#Ludzie wina: Ewa Relidzyńska
Ewa Relidzyńska
Absolwentka dwóch poziomów Wine & Spirit Education Trust, w planach ma ukończenie wyższych poziomów kursów (International Higher Certificate in Wines and Spirits, Diploma i Honours Diploma), do ciekawszych szkoleń zalicza także Kurs Sommelierski prowadzony przez Matiasa Glusmana. Sama również organizuje degustacje, wieczory z winem i szkolenia. Niedawno zaczęła pracę nad blogiem o jej winnych i niewinnych przygodach. Na co dzień pracuje na stanowisku Dyrektora ds. Importu w firmie Sagrantino. Zajmuje się doborem win w firmie i procedurami związanymi ze sprowadzeniem ich do Polski.
Dlaczego wino?
Wino zamknięte w butelce odzwierciedla historię wielu ludzi. To wspomnienia, czas, wiedza i praca zamknięte korkiem. Wino, a raczej enologia to temat, który zawsze pozostawia nam niedosyt; coś czego nigdy nie nauczymy się do końca. Każde wino jest inne. Roczniki, szczepy, terroir i zmieniający się klimat – to wszystko powoduje, że wino zawsze będzie produktem unikatowym i niepowtarzalnym. Wino to dziedzina, której człowiek nigdy nie posiądzie do końca, ale która pozwala nam się wiecznie rozwijać. Mimo codziennego zgłębiania wiedzy i degustowania, do końca życia możemy odkrywać w nim coś nowego.
Mój ulubiony region winiarski to…
Bordeaux. To region, który ma dla mnie wartość sentymentalną. Wielkie wina z tego regionu miałam okazję smakować w wyjątkowym dla mnie towarzystwie. Muszę jednak przyznać, że ostatnio ujęła mnie też Dolina Loary.
Gdy myślę o reinkarnacji, to jestem szczepem…
Nebbiolo. Bardzo aromatyczny szczep o skoncentrowanym smaku, źle znosi deszczową jesień. Idealne warunki dla jego długiej wegetacji to ciepłe i suche lato. Znawcy świata winiarskiego mówią, iż trzeba się w nim rozsmakować, żeby docenić jego bukiet. Eleganckie, ale trudne, bywa kapryśne i nie jest dla każdego. To szczep opisujący najlepiej moją osobę.
Na co dzień piję wino…
Piję różne wina, w zależności od humoru, okazji i towarzystwa. W różnych cenach i różnych sklepów, najczęściej tych specjalizujących się w sprzedaży win.
Wino, które zmieniło moje życie…
Château Cos d’Estournel 1990. Miałam przyjemność smakowania tego wina w ateńskim hotelu z przepięknym widokiem na Akropol. Niezapomniany wieczór w dobrym towarzystwie z aromatyczną polędwicą i lodami czekoladowymi. Od tego dnia moja przygoda winiarska zaczęła się zdecydowanie rozwijać.
Najwięcej wydałam na butelkę…
Château Mouton Rothschild.
Wino i jedzenie – warto łączyć?
Zarówno wino jak i jedzenie jest dla mnie sztuką. Te dwie rzeczy pobudzają zmysły i potrafią zwykły dzień zamienić w niesamowite przeżycie. Dobre wino i dobre jedzenie zdecydowanie idzie ze sobą w parze. Wino potrafi podsycić smak potrawy i na odwrót. Dlatego warto uczyć się o ciekawych połączeniach winno – kulinarnych.
Najtrudniejsze w winie jest…
Różnorodność – najtrudniejsze i najpiękniejsze jednocześnie.
Butelka, o której marzę…
Domaine de la Romanée-Conti 1988.
Ludzie piszący o winie nadużywają słowa…
Terroir.
Przyszłość wina to…
Nie potrafię ująć tego w jednym zdaniu… Patrząc na obecne czasy wszystko się modernizuje. Nowe technologie i maszyny zastępują ludzką pracę. Dla mnie przyszłość wina to dbanie o jego tradycję i wysoką jakość. To pielęgnowanie historii i zapobieganie wyparciu jej przez marketingowców i firmy masowo produkujące wina.