Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Josef Ehmoser Riesling 2015

Komentarze

Josef Ehmoser Riesling vom Gelben Löss 2013

Josef Ehmoser Riesling vom Gelben Löss 2015

Austria to wspaniały kraj winiarski. Polacy o tym wiedzą, bo regularnie jeżdżą tam (lub tamtędy) samochodem i zaopatrują się w austriackie wina. Paradoksalnie to utrudnia ich sprzedaż przez naszych importerów. Od dwóch sezonów Austria idzie jednak mocno do przodu, szczególnie w wyższych przedziałach cenowych. Ja się temu nie dziwię, bo 60–100 zł na wina białe najlepiej chyba wydać dziś właśnie w Austrii lub Niemczech.

martina i Josef Ehmoserowie. © 4seithof.de.
Martina i Josef Ehmoserowie. © 4seithof.de.

Po wina austriackie sięgnął najbardziej niespodziewany importer – Vini e Affini, specjalista od win włoskich, który jednak od roku energicznie poszerza katalog o inne kraje. W Austrii jego wybór padła na Josefa Ehmosera, winiarza od dawna znanego i cenionego, choć działa w mało medialnym regionie Wagram. Próbowałem sześciu dobrych win:

Josef Ehmoser Grüner Veltliner von den Terrassen 2015

Grüner Veltliner von den Terrassen 2015 – soczysty, lekko goryczkowy, jeszcze bardzo młody Veltliner. Pięknie jest pić latem wino z najnowszego rocznika, ale paradoksalnie to wino będzie lepiej smakowało po zimie. Szczupłe i proste, przyjemne, ale 84 zł to za dużo jak na podstawowe wino producenta a 64 zł to w sumie niezła cena za producenta tej klasy. ♥♥♥

Riesling vom Gelben Löss 2015 – okrzyczany w Austrii rocznik 2015 to z pewnością rok Rieslinga. Wyższa niż w Veltlinerze kwasowość pozwoliła utrzymać spore ciało i słodkie nuty owocowe w ryzach. Wagram i absolutnie dominujące w tym regionie gleby lessowe teoretycznie nie sprzyjają Rieslingowi, ale w rękach dobrego winiarza i ta odmiana potrafi dać znakomite wina. Tak jest w tym przypadku – fantastyczna intensywność i po prostu pyszny miks podwójnego masła z podwójnym sokiem z cytryny. Wyraziste, muskularne wino, które można potrzymać 5 lat w piwnicy (112 74 zł). ♥♥♥♡+

Josef Ehmoser Grüner Veltliner Hohenberg 2015

Hohenberg Grüner Veltliner 2015 – Veltliner z pojedynczej winnicy ma zdecydowanie więcej ciała i gładszą fakturę od podstawowego Terrassen – zahacza wręcz o nuty likierowe. Dlatego nie odkładałbym tego wina na długo, za to dzisiaj do pieczonej kury albo karmelizowanego boczku wypadnie naprawdę popisowo. Dla sceptyków wobec likierowości są też nuty mielonego pieprzu i chrupkiej mineralności. Spora klasa (126 89 zł). ♥♥♥♡

Josef Ehmoser Weisser Burgunder 2015

Weisser Burgunder 2015 – próbowałem tego wina dwukrotnie, w maju wydało mi się bardzo beczkowe, w sierpniu tę beczkę już zdążyło zintegrować, pokazała się naprawdę dobra kwasowość i miłe nuty grejpfrutowy. Jestem więc optymistą – najlepszy moment dla tego wina powinien nadejść zimą i wiosną (79 zł). ♥♥♥♡

Josef Ehmoser Grüner Veltliner Georgenberg 2014

Georgenberg Grüner Veltliner 2014 – czołowy Veltliner producenta leżakuje częściowo w beczkach na osadzie. Nabiera sporo tłuszczyku, maślanej intensywności, poza tym owoc jest niezwykle dojrzały – obok grejpfruta mamy tu brzoskwinię, a nawet banana, do tego nuty drożdżowe. Aktualnie najmodniejszym słowem w enologii jest „texture” (faktura, tekstura wina) i tutaj jest to unaocznione – ten Veltliner jest konkurencją nie dla Rieslinga, jak lżejsze wina z tego szczepu, a raczej dla beczkowych Chardonnay z Burgundii i antypodów. Wina bardzo dużej klasy, wielowymiarowe, głębokie, będzie się rozwijał przez wiele lat. Tutaj wysoka cena (217 169 zł) jest uzasadniona. ♥♥♥♥

Josef Ehmoser St Laurent 2013

St. Laurent 2013 – St. Laurent, czyli dawniej w polszczyźnie „święty Wawrzyniec”, to historyczny szczep austriacki, dzisiaj zmarginalizowany przez rewolucję Blaufränkischa (o której pisze dziś Iza Kamińska). Nie przypominam sobie, żebym o nim ostatnio czytał na polskich i nie tylko polskich blogach o winie. A jaki jest? Pachnie ziemią, czarnym pieprzem, stajnią i wiśnią, smakuje półciężko, dość kwaśno, ale ma ciut więcej ciała i muskułów niż np. Pinot Noir. Dobra klasa za 79 zł! ♥♥♥♡+

Wina dostępne m.in. w sklepach firmowych importera: Kieliszki na Próżnej, Rozbrat 20 oraz ponownie otwarty po półrocznej przerwie Wine Corner.

Źródło win: udostępnione do degustacji przez importera. Właścicielka Vini e Affini Beata Gawęda jest wspólniczką Winicjatywy.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Stan

    A mnie niezmiennie dziwi, ze żaden importer nie sięga po wina Leth z Wagram. Świetne wina w dobrych cenach. Kiedyś był jakiś importer nawet WI recenzowała cuvee Rg-GV, ale ostatnio posucha na rynku.

  • Artur

    Panie Wojtku, ciężko dziwić się, że importerzy mają ‚pod górkę’ z Austrią. Primo, trudno o AT ‚do trzech dych’ (a nawet do 4) – a to chyba większość rynku. Secundo, najdroższe wino z tej oferty to w AT EUR 26 zamiast PLN 217 (w przypadku innych butelek proporcje podobne) więc jeżeli ktoś ma trochę miejsca w bagażniku i akurat przejeżdża…

    • Wojciech Bońkowski

      Artur

      Importer Vini e Affini przekazał mi dziś informację, że podano mi wcześniej zawyżone ceny (restauracyjne zamiast detalicznych). Cena Georgenberg Veltlinera to 169 zł – czyli 40€ wobec owych 26€ w Austrii. Różnica 50% wydaje wobec kraju produkcji nie jest może okazyjna, ale na pewno akceptowalna.

      Ceny poprawiłem w artykule, w największym stopniu zmiana ta wpływa moim zdaniem na atrakcyjność Rieslinga.

  • Mateusz Papiernik

    „Nie przypominam sobie, żebym o nim ostatnio czytał na polskich i nie tylko polskich blogach o winie.” — był moment, że przewinęło się przez blogosferę i prasę polską Svatovavřinecké, nawet nie wiem czy nie u Was też, jak była seria tekstów o Autentystach. Ale faktycznie, raczej rzadkość.

    • Marcin Czerwiński

      Mateusz Papiernik

      Faktycznie rzadkość, w sierpniu opróżniłem tylko trzy butelki świętego Wawrzyńca, z czego jedną w dniu patrona.
      Natomiast nieobecność Saint Laurenta w blogosferze wcale mnie nie dziwi, tak jak nie dziwi mnie nieobecność Pinot Noir, Gamay i Blaufränkisch ;)

      PS Ostatnio o tym szczepie była wzmianka w „Czasie Wina” (http://czaswina.pl/artykul/sankt-laurent) i u Mariusza Kapczyńskiego w relacji z jego morawskiej anabasis.