Josef Ehmoser Riesling 2015
Josef Ehmoser Riesling vom Gelben Löss 2015
Austria to wspaniały kraj winiarski. Polacy o tym wiedzą, bo regularnie jeżdżą tam (lub tamtędy) samochodem i zaopatrują się w austriackie wina. Paradoksalnie to utrudnia ich sprzedaż przez naszych importerów. Od dwóch sezonów Austria idzie jednak mocno do przodu, szczególnie w wyższych przedziałach cenowych. Ja się temu nie dziwię, bo 60–100 zł na wina białe najlepiej chyba wydać dziś właśnie w Austrii lub Niemczech.
Po wina austriackie sięgnął najbardziej niespodziewany importer – Vini e Affini, specjalista od win włoskich, który jednak od roku energicznie poszerza katalog o inne kraje. W Austrii jego wybór padła na Josefa Ehmosera, winiarza od dawna znanego i cenionego, choć działa w mało medialnym regionie Wagram. Próbowałem sześciu dobrych win:
Grüner Veltliner von den Terrassen 2015 – soczysty, lekko goryczkowy, jeszcze bardzo młody Veltliner. Pięknie jest pić latem wino z najnowszego rocznika, ale paradoksalnie to wino będzie lepiej smakowało po zimie. Szczupłe i proste, przyjemne, ale 84 zł to za dużo jak na podstawowe wino producenta a 64 zł to w sumie niezła cena za producenta tej klasy. ♥♥♥
Riesling vom Gelben Löss 2015 – okrzyczany w Austrii rocznik 2015 to z pewnością rok Rieslinga. Wyższa niż w Veltlinerze kwasowość pozwoliła utrzymać spore ciało i słodkie nuty owocowe w ryzach. Wagram i absolutnie dominujące w tym regionie gleby lessowe teoretycznie nie sprzyjają Rieslingowi, ale w rękach dobrego winiarza i ta odmiana potrafi dać znakomite wina. Tak jest w tym przypadku – fantastyczna intensywność i po prostu pyszny miks podwójnego masła z podwójnym sokiem z cytryny. Wyraziste, muskularne wino, które można potrzymać 5 lat w piwnicy (112 74 zł). ♥♥♥♡+
Hohenberg Grüner Veltliner 2015 – Veltliner z pojedynczej winnicy ma zdecydowanie więcej ciała i gładszą fakturę od podstawowego Terrassen – zahacza wręcz o nuty likierowe. Dlatego nie odkładałbym tego wina na długo, za to dzisiaj do pieczonej kury albo karmelizowanego boczku wypadnie naprawdę popisowo. Dla sceptyków wobec likierowości są też nuty mielonego pieprzu i chrupkiej mineralności. Spora klasa (126 89 zł). ♥♥♥♡
Weisser Burgunder 2015 – próbowałem tego wina dwukrotnie, w maju wydało mi się bardzo beczkowe, w sierpniu tę beczkę już zdążyło zintegrować, pokazała się naprawdę dobra kwasowość i miłe nuty grejpfrutowy. Jestem więc optymistą – najlepszy moment dla tego wina powinien nadejść zimą i wiosną (79 zł). ♥♥♥♡
Georgenberg Grüner Veltliner 2014 – czołowy Veltliner producenta leżakuje częściowo w beczkach na osadzie. Nabiera sporo tłuszczyku, maślanej intensywności, poza tym owoc jest niezwykle dojrzały – obok grejpfruta mamy tu brzoskwinię, a nawet banana, do tego nuty drożdżowe. Aktualnie najmodniejszym słowem w enologii jest „texture” (faktura, tekstura wina) i tutaj jest to unaocznione – ten Veltliner jest konkurencją nie dla Rieslinga, jak lżejsze wina z tego szczepu, a raczej dla beczkowych Chardonnay z Burgundii i antypodów. Wina bardzo dużej klasy, wielowymiarowe, głębokie, będzie się rozwijał przez wiele lat. Tutaj wysoka cena (217 169 zł) jest uzasadniona. ♥♥♥♥
St. Laurent 2013 – St. Laurent, czyli dawniej w polszczyźnie „święty Wawrzyniec”, to historyczny szczep austriacki, dzisiaj zmarginalizowany przez rewolucję Blaufränkischa (o której pisze dziś Iza Kamińska). Nie przypominam sobie, żebym o nim ostatnio czytał na polskich i nie tylko polskich blogach o winie. A jaki jest? Pachnie ziemią, czarnym pieprzem, stajnią i wiśnią, smakuje półciężko, dość kwaśno, ale ma ciut więcej ciała i muskułów niż np. Pinot Noir. Dobra klasa za 79 zł! ♥♥♥♡+
Wina dostępne m.in. w sklepach firmowych importera: Kieliszki na Próżnej, Rozbrat 20 oraz ponownie otwarty po półrocznej przerwie Wine Corner.
Źródło win: udostępnione do degustacji przez importera. Właścicielka Vini e Affini Beata Gawęda jest wspólniczką Winicjatywy.