Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Leclerc – Targi Wina 2014

Komentarze

Mamy czas żniw – praktycznie wszystkie markety kuszą nas nowy promocjami i ofertami. Najmocniej tupnął nimi Lidl, dłużna nie pozostała Biedronka i Marks & Spencer. Warszawscy koneserzy wyczekują jednak zwłaszcza jesiennych Targów Wina, czyli Foire aux Vins w kultowym markecie E. Leclerc na Ursynowie. Na potrzeby jednego sklepu importowanych jest wówczas ponad 400 etykiet w atrakcyjnych cenach.

Leclerc Targi Wina 2014
Tego z okładki nie kupujcie.

No właśnie, z tymi cenami różnie bywa. Po bardzo udanych Targach Wina w 2012 przyszła rozczarowująca edycja z 2013, a rozczarowały wówczas zwłaszcza ceny. Niektóre powiem poszybowały najpierw w górę o 45%, by potem zostać obniżone raptem o 20%. Nie oszczędziłem więc w zeszłym roku Leclerkowi gorzkich słów. I miło mi donieść, że tym razem jest znacznie lepiej – dziwnych ruchów cenowych nie było, a tegoroczna oferta jest bardzo udana.

Lirac La Gardine Leclerc
W 2012 – 37,29 zł, 2013 – 54,65 zł, 2014 – 44,99 zł.

Leclerc konsekwentnie gra zresztą swój repertuar – nie ściga się z dyskontami, praktycznie wszystkie wina kosztują powyżej 20 zł, a najciekawsza akcja jest na poziomie 30–50 zł. Cenowo to też nie są okazje życia – Leclerc jest wyraźnie droższy od Lidla, oferującego wiele podobnych win (m.in. Château La Branne Médoc 2012 za 51,99 zł, w Lidlu mamy lepszy rocznik 2010 za 37,99 zł; Château La Rivière – w Leclerku 2012 za 66,99 zł, w Lidlu lepszy 2010 za 59,99 zł; Château Talbot – w Leclerku 2009 za 251,55 zł, w Lidlu rocznik 2010 startował od 199 zł, a ostatnio doszedł do 100 zł). Leclerc postawił natomiast na ogromną różnorodność – nie ma w Polsce drugiego sklepu, gdzie można przebierać między winami ze wszystkich regionów Francji, od Bordeaux i Chablis po takie rzadkości, jak Vin Jaune, Picpoul de Pinet, białe Reuilly, czerwone Brouilly, różowa Korsyka i słodkie Jurançon.

Koncept jest ten sam co zawsze – pierwszego dnia promocji (w piątek 10.10) do win dostęp mają tylko zaproszeni goście, a przecena jest wówczas najgłębsza: wiele win można kupić w systemie „4 w cenie 3” albo „druga butelka za 50% ceny”. Było więc Chablis W. Fèvre za 40 zł (!) czy klasyfikowane Bordeaux za 99 zł. Atmosfera była gorąca, do wózków trafiały karton za kartonem; atrakcyjny Médoc Lousteauneuf 2011 za 48,99 zł zniknął z półek w ciągu 10 minut. Dodatkowy rabat 5% za zakupy powyżej 1000 zł wywalczył bodaj co drugi obecny. O tym nie będę jednak pisał, bo wśród zaproszonych gości dominowali ursynowscy notable i znajomi królika. Prawdziwa promocja dla publiczności rozpoczęła się w sobotę i potrwa do najbliższej niedzieli 19.10. Niełatwo się w niej rozeznać – towarzysząca jej gazetka jest fatalna, na okładce prezentuje niepijalne Yellow Tail Bubbles, a 9 z 11 stron poświęcono winom zagranicznym. Tymczasem na Targach Wina w Leclerku należy kupować wyłącznie wina francuskie, importowane bezpośrednio przez market.

Targi Wina Leclerc 2014
Krajobraz 10 minut po otwarciu targów.

Zdegustowałem dla Was blisko 50 win, polecam 10 najciekawszych:

Domaine de Ménard Côtes de Gascogne Cuvée Marine Premium 2013

Domaine de Ménard Côtes de Gascogne Cuvée Marine Premium 2013 – bardzo owocowe, wręcz tryskające nutami egzotycznych owoców i dojrzałych jabłek wino z Gaskonii (kolejna dobra flaszka z tego regionu). Budowa wina jest średnia, kwasowość odczuwalna, ale nieagresywna. Czysta radość picia, do jedzenia lub bez. Najlepsze białe wino w tej ofercie w rewelacyjnej wprost cenie – 22,25 zł.

Domaine de la Madelaine Touraine Sauvignon 2013

Domaine de la Madelaine Touraine Sauvignon 2013 – w Leclerku co roku pojawia się tanie Sauvignon, raz lepsze, raz gorsze. W tym roku jest bardzo dobre w swojej cenie 24,89 zł. Typowe, trawiasto-agrestowe, ale z przyjemnym jabłecznym owocem.

La Cave de Saumur Crémant de Loire Rosé Deligeroy – Leclerc wstawił na półki dużo win musujących, w tym Veuve Clicquot za 159,99 zł, Dom Pérignon 2003 za 599 zł czy taniego szampana za 69,99 zł. Za te pieniądze kupcie jednak dwie flaszki tego smacznego, owocowego, nieskomplikowanego, ale porządnego musującego różu znad Loary za jedyne 29,99 zł.

Maison Chandesais Mâcon-Villages Les Colombes 2011

Maison Chandesais Mâcon-Villages Les Colombes 2011 – chudy to burgund i nieśmiały, intensywność aromatów miodu i masła jest bardzo średnia. Ale jednak smakuje po burgundzku, a właściwie po makońsku – bo tak właśnie, krąglej, bogaciej, mniej kwasowo niż Bourgogne Blanc powinno smakować Mâcon. W polskim kontekście cena jest w sumie uczciwa – 34,29 zł – i adekwatna do dostarczanych przez nie emocji.

Château Lamothe Côtes de Bourg 2012 – w Leclerku spróbowałem tuzina Bordeaux aż do samej cenowej wierchuszki (chociaż Château Montrose za 474 zł nie dali zdegustować…) i w sumie zadowoliło mnie jedno z tańszych (25,99 zł). Ma wszystko to, co trzeba – gęsty mięsisty owoc, zdrowe garbniki, przyjemną wiśniową świeżość. Na bordoskiej ofercie w tym roku cieniem kładą się dwa słabe roczniki – 2011 i 2012, którym generalnie brak owocu; tutaj to aż tak nie przeszkadzało. Dobra alternatywa dla tanich Bordeaux z Lidla.

Paul Jaboulet Aîné Ventoux Joël Robuchon 2012

Paul Jaboulet Aîné Ventoux Joël Robuchon 2012 – Dolina Rodanu to tradycyjnie najlepszy teren do cenowych polowań. W tym roku w Leclerku pojawiły się znowu klasyki, czyli Lirac La Gardine czy kilka etykiet Jean-Luka Colombo. Moją uwagę przyciągnęła flaszka od równie znanego producenta Jaboulet (jego standardowe etykiety importuje do Polski Centrum Wina). Wino z apelacji Ventoux teoretycznie stoi w hierarchii niżej niż Côtes du Rhône, aczkolwiek w Ventoux zdarzają się bardzo dobre niespodzianki. Tutaj jest dobra – wino jest proste, ale bardzo smaczne, malinowo-pieprzowe, bardzo pijalne, typowo rodański. Za 27,49 zł polecam.

Clos de Gamot Cahors L’Origine 2012

Clos de Gamot Cahors L’Origine 2012 – zdumiałem się, widząc na półce wino z kultowej posiadłości Clos de Gamot. To co prawda ich najprostsze Cahors, ale warte grzechu, zwłaszcza za 36,99 zł. Zaś miłośnicy Malbeka z Argentyny mogą potraktować tę butelkę jako lekcję: jak zrobić wino lekkie i eleganckie nawet z tak ciężkiego szczepu. Zachowany jest charakterystyczny mięsisty, wieprzowy posmak Malbeka, ale całość wsparta jest na lekkiej konstrukcji i bez zmęczenia można wypić pół butelki.

Arnaud Aucœur Morgon Côte du Py 2013

Arnaud Aucœur Morgon Côte du Py 2013 – wziąłem to wino z półki natychmiast. Cena okazyjna jak na Beaujolais klasy cru (37,19 zł – zwykle tyle kosztuje proste Villages), a tu jeszcze mamy kultową winnicę Côte du Py, porośniętą w dużej mierze 80–100-letnią winoroślą. Jak na Beaujolais wino jest bardzo skoncentrowane, zachowuje kwiatowo-wiśniową lekkość, ale ma więcej garbnika i niekończący się posmak. Piękne. Bodaj najlepsze wino czerwone w tej ofercie.

Domaine de la Morandière Chinon Vieilles Vignes 2013

Domaine de la Morandière Chinon Vieilles Vignes 2013 – dostępność dobrych czerwonych win z Doliny Loary w Polsce znacznie się poprawiła. Fajnie, że trafiają nawet do marketów. Typowe Cabernet Franc – nuty mokrej ziemi, tytoniu, czarnej porzeczki; beczki brak, ekstrakt minimalny, mimo tego wino ma swoją mocną pestkę. Nie jest wielkie, ale bardzo satysfakcjonujące w uczciwej (choć nie okazyjnej) cenie 44,29 zł.

Château de la Négly Languedoc La Clape Tradition 2012

Château de la Négly Languedoc La Clape Tradition 2012 –nazwisko rozsławione wysokimi ocenami Parkera za czołowe etykiety. Na szczęście (pod względem ceny i alkoholu) Leclerc postawił na najtańszą, która wypada bardzo dobrze. Choć jak często w Négly, wino jest trochę przegrzane, likierowe, uderzające do głowy. Ma jednak dobrą mineralność i szczery garbnik (47,89 zł).

Inne niezłe wina w ofercie Leclerka:

Domaine de la Bazillère Muscadet Sèvre et Maine Sur Lie 2013 – 21,99 zł
Domaine Haut Brideau Picpoul de Pinet 2013 – 24,25 zł
Wolfberger Alsace Riesling 201329,99 zł
Nicolas Feuillatte Champagne Brut Grande Réserve129,99 zł
Mont Tauch Fitou Prieur de Ségur 2012 – 27,99 zł
Château La Rougeante Corbières 2012 – 25,99 zł
Château Lousteauneuf Médoc Cru Bourgeois 2011
55,99 zł (wyprzedany)
Angélot de Seguin Pessac-Léognan 2012
64,99 zł
Château du Courneau Margaux 201272,99 zł
Esprit de Clocher Pomerol 2012 72,99 zł
Château La Louvière Pessac-Léognan 201199,99 zł

Źródło win: próbowane na degustacji publicznej, 9 butelek – zakup własny autora. Wina z kiermaszu są w wydzielonym stoisku wewnątrz marketu – nie na normalnym stoisku winiarskim w alejce przed kasami.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Radek Rutkowski

    Ojoj, Brouilly!

  • Albuquerque

    Dziwna sprawa. Byłem tam wczoraj i nie znalazłem wyżej opisywanych win.

    • Wojciech Bońkowski

      Albuquerque

      Na Ursynowie? Wina z kiermaszu są w wydzielonym stoisku wewnątrz marketu, a nie w alejce przed kasami tak jak normalny dział winny.

      • Albuquerque

        Wojciech Bońkowski

        Niestety dotarłem tylko do stoiska przy alejce z kasami. Zapewne wrócę niebawem:-)

  • Tomasz

    Taka ciekawostka – w Leclercu we Francji Clos de Gamot był sprzedawany po 6 EUR, więc cena 37 zł wydaje mi się dość wysoka.
    Ani Lidl ani biedronka nie ma takich różnic między różnymi krajami (czasami te ceny u nas są nawet ciut lepsze niż na zachodzie).

    http://www.lesprixducoin.com/promos/leclerc-m5/foire-aux-vins-d-automne-2014/aoc-1-cahors-clos-de-gamot-lorigine-2012-p4922943

    • Wojciech Bońkowski

      Tomasz

      Tak jak pisałem, Leclerc jest wyraźnie droższy od Lidla, ale też ma 10x szerszą ofertę.

      • Tomasz

        Wojciech Bońkowski

        Zgoda. Niemniej uważam, że o ile argumenty uzasadniające wyższe ceny w sklepach specjalistycznych można uznać za częściowo zasadne, o tyle aż taka różnica (+45%) w hipermarkecie to lekka przesada.

        • Wojciech Bońkowski

          Tomasz

          W Leclerku mogłoby być taniej i tu zgoda.

          Ale różnica jest mniejsza. 5,99€ w Leclerku francuskim to jest 5€ netto.
          36,99 zł w Polsce to jest 28,90 zł netto (bez VAT i akcyzy) czyli ok. 6,80€, czyli 35% różnicy. Podejrzewam że różnica obrotów na winie w Leclerku we Francji w czasie Foire aux Vins a na Ursynowie to jest raczej 5:1.

          A co do różnicy między Leclerkiem i Lidlem, trzeba by jeszcze wiedzieć po ile kto kupuje. Głośno było o tym że Lidl wykupił 5% produkcji Bordeaux czyli kilkadziesiąt milionów butelek, a co najmniej kilka etykiet w jego ostatniej ofercie to jest wyraźne polowanie na niesprzedane podstarzałe wina u hurtowników (Pomerol 2007 itd.).

          • Tomasz

            Wojciech Bońkowski

            Porównuję ceny detaliczne 36,99/4,21 = 8,78 EUR (obecny kurs średni – a nie 4.3, który nie wiem czemu Pan użył, dzisiaj i tak jest to kurs wysoki bo za ostatnie 30 dni był w granicach 4.18, ale przyjmijmy, że koszt zakupu waluty jest wyższy niż średni)
            8,78 / 5,99 = 1,46 czyli 46% więcej.

            Podałem to porównanie, bo to jest istotne z punktu widzenia konsumenta. I powtórzę, ceny w Lidlu np. GV Wachau 7EUR, w Polsce 25 PLN (25 / 4,21 = 5,94 EUR).

            A jeśli chodzi o obrót w Polsce czy we Francji – Leclerk zrobił zakupy dla całej grupy więc cena zakupu była taka sama. Dodatkowe koszty to transport do Polski (przy tej cenie wina to koszt pomijalny) + akcyza (1zł) + różnica na VAT 4% (1zł).
            A przecież cena we Francji już zawiera marżę sklepu.

            Polska jest po prostu traktowana jako miejsce, gdzie można przywalić dużą marżę bo poważnej konkurencji cenowej nie ma. To samo w Francji by nie przeszło.
            I w sumie ich prawo. Jedyne co mnie drażni to nazywanie tego kiermaszem, wyprzedażą, etc, bo to sugeruje, że kupujemy w okazyjnych cenach, co niestety jest ewidentnym kłamstwem.

          • Wojciech Bońkowski

            Tomasz

            Z punktu widzenia konsumenta jest tak jak Pan mówi, natomiast kiedy dyskutujemy o różnicach pomiędzy cenami tu i tam, wypadałoby robić to na podstawie cen netto, pomijając te elementy na które Leclerc nie ma wpływu (notabene akcyza to 1,46 zł brutto na butelkę).

            Co do Pańskiego trzeciego akapitu – zakłada Pan że Leclerc Ursynów dostał te wina od Leclerca we Francji po kosztach zakupu („Leclerk zrobił zakupy dla całej grupy więc cena zakupu była taka sama”). Wcale nie jestem tego pewien, bo te wina wcześniej stały na półce we Francji (dlatego pojawiają się w Polsce z opóźnieniem), więc na pewno były jakieś koszty choćby logistyki.

            Z ostatnią Pana kwestią też trudno się zgodzić. „Polska jest po prostu traktowana jako miejsce, gdzie można przywalić dużą marżę bo poważnej konkurencji cenowej nie ma” – konkurencja cenowa jest, np. cytowany przez Pana Lidl. Polska jest po prostu miejscem, gdzie sprzedaje się 15 razy mniej wina niż we Francji i dlatego te wyższe marże są potrzebne, by sfinansować koszty. Oczywiście można zainwestować w rozwój rynku, najpierw obniżając marżę, a potem czekając aż niższe ceny wpłyną na wzrost sprzedaży. Nawet paru takich odważnych było, ale już zbankrutowali albo w porę podnieśli marże do takiego poziomu jak inni.

            Krótko mówiąc – podstawowa zasada ekonomii podpowiada, że gdyby dało się ten produkt zaproponować taniej, to już dawno ktoś by to zrobił.

          • Tomasz

            Wojciech Bońkowski

            A Czesi piją dużo wina? Bo rzuciłem okiem na ceny w czeskim sklepie internetowym i te same wina są o 25-30% tańsze niż w polskim.

          • Wojciech Bońkowski

            Tomasz

            Konsumpcja per capita jest w Czechach ponad 5 razy większa niż w Polsce czyli >20 litrów rocznie.

          • Witol

            Wojciech Bońkowski

            http://en.wikipedia.org/wiki/List_of_countries_by_alcohol_consumption
            To i inne źródła mówią jednak o dwa razy większej konsumpcji, przy czym tendencja w Czechach jest spadkowa, a w Polsce rosnąca, widziałem już prognozy w których się zrównujemy.

          • Wojciech Bońkowski

            Witol

            To co Pan zalinkował to konsumpcja alkoholu, a nie wina.

          • Tomasz

            Wojciech Bońkowski

            Pan Witol ma o tyle rację, że wg tej tabeli w Czechach wino stanowi 20% konsumpcji alkoholu a u nas 9%. Z tym, że Czesi generalnie więcej piją więc w litrach ta proporcja będzie większa.
            Niemniej biorąc pod uwagę, że to dużo mniejszy kraj łączna konsumpcja importowanego wina jest zbliżona do tej w Polsce. To po raz kolejny umacnia mnie w przekonaniu, że ceny w Polsce (pomijając promocje i dyskonty) są zdecydowanie za wysokie i mogłyby być niższe. Nie widzę powodu dlaczego w Polsce musi być kilkuset importerów, którzy z racji skali działania i wysokości obrotów, muszą dyktować wysokie ceny aby pokryć koszty stałe.
            Zresztą Panie Wojtku, wrócimy do tej dyskusji za 3-5 lat i sam się Pan przekona, że ta sytuacja się zmieni.

          • Wojciech Bońkowski

            Tomasz

            Globalnie polski rynek wina jest mniej więcej taki sam jak rynek czeski, to prawda. Tyle że taki sam globalny rynek osiąga się 4-krotnie większą logistyką i jej kosztami, i dlatego nie ma absolutnie nic dziwnego w tym, że wina w Czechach są 25% tańsze niż w Polsce, tym bardziej że ten kraj zaspokaja sporą część swojego popytu własnym, najczęściej tanim winem.

            Panowie, porównujmy ceny wina w Polsce do krajów gdzie konsumpcja wina i jej udział w rynku są zbliżone, czyli np. do Rosji albo Chin. Na tym tle Polska wypada całkiem nieźle. Porównania z Niemcami albo Czechami naprawdę są bez sensu.

          • Witol

            Wojciech Bońkowski

            Leń z Pana. Proszą zjechać trochę w dół artykułu, tam jest konsumpcja per capita z podziałem na rodzaje. Podałem wiki, ale mam też podobne dane z innych źródeł.
            W konsumpcji alkoholu jesteśmy z Czechami na mniej więcej tym samym poziomie.
            Czechy są trochę mniej liczne niż Polska, więc cała konsumpcja wina jest na tyle mała, że ceny powinny byc mniejsze w Polsce (a jest odwrotnie) – bo jak rozumiem o to chodziło zadającemu pytanie. Ale jak widzę Panowie już o tym napisaliście.

          • Witol

            Witol

            PS. Bardzo przepraszam, pomyliłem nagłówek tabeli z nagłówkami poszczególnych pozycji (procentowymi) – i napisałem babola. Ponowię poszukiwania i podam adekwatne dane – kłopot w tym, że w sieci statystyki (te bezpłatne) są najczęściej sprzed 5-10 lat, więc akurat w przypadku Polski mogą być zaniżone (i odwrotnie w przypadku Czech).

          • Tomasz

            Witol

            Raport WHO z 2011 – dane na 2005:
            http://www.who.int/substance_abuse/publications/global_alcohol_report/msbgsruprofiles.pdf

            (na głowę ekwiwalent czystego alkoholu)

            Czechy 2.33
            Polska 1.23

            dla porównania
            Francja 8.14
            Włochy 6.38

            Dodatkowa istotna informacja nt Czechy vs Polska to sprzedaż lokale vs sklepy:
            Polska 5-95%
            Czechy 40-60%

            I tu mamy kolejny powód słabej sprzedaży wina w Polsce – narzut 200% w lokalach na już i tak wysokiej cenie.
            Moim zdaniem właśnie wysokie marże w handlu i lokalach są głównym hamulcowym sprzedaży i konsumpcji wina. Póki to się nie zmieni nie ma co liczyć na wzrost sprzedaży.
            Nawiązując do zasad ekonomii, o których wspomina p. Wojciech warto przytoczyć jeszcze inną:
            cena produktów ekskluzywnych nie zależy od kosztu wytworzenia (wino niestety tak jest jeszcze w Polsce traktowane, bo kogo stać na kupno butelki wina do obiadu za 60zł)

          • Wojciech Bońkowski

            Tomasz

            Bardzo proszę, nie cytujmy takich danych z raportu WHO, który opiera się na tym co podesłała PARPA (za GUSem). Tym bardziej że to są dane przeliczone na litry czystego alkoholu i podzielone na osoby powyżej 15 roku życia. To naprawdę niewiele nam mówi o tym ile butelek wina się sprzedało.

            Ponadto te dane są sprzeczne ze wszystkimi innymi. W Polsce sprzedaje się ok. 150 mln L wina, czyli między 4 a 5 L per capita. Tymczasem w Czeczach i Słowacji jest to 20–21 L pc. Źródło: http://www.wineinstitute.org/files/World_Per_Capita_Consumption_by_Country_2011.pdf

          • Tomasz

            Wojciech Bońkowski

            No akurat ta tabelka na pewno pokazuje prawidłowe dane, czyli spadek konsumpcji wina w Polsce w latach 2008-2011 o 7%. Sprzedaż w Czechach jest na głowę większa niż u nas, ale daleko jej do wielu innych krajów EU, a ceny są mimo tego bliższe cenom w kraju producenta niż w Polsce.

  • Wat

    Lirac ma w tej chwili cenę 54 zł, więc nie ma co podawać, że w 2014 kosztuje 44 (foto), bo dotyczyło to jedynie chwilowej promocji.

    • Wojciech Bońkowski

      Wat

      W zeszłym roku też kosztował 54 zł i też chwilowo był przeceniony. Natomiast w tegorocznej gazetce nie było mowy o tym, że cena 44 zł będzie chwilowa, więc jestem tym zdziwiony.