Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Krakowska powolność

Komentarze

Wina naturalne – genialny termin, modny temat. Dopiero co opadła kurzawa po megadegustacji w Poznaniu i rozpierzchła się kolejka po bezsiarkową Bonardę z Winotake. W tym korowodzie nowości honorowe miejsce należy się jednak inicjatywie Krakó Slow Wines Pawła Woźniaka. To import butikowych, w dużej części naturalnych właśnie win ze Wschodniej Europy, który rozwinął się z dawnego importera Winnacja. Wśród kilkunastu degustowanych tu butelek znalazłem parę prawdziwych bomb.

Lipowa 6F w Krakowie – sztab generalny Krakó Slow Wines
Lipowa 6F w Krakowie – sztab generalny Krakó Slow Wines.

Inicjatywa od kilkunastu miesięcy ma swój sztab generalny w składzie win Lipowa 6F w Krakowie niedaleko fabryki Schindlera. To przyjemny wine bar ze slowfoodowymi produktami i szeroką ofertą win na kieliszki, funkcjonujący też jako winiarskie centrum kultury – odbywają się tu popularne spotkania z ciekawymi ludźmi, m.in. degustacje Mariusza Kapczyńskiego z Vinisfery.

„Wino naturalne z Rumunii”.
„Wino naturalne z Rumunii”.

Paweł Woźniak mocno stawia na wina z Węgier. Ma w katalogu m.in. Tamása Póka – w tej chwili jednego z najlepszych winiarzy w Egerze (bardzo dobre podstawowe czerwone Négykezes 2010 za 45 zł, klasy dobrego Chianti) oraz Pendits z Tokaju, funkcjonującą od lat winiarnię, która ostatnio obrała kurs mocno biodynamiczny i naturalistyczny. Tutejszy Furmint Krakó 2011, nagrodzony ostatnio przez Magazyn Wino, wydał mi się jeszcze chaotyczny i nieułożony, a poza tym drogi (85 zł), natomiast bardzo pysznym winem słodkim jest Szamorodni Édes 2008 (79 zł), a Pendits Secco, czyli musujący tokaj robiony metodą Prosecco, okazał się wręcz szokująco słony i mineralny – doświadczenie jedyne w swoim rodzaju (55 zł).

Klimaty podobne do węgierskich reprezentują rumuńskie wina Nachbil, o których więcej napiszę przy innej okazji.

Sensacja z Armenii.
Sensacja z Armenii.

Sensacją jest pojawienie się w Polsce wina Zorah Karasì z Armenii. Mamy co prawda na naszych półkach parę etykiet importowanych przez Pawła Portoyana, ale Zorah to produkt z zupełnie innej półki – garażowe wino ze 100% szczepu Areni, produkowane przez włoskich enologów z jednej z najwyżej położonych winnic w Europie (1400 m). Dwa lata temu wprost poraził mnie swą telluryczną potęgą i głębią granatowego owocu pierwszy tutejszy rocznik 2009. W Polsce mamy obecnie 2011 (249 zł!), który musi się jeszcze odleżeć, na razie pachnie trochę beczką, choć swój muskuł i superkoncentrację już pokazuje.

Nika Saperavi
Prawdziwa kaukaska dzicz.

Zorah to nie wino naturalne, to wino winemakera. Prawdziwi puryści na Lipowej sięgną zatem po wina gruzińskie. Paweł Woźniak pozyskał kilka bardzo głośnych w tej chwili nazwisk. Wśród nich Nikę, ultranaturalistycznego producenta win w amforach, win pomarańczowych, burych i rudych. Picie ich to trochę kaukaska ruletka – mnie się przytrafiło jedno kompletnie niepijalne o smaku szczura. Ale też jedno doskonałe – bezsiarkowe Saperavi 2011, czyste jak wiśniowa łza, ceglasto-liściasto-amforowe, bardzo esencjonalne, prowokujące i fascynujące (149 zł).

Jakeli Khashmi Saperavi 2009
Światowa klasa z Gruzji.

Ale to jeszcze nie było najlepsze wino gruzińskie tego popołudnia. Jakeli Khashmi Saperavi 2009 powaliło mnie na łopatki. To wino paradoksalnie nie fermentuje w amforach, choć w smaku jest kwintesencją Gruzji: smakuje bakłażanami, owocem granatu i czarnym bzem. Koncentracja jest ogromna, ale wino ma też fenomenalną, świeżą, naturalną kwasowość. Ma się wrażenie obcowania z pierwotną mocą, ale nie – jak niekiedy w tego typu winach – za cenę zbyt jaskrawych, octowych, nieczystych smaków, lecz właśnie w postaci esencji czystego owocu. Cena za ten seans spirytystyczny – 119 zł.

I takie właśnie slowfoodowe, zgodnie z nazwą „slowwinowe” są wina z Krakó. Trzeba zatrzymać wewnętrzny zegar i dać im czas, by usłyszeć ich opowieść. Można ich spróbować dziś i jutro na targach EnoExpo w Krakowie.

Degustowałem na zaproszenie importera.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Robert Mazurek

    Cieszy moją osobę ten enuzjazm, bo oni tam cuda na kiju mają, to prawda.

    • Mimi

      Robert Mazurek

      Jak to..? W ostatnim „wSieci” pisał Pan:

      „Czy z Krakowa wyjść może coś dobrego? Nuuuda, pompatyczność, melepatia gigantus i Jarosław Gowin.”

      Czyli jednak nie jest tak źle..?

      • Robert Mazurek

        Mimi

        A dokartkował/a Pan/i do felietonu o winach? Bo tam był pełen zachwyt nad Krako Slow Wines i winebarem, który uznałem i uznaję za jeden z najciekawszych w Polsce? Na tt (jako @wina_Mazurka) zachwycałem się Armenią, będę do niej zresztą wracał w tygodniku. No i opisywałem Pendits, nieprawdaż?

        • Mimi

          Robert Mazurek

          Ależ to był żart ;-)
          Z niezmiennym poważaniem,
          Mimi

          • Robert Mazurek

            Mimi

            Wiem, wiem – ja tak na wszelki wypadek, by potwierdzić uważanie dla Krako Slow. Ukłony.

  • Pan Tokrator

    Nika i Jekeli to cudowne wina – jak koncentraty (ale w dobrym sensie). W moim odczuciu z przewagą dla Jekeliego.

  • GrzegorzC

    Cytuję: „Klimaty podobne do węgierskich reprezentują rumuńskie wina Nachbil, o których więcej napiszę przy innej okazji.”, koniec cytatu.

    Minął przeszło rok i szkoda, że tej okazji jeszcze nie było. ;-)

    • Wojciech Bońkowski

      GrzegorzC

      No szkoda. Za pierwszym i drugim razem te wina mnie średnio przekonały, a od tej pory rzeczywiście nie miałem okazji im się bliżej przyjrzeć.

      • GrzegorzC

        Wojciech Bońkowski

        Hmm? Zwróciłem uwagę na te wina ze względu na to, że spodobał mi się wygląd ich etykiet oraz sposób wytwarzania. Liczyłem na to, że zawartość butelki będzie równie ciekawa. Mam jednego nieotwartego rieslinga od Nachbila i muszę czym prędzej skonfrontować Pańskie wrażenie ze swoim.