conti. To jedno z niewielu win, których nie piłem.

Ludzie piszący o winie nadużywają słowa…

„Dobre winko”. To mnie wkurza. I „harmonia w winie” oraz „owocowość” – to moim zdaniem za mało precyzyjne formy opisywania wina.

Przyszłość wina to…

10 litrów rocznej konsumpcji na głowę dorosłego mieszkańca Polski (dziś mamy nieco ponad 3 litry). Od 1999 roku spożycie wina gronowego podwoiło się, ale to wciąż dużo za mało, zwłaszcza w porównaniu do innych krajów. Chciałbym, żeby znacząco wzrósł też udział sklepów specjalistycznych, gdzie zakupy wina są bardziej osobiste, mają swój niepowtarzalny klimat. Wciąż za niski jest poziom edukacji winiarskiej. A gdzie najlepiej zdobywa się wiedzę konsumencką? W sklepach specjalistycznych, gdzie jest wykwalifikowany personel, dla którego wino to pasja. Kupując je powinniśmy rozmawiać o okazji, potrzebach, oczekiwaniach, stylu wina. Wino nie jest dla mnie produktem spożywczym. Wino wymaga oprawy jak dobry garnitur.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • ebeek

    Ładnie napisane, bez zadęcia i modnego w kręgach lemingów bełkotu. Jednak 10 litrów na rok to chyba przesada, musiałbym żyć ponad tysiąc lat by poznać interesujące mnie szczepy i regiony. Ciekawe, że Autor nieco podobny z aparycji do Depardieu zaleca roczną konsumpcję na poziomie 2-dniowego spożycia tego rusofila ;)