Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

#Ludzie: Andrzej Różycki

Komentarze
© Archiwum prywatne A. Różyckiego.

Andrzej Różycki

Specjalista z zakresu profesjonalnej klimatyzacji, zajmuje się zawodowo złożonymi procesami klimatyzacyjnymi w obiektach, gdzie należy utrzymywać reżimowe parametry powietrza, takie jak: stała temperatura, wilgotność, czystość i wymiana (sale operacyjne, serwerownie, laboratoria). Prywatnie pasjonat wina.

Dlaczego wino?

Na to pytanie inaczej odpowiedziałbym kilka lat temu niż dziś. Wtedy była to fascynacja, odkrywanie miejsc, terroir, spotkania z winiarzami,  poznawanie ich pracy, marzeń, dążeń. Emocje z otwierania każdej nowej butelki, a po otwarciu miła  faza spełnienia i satysfakcja, kiedy podobne emocje potwierdzali współuczestnicy degustacji. Dzisiaj – po zdaniu dwóch egzaminów WSET (Intermediate Certificate in Wines and Spirits oraz International Higher Certificate in Wines) tę fantastyczną przyjemność z jednej strony kontroluje odpowiedzialność za wydanie oceny degustowanych win (czego oczekują, niestety, współuczestnicy każdej, nawet przyjacielsko – towarzyskiej degustacji); zaś z drugiej strony pobudza ją zachłanność w zdobywaniu wiedzy – tej praktycznej i teoretycznej, która wciąż czeka. Rosnąca świadomość tego, czego człowiek jeszcze nie wie może i  okrada nas z części bieżących przyjemności, ale uczy nas za to pokory, szacunku i daje mocny impuls do dalszego rozwoju.

Mój ulubiony region winiarski, to…

Przez wiele lat była to Toskania – spaniali i życzliwi ludzie, w tym wielu wybitnych winiarzy, jedyny na świecie taki krajobraz i wyśmienite sangiovese w różnych wydaniach. Dzisiaj doszedł Piemont – z mgłami i nebbiolo, a wędrówka pewnie skończy się na Burgundii,  krainie zwiewnych pinotów i urzekającej bieli z beczkowego chardonnay. Znowu, niestety, moja precyzyjna świadomość dokąd chcę wędrować odbiera radość winiarskim wyprawom w nieznane.

Gdy myślę o reinkarnacji, to jestem szczepem…

Kocham nebbiolo i pinot noir, które ma duszę artysty – zwiewną, wrażliwą, nieprzewidywalną, jest tak bardzo uzależniony od terroir i doceniam cabernet sauvignon – pomnikowy, dębowy szczep, dzielny, twardy, potężny, długowieczny, lecz przewidywalny, uniwersalny, dający sobie radę w różnych siedliskach. Jednak zamieniłbym się w syrah z północnego Rodanu, bo to coś pomiędzy. Ma siłę i dzielność za młodu, przechodzącą wraz z upływem czasu w delikatny charakter tak wierny jego terroir. Na dodatek potrafi uwieść, dlatego ten charakterny szczep z urwistych zboczy północnego Rodanu tak mnie fascynuje.

Na co dzień piję wino…

Dobrze  przechowywane, dojrzałe, zrównoważone. W decyzjach codziennych najlepszym moim doradcą jest żona, a ona ma naprawdę dobry gust. Coraz częściej dzieli moją pasję. Jestem w tej uprzywilejowanej sytuacji, że mam dostęp do win, które u mnie profesjonalnie dojrzewały 6 – 8 lat i, co ciekawe, wiele z tych win to żadne wybitne okazy, to przyzwoita podstawowa i średnia półka cenowa. Każde dobrze zrobione wino, bez względu na cenę, potrafi się pięknie odwdzięczyć za troskę.  Jedynym ryzykiem jest wybór momentu otwarcia butelki w stosunku do fazy dojrzewania.

Wino, które zmieniło moje życie, to…

Na początku było to Domaine Jean-Louis Chave Hermitage 1997, genialny syrah. Ale absolutu dotknąłem podczas pionowej degustacji Château Haut-Brion  (1989, 1990, 1994, 1995, 1998, 2001) oraz Château La Mission Haut-Brion (1989, 1990).

Najwięcej wydałem na butelkę…

Domaine de la Romanée-Conti Montrachet 2000 kupione na wyprzedaży, po negocjacjach, mimo to za duże pieniądze.

Wino i jedzenie – warto łączyć?

Oczywiście. To jedna z podstaw wielowiekowej kultury europejskiej. Przed nami zadanie odbudowy w naszym kraju jednego z utraconych elementów kultury klasy średniej, zniszczonej przez wojnę i czas powojennej dominacji „wódeczki”, a potem dominacji piwa. Wino to czas niedzielnych obiadów w gronie rodziny i przyjaciół, sztuki konwersacji, umiejętność odkrywania i słuchania, trafności wyborów i ich oceniania.

Najtrudniejsze w winie jest…

Osiągnięcie najwyższego stopnia zrównoważenia, balansu na poziomie „płynnego atłasu”. Można to osiągnąć poprzez zapewnienie optymalnego procesu dojrzewania wina powstałego z najszlachetniejszych winogron, rosnących w unikalnych warunkach terroir. Proces dojrzewania – najpierw w beczce, a potem przechowywanie w odpowiednich warunkach, w dobrej piwnicy i cierpliwie – scala wszystkie składniki wina, jakimi są taniny, kwasowość, alkohol, poziom cukru, związki chemiczne itp. tworząc zamkniętą, pełną kompozycję smakową. Dojrzewanie można porównać do świetnej orkiestry symfonicznej, kiedy przygotowuje się do koncertu: najpierw każdy muzyk stroi swój instrument i dobiega nas odgłos tzw. rzępolenia – tak jest i z młodym winem, przebijają się w nim indywidualne nuty tanin, kwasu, alkoholu czy słodyczy. Potem faza wielu prób, zgrywania się orkiestry do poziomu satysfakcji. To samo dzieje się z winem w okresie dojrzewania – w obu przypadkach decyduje czas i talent. Faza końcowa to koncert – dopiero wówczas kiedy indywidualności przemieniają się w jedną wspaniałą orkiestrę, mogą zagrać utwór idealnie zrównoważony. Oczywiście, zawsze niezbędny jest dyrygent, najpierw jest nim winiarz, a potem świadomy właściciel butelki, który wie, jak dbać o wino, jak i gdzie je przechowywać i kiedy je otworzyć. Nieraz jednak nastąpi błąd i popłynie fałszywa nuta, to uczy pokory i sztuki ciągłego doskonalenia.

Butelka, o której marzę…

Château Mouton Rothschild 1945 – absolut absolutu i niech do końca pozostanie w strefie marzeń. Bo nie ma nic gorszego, jak rzeczywistość odzierająca z marzeń właśnie.

Ludzie piszący o winie nadużywają słowa…

„Klasyczne” i „kontrowersyjne”. To zwroty stosowane szczególnie w przypadku konieczności oceny niezbyt udanego wina. Ludzie piszący o winie nie lubią pisać o smaczności, bo to „nie przystoi”. Drugim elementem, na którym się sam łapię jest ucieczka w poezję opisu, gdzie górę bierze forma nad treścią. Ten odskok od rzeczywistości często irytuje zwykłego konsumenta.

Przyszłość wina to…

Po pierwsze: pozyskiwanie z klientów marketowych, którzy lubią napić się „winka”, nowych, świadomych miłośników win, którzy jakość przedkładają nad ilość. Po drugie: świadome łączenie wina z jedzeniem. Próbować, odkrywać i dzielić się sukcesami i porażkami. Nie bać się karty z winami w restauracji i spotkania ze sprzedawcą w sklepie winiarskim. Nabywać umiejętności dyskutowania z sommelierem i negocjacji ze sprzedawcą.

A tak Andrzej Różycki opowiada o swoim projekcie – pierwszej w Polsce dojrzewalni win szlachetnych.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.