Leclerc – Targi Wina 2014
Mamy czas żniw – praktycznie wszystkie markety kuszą nas nowy promocjami i ofertami. Najmocniej tupnął nimi Lidl, dłużna nie pozostała Biedronka i Marks & Spencer. Warszawscy koneserzy wyczekują jednak zwłaszcza jesiennych Targów Wina, czyli Foire aux Vins w kultowym markecie E. Leclerc na Ursynowie. Na potrzeby jednego sklepu importowanych jest wówczas ponad 400 etykiet w atrakcyjnych cenach.
No właśnie, z tymi cenami różnie bywa. Po bardzo udanych Targach Wina w 2012 przyszła rozczarowująca edycja z 2013, a rozczarowały wówczas zwłaszcza ceny. Niektóre powiem poszybowały najpierw w górę o 45%, by potem zostać obniżone raptem o 20%. Nie oszczędziłem więc w zeszłym roku Leclerkowi gorzkich słów. I miło mi donieść, że tym razem jest znacznie lepiej – dziwnych ruchów cenowych nie było, a tegoroczna oferta jest bardzo udana.
Leclerc konsekwentnie gra zresztą swój repertuar – nie ściga się z dyskontami, praktycznie wszystkie wina kosztują powyżej 20 zł, a najciekawsza akcja jest na poziomie 30–50 zł. Cenowo to też nie są okazje życia – Leclerc jest wyraźnie droższy od Lidla, oferującego wiele podobnych win (m.in. Château La Branne Médoc 2012 za 51,99 zł, w Lidlu mamy lepszy rocznik 2010 za 37,99 zł; Château La Rivière – w Leclerku 2012 za 66,99 zł, w Lidlu lepszy 2010 za 59,99 zł; Château Talbot – w Leclerku 2009 za 251,55 zł, w Lidlu rocznik 2010 startował od 199 zł, a ostatnio doszedł do 100 zł). Leclerc postawił natomiast na ogromną różnorodność – nie ma w Polsce drugiego sklepu, gdzie można przebierać między winami ze wszystkich regionów Francji, od Bordeaux i Chablis po takie rzadkości, jak Vin Jaune, Picpoul de Pinet, białe Reuilly, czerwone Brouilly, różowa Korsyka i słodkie Jurançon.
Koncept jest ten sam co zawsze – pierwszego dnia promocji (w piątek 10.10) do win dostęp mają tylko zaproszeni goście, a przecena jest wówczas najgłębsza: wiele win można kupić w systemie „4 w cenie 3” albo „druga butelka za 50% ceny”. Było więc Chablis W. Fèvre za 40 zł (!) czy klasyfikowane Bordeaux za 99 zł. Atmosfera była gorąca, do wózków trafiały karton za kartonem; atrakcyjny Médoc Lousteauneuf 2011 za 48,99 zł zniknął z półek w ciągu 10 minut. Dodatkowy rabat 5% za zakupy powyżej 1000 zł wywalczył bodaj co drugi obecny. O tym nie będę jednak pisał, bo wśród zaproszonych gości dominowali ursynowscy notable i znajomi królika. Prawdziwa promocja dla publiczności rozpoczęła się w sobotę i potrwa do najbliższej niedzieli 19.10. Niełatwo się w niej rozeznać – towarzysząca jej gazetka jest fatalna, na okładce prezentuje niepijalne Yellow Tail Bubbles, a 9 z 11 stron poświęcono winom zagranicznym. Tymczasem na Targach Wina w Leclerku należy kupować wyłącznie wina francuskie, importowane bezpośrednio przez market.
Zdegustowałem dla Was blisko 50 win, polecam 10 najciekawszych:
Domaine de Ménard Côtes de Gascogne Cuvée Marine Premium 2013 – bardzo owocowe, wręcz tryskające nutami egzotycznych owoców i dojrzałych jabłek wino z Gaskonii (kolejna dobra flaszka z tego regionu). Budowa wina jest średnia, kwasowość odczuwalna, ale nieagresywna. Czysta radość picia, do jedzenia lub bez. Najlepsze białe wino w tej ofercie w rewelacyjnej wprost cenie – 22,25 zł.
Domaine de la Madelaine Touraine Sauvignon 2013 – w Leclerku co roku pojawia się tanie Sauvignon, raz lepsze, raz gorsze. W tym roku jest bardzo dobre w swojej cenie 24,89 zł. Typowe, trawiasto-agrestowe, ale z przyjemnym jabłecznym owocem.
La Cave de Saumur Crémant de Loire Rosé Deligeroy – Leclerc wstawił na półki dużo win musujących, w tym Veuve Clicquot za 159,99 zł, Dom Pérignon 2003 za 599 zł czy taniego szampana za 69,99 zł. Za te pieniądze kupcie jednak dwie flaszki tego smacznego, owocowego, nieskomplikowanego, ale porządnego musującego różu znad Loary za jedyne 29,99 zł.
Maison Chandesais Mâcon-Villages Les Colombes 2011 – chudy to burgund i nieśmiały, intensywność aromatów miodu i masła jest bardzo średnia. Ale jednak smakuje po burgundzku, a właściwie po makońsku – bo tak właśnie, krąglej, bogaciej, mniej kwasowo niż Bourgogne Blanc powinno smakować Mâcon. W polskim kontekście cena jest w sumie uczciwa – 34,29 zł – i adekwatna do dostarczanych przez nie emocji.
Château Lamothe Côtes de Bourg 2012 – w Leclerku spróbowałem tuzina Bordeaux aż do samej cenowej wierchuszki (chociaż Château Montrose za 474 zł nie dali zdegustować…) i w sumie zadowoliło mnie jedno z tańszych (25,99 zł). Ma wszystko to, co trzeba – gęsty mięsisty owoc, zdrowe garbniki, przyjemną wiśniową świeżość. Na bordoskiej ofercie w tym roku cieniem kładą się dwa słabe roczniki – 2011 i 2012, którym generalnie brak owocu; tutaj to aż tak nie przeszkadzało. Dobra alternatywa dla tanich Bordeaux z Lidla.
Paul Jaboulet Aîné Ventoux Joël Robuchon 2012 – Dolina Rodanu to tradycyjnie najlepszy teren do cenowych polowań. W tym roku w Leclerku pojawiły się znowu klasyki, czyli Lirac La Gardine czy kilka etykiet Jean-Luka Colombo. Moją uwagę przyciągnęła flaszka od równie znanego producenta Jaboulet (jego standardowe etykiety importuje do Polski Centrum Wina). Wino z apelacji Ventoux teoretycznie stoi w hierarchii niżej niż Côtes du Rhône, aczkolwiek w Ventoux zdarzają się bardzo dobre niespodzianki. Tutaj jest dobra – wino jest proste, ale bardzo smaczne, malinowo-pieprzowe, bardzo pijalne, typowo rodański. Za 27,49 zł polecam.
Clos de Gamot Cahors L’Origine 2012 – zdumiałem się, widząc na półce wino z kultowej posiadłości Clos de Gamot. To co prawda ich najprostsze Cahors, ale warte grzechu, zwłaszcza za 36,99 zł. Zaś miłośnicy Malbeka z Argentyny mogą potraktować tę butelkę jako lekcję: jak zrobić wino lekkie i eleganckie nawet z tak ciężkiego szczepu. Zachowany jest charakterystyczny mięsisty, wieprzowy posmak Malbeka, ale całość wsparta jest na lekkiej konstrukcji i bez zmęczenia można wypić pół butelki.
Arnaud Aucœur Morgon Côte du Py 2013 – wziąłem to wino z półki natychmiast. Cena okazyjna jak na Beaujolais klasy cru (37,19 zł – zwykle tyle kosztuje proste Villages), a tu jeszcze mamy kultową winnicę Côte du Py, porośniętą w dużej mierze 80–100-letnią winoroślą. Jak na Beaujolais wino jest bardzo skoncentrowane, zachowuje kwiatowo-wiśniową lekkość, ale ma więcej garbnika i niekończący się posmak. Piękne. Bodaj najlepsze wino czerwone w tej ofercie.
Domaine de la Morandière Chinon Vieilles Vignes 2013 – dostępność dobrych czerwonych win z Doliny Loary w Polsce znacznie się poprawiła. Fajnie, że trafiają nawet do marketów. Typowe Cabernet Franc – nuty mokrej ziemi, tytoniu, czarnej porzeczki; beczki brak, ekstrakt minimalny, mimo tego wino ma swoją mocną pestkę. Nie jest wielkie, ale bardzo satysfakcjonujące w uczciwej (choć nie okazyjnej) cenie 44,29 zł.
Château de la Négly Languedoc La Clape Tradition 2012 –nazwisko rozsławione wysokimi ocenami Parkera za czołowe etykiety. Na szczęście (pod względem ceny i alkoholu) Leclerc postawił na najtańszą, która wypada bardzo dobrze. Choć jak często w Négly, wino jest trochę przegrzane, likierowe, uderzające do głowy. Ma jednak dobrą mineralność i szczery garbnik (47,89 zł).
Inne niezłe wina w ofercie Leclerka:
Domaine de la Bazillère Muscadet Sèvre et Maine Sur Lie 2013 – 21,99 zł
Domaine Haut Brideau Picpoul de Pinet 2013 – 24,25 zł
Wolfberger Alsace Riesling 2013 – 29,99 zł
Nicolas Feuillatte Champagne Brut Grande Réserve – 129,99 zł
Mont Tauch Fitou Prieur de Ségur 2012 – 27,99 zł
Château La Rougeante Corbières 2012 – 25,99 zł
Château Lousteauneuf Médoc Cru Bourgeois 2011 – 55,99 zł (wyprzedany)
Angélot de Seguin Pessac-Léognan 2012 – 64,99 zł
Château du Courneau Margaux 2012 – 72,99 zł
Esprit de Clocher Pomerol 2012 – 72,99 zł
Château La Louvière Pessac-Léognan 2011 – 99,99 zł
Źródło win: próbowane na degustacji publicznej, 9 butelek – zakup własny autora. Wina z kiermaszu są w wydzielonym stoisku wewnątrz marketu – nie na normalnym stoisku winiarskim w alejce przed kasami.