#Ludzie wina: Łukasz Głowacki
Łukasz Głowacki
Pierwszy kontakt z gastronomią przeżył w roku 2005, we włoskiej restauracji w Wiedniu. Świadomą pracę z winem rozpoczął w 2008 po obronie pracy magisterskiej pt. „Kwasowość win białych jako łącznik wina z potrawą na przykładzie sauvignon blanc”. Od pięciu lat pracuje w winiarni Mielżyński w Poznaniu. Posiadacz dyplomu WSET Advanced. Ostatnio zajął III miejsce na Mistrzostwach Sommelierów Polski Zachodniej. W przyszłym roku ma zamiar wziąć udział w Mistrzostwach Polski Sommelierów.
Dlaczego wino?
Mógłbym zacząć od słów: wino od zawsze towarzyszy człowiekowi, w moim przypadku to suma kilku składowych takich jak: zainteresowanie historią, pierwszy kontakt z gastronomią pod okiem Włochów, studia o profilu gastronomicznym oraz zaszczepienie kultury wina przez promotora. Poza tym wino to superzabawa, przy której doskonale spędza się czas.
Mój ulubiony region winiarski to…
Mam kilka, każdy z innego powodu: Burgundia – bo to czarna magia, finezja i pinot noir; Bordeaux – bo klasyka; Piemont – za różnorodność stylistyczną, piękno, siłę i za nebbiolo; Tokaj – z powodu historycznych powiązań z Polską.
Gdy myślę o reinkarnacji, to jestem szczepem…
Nie myślę o reinkarnacji, ale jeśli już to furmint przeznaczony do wina Aszú – żebym miał dużo czasu na rozwój.
Na co dzień piję wino…
Na co dzień pije wina do 60 zł ze sklepów specjalistycznych. Zdarza mi się też coraz częściej sprawdzać ofertę win dyskontowych, ale raczej nie klasyków, tylko win z mało znanych regionów czy apelacji.
Wino, które zmieniło moje życie…
Żadne wino nie zmieniło mojego życia, ale pamiętam moje pierwsze doświadczenie z klasycznym mariażem sauternes i flambirowanej gruszki z foie gras na początku mojej winnej przygody. Takich emocji się nie zapomina.
Najwięcej wydałem na butelkę…
Nie więcej niż 300 zł. Nie jestem fanem wydawania dużych kwot na butelkę wina, a raczej fanem poszukiwań przykładów win z dobrą relacją ceny do jakości.
Wino i jedzenie – warto łączyć?
Oczywiście, wino i jedzenie jest odwieczną parą, ciekawie dobrane mogą stworzyć niezapomniane wrażenia smakowe, nie ma co się zastanawiać – trzeba eksperymentować.
Najtrudniejsze w winie jest…
W relacji z gościem w restauracji na pewno przekazanie subiektywnych wrażeń smakowych, a jednocześnie nieznudzenie go opowieściami o wszystkim, co ma wpływ na dane wino. Trudne wydają mi się też niepojęte ilości powiązań geologicznych, klimatycznych, historycznych przemnożone przez czynnik ludzki, szczepy, metody i techniki winifikacyjne.
Butelka, o której marzę…
Nie marzę o konkretnym winie, ale chciałbym spróbować klasyków z Bordeaux czy Burgundii z bardzo dobrych roczników
Ludzie piszący o winie nadużywają słowa…
Pijalne albo technicznie zrobione dobrze.
Przyszłość wina to…
Świadomy konsument, regres win masowej produkcji na rzecz win z indywidualnym charakterem, promocja szczepów lokalnych, coraz większy wpływ metod naturalnych, ekologicznych i biodynamicznych oraz coraz większa dbałość o jakość win na każdym poziomie apelacyjnym.