Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Château de Piis 2009

Komentarze
Zamek musi być. © Maciej Nowicki

Les Vignerons de Buzet Château de Piis 2009

Kolejne wino w cyklu „Sommelier Poleca” w Biedronce. Cena – 16,99 zł.

Przed wypiciem zajrzałem do wcześniejszych recenzji win od tego producenta i gdzie bym nie spojrzał, nie doczekały się negatywnych opinii – bez względu na to, czy był to rocznik 2010 czy 2004.

Les Vignerons de Buzet to powstała w 1953 roku spółdzielnia kilkudziesięciu winiarzy skupionych w okolicach miasteczka o tej samej nazwie, które dało także nazwę samej apelacji – w 1973 roku. Doczekali się także uznania: Wielki Atlas Świata Win autorstwa Hugh Johnsona i Jancis Robinson wymienia tę spółdzielnię jako lidera całej apelacji Buzet – choć gwoli prawdy w Buzet nie ma wielkiej konkurencji.

Wiem za to, że tej etykiety – podobnie jak wcześniejszych – nie znajdziemy na stronie internetowej producenta, pozostaje nam więc cieszyć oko patrząc na obowiązkowy zamek na etykiecie i zająć się samym winem. Wprawdzie zaraz po otwarciu pojawiły się nieprzyjemne i trudne do zidentyfikowania quasi chemiczne aromaty, ale szybko uleciały, a ich miejsce zajęły owoce leśne i wiśnia – soczyste i przyjemne. W późniejszym odbiorze przeszkadza już tylko zbyt wyraźny alkohol – niemałe 14% moim zdaniem wtopiło się raczej słabo. Styl podobny do Bordeaux i wino robione jest z tych samych szczepów – Merlot i Cabernet Sauvignon. Krótko mówiąc – można się napić, ale nie jest to żadna okazja.

Apelacja Buzet w samym centrum obrazka. © Sylvin.kingeshop.com

Źródło: zakup własny autora.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • mkonwicki

    Nie piliście ostatnio niczego lepszego? To jest wino dnia?

    • Barolo

      mkonwicki

      A gdzie jest napisane, że to jest dobre wino? Wino dnia nie oznacza automatycznie „wypasu”, ale może też dotyczyć „kwasu”, chociaż akurat to nim nie jest.

    • Wojciech Bońkowski

      mkonwicki

      Wczoraj mieliśmy 2879 zapytań o wino, więc postanowiliśmy je zrecenzować.

      • mkonwicki

        Wojciech Bońkowski

        No i to jest jakiś powód. Zdziwiła mnie nijakość wina.

      • Migdał

        Wojciech Bońkowski

        No i brawo! Proponuję zresztą recenzować każde wino z serii „Sommelier poleca”. Poznamy wtedy różnice w gustach TKM i WB. Coś a’la pojedynek Okrasa vs Pascal…

        • maxim

          Migdał

          Nie rozumiem jaki sens ma analizowanie różnic gustów jednego z najbardziej utytułowanych somelierów na świecie z garażowym amatorem? Jaki tu sens?

          • Radek Rutkowski

            maxim

            Jeżeli to jest „jeden z najbardziej utytułowanych somelierów na świecie”, to się trochę rozmienia na drobne. Owszem, zdarzyły się ze 3 dobre wina z jego polecenia, ale większość to dziadostwo…

          • maxim

            Radek Rutkowski

            Jak się porównuje wina za 100+ zł do win z Biedronki to nie trzeba być somelierem. Ja też mogę powiedzieć, że Porsche 911 jest lepsze od Fiata Pandy i nie muszę być kierowcą rajdowym. Nie zmienia to faktu, że TKM ma międzynarodowe uznanie i tytuły a WB to zwyczajny amator, pasjonat wina, który coś tam przeczytał i tyle, nie jest nawet zawodowym somelierem.

          • Radek Rutkowski

            maxim

            Co mi po tych wszystkich tytułach skoro poleca wina, które są kiepskie? Wolałbym kogoś bez tytułów, który szczerze oceni jakość wina i poleci je lub nie…

          • Migdał

            Radek Rutkowski

            To poleć Radziu ty jakies wino za 15 zł, żebysmy sie zachwycili, bo za 100+ to każdy głupi potrafi…

          • Radek Rutkowski

            Migdał

            Chociażby Pedra Cancela, która w tej chwili jest w Biedronce za 11,99…

          • Migdał

            Radek Rutkowski

            Ej tam, ale nie z Biedronki !!! Napisz nam proszę, w jakim sklepie dostaniemy wino za 15zł, nad którym będziemy cmokać z zachwytu. Przecież piszesz, że w Biedronce polecane sa wina, które są kiepskie…
            A tak na marginesie to Pedra Cancela była właśnie w akcji „Sommeleier poleca”…

          • Radek Rutkowski

            Migdał

            Ale dyskutujemy o Biedronce tutaj. I Pedra Cancela była z akcji „Sommelier poleca”, więc jednak się da…
            Ja nie twierdzę, że w Biedronce powinny być genialne wina, ale opisy, które funduje „Pan Sommelier” są „trochę” na wyrost… To tak, jakby Kubica zachwalał Forda Transita jako świetny samochód rajdowy…

          • Mateusz Papiernik

            maxim

            Tak gwoli ścisłości, odcinając personalne wycieczki – które są IMHO poniżej poziomu, którego się powinno tu oczekiwać – na całym świecie zawód krytyka winiarskiego jest mocno rozbieżny z zawodem sommeliera i większość uznanych nazwisk w tej branży nie była, nie jest i nie będzie sommelierami, bo nie tym się zajmują. Więc o co chodzi właściwie? Bo sensu w tym komentarzu to ja nie widzę.

          • klf

            maxim

            Panowie, może jednak bez personalnych wycieczek? Trzymajmy poziom i nie róbmy z tego miejsca onetowego forum.

          • Krystian

            maxim

            Nazywając WB garażowym amatorem, ”który coś tam przeczytał ” (szalenie zabawne), udowadnia Pan swoją ignorancję.

          • denko

            Krystian

            Najbardziej rozbawiła mnie ta „garażowość” miłego p. Wojtka. „Padłem na cyce”, jak mawia tzw. gimbaza, bez różnicy płci…:)))

          • Marcin Jagodziński

            denko

            W ogóle „garażowość” w kontekście wina użyta jako określenie pejoratywne (pozdro do Le Pin!) jest równie śmieszna jak wymachiwanie pojęciem somelier (przez jedno „m”) jako retoryczną maczugą.

          • denko

            Marcin Jagodziński

            Są pewnie znawcy, którzy będą udowadniać (udowodnią?), że jednak jest coś na rzeczy in minus.
            Le Pin, Valandraud etc.?
            Fajnie jest mi gadać na tematy, których nie posmakowałem:)
            Garażowość to być może podobny „fetysz” co maceracja węglowa (zapytajcie p. Givenchy) .
            Póki co nie mnie rozsądzać.
            „Po owocach ich poznacie ich”- taki „toruński”:) cytat mi przychodzi do głowy.
            Dbrnoc!

          • maxim

            denko

            Prawda jest taka, że 99% czytelników tego portalu reprezentująca 0,001% konsumpcji wina w Polsce to warszafskie nadęte bufony:) Ja trochę interesuję się winem, ale śmieszy mnie jak WB czy inny znawca rozczula się nad winem z „zaprzyjaźnionego” sklepiku winiarskiego (czyt. dostaje za to kasę), które kosztuje 60-100 zł jako codziennym winkiem do obiadu. Normalnie taka okazja, najlepiej kupić sobie od razu karton żeby na cały tydzień starczyło zanim lud się rzuci i wykupi:) 99% chodzi do biedronki i podobnych kupuje wina za 15-20 zł i nie widzi sensu przepłacania. Ale jak ktoś myśli że Polska to 10 tys. netto + miesiecznie to ma niestety spaczony obraz realiów

          • Kacper

            maxim

            No to już tak na koniec dnia, na rozładowanie napięcia taki offtopic… Jak to teraz laseczki mówią, podobno prawdziwy mężczyzna zaczyna się od 30 tys. netto… ;-)

          • Rychu

            Kacper

            Jakie laseczki? Gdzie tak mówią, ja nie slyszalem, ale chyba nie warto się takimi przejmować, nie? Przecież nie chodzi tylko o kasę, ale i o wino, a takie laseczki raczej sie nie znają na dobrym winie to po co im duże pieniądze…;-), pewnie na waciki:-)

          • denko

            maxim

            Teraz rozumiem Twoje pobudki i definicję „garażowości” jako oderwania od zdrowej tkanki przeciętnego konsumenta, Polaka-szaraka:)
            Jednak mam wrażenie, że akurat niejaki WB dość często zapuszcza się w rejony +- „do 3 dych”. Inni może rzadziej.
            No i statystyki powinny być nieco lepsze niż Ci się wydaje.
            A propos:
            Dobre wina poza dyskontami zaczynają się być może od 35-40zł .Sie ma.

            P.S. Kurni, nikt mi nie płaci za te wywody, tak więc pewnie jestem „poleznym durakom” WI;)

          • Radek Rutkowski

            maxim

            Ależ ja się z Tobą zgadzam, natomiast polecanie wina, które jest słabe mija się z celem.
            Pamiętam, że jak byłem w Toskanii w winnicy Banfi, podstawowa seria, w której butelki były w cenie 8 – 9 EUR to był poziom nieosiągalny dla win, które u nas kosztują często w okolicach 100 PLN. Trzeba tylko wiedzieć, gdzie szukać.
            W Pingo Doce w Portugalii (ichnia Biedronka) naprawdę ciężko znaleźć wino za 10 EUR, bo większość jest sporo tańsza) – fakt, że wina Portugalskie są dość „jednorodne”, ale można mieć w ofercie kilka bardzo pijalnych butelek, które oscylują w okolicach 4 – 6 EUR. Pewnie na południu Włoch też da się znaleźć wina w zbliżonych cenach. Z Francją będzie gorzej, ale pewnie też coś się wyłuska. Hiszpania poza Rioja też jest w całkiem rozsądnych cenach.
            Nawet austriackiego Storcha da się kupić w okolicach 4 EUR, w Piotrze i Pawle stoi po 22 złote. Nie jest to wino wybitne (akurat GV piłem), ale bardzo pijalne na co dzień. Jaki jest więc sens sprowadzania wina za

            14,99 np., które ewidentnie nie daje rady?

          • Wojciech Bońkowski

            Radek Rutkowski

            No niestety nie mogę się zgodzić, sam byłem 2 tygodnie temu w winnicy Banfi i wina tam sprzedawane po 9€ smakują mniej więcej tak jak te z Biedronki po 15 zł.
            W Pingo Doce ciężko znaleźć wino za 10€ podobnie jak w Biedronce bardzo trudno znaleźć wino kosztujące powyżej 30 zł. W Leclerku, Tesco, Auchan a nawet w Marks & Spencer jest kilkaset jeśli nie kilka tysięcy pozycji poniżej 30 zł.

            Mam wrażenie Panowie że zatrzymaliście się na obserwacji polskiego rynku 10 lat temu. Tylko tak mogę sobie wytłumaczyć opinie typu „Dobre wina poza dyskontami zaczynają się być może od 35-40zł”.

          • Stachu

            Wojciech Bońkowski

            Dostrzegam w tym pewną demagogię. Moje doświadczenie jest takie – Rioja gran reserva od znanego producenta 12,8€ w markecie w Hiszpanii (bez info, że jest to promocja), w innym markecie 13,50€ – w Polsce 139,00zł – ten sam rocznik.

            Chianti – ulubieńca p. Redaktora – w Italii na drogiej północy 27,€ w Polsce 189,0zł
            A co do Banfii – ich wina kupowałem taniej w sklepach w Toskanii niż w posiadłości. Ostatnio miałem podobne doświadczenia we Francji. Co do porównywania jakości win po 9€ i 15 zł i np. Prioratu z Brunello, to oczywiście można robić, tylko czy wnioski są jakieś obiektywne ? W winach Europy 2009 przeczytałem mniej więcej takie zdanie: wina Dettoriego pochwalił nawet Parker, choć stwierdził, że w Cotes du Rhone jest wiele równie dobrych za mniejsze pieniądze. – „Czyli niczego nie zrozumiał” … – zdanie p. Redaktora ?
            Porównujmy te same etykiety w Polsce i gdzie indziej – tylko to ma sens, choć jest jeszcze jeden warunek – zawartość butelki powinna być ta sama.

          • Wojciech Bońkowski

            Stachu

            Sens ma porównywanie tych samych butelek w marketach za granicą i w Polsce. I to też umiarkowany, zważywszy różnice w podatkach (akcyza, VAT) oraz wielkości rynku (=cena zakupu u źródła).
            Natomiast to co tutaj jest praktykowane czyli „widziałem tę butelkę w najtańszym sklepie we Włoszech za X€ a w Polsce kosztuje dwa razy drożej” nie ma przydatności absolutnie żadnej.
            Wynika z tego tylko tyle, że marże na wino w Polsce są wyższe. To chyba wszyscy wiedzą?

          • Stachu

            Wojciech Bońkowski

            To prawda, że takie porównywanie cen nie ma żadnej przydatności. Tak samo jak mówienie, że Banfi za 9€ „smakuje mniej więcej tak je te z Biedronki po 15zł”
            Tak samo jak mówienie o akcyzie i VAT. Przy winie za 15zł to coś robi, przy droższych nie bardzo. Parę lat temu jeden ze znanych polskich importerów wmawiał mi, że jego wino za 150zł jest droższe niż we Włoszech o 50%, bo to wina podatków w Polsce. O marżach jednak już była tu mowa.
            Porównując owe Chianti, porównywałem sklepy specjalistyczne.
            !? Ale, może czas powiedzieć, że tak naprawdę na wszystkich forach bije się pianę i czy mówimy dobrze czy źle, ważne jest abyśmy nie przekręcali nazw !? Dlatego nie posługuję się nazwami, bo mi nie płacą. Można potraktować więc moje wypowiedzi jako demagogię lub kłamstwo. Dla mnie ważne że ja wiem, że mówię (piszę), prawdę.
            A może ktoś pokusi się o badania nt ilości przywożonego wina do polski w imporcie nieoficjalnym i wtedy się okaże dlaczego pije tak mało wina wg oficjalnych danych w stosunku do mieszkańców.
            A może już są takie badania ?

          • denko

            Wojciech Bońkowski

            O, kurcze, rzeczywiście, ostatnie wino nie w Biedrze kupiłem jakoś tak w 2005r.:) Sorry, taki żarcik.
            Mówiąc „dyskonty” użyłem skrótu i mam na myśli także wielkopowierzchniowe świątynie handlu, w opozycji do sklepów specjalistycznych. Dziękuję za uwagi.Pzdr.

          • Franklin

            Radek Rutkowski

            Cóż, o gustach sie nie dyskutuje, ale skoro podstawowe Banfi to dla Ciebie ambrozja, to jak dla mnie ponad połowa win w Biedronce jest lepsza i to w cenie 15-20 zł.
            Pewnie, że można znaleźć w zakupie dobre wina za kilka euro, ale wydaje mi się, że Biedronka ma problem z ilością. Przecież żeby na sklep trafiły dwa kartony tj. 12 butelek, co nie jest przecież dużo, muszą kupić 30 tys. butelek. Jest przecież 2500 sklepów x 12 szt., daje to 30 tys. flaszek… Myslę, że mało winiarzy dysponuje takimi wolnymi ilościami, już kiedyś była mowa tu, chyba o Dourosie, że na stronie producenta jest, że produkuje on 15 tys, butelek tego wina i wynikało z tego, że Biedronka wykupiła cały rocznik. Ale pewnie rzadko kiedy im się tak udaje.
            Inna sprawa, że jesli dobrego wina na sklep trafiają dwa kartony tj. 12 sztuk, to w miastach znikają one błyskawicznie, a na wsiach sie kiszą i sa potem przeceniane. Tak było np. z tą Dourosą. Jeśli ktoś czyta to forum z Biedronki, to proponowałbym zracjonalizować zakupy tj. kupować mniejsze partie win, wtedy byłoby łatwiej o jakieś perełki i ofersować je w sklepach w miastach np. powyżej 30 tys. mieszkańców. Niestety polska prowincja dalej stoi gorzałą i tanim piwem.

          • Wojciech Bońkowski

            Franklin

            W zapytaniach ofertowych które Biedronka obecnie wysyła do producentów minimalną ilością jest właśnie 30 tys. Niektóre pozycje są kupowane w ilościach >100 tys. No i naiwnością jest pisać „mało winiarzy dysponuje takimi wolnymi ilościami”. Na świecie tysiące winiarze śpi na niesprzedanym winie i z przyjemnością upłynnią je w Biedronce.

          • Franklin

            Wojciech Bońkowski

            Pełna zgoda. Jednak chodziło mi o winiarzy z prawdziwego zdarzenia, którzy nie produkują win w skali megaprzemysłowej, u których można znaleźć przyzwoite wina w przyzwoitej cenie.
            Wystarczy popatrzeć na biedronkową ofertę włoską. Czy tam jest winno od jakiegoś mniejszego producenta? Sama przemysłówka, często nawet na etykiecie nie ma producenta, tylko jakiś symbol firmy, która pobutelkowała z bulk’ów…

            A co z tym spaniem na niesprzedanym winie..? Przecież miał być nadpopyt na wino i wzost cen, było to w jakimś Pana artykule…

          • Wojciech Bońkowski

            Franklin

            Zgoda że włoskie wina w Biedronce to jest tylko przemysłówka. Ale jednak z Portugalii jest sporo win od średnich winiarzy wysokiej klasy, np. Quinta de la Rosa, Vallado, Joao Portugal Ramos, z Hiszpanii i Francji też się zdarzali (Virgile Joly).
            Świadczy to o tym, że Biedronka nie potrafi kupować win we Włoszech, kompletnie się nie zna na tamtym rynku, natomiast w Portugalii ze względu na Jeronimo Martins ma o wiele wyższą renomę i producenci zabiegają, żeby trafić na półki Biedronki. Oczywiście w Hiszpanii i Portugalii jest o wiele więcej win po 1–1,50€ netto u producenta, czyli w przedziałach, które interesują Biedronkę.

          • Stachu

            Franklin

            Byłem u Banfiego, ale jego wina kupowałem w Filigne Valdarno, bo były tańsze. Na miejscu kupiłem tylko Col di Sasso – 4,9€ Nowoświatowe, ale nie sprawiało przykrości. W/w mieście było trochę tańsze. P. Redaktor chyba jednak nie lub Banfi za pro amerykański kierunek. Też uważam, że jest dużo lepszych producentów, ale jest to ocena subiektywna. Co zrobić, gdy goście takim winem są zachwyceni ? No niech sobie są. W końcu chodzi o to, by gościom przyjemność sprawiać.

          • Wojciech Bońkowski

            Stachu

            Nie mam nic przeciwko zachwycaniu się winami Banfi. Jednak pisanie „Banfi, podstawowa seria, w której butelki były w cenie 8 – 9 EUR to był
            poziom nieosiągalny dla win, które u nas kosztują często w okolicach 100
            PLN” uważam za niepoważne.

          • Stachu

            Wojciech Bońkowski

            Osobiście Banfim też się nie zachwycam, a z winami w Polsce po 100zł nie porównuję, bo jeśli przywożę wina zza granicą, to raczej te, których w Polsce nie ma lub są drogie. Nie znaczy to, że takich win nie piłem. Miałem kontakt z takimi, za które nawet 40zł bym nie dał, ale to moje subiektywne zdanie. Myślę, że problem jest bardziej złożony, ale ze szczególnym naciskiem na słowo kluczowe – MARŻA ! Sądzę, że i w p. Redaktora życiu niejeden raz trafiło się wino za 100zł, które absolutnie nie kwalifikowało się do tej ceny. Nie mam tu na myśli wina wadliwego lub bio.

          • Wojciech Bońkowski

            Stachu

            Jasne. Podobnie jak nie kwalifikuje się do swojej ceny parę win od Banfiego ;-)

            Natomiast nie zgadzam się na bojowe uogólnienia typu „wina które za granicą kosztują 10€ biją na głowę wszystko, co w Polsce kosztuje poniżej 100 zł”.

          • Stachu

            Wojciech Bońkowski

            Tutaj pełna zgoda. Takie podejście też mnie irytuje, ale nawet nie próbuję z nim walczyć, bo uważam, że to jest kupowanie ceny. Tylko porównywania tych samych etykiet ma sens, jak już napisałem wcześniej.
            Za granicą wiele win też nie jest warta swojej ceny. Ale czy taka opinia ma wartość poznawczą, czy jest obiektywna ? – nie.

          • Wojciech Bońkowski

            maxim

            Proszę podać jeden przykład, gdzie na Winicjatywie polecałem wino za 60–100 zł jako codzienne wino do obiadu. Albo proszę zamilknąć.

          • Radek Rutkowski

            Wojciech Bońkowski

            Dostałem maila, że pojawiły się 2 komentarze, ale od dziwo ich tu nie widać:
            1. Panie Wojciechu, ja byłem w Banfi w roku 2011, nie sam, ale zdaje się w 8 osób, z których każda trochę wina w życiu wypiła (co nie przekłada się może na ilość kubków smakowych na języku, ale daje pewien ogląd ;) i uznaliśmy te wina za bardzo dobre. Może zdążyły się w międzyczasie popsuć, ale nie sądzę, żeby zeszły do poziomu chociażby wina, które jest głównym bohaterem tego artykułu.
            Jeśli chodzi o Leclerka, to już wielokrotnie pisałem, w Poznaniu na półkach nie ma NIC. Mogę się nawet poświęcić i podjechać tam zrobić kilka zdjęć. Na trzech wszystkie wina się zmieszczą :). Auchan – OK, do 40 zł jest win nawet bardzo dużo, mam jednak wrażenie, że butelki są mniej ciekawe, niż w Auchan we Francji, poza tym, bardzo licznie reprezentowana jest Francja jedynie, pozostałe kraje są raczej jako dodatek (choć w porównaniu z kolei z Auchan francuskim jest wina „zagranicznego” ogrom). W M&S coś ciekawego poniżej 40 PLN ciężko znaleźć, no chyba, że źle szukam…
            Byłem natomiast jakiś miesiąc temu u pana Mielżyńskiego, ze 2 tygodnie temu w Casa de Vinos i tydzień temu w Vinoli i sensowne propozycje poniżej 40 PLN da się znaleźć jedynie w Vinoli, ale podobnie jak Pan za Hiszpanią średnio przepadam, więc średnie to rozwiązanie. U Mielżyńskiego da się wyłapać pojedyncze dobre butelki, ale ostatnio na 2 wina zostawiłem tam około 80 PLN i oba mnie mocno rozczarowały. Jedno wręcz średnio nadawało się do picia.
            W weekend chciałem się wybrać do Centrum Wina, ale po przejrzeniu ich strony dałem sobie spokój. W Foodwine tanio też nie jest…
            W tej chwili wydaje się najciekawiej być w Lidlu, a Camensac 2008 za 49,99 to dla mnie prawdziwa bomba.
            2. Franklin – na temat podstawowych Banfi wszystko napisałem już wyżej. Może po 3 latach mało już pamiętam…
            Słuszna uwaga z tą ilością, nie pomyślałem o tym – to, co stanowi o sile Biedronki jest również jej przekleństwem :). Przy takich ilościach zamawianego wina będzie to faktycznie zawsze lepsza lub gorsza, ale przemysłówka.

          • Wojciech Bońkowski

            Radek Rutkowski

            Radek Rutkowski

            Banfi poniżej 10€ w detalu sprzedaje w tej chwili bodaj trzy wina: IGT Centine, Chianti DOCG i Rosso di Montalcino. To te wina Pana zachwyciły? To o tych winach Pan pisze że „to był poziom nieosiągalny dla win, które u nas kosztują często w okolicach 100 PLN” ?

            W takim razie proponuję test. W ciemno podam Panu (i gościom których Pan zaprosi) te trzy wina Banfi a do nich trzy wina z Auchan za 40 zł i trzy wina od Mielżyńskiego za 60 zł. Jeśli wygrają moje wina, Pan płaci cały rachunek, jeśli Banfi – ja płacę. Umówieni?

            W kolejnym akapicie dziwi się Pan, że butelki w polskich Auchan butelki „są mniej ciekawe, niż w Auchan we Francji”. Zważywszy że Auchan we Francji sprzedaje 40 razy więcej wina niż w Polsce…

          • Krystian

            maxim

            Pan się kompromituje. Mógłbym racjonalnymi argumentami umiarkować Pana emocje, ale to musiałoby się wiązać ze zwróceniem uwagi na kompletną nie znajomość poruszanych tematów. Wywołałoby to skutek odwrotny, bowiem lubi się Pan pławić w kłamliwie wykreowanej przez siebie rzeczywistości. Z fanatyczną pasją szuka Pan dziur w całym i nurkuje w nie z lubością, a jak ich nie znajdzie to wymyśla i dopiero nurkuje. Podejrzewam tu zwykła zawiść.

  • Radek Rutkowski

    Wino wybitnie nieciekawym jest :).

    • denko

      Radek Rutkowski

      Pewnie to wino medytacyjno-popielcowe było, na wczoraj!

      Zresztą już sama nazwa wina nie wzbudza zaufania (lingwistycznie, co do polityki się nie wypowiadam) i być może stanowi wskazówkę co z nim zrobić:)

      Czekam niecierpliwie dalszych rekomendacji w ramach akcji „Sommelier poleci” ;)

      P.S. Z senatorskim rabatem (za pół roku?) jednakowoż do rozważenia…

      • Stachu

        denko

        Czasem mam wrażenie, że znani ludzie w branży winiarskiej, są alibi dla sieci w kontekście ich oferty. Najczęściej na forach ścierają się wpisy 100 osób, z czego 20 z nich używa różnych nicków, co stanowi któreś miejsce po przecinku konsumentów. A gdzie są wpisy przeciętnego pijacza ? Nie ma, bo musi zarabiać na dobre, bo tanie wino. Kiedy pytam moich znajomych, którzy wino pijają, nie mają pojęcia o istnieniu takich portali jak ten, bo jak mówią – nic ich to nie obchodzi.
        Tak sobie myślę, że skoro większość sieci sprzedaje wina w Polsce dużo drożej niż w Europie Zachodniej, to łatwiej wynająć „twarz” z właściwym tytułem i rżnąć cenowo polskiego konsumenta. Francuz, Niemiec, Włoch czy Hiszpan (ach zapomniałem o Portugalczyku), tak łatwo się nie nabierają. Jako przykład, choć bez nazwy, bo mi nie płacą – Cava w Hiszpanii – 3,5€, w Polsce, w tej samej sieci – 35,0zł. I właśnie pomiędzy 3,5€ a 35,0zł jest miejsce na znaną twarz, albo dumnie brzmiący tytuł. Gdy polska cena jest bliższa 3,5€ konsument jest szczęśliwy, bo cena jak na zachodzie, tylko zawartość jakaś nie halo.
        I jeszcze jedno – ten sam problem dotyczy polskich importerów. Uczciwość i rzetelność nadal w cenie.
        Ps. Kiedyś dokonałem pseudo ankiety wśród znajomych, ile wina mniej więcej przywożą na osobę z podróży zagranicznych, samochodowych w ciągu roku ? Wyszło średnio ok 50 butelek. To są właśnie butelki, których nie sprzedają polskie sklepy, bo cena… Ile to może być w ciągu roku w całej Polsce ?

        • Wojciech Bońkowski

          Stachu

          Która to konkretna Cava kosztująca w Polsce 35 zł kosztuje w tej samej sieci za granicą 3,50€?

        • Kacper

          Stachu

          Coś p. Stachu bajdurzysz. Taka Biedronka ma akurat ceny niższe niż w Europie Zachodniej. Weźmy obecną ofertę. Cava Pata Negra – uważam, że przyzwoita – kosztuje 14,99 zł, a więc 3,56 EUR po dzisiejszym kursie. W cenie zawareta jest akcyza i koszty transportu, niemałe przecież. Śmiem wątpić, czy nawet w Hiszpanii znajdziesz tę cavę taniej.
          Tydzień temu byłęm w Berlinie i w domu towarowym Karstadt, na poziomie -1 znajdują się sieciowe delikatesy Perfetto z dużym wyborem win. I co tam znalazłem? M.in. Loiosa z Biedronki za 8,50 EUR i skrytykowaną tu – moim zdaniem niesłusznie – Santolę za 6,50 EUR. W Biedronece te wina były znacznie taniej oferowane, a przecież mamy akcyzę, a i transport do Polski z Portugalii jest droższy…

          • Stachu

            Kacper

            Może i bajdurzę, ale nie odbiegam od innych zbyt daleko.
            Pisałem już, że reklamy robił nie będę, ale Cava o której pisałem jest w sieci francuskiej.
            Co do cen w Biedronce – ok. są niskie ceny, tylko po pierwsze wybór niewielki, po drugie, zbyt często jak na mój gust butelki między sobą się znacząco różnią.
            Oczywiście nie chcę powiedzieć, że „zachód”, to winiarskie niebo na mapie handlu. Wino na północy Włoch kosztujące 5,38€, 600 kilometrów na południe kupiłem za 4,50 w tej samej sieci. Nabyłem i tu i tu. W Polsce ono też jest, choć w sieci innej niż w Italii. Przez pewien krótki czas cena wahała się między 14 a 17zł, by szybko wskoczyć w okolice 30 zł i tak sobie trwa.

        • denko

          Stachu

          Akurat ceny w Biedrze nie są problemem, co zresztą przyznajesz, choć
          trochę denerwująco skaczą podczas promocji na szczęście głównie w tę i
          potem lekko we w tę – ale udało mi się kiedyś nabyć wino 20% drożej niż
          pierwotnie stało w gazetce!!! (20%=2zł;)

          Do czasu „akcji francuskiej” w Lidlu, podobne zastrzeżenia, z kilkoma wyjątkami, czyt. etykietami, miałem do Michała Jancika (pozdrawiam!) czy wcześniej do p. Tomasza Prange-Barczyńskiego z Owada. A
          i (przyznaję, oszczędne) rekomendacje

          p. Jeremyego Gaika (polo-market) trza by wziąć na warśtat:)

          Doceniam pozytywistyczne zapędy i ew. potrzebę spłaty raty/zapewnienia sobie godnej emerytury, ale te akcje dyskontowo-supermarketowe wybitnie nie służą wiarygodności Au/ł/torytetów.

          Tak że byłoby miło, gdyby p.Tomasz K.-M.
          poinformował tzw. „publikę” czy ma jakikolwiek wpływ na to, jakie wina pojawią się na półkach „Biedy”, czy musi wyrobić jakąś normę win „godnych polecenia”
          itp. itd.
          Panie Tomku, ma Pan głos!

          • Kacper

            denko

            Jeśli sam byłbym jakimś tam au/ł/tor/ytet/em wolałbym po stokroć współpracować z Owadem niż z jakimś sklepem specjalistycznym, choćby nawet handlującym Petrusami. Z całym szacunkiem, ale ile butelek Owad sprzedaje rocznie..?! Ktoś wie? Przecież ten co doradza Owadowi ma w garści rząd dusz rzędu co najmniej miliona butelek..?

          • denko

            Kacper

            No dobra, ładnie pięknie, ale na jakich warunkach? I ten „rząd dusz”
            po kilku wpadkach może się przekształcić w nierząd. Zakładamy, że w Polsce konsumenci
            słuchaja się Au/ł/torytetów…
            .
            Co do Karstadta, to pamiętam z przełomu lat 80/90. w Dortmundzie, że były tam w piwnicy delikatesy i wybór win. Niestety wtedy głównie interesowały mnie oliwki (np.Kalamatia) i babka drożdżowa z bakaliami -Il Panettone.;(

            Ale miło, że handlowa tradycja nie zanika.

          • Marcin Jagodziński

            denko

            Raczej zakładamy, że sommelierzy zatrudnieni w sieciach mają decydujący wpływ na to, jakie wina sieci sprowadzają. Optymistyczne założenie.

          • Stachu

            denko

            No ja właśnie próbuję zrozumieć ludzi, którzy to robią. Rozmawiałem z niektórymi z nich i na winie się znają. Kiedy więc „pracują” w taki sposób, zaczynam się jeżyć. Bo mogę zrozumieć, że komuś coś smakuje, ale określenia jakie padają pod adresem win za kilkanaście złotych jest nie tyle podejrzane, co śmieszne.

            WB – garażowcem ? – odważne, głupie czy aroganckie ?

            Pana Gaika trza wziąć na warśtat, jako piszesz i porównać z tym co kiedyś 101win oferowało.

          • denko

            Stachu

            Co do 101 win to nie mam pojęcia, co kiedy i gdzie i dlaczego p.J.Gaika miałoby to dotyczyć. Garażowiec WB- to raczej oksymoron…
            Szanowni P.T. sommelierowie&krytycy zda się wyznają zasadę „żyj i daj żyć innym” z wszystkimi tego konsekwencjami, także braku wiarygodności.
            Każdy z nas, winopijców, musi zadecydować, na ile im daje wiarę…Pzdr.

          • Stachu

            denko

            Właśnie dajmy im żyć i miejmy swoje zdanie.
            101win, jeśli dobrze pamiętam, miało „polecane” przez Gaika wina w latach 2003 -2005, lub tak jakoś, ale jak jest teraz nie wiem. Dawno nic nie kupowałem, bo głównie przywożę sobie z tzw. Zachodu. Były to wina z Langwedocji-Rousillon.
            A propos Karstadt – w Lubece 1989 nabyłem telewizor „Sanyo”, który pięknie gra do dzisiaj, mimo, że dzieci robiły wszystko by było inaczej.

  • Migacz

    Oj, to coś winiarze z Buzet obnizyli poziom. Ich poprzednie wino Prince d’Albret z Biedy było naprawdę przyzwoite.