#Ludzie: Dorota Żylewicz
Dorota Żylewicz
Po powrocie z Londynu, gdzie pracowała dla agencyjnej części koncernu VICE, postanowiła poświęcić się swojej pasji. Od kilkunastu miesięcy działa w Wine Express dbając o rozwój biznesu winiarskiego oraz marki Vestal Vodka, koneserskiej wódki premium. W czerwcu podchodzi do egzaminu WSET Advanced. Winem, niszowymi alkoholami i jedzeniem interesuje się 24/h na dobę. Dużo słucha, czyta, ogląda, podróżuje i konsumuje w rozsądnych ilościach.
Dlaczego wino?
Praca w branży winiarskiej z dnia na dzień coraz bardziej mnie wciąga. Doceniam też fakt, że praktycznie wszyscy, których spotykam na mojej drodze są ciekawymi, pozytywnymi ludźmi.
Mój ulubiony region winiarski to…
Hawke’s Bay w Nowej Zelandii.
Gdy myślę o reinkarnacji, to jestem szczepem…
Gamay, bo lubię obserwować jak zmienia się percepcja tej odmiany.
Na co dzień piję wina…
głównie z Wine Express, w cenie do 50-60zł. W restauracjach staram się próbować zawsze innych win – najczęściej z mniej znanych apelacji, a we Włoszech wręcz IGT, bo wierzę, że takie właśnie reprezentują najlepszą relację ceny do jakości. Staram się również zawsze przywozić wina z podróży i otwierać w domu wspominając odwiedzone miejsca.
Wino, które zmieniło moje życie…
Syrah Woodthorpe z Te Mata Estate. To wino łączące cechy, które lubię zarówno w białych jak i czerwonych winach.
Najwięcej wydałam na butelkę…
Nie pamiętam.
Wino i jedzenie – warto łączyć?
Jasne. Najlepiej jest sięgać po nowe butelki, nowe szczepy i obserwować, które stają się naszymi ulubionymi. Coraz więcej mówimy i myślimy o pochodzeniu jedzenia, te same kryteria mogą funkcjonować w przypadku wina – produkcja nie na ogromną skalę, produkt danego regionu odzwierciedlający jego charakter.
Najtrudniejsze w winie jest…
By nie popaść w snobizm. To powoduje, że ludzie z naszego otoczenia uważają, że trzeba być wielkim ekspertem, żeby cieszyć się winem.
Butelka, o której marzę…
Nie wiem od którego producenta pochodzi, ale chciałabym spróbować najlepszych pinot noir z Oregonu. W tym celu wybieram się do Stanów, chciałabym poznać jak najwięcej win właśnie z Oregonu i Waszyngtonu.
Ludzie piszący o winie nadużywają słowa…
Nie zauważam, żeby nadużywane było jakieś słowo. Opisy wina to ciężka sprawa, w dużej mierze niezwykle subiektywna. Odnoszę się z szacunkiem do wszystkich ekspertów piszących o winie.
Przyszłość wina to…
Odejście od stereotypu alkoholu otwieranego tylko podczas kluczowych momentów życia, czyli odrzucenie piętna „wyjątkowej okazji”. Myślę, że w tym aspekcie szczególnie ważna jest wspólna praca importerów (z pomocą producentów), którzy chcą podbijać rynek nasz oraz naszych mediów. Rodzice większości dzisiejszych trzydziestolatków nie pili wina w domu do kolacji, bo nie mieli takiej możliwości. Polacy nie wyssali kultury wina z mlekiem matki, więc sądzę, że właśnie to pokolenie jest kluczowe dla przyszłości wina w Polsce.
Myślę również, że w przyszłości restauratorzy będą zwracać większą uwagę na wina znajdujące się na ich listach; będą bardziej interesować się znalezieniem dobrego produktu, który raczej zaciekawi czy zaskoczy gościa niż da firmie korzyści finansowe na krótką metę. Przyszłość to dobrze przemyślane karty wina pozbawione astronomicznej marży pasujące do klienteli, koncepcji miejsca i menu.