Lambrusco Mirabello
PR.I.V.I. Lambrusco dell′Emilia Amabile Mirabello
Pora na coming out: nie próbowałem żadnego wina z niedawnej włoskiej oferty Biedronki. Odpoczywałem w górach i z przyjemnością zrobiłem sobie przerwę od win dyskontowych (i wszelkich innych). Recenzję (że słynnym już „dżemem z psa”) opracował mój dzielny zespół. Lecz pojawiło się w niej coś niepokojącego. Pewne przemysłowe słodkie Lambrusco za 11,99 zł wyglądające jak krajowe wino z aronii zostało entuzjastycznie opisane jako „hit tej oferty” z bojowym zawołaniem „brać, póki jest”.
No, tego już za wiele. Ja też kocham Lambrusco i dlatego nigdy bym sobie nie pozwolił na wychwalanie podłej przemysłówki. Wybrałem się więc do Biedronki w celu weryfikacji tej nieudanej recenzji. Lambrucho o dźwięcznej nazwie Mirabello trafiło do sceptycznego kieliszka. I… zaskoczenie! Tak, to jest przemysłowy sok z winogron, tak, niepotrzebny tu ten cukier, ale to się naprawdę pije! Przede wszystkim wino jest czyste i apetyczne, z intensywnym smakiem wiśni i porzeczki, a do tego na tyle świeże i kwaskowate, że owego cukru w ogóle się nie wyczuwa. Nieagresywne bąbelki wzmacniają fun, a nie obciach. Tak, niedaleko jesteśmy od winiarskiej Coca-Coli i niech mi wybaczą przyjaciele z ruchu The Real Lambrusco, walczący z przemysłową pauperyzacją tego szlachetnego wina. To jest po prostu diablo smaczne winko. Brać, póki jest!
Źródło wina: zakup własny autora.