Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Lambrusco, czyli o odkryciu

Komentarze

Lambrusco to moje największe winne zaskoczenie roku 2014. Wiem już, że nic tego poziomu zadziwienia i wewnętrznej złości na siebie („czemu wcześniej tego nie odkryłam?!”) nie przebije. Lambrusco jest oczywiście powszechnie znane. Lecz głównie z tego, że leży gdzieś na dolnych półkach marketów pokryte grubą warstwą kurzu i właściwie trudno powiedzieć, czy jest jakaś różnica między nim a naszą Amareną. Niesamowite, jak złe decyzje marketingowe oraz biznesowe doprowadziły do tego, że ten świetny produkt kojarzy się dziś powszechnie z winiarskim kiczem.

Odcienie lambrusco. © Izabela Kamińska.
Odcienie lambrusco. © Izabela Kamińska.

Lambrusco to czerwone wino musujące. Robi się je w regionie Emilia-Romania i nigdzie indziej. Może być wytrawne, może też zawierać cukier. W pewnym momencie było winem tak bardzo popularnym, że jeden z największych jego producentów, Cavicchioli, sprzedawał je na rynek Stanów Zjednoczonych w puszkach! Czy ta popularność oraz próba nadmiernego oswojenia trunku przez sprowadzenie go do poziomu coca-coli były właśnie początkiem końca lambrusco? Włosi zdają się mieć przecież duże doświadczenie w marketingowym grzebaniu swoich produktów nadmierną ich eksploatacją.

Efekt jest taki, że dziś lambrusco pić nie chcemy, kojarzy nam się z przesłodzonym kompotem truskawkowym z dodatkiem dwutlenku węgla. Ani to do picia solo, ani do jedzenia. A przecież dobre lambrusco to zupełne przeciwieństwo tego stereotypu. Właściwie ma w sobie wszystko, czego potrzeba nam do szczęścia: intensywnie owocowy nos, ładną kwasowość, przyjemne bąbelki – połączy i fanów wina czerwonego i wielbicieli win musujących, dopasuje się do kiełbasy, makaronu, steka i zastąpi deser. Autentyczny winny wytrych! Zresztą, w Emili-Romanii wszyscy piją lambrusco i nie mają potrzeby szukać czegokolwiek innego. Wcale mnie to nie dziwi.

Na niezwykłą odwagę cywilną wśród polskich importerów, nie po raz pierwszy zresztą, zdobyła się Beata Gawęda z Vini e Affini, sprowadzając ambitniejsze lambrusco nie od jednego z gigantów, a od mniejszego Fattoria Moretto.

Lambo i parmezan. © Izabela Kamińska.
Lambrusco i parmezan. © Izabela Kamińska.

Bardzo przyjazne jest ich Lambrusco Gasparossa di Castelvetro Rosé o intensywnym nosie truskawki i fiołka oraz smaku czarnej porzeczki. Równie codzienne i sympatyczne jest soczyste Tasso (59 zł) o przepięknie bakłażanowej barwie. W ustach jeżynowe i pełne, z ładną kwasowością. Monovitigno to lambruskowe cru – jest w nim i pikantność, i nuty kwiatowe, jest jedwabistość i lekko słodkawa końcówka w tym jakże bardzo wytrawnym i eleganckim winie. Picie go to jak lizanie grzybów w lesie (nauczyła mnie tego babcia – lizałam grzyby, kiedy nie byłam pewna, czy mam do czynienia z borowikiem, czy z szatanem). Lambrusco oprócz aromatów i smaków kwiatowych często mają nuty grzybowe i leśne właśnie…

Najbardziej niezwykłym lambrusco od Fattoria Moretto jest Canova, która atakuje pieprzem i ostrą papryczką, pachnie też nieco jak truskawki trzymane w piwnicy tuż obok ziemniaków. Ma tyle ciała, że bez problemu można podać je do mięs i staje się wtedy cudownie owocowe, jagodowe, w końcówce nieco miętowe czy wręcz apteczne. To jak utwór muzyczny rozpisany na całą orkiestrę. Dla tych, którzy lambrusco kojarzą wyłącznie ze słodyczą, bramą do ekstazy, ale też furtką na wyższy poziom wtajemniczenia może być Semprebon (59 zł) – niby jest tu cukier, a nie jest słodkie. Do wytrawnych jednakże też go nie zaliczymy. Sporo ciała, mnóstwo owocu, brak nut pikantnych charakterystycznych dla lambrusco wytrawnych. To takie wino fake sweet, które sprawia po prostu mnóstwo frajdy.

© Izabela Kamińska.
150 lat praktyki. © Izabela Kamińska.

Bardzo dużym, a przy tym świetnym producentem lambrusco jest Cleto Chiarli. To miliony butelek, które nie wykluczają świetnej jakości. Bardzo wyrównany poziom etykiet, stylistyka, w której wiać dbałość o prostotę, schludność  i elegancję win. Ich 100% lambrusco di sorbara Vecchia Modena Premium (w 2008 roku po raz pierwszy i nie ostatni zdobyło Tre Bicchieri Gambero Rosso) to krystaliczne, świeże lambrusco o dość wysokiej kwasowości i słonawej końcówce. Pasuje do wędlin, modeńskich tortellini czy klopsików z wołowiny w bulionie lub lekkim sosie pomidorowym. Zaś zdobywające liczne nagrody Lambrusco del Fondatore to eksplozja soczystości, czystości i owocowości. Wino, które chwyta za gardło i zwala na kolana lepiej niż przemówienia ojca założyciela Radio Maryja. Mistrzostwo! Perełką jest też Primo Nero – lambrusco bardzo nowoczesne, z 20 g cukru sprytnie ukrytymi w kwasowości, korzenności i skórzanej strukturze tego niezwykłego wina, które od czerwonych musujących winek z puszki oddala nas o lata świetlne.

Lambrusco to wino przyjazne i idące nam bardzo na rękę. Podejdzie do pizzy, szynki, karczocha i risotto, steka i raclette. Na święta zaprzyjaźni się z karpiem, sumem i pasztetem z dzika. Nic, tylko pić i szukać na półkach odważnych importerów.

Do Emilii podróżowałam na zaproszenie miejscowych winiarzy. Beata Gawęda jest współwłaścicielką Winicjatywy.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Marek Cieślak

    Trochę obok tematu. W Biedronce pojawiło się kilka nowych, włoskich etykiet, m.in. Marsala. Ktoś z Państwa coś próbował?

  • Krystian

    Dobry tekst, tylko proszę mi wytłumaczyć dlaczego polskie sklepy specjalistyczne omijają lambrusco szerokim łukiem? Tak jak Pani napisała to doskonałe wino na każda okazję, szczególnie wiosną i latem. W mojej okolicy mam trzy takie sklepy i lambrusco w nich nie uświadczysz, tych z leclerca i innych marketów nigdy nie próbowałem, są to wersje słodkie i przemysłowe, więc podejrzewam że podłe.

    • Wojciech Bońkowski

      Krystian

      Przyczyn jest wiele moim zdaniem:
      1. tych dobrych Lambrusco tak bardzo wiele nie ma, trzeba się jednak pofatygować żeby je znaleźć. w dodatku temat jest młody, to jest ostatnie 5 lat
      2. Lambrusco nie tylko w Polsce stało się synonimem wina słodkiego. więc trudno jest nagle zacząć je sprzedawać jako wytrawne
      3. czerwone musujące wytrawne… to budzi niepokój i zniechęca do pierwszego zakupu (wg mojego doświadczenia wielu nawet zaawansowanych winomanów ma duże opory żeby sięgnąć po droższe, wytrawne Lambrusco. kiedy już spróbują – bardzo często do niego wracają)
      4. typ smakowy – nie oszukujmy się, Polak statystyczny nie przepada za winem kwaśnym i do tego lekko cierpkim. ci mniej wyrobieni i bardziej wrażliwi na kwas nawet jak się dadzą namówić na przejście z Amabile do Secco, to ostatecznie mówią nie

      • Aleksander Górski

        Wojciech Bońkowski

        To gdzie w Warszawie należy szukać?

        • Robert Ostrowski

          Aleksander Górski

          W Warszawie ja zaopatruję się w Wine Corner. Lambrusco mają tam zawsze w lodówce więc można od razu wypić w domeczu po przyjściu:)

          • Izabela Kamińska

            Robert Ostrowski

            I o ich Lambrusco między innymi piszę! A na Winicjatywie szukamy nowych źródeł lambrusco i nie poprzestaniemy na Warszawie!

    • Pani Enka

      Krystian

      Po co kupować lambrusco, wystarczy polizać grzyba

      • Izabela Kamińska

        Pani Enka

        Po co jeść chleb,
        wystarczy polizać zakwas i mąkę, po co jeść rosół – wystarczy polizać kurę? Po
        co pić wino, wystarczy zjeść winogrono! Myślę, że takie rozważania dawno za nami.

  • sebk

    Lambrusco to także wina białe.

    • Wojciech Bońkowski

      sebk

      Niestety. Ale lepiej o nich nie wspominać.

    • Izabela Kamińska

      sebk

      Czasem, kiedy coś przemilczamy, to nie dlatego, że o czymś zapomnieliśmy, a dlatego, że naprawdę chcemy :). Sami producenci chcą! :)

  • Pepe

    Odnośnie słów sebka widziałem i piłem też lambrusco różowe. Oczywiście można uznać, że róż to odcień czerwonego, ale sam producent na etykiecie pisał „Rosato”. Było wytrawne i było to jedno z najlepsyzch lambrusco jakie piłem…

    • Wojciech Bońkowski

      Pepe

      Lambrusco di Sorbara (pisaliśmy szczegółowo tu: https://winicjatywa.pl/2014/06/21/10-rzeczy-o-lambrusco/ )
      ma kolor ciemnoróżowy i w zasadzie przypomina różowe wino musujące, chociaż zwykle nazywa się po prostu Sorbara. „Rosato” to taki bardziej chwyt marketingowy – tradycyjne Lambrusco jest czerwone.

      • Pepe

        Wojciech Bońkowski

        No tak, Sorbara… Chodziło mi o to:

        • Wojciech Bońkowski

          Pepe

          Nie znam akurat tego wina, możliwe że jest robione jeszcze lżej niż zwykła Sorbara i stąd wzmianka Rosato.
          No w każdym razie, jeśli to jest Lambrusco z podapelacją (Sorbara, Grasparossa itp.) to Rosato nie jest grzechem. Natomiast „białe Lambrusco” to już skandal smakowy.

          • Mario Crosta

            Wojciech Bońkowski

            „Natomiast „białe Lambrusco” to już skandal smakowy”. Bravo.

      • Mario Crosta

        Wojciech Bońkowski

        Sorbara czerwone i golonko. Super

  • JM

    Lambrusco Cavicchioli różowe i białe jest w regularnej ofercie w Almie w cenie około 20-25 zł, to jedyne które piję w Polsce.Uważam,że jest świetne.

    • JM

      JM

      Aha,białe znacznie gorsze…

    • Kamil

      JM

      A mnie to Cavicchioli wymęczyło strasznie, słodka oranżada z zabitą kwasowością – przykład tego dlaczego reputacja musi wstawać z kolan. Miałem straszny smak na lambrusco, ale tylko Almę po drodze.