Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

#Ludzie wina: Ewa Rybak

Komentarze
© Archiwum prywatne.

Ewa Rybak

Zajmuje się wieloma rzeczami – pisze, tłumaczy, śledzi, ocenia, degustuje, czasem irytuje – niewątpliwie w każdej z tych dziedzin wspólnym mianownikiem jest wino. Oficjalnie – część redakcji Magazynu WINO oraz redaktor prowadząca portalu magazynwino.pl. Nieoficjalnie – lobbysta win hiszpańskich i portugalskich, wkrótce być może bez prawa wjazdu do Słowenii.

Dlaczego wino?

Bo jest smaczne i różnorodne. I dlatego, że nie ma jeszcze czegoś takiego, jak ginopisarstwo czy ginoturystyka.

Mój ulubiony region winiarski to…

A mogą być kraje? Najlepiej czuję się w Portugalii, która nie poddała się presji caberneta i chardonnay: jest smaczna, bogata, zaskakująca, jakościowa i bezpretensjonalna. W drugiej kolejności Hiszpania. Mogłabym pić wina tylko z tych dwóch krajów, raz po raz odświeżając się rieslingiem, grüner veltlinerem lub porządną polską bielą z Małopolski lub Dolnego Śląska.

Gdy myślę o reinkarnacji, to jestem szczepem…

Pinotagem. Mało kto go lubi, a jeśli nawet lubi, to się do tego nie przyznaje.

Na co dzień piję wino… 

O ile nie piję akurat czegoś, co przywiozłam z podróży, kupuję wino w supermarketach i dyskontach. Człowiekowi z lasu najbliżej do marketu. Zresztą dzięki temu nie tracę kontaktu z winiarską rzeczywistością, o co w tej branży dość łatwo.

Wino, które zmieniło moje życie…

Być może jestem za mało emocjonalna, ale nie sądzę, by wino mogło zmienić życie. Chyba że się go pije za dużo – wtedy życie z pewnością zmienia się na gorsze.

Było kilka win istotnych, tak z punktu widzenia zawodowego, jak osobistego, ale nie zwykłam o nich pisać i na pewno się w tych okolicznościach nie złamię, bo ważne wydarzenia zostawiam dla siebie, czasem też dla najbliższych. Była wśród tych win pewna wiekowa rioja. Było jakieś cuchnące brudnym bandażem wino naturalne. Było porto, hiszpańskie rosé, były Priorat i Mozela, prosecco było. Ale one nie zmieniły mojego życia.

Najwięcej wydałam na butelkę…

Nie przepijam potrzeb i przyjemności. Raz tylko zdarzyło mi się w Portugalii przepuścić na wino pieniądze przeznaczone na bilety powrotne do domu. Przy czym wynikało to z gapiostwa, a nie ze świadomej decyzji i mowa o jakichś 5 €. A w Minho, kiedy wybitne wino nie mieściło mi się w walizce, zostawiłam w hotelu buty. To spore poświęcenie i tym sposobem mogę śmiało powiedzieć, że czasem wydaję na wino dużo…

Złośliwi twierdzą, że na degustacjach pochłania największe ilości chleba. © Archiwum prywatne.

Wino i jedzenie – warto łączyć?

Do kanapki z serem żółtym i pudliszkowym ketchupem świetnie pasuje tokajska słodycz, do klusek śląskich z cebulką – viognier. Do źle oczyszczonego z piasku rydza na maśle – kisi z kvevri. Takich odkryć można dokonać wyłącznie wtedy, kiedy łączy się wino z jedzeniem. Więc: tak, łączyć.

Najtrudniejsze w winie jest…

Czekać. Nie należę do cierpliwych.

Butelka, o której marzę…

Nie marzę o butelkach, mam po prostu na nie ochotę. Jeśli mam możliwość – spełniam ten kaprys. Jeśli nie mam – kaprysu nie spełniam i żyję, a następnego dnia i tak mam kolejny, nowy, inny. To jak z butami (żarcik!).

Ludzie piszący o winie nadużywają słowa…

Bowiem, albowiem, gdyż.

Przyszłość wina to…

Nie podejmuję się odpowiedzi. Mój syn ma magiczną kulę, która rozwiązuje takie trudne sprawy; trzeba nią potrząsnąć i ona wtedy odpowiada: „tak”, „nie”, „nie ma mowy”, „zapomnij o tym”, „oczywiście”. Zadałam jej pytanie zmieniając je by brzmiało: czy wino w Polsce w ogóle ma przyszłość? Jak myślisz, co powiedziała?

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • monty

    „Jak myślisz, co powiedziała”? Klancyk!

  • Kamil S

    Podobnie uwielbiam Hiszpanię za różnorodność, jakość i rozsądne ceny.

  • Er

    Zakaz wstępu do Słowenii?

  • Ewa Rybak

    @fb70fb4c86a7dbc9a7e22f6ba90c2b2e:disqus monty: Kula powiedziała „oczywiście” ;)
    @shqvarny:disqus Kamil S: Więcej ciekawych/zapadających w pamięć win o dobrej lub świetnej relacji cena-jakość spotkałam jednak w Portugalii. Ale to tylko osobisty ranking.
    @320236858b77eb5304257645ddf62f4e:disqus : Mogę jedynie przypuszczać, bo nie ja pisałam tych kilka zdań podsumowania na własny temat (nie umiem, poprosiłam więc o to kolegów od wina, wycinając z ich wypowiedzi to i owo), że chodzi o pewien wpis w mojej rubryce Tapas w Magazynie WINO, gdzie napisałam o Słowenii, że jest za mała, by się w niej zgubić.

    Pozdrowienia dla wszystkich znad kieliszka Lanzaga 2005. Telmo rulez!

    • L

      Ewa Rybak

      Jakie wina w Pani ocenie warto nabyć będąc w Hiszpanii z sygnaturą Telmo Rodriqueza?

      • Ewa Rybak

        L

        @L: Z nieskrywaną radością sięgam po Molino Real z Málagi: słodkie, ale świeże, żywe, miodowo-ziołowe. 100% moscatel. Świetne jest 100% verdejo z Ruedy, super rześki El Transistor. Ekspresyjna, soczysta, ale i mocarna jest ich tinta de toro (tempranillo) – Pago la Jara (DO Toro).

        Genialna w mojej opinii jest garnacha Pegaso Barrancos de Pizarra – świeża, owocowo-fiołkowa (VT Castilla y León). Do moich ulubieńców należy też As Caborcas, stosunkowo nowe wino (pierwszy rocznik to chyba 2010) z DO Valdeorras: mencia, merenzao, garnacha i godello razem. Skądinąd fajne jest też ich czyste godello z tej apelacji.

        No i riojy: Lanzaga i Altos de Lanzaga, dalekie od popularnej w regionie dyskusji o tradycji i modernie. Szczere, wierne terroir wina.

        Szkoda, że takie drogie.

        Pozdrawiam.

        • L

          Ewa Rybak

          Dziękuje za podpowiedzi.

          Nie wspomniała Pani o M2 de Matalana, Gago, Gaba? Nie warto??

  • Witol

    „do kanapki z serem żółtym i pudliszkowym ketchupem świetnie pasuje tokajska słodycz”. Ja się na parowaniu niespecjalnie znam (i dlatego pozwolę sobie odwiedzić pana Bońkowskiego na pogadance o śledziach), ale ten tokaj to ma być do sera czy do keczapu? Bo jak do sera to chyba pudło, a jak do keczapu to drugie pudło, bo pudliszki to breja przesłodzona i z nadmiarem octu. Do tego to trzeba dobrej pasty do zębów a nie wina.
    PS. Wątek słoweński tez mnie zainteresował, ale odpowiedź rozczarowała. Czytała Pani tekst, nawet wycinała, ale nie wie Pani skąd tam Słowenia? To już jest internet 3.0, ja tego nie ogarniam.

    • Ewa Rybak

      Witol

      @Witol: odpowiem nie po kolei.

      Złapał mnie Pan za słówko „przypuszczam” – mogłam napisać „sądzę, że” lub „przypuszczam, a przypuszczenie moje graniczy z pewnością, bo to jedyne, co mnie kiedykolwiek łączyło ze Słowenią”. ewentualnie „pewnie”. Nie napisałam jednak, więc rozumiem, że należy mi się ten Pana, powiedzmy… delikatny kuksaniec.

      Mogłabym i ja złapać Pana za słówko („niespecjalnie”, „chyba”), ale nie zwykłam prowadzić rozmowy pod hasłem „Twoja stara pierze w rzece”.

      Życzę sukcesów w poszukiwaniu idealnego wina do śledzia. Pozdrawiam.

      • Witol

        Ewa Rybak

        W sprawie śledzia wyręczy mnie pan Bońkowski (przypuszczam), a w sprawie sera niewiele mi Pani wyjaśniła (chyba). Co do Słowenii liczyłem na jakiś winny ślad, a doczekałem się rzeczno-pralniczego (niespecjalnie).