Legami czyli w tę i z powrotem po Italii
Polskę nawiedził niedawno Marco Negro – właściciela firmy Legami, która zrzesza kilka winnic z całej Italii. Dwugodzinna degustacja była szybką przebieżką po włoskich regionach od Piemontu po Kampanię. Towarzystwo doborowe, grono kameralne. Degustował z nami nawet pies, co spowodowało mój podziw dla otwartości gospodarzy – Winosfery.
Poziom win był nierówny, ceny od przyzwoitych po zupełnie nieprzyzwoite. Mam nadzieję, że Winosfera jako importer przygarnie, a Wy będziecie mogli kupić:
Eredi Lodali – producent z Piemontu. Arneis 2013 – krystaliczne, żywe, kwasowe, prosi się o skorupiaki i słońce. Tych ostatnich u nas mało, więc choć wino by się zdało (rym tandetny i przypadkowy, ale nie skreślę, wino tandetne nie jest). Nebbiolo d’Alba Bric Sant’Ambrogio 2011 – młode i nieokrzesane, w którym nuty owocowe mieszają się ze skórką chleba, kawą i tytoniem w cenie prawdopodobnie 50+ powinno być świetnym wyborem restauracyjnym.
Wrażenie robi Alchimia 2012 (nebbiolo z dodatkiem petit verdot, 15 miesięcy w beczce), bo jest tak gęste, że można w nim postawić łyżeczkę, atakuje nos beczką, ale też kusi jagodą. Usta zapycha jak erotyczna kulka do ust i jest to takie wino sado-maso. Granice na pewno przekroczył tu producent z ceną – butelka kosztowałaby około 180–200 zł na półce, czyli tyle, ile Barolo…
Sorrentino – producent strasznych etykiet i niezłych win z Kampanii (warto dodać, że w niezłych cenach). Stuprocentowe coda di volpe to proste świeże wino o przepięknej kwasowości, dobry wybór do restauracji. Jeszcze lepsze, bardziej złożone – greco di tufo – bardzo żywe, słone z nutką słodyczy, ziołowe z miętową końcówką. Sprawiło dużo radości.
Franzoni z Lombardii to producent win, które „tworzyły przyjemną sytuację”, cytując jednego z prowadzących degustację. Przyjemnie na pewno było pić krągłe, miękkie, subtelnie słodkie, lecz z goryczką kakao Ronco del Gallo 2009 (barbera, marzemino, sangiovese i schiava gentile). Nie mniej przyjemną sytuację stworzyła Lugana DOC 2013 – nieco rozlazłe wino, leniwe, lecz trzymane w pionie przez przyjemną kwasowość i urzekające nuty brzoskwini.
Na koniec mój ulubieniec od ekologicznego producenta z Toskanii Podere Còncori. Drogie miał wina i zazwyczaj nie wzbudzały we mnie żadnych emocji, oprócz jednej butelki: ich podstawowego Bianco 2012 (pinot bianco 60% i chenin blanc) – nos poziomkowy, jabłkowy, dużo ciała, pieprzne i gorzkie. Do tego lekkie utlenienie i mamy niełatwe wino będące ciekawym wyzwaniem dla sommeliera. Prosi się o jedzenie. Spróbowałabym go z delikatną cielęciną pieczoną z jabłkami lub z klasyczną saltimboccą.
Degustowałam na zaproszenie Winosfery i Legami.