Lidl – Znad Balatonu i Tokaju
Na tę chwilę czekało wielu winomanów. Do Lidla wracają wina węgierskie. W zeszłym roku to była bodaj najsolidniejsza, a na pewno najciekawsza oferta dystrybutora nr 2 w Polsce.
Oferta z pozoru jest z pozoru klonem zeszłorocznej – znajdziemy w niej ponownie 24 etykiety w cenach od 9,99 zł do 69,90 zł. Zasięg cenowy został więc poszerzony w dół i w górę – w zeszłym roku najdroższe wino kosztowało 30 zł. Ale też zabrakło tym razem jakiegokolwiek wytrawnego wina czerwonego poniżej 19,99 zł – a to z punktu widzenia rynkowego jeśli nie gruby błąd, to przynajmniej grube ryzyko. To pierwszy niepokojący sygnał w tej ofercie.
Drugim jest rekordowa liczba win półsłodkich i półwytrawnych. Sześć białych i dwa czerwone – po co tyle? Czy miłośnicy cukru naprawdę lobbowali za tak dużym wyborem i to głównie w cenie 19,99 zł? Śmiem wątpić. Przez to jednak pole win interesujących dla tzw. zaawansowanych winomanów mocno się zawęziło. I kolejne zdziwienie – odwrotnie niż zwykle przy takich ofertach, nie powróciły na półki prawie żadne z zeszłorocznych win węgierskich. Powtarzają się tylko trzy słodkie tokaje i muszkat Bárdosa, cała reszta to nowe propozycje. Nie ma w tym nic złego, ale czy nie warto było powtórzyć choćby hitów z 2015 – Furminta Dereszli, Merlota Taklera? Ich tegoroczne zamienniki nie robią zbyt dobrego wrażenia.
Krótko mówiąc, jestem zawiedziony tą ofertą. Przede wszystkim są w niej wina kompletnie niepijalne, jakieś półsłodkie upiory butelkowane w Austrii, siarkowe kościotrupy wyskakujące z postkomunistycznej szafy. Siłą Lidla do tej pory była nie tylko wysoka jakość najlepszych win, ale też staranny wybór u dołu tabeli; w odróżnieniu od Biedronki czy Tesco, rzadko trafiało się w tej sieci na butelki naprawdę niedobre. Teraz nawigator Lidla jakoś stracił orientację w terenie.
Mimo wszystko jest w tej gazetce parę ciekawych win. Otrzymujemy dobry przekrój przez winiarskie Węgry, z winami ze wszystkich istotnych regionów – Tokaju, Egeru, Villány, Szekszárdu, Somló, Balatonu – i to nierzadko od naprawdę liczących się winiarni takich jak Royal Tokaj, Dereszla, Tibor Gál czy Vida. Poziom jest nierówny, ale jest parę win wartych zakupu. A entuzjazm, z jakim Czytelnicy powitali zapowiedź tej oferty, dowodzi, że naprawdę warto stawiać na Węgry.
Pełne opisy win:
Skala ocen: ♥ wino mierne, niepolecane; (odpowiednik oceny punktowej 75–79/100); ♥♥ niezłe; ♥♥♥ bardzo dobre, zdecydowanie polecane; ♥♥♥♥ doskonałe; ♥♥♥♥♥ niezapomniane.
Frittmann Kunsági Cserszegi Fűszeres 2015
Leciutkie, mocno aromatyczne, choć zdecydowanie cienkie wino białe z gorącej Niziny Węgierskiej. W zapachu i smaku dominuje ogórek. Zrobione kulturalnie, czyste, ale puste. Typ wina tarasowego, które lepiej wypadnie w czerwcu – sprzedawanie go w lutym wydaje mi się anomalią. Na osłodę cena 15,99 zł. Obniżam ocenę za chemiczny, gorzki posmak. ♥♡
Liszt Szekszárdi Rajnai Rizling 2015
Kto w Lidlu wpadł na pomysł sprowadzenia Rieslinga z najgorętszego regionu Węgier, który w produkcji tego szczepu nie ma i nie będzie miał żadnych sukcesów? Może Excel. No to niech Excel pije to mocno kwaśne i smakujące sztuczną landrynką wino, w którym drożdże wygrały z owocem, a zielony kwas z przyjemnością (16,99 zł). ♥♡
Bujdosó Balatonboglári Irsai Olivér Kapitány 2015
Poważniejsza, mniej cienka wersja powyższego Cserszegi Fűszeres. Wytrawne, aromatyczne wino z nutami winogronowej galaretki i działkowych krzaczków. Proste, ale soczyste i smaczne. W swojej cenie 17,99 zł całkiem niezłe. ♥♥
Bárdos Mátrai Sárga Muskotály félszáraz 2014
Jestem fanem tego wina od kilku roczników. Za 19,99 zł ma wszystko co trzeba: owoc, świeżość, aromatyczność. Zgodnie z etykietą – półwytrawne, uprzyjemni Wam aperitif, ale sprawdzi się też do mocniej przyprawionych czy tłustych potraw. Jedyne zdziwienie dotyczy rocznika – rok temu chwaliłem świeży 2014, teraz nadal mamy 2014, który stał się ciut bardziej działkowo-chemiczny, mniej urzekająco świeży. Ale to nadal jedno z lepszych win w tej gazetce. ♥♥♡
Tornai Nagy-Somlói Zenit 2014
Zenit to dziwna węgierska krzyżówka, dająca wina o sporym ekstrakcie, często o warzywnych aromatach. Mnie najczęściej kojarzą się z cebulą i selerem – i tak jest w przypadku tego wina. Ale z pewnością jest ciekawe. W tej cenie – 19,99 zł – jest to wręcz jeden z lepszych zakupów w tej gazetce. Spory kwas, uważajcie. Może tylko brak bardziej zdecydowanego charakteru. Szkoda, że Lidl w Somló nie sięgnął bo wino bardziej charakterystyczne dla tego regionu – Juhfarka albo Hárslevelű. ♥♥
Tibor Gál Egri Csillag 2014
O winach Tibora Gála była mowa na Winicjatywie niedawno, podobnie jak o „Gwieździe Egeru”. To wino zrobiło na mnie bardzo słabe wrażenie. Ma koncentrację i intensywność, lecz jest zepsute nutą korkową. Co ciekawe, sama butelka zamykana jest metalową zakrętką. Ale Gál ma problemy z chorobą korkową w piwnicy od kilkunastu lat i jak widać, nie jest w stanie sobie z tym poradzić. Dla pewności kupiłem drugą butelkę – to samo. Za 22,99 zł mam tylko jedną radę – nie kupujcie. ♥
Egri Korona Borház Debrői Hárslevelű félédes 2014
Egri Korona to duży egerski kombinat, wypuszczający ze swych trzewi tysiące litrów przemysłowej słabizny. Wino praktycznie pozbawione aromatu, w smaku mamy słodzonego białym cukrem pora, wodę i dużo alkoholu. Smakuje jak Jerzy Urban na diecie, sączący jarmużowy koktajl za 11,99 zł. Ja za takie towarzystwo dziękuję. ♥♡
Bodvin Tokaji Hárslevelű félédes 2014
Wino wygląda koszmarnie – jak jugosłowiańskie za 4,99 zł – i tak też smakuje. Stawianie tego na półki w Unii Europejskiej w 2016 roku jest skandalem. Wodniste i cienkie, smakuje głównie siarą i sztucznym miodem. Zdumiewające pudło Lidla (11,99 zł). ☠
Fischer Mátrai Muskat Ottonel lieblich 2014
Przemysłowa półsłodka landrynka nie wiadomo skąd – w gazetce producent jest opiewany jako właściciel cennych działek w Badacsony, tymczasem to wino nosi apelację Mátra (te miejsca dzieli 300 km). Na tym poziomie jakości nie ma to i tak żadnego znaczenia. Mniej niż przeciętne, a cenowo i tak poza zasięgiem miłośników półsłodkiego – 19,99 zł. ♥
Dereszla Dorombor Tokaji Not Dry félédes 2015
Delikatne, czyste, chociaż niezbyt wyraziste wino z Tokaju. Trochę jakby lizać słodki tokaj przez szybę. Młodziutkie (rocznik 2015), jeszcze nierozwinięte. Zrobione głównie z Muscat, co czuć i w bujnym aromacie, i w swoistej lekkości na podniebieniu. W zasadzie półwytrawne, a nie półsłodkie jak twierdzi producent na etykiecie. Cena uczciwa – 19,99 zł. ♥♥♡
Egri Korona Borház Egri Rosé 2014
Nie tak źle, jak myślałem (po producencie i cenie), co nie znaczy, że dobrze. Wino smakuje głównie siarką, owocu brak, co próbowano nadrobić cukrem resztkowym, więc zamiast pustki wytrawnej mamy półwytrawną. Szkoda pieniędzy, nawet 11,99 zł. ♥
Tiffán’s Villányi Portugieser 2014
Typowy dla Portugiesera jaśniuteńki kolor i bukiet pieczonego mięsa. Jest to lekkie wino w stylu Beaujolais, ale zdecydowanie bardziej „chłopskie” i rustykalne: zamiast truskawek i tulipanów mamy dym z ogniska i peklowanego wieprza, a nawet brett, czyli wadę wina objawiającą się nutami „końskimi”. Wino jest jakoś tam fajne, jeśli je lekko schłodzić, ale zastanawiam się, ilu klientów Lidla złapie ten kod – tym bardziej, że cena nie taka niska: 19,99 zł. ♥♥
Eszterbauer Szekszárdi Komám 2013
Typowe „cuvée” z Szekszárdu czyli szeroka koalicji od Cabernet Sauvignon i Merlota aż po Kékfrankosa, Cabernet Franc i Kadarkę. Wino w stylu raczej lekkim i łatwo pijalnym, taniny nie ma dużo, dominują słodkie maliny i czereśnie. Zaskakujące, bo w ogóle nie choruje na „węgierską chorobę”, jest lekkie, eleganckie, prawdziwie środkoweuropejskie, a przy tym atrakcyjne. Ja jestem na tak, zwłaszcza w tej cenie – 19,99 zł. ♥♥♡
Péter Vida Szekszárdi Estve 2013
To samo co w winie powyższym, tylko bez Cabernet Sauvignon. Bardzo węgierskie wino o lekkich taninach, dość gęste, ale bardziej pieprzne niż aksamitne. Idealne wino do mięsa – gulaszu, karkówki. Dobra cena – 19,99 zł. Autentyczne i autentycznie smaczne, choć trochę zielone i zbyt ostre. Obiektywnie na poziomie powyższego Eszterbauera, ale w innym, bardziej kwaskowatym, trudnym stylu. ♥♥♡
Feind Shiraz–Merlot 2014
Koszmar z ulicy Nalewki Babuni. Węgry próbowali zrobić argentyńskiego Malbeka, ale im nie wyszło. Syropowe nuty czarnych porzeczek i lekkie utlenienie. Usta szminkowe, plastikowe, sztuczne, choć na szczęście w miarę wytrawne. To zupełnie nie jest mój styl, pytanie, komu to wino zasmakuje za 22,99 zł – Klubowi Miłośników La Mancha Crianza? Nastolatkom, którzy nigdy nie pili normalnego czerwonego wina? Cioci na imieninach zamiast gruzińskiego Alazani Valley? ♥♡
Pál Mészarós Szekszárdi Cabernet Franc 2013
Niestety, jak często na Węgrzech, wino zabite przez waniliową beczkę. Szkoda, bo nuty malin, porzeczek i grafitu są nawet fajne, no i typowe dla Cabernet Franc. Dobra koncentracja, dobra „pestka”, no ale brak świeżości i prawdomówności, wszystko rozłazi się w tym cholernym beczkowym budyniu (24,99 zł). ♥♡
Tibor Gál Egri Bikavér Titi 2013
Dziwaczna „Bycza Krew”,. atakująca zapachem syropu na kaszel i waniliowej beczki. Dopiero na podniebieniu pojawia się mocna struktura, spora kwasowość, nuty ziemisto-buraczane, których się spodziewam po Bikavérze Gála. Błagam, dajcie temu winu się otworzyć – co najmniej 20 minut w kieliszku albo 45 w karafce. Na drugi dzień uzasadnia swoją cenę 27,99 zł i wypada dobrze. ♥♥♡
Bodri Szekszárdi Faluhely 2013
Termin „węgierska choroba” już padł, tutaj mamy to zjawisko w kieliszku. Likier z buraka z niewielkim dodatkiem czarnej porzeczki. 15 wolt leżakowane w nowej beczce. Dopiero po godzince, dwóch pojawia się większa soczystość i to daje się wypić, chociaż z trudem (nie wyobrażam sobie opróżnienia butelki za jednym posiedzeniem). Ten styl ma swoich zwolenników, których usiłuję zrozumieć, ale też Faluhely jest najdroższe w tej ofercie Lidla – 34,99 zł – i nie jest warte tych pieniędzy. ♥♡
Fischer Balatonmelléki Zweigelt lieblich
Czerwony odpowiednik powyższego Muskat Ottonel. Półsłodkie wino czerwone butelkowane w Austrii. Przyzwoite – piłem doprawdy gorsze półsłodkie czerwone butelkowane na terenie Świetego Cesarstwa Rzymskiego. Kwiatowe, mocno owocowe – może za mocno, bo ma się poczucie sztuczności, ale całość jest pijalna i dla amatorów tej kategorii okaże się nie lada gratką (17,99 zł). ♥♡
Weinhaus Kft. / Dankó Duna-Tisza közi édes
Ostatnie tchnienie Jánosa Kádára czyli woda z saturatora z syropem buraczanym. Cienkie jak herbatka czwarty raz parzona z tej samej torebki. Cena 11,99 zł chyba tylko dla niepoznaki. Unikać. ♥
Bodvin Tokaji Cuvée Late Harvest 2014
Pół litra po 114 gramów cukru za 24,99 zł – kto odmówi?! Wino jest smaczne, przyjemnie świeże, dobrze zrobione, choć mocno siarkowe. Oczywiście to nie jest monstrum ekspresji czy stylu, ale w swoim kontekście – lekkiego tokajskiego late harvest – udane wino. Do szarlotki z szarej renety. ♥♥♡
Royal Tokaji Cuvée Late Harvest 2014
To znów jest powrót wina rozchwytywanego w zeszłym roku. Jest jednak wytrawniejsze, a także bardziej siarkowe niż poprzedni rocznik 2012. Średnio słodkie. Trzeba jeszcze dać mu czas. Cena jest bardzo atrakcyjna – 27,99 zł za 0,5L (choć to 3 zł drożej niż w zeszłym roku) – ale szukający cukrowych rozkoszy mogą być lekko rozczarowani tym surowym stylem… ♥♥♥
Royal Tokaji Aszú 5 puttonyos 2009
Tym winem Lidl nas rok temu nie uraczył; Czytelnicy przysyłali fotki ze Słowacji z pytaniem „kiedy u nas?” No więc trafiło do nas Aszú z pierwszoligowej winiarni w niesłychanej cenie 69,90 zł (za 0,5L). Tym samym Lidl kontynuuje swoją kampanię przekonywania Polaków do drogich win słodkich (wielokrotnie recenzowaliśmy jego Sauterny). Wyjaśniam też kwestię, która stała się przedmiotem ożywionej dyskusji: jest to to samo wino, co flagowe 5-putniowe „Blue Label” z Royal Tokaji, tyle że pod inną etykietą, by dystrybutorzy tego producenta nie burzyli się, że Lidl oferuje je sporo taniej (najniższa cena w węgierskich sklepach internetowych to ok. 82 zł; węgierski Lidl sprzedaje je za 5000 forintów – 71 zł, angielski za £19 – 109 zł); informację tę potwierdziła mi enolożka Royala Fruzsina Osvath.
Tyle wyjaśnień, a jak wino? Jest bardzo dobre, na ♥♥♥♡. Ma niezłą koncentrację, przyjemną, choć nieco zalepiającą słodycz (kwasowość na poziomie 8,4 g to jak na Aszú naprawdę mało, choć w roczniku 2009 była to norma). Owoc jest też dobry, choć nienadzwyczajny: gruszka, pigwa, wszystko dość miodowe i bez większej głębi. Jeżeli ktoś oczekiwał fajerwerków, wina na poziomie najlepszych winiarni tokajskich, to raczej będzie zawiedziony. Bywalcy tego regionu jednak wiedzą, że Blue Label Royala od dawna nie jest żadnym bugatti; firma wciąż zwiększa produkcję tej etykiety, to w tej chwili jedno z bardziej masowych win w regionie (ponad 250 tys. butelek, a w 2013 było to już 380 tys.!). Przyzwyczajajmy się więc do jego widoku w Lidlu. Czy warte zakupu? Aszú w tej cenie nigdzie w Polsce nie kupicie, ale ja za te same pieniądze chyba wolałbym dwie i pół butelki powyższego Late Harvest…
Źródło win: nadesłane do degustacji przez Lidla.