Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Historyczny Pierwszy Panel Polskich Win Różowych!

Komentarze

Zadziałało! W zeszłym roku wielokrotnie poruszałem tematykę polskich win różowych, chwaliłem pojawiające się butelki i namawiałem polskich winiarzy do większej odwagi w ich produkcji. Ale to co wydarzyło się w roczniku 2014, przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Winiarze wreszcie uznali, że nie ma sensu na siłę produkować czerwieni (czy raczej zieleni) w trudnym roczniku takim jak 2010 – zamiast tego lepiej zabutelkować dobre rosé.

Polski róż niejedną ma barwę. © gourmet.com.
Polski róż niejedną ma barwę. © Gourmet.com.

Sprzyja temu także powolna zmiana w podejściu konsumentów do tej barwy. Obserwując rozmaite tegoroczne degustacje i festiwale dało się zaobserwować większe zainteresowanie, a degustujący coraz rzadziej patrzą na te wina jak na bękarta w ofercie.

Coraz częstszy widok. © flowerzu.com.
Coraz częstszy widok. © Flowerzu.com.

W roczniku 2014 nastąpiła fundamentalna zmiana w polskim różu. O ile wcześniej można było wyróżnić dwa style: jeden lekki i bardzo odświeżający, a drugi poważny, z charakterystyczną goryczką i mnogością zastosowań kulinarnych, to teraz najpopularniejszym modelem jest ten zaproponowany w zeszłym roku przez Winnicę nad Jarem – wino półwytrawne, a nawet półsłodkie, z tym że te określenia, budzące u niektórych konserwatystów prawdziwe przerażenie, wynikają wyłącznie z regulacji dotyczącej zawartości cukru w winie. Te o zawartości powyżej 16 g cukru/l muszą być określane mianem półsłodkich, niezależnie od tego jak udanie zrównoważone są kwasowością. Róże wybitnie wytrawne są w zdecydowanej mniejszości, choć bywają bardzo smaczne. – na szczęście te obecne na rynku są naprawdę smaczne.

W roczniku 2014 było w czym wybierać. © Maciej Nowicki.
W roczniku 2014 było w czym wybierać. © Maciej Nowicki.

Uczestnicząc w rozmaitych festiwalach i degustacjach, a także dzięki pomocy polskich winiarzy, do dnia dzisiejszego udało mi się spróbować 12 tegorocznych win różowych, a także otworzyć jedną specjalną butelkę. Poniżej przedstawiam podsumowanie tego rozciągniętego w czasie panelu:

Najlepsze w tym roku! © Maciej Nowicki.

Winnica Jakubów Rosé 2014 – bezapelacyjnie najlepsze wino różowe tego sezonu. Kupaż rondo i regenta, leciutka, łososiowa barwa, truskawki, poziomka, nuty śmietany, w ustach bardzo soczyste, wyczuwa się odrobinę słodkich nut, ale na tyle zrównoważonych kwasowością, że wino pozostaje w wytrawnych rejestrach. Dobre do gaszenia pragnienia jak i łączenia z tuńczykiem czy łososiem. Szukajcie tych charakterystycznych, strzelistych butelek póki jeszcze są dostępne. ♥♥♥♡

Winnica nad Jarem Rosé 2014 – drugi rok z rzędu udane wino z tej winnicy, a pean na jego cześć wygłosiłem w tekście dokumentującym zdobycie przezeń złotego medalu konkursu Galicja Vitis 2015 w Łańcucie. ♥♥♥

W tym roku inny styl, ale równie smaczny. © Maciej Nowicki.

Winnica Płochockich Rosé półsłodkie 2014 – dobrze się zapowiadało już podczas Święta Młodego Wina w Sandomierzu. W tym roku Płochoccy postawili na wersję zdecydowanie słodszą, pełną słodkich owoców, a także na inną kompozycję niż w zeszłym roku – tym razem bolero i maréchal foch. Kolejne czyste, bardzo dobre wino, z fajnym, kwaskowym zakończeniem. Podałbym je do szarlotki albo tarty z truskawkami, jednym słowem do niezbyt słodkich deserów. ♥♥♥

Udany debiut w tej barwie. © Joanna Krzewińska / Królestwo Garów.

Winnica Turnau Rosé 2014 – im więcej próbuję win z tej nowiutkiej winnicy, tym bardziej nabieram przekonania, że najlepiej zrobionym winem jest właśnie Rosé (przynajmniej jeśli chodzi o cenę – jest najtańsze w ofercie). Dużo truskawek, trochę czerwonej porzeczki, zarówno słodkie, jak i kwaśne nuty – Iza Kamińska miała podobne wrażenia. ♥♥♥

Maryna fajnie gra. © Maciej Nowicki.

Winnica Sztukówka Maryna 2014 nie było fałszywych nut rok temu, Maryna gra pięknie także w bieżącym roczniku. Zmieniła się trochę linia melodyczna, więcej tu poziomek i jagód, wyraźniejsza goryczka w zakończeniu, ale to nadal bardzo smaczny róż, również do zastosowań kulinarnych. Talerz pikantnych wędlin? Jak najbardziej! ♥♥♥

Winnica Modła Léon Millot 2014 – autorzy słynnego już rieslinga 2013, stworzyli w tym roku także kilka różnych win różowych (w niewielkich ilościach), a spośród próbowanych, najbardziej przypadło mi do gustu to na bazie szczepu Léon Millot. Zdecydowanie wytrawne, aromatycznie podążające w stronę jeżyn i poziomek, z lekkimi, truskawkowymi akcentami w tle. Smaczne, czekam z niecierpliwością na rynkowy debiut – powinien nastąpić w 2016 roku. ♥♥♡

Czekamy na debiut. © Dom Bliskowice.

Winnica Dom Bliskowice Rosé 2014  debiut różu w ofercie jednego z naszych ulubionych, polskich producentów. Właściwie można by dodać: „czemu musieliśmy czekać tak długo?” Wszystko mi się tu zgadza – młody, czerwony owoc, dobra, wyczuwalna struktura i fajne goryczkowo-kwaskowe zakończenie. Pozostaje nam czekać na pojawienie się wina na rynku i… etykietę. ♥♥♡

Mam sentyment. © Maciej Nowicki.

Przeworskie Winnice Maciej 2014  czy mógłbym nie polubić wina o takiej nazwie? Bardzo ciekawy jak na Podkarpacie kupaż – zweigelt i pinot noir (czyli można tam jednak uprawiać Vitis viniferę…) Początkowo trochę nut siarkowych, ale szybko ustępują i w dalszym procesie organoleptycznym towarzyszą nam już wyłącznie truskawki i wiśnie. Bardzo strukturalne, z dobrą kwasowością i przyjemną goryczką w końcówce. Dumnie pręży się na półce różów do jedzenia! ♥♥♡

W etykiecie jest metoda! © Maciej Nowicki.

Winnica Hybridium Pinky 2014  pierwszy plus za etykietę. Drugi za zawartość. Dobrze zrobione, świeże i soczyste wino, zdecydowanie po wytrawnej stronie. Dużo przyjemności tak solo, jak i w towarzystwie posiłku. ♥♥♡

Dobry enolog - dobre wino. © Maciej Nowicki.

Winnica Solaris Rosé półwytrawne 2014 – Maciej Mickiewicz dobrym enologiem jest i kropka. Wychodzą mu białe wina, wychodzą i różowe. Tu kluczem jest równowaga pomiędzy potęgą owocu, nutami słodyczy i kwasowości. Wszystko się zgadza, tak w bukiecie jak i smaku. Fajne! ♥♥♡

Najlepsze w ofercie. © Maciej Nowicki.

Winnica Sandomierska Sandomirius 2014 – głośno było o białym winie z tej winnicy, tymczasem w bieżącym roczniku najbardziej smakuje mi właśnie to Rosé. Jest czyste, klasycznie owocowe, z dobrą równowagą i lekką goryczką w końcówce. Nie ma tu może cech charakterystycznych, które wyróżniłyby to wino spośród innych, ale i nie ma się do czego przyczepić. To po prostu dobrze zrobione różowe wino. Jednym zdaniem – pić, nie gadać. ♥♥♡

Czegoś tu brakuje. © Maciej Nowicki.

Winnica Srebrna Góra Zweigelt Rosé 2014 – klasyczne w bukiecie – maliny, poziomki, trochę czereśni, niezła kwasowość, przyjemne w spożyciu, ale mimo to ma się wrażenie lekkiej pustki. A tym czymś jest struktura – jej generalny brak nie jest problemem w przypadku świeżych win, przeznaczonych do szybkiego wypicia, ale w tym przypadku zionie trudna do zasypania przepaść. ♥♥

Można? Można. © Maciej Nowicki.

Winnica Zadora Rose Ro 2013 – a na koniec otworzyłem przez przypadek zapomnianą butelkę różowego Rondo z 2013 roku. A Winnica Zadora kolejny raz udowodniła, że… ma rękę do tego szczepu, także w lżejszym wydaniu. Wino było wciąż świeże, soczyste, pełne truskawek i malin, dobrej struktury i orzeźwiającego zakończenia. Brawo! ♥♥♥

Poza Srebrną Górą, wina do nabycia u producentów, stąd nie podaję cen.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Radek Rutkowski

    Szkoda tych cen właśnie… Można by mieć szybki pogląd, za czym się rozejrzeć ewentualnie.

    • Wojciech Bońkowski

      Radek Rutkowski

      Ale wszystkie kosztują mniej więcej tyle samo, 40–50 zł

      • Radek Rutkowski

        Wojciech Bońkowski

        O, i taka informacja wystarczy :).

    • Paweł Parma

      Radek Rutkowski

      Panowie,

      1. p. Rutkowski – tak, polskie wina są dość drogie w relacji do swojej jakości. Poprawka: są drogie w sklepach specjalistycznych, natomiast znacznie tańsze bezpośrednio u producenta. Jednak (a może to zabrzmieć kontrowersyjnie) polskie wina muszą być takie drogie. „Muszą” w znaczeniu konieczności ekonomicznej. Czytałem kiedyś ok 20 str artykuł na temat kosztów założenia winnicy w polskich realiach (mała skala, zmienna pogoda, długi czas zwrotu inwestycji) i to są naprawdę porażające koszta. Artykuł znalazłem bodajże na stronie winologia.pl, jeśli jest gdzie indziej, proszę o poprawkę. W każdym razie, uważam, że każdy kto chce kompetentnie się wypowiadać o cenach polskich win powinien znać ten artykuł (lub źródło równoważne informacyjnie).

      2. Blurrrp – szacunek za bloga, czytuję i bardzo cenię, zwłaszcza treści odważ
      Ale w kwestii stosunku serduszek do ceny się trochę nie zgadzam. Nikt na winicjatywie nigdy nie obiecywał, że jeśli wino będzie miało dwa razy więcej serduszek, to będzie też miało jedynie dwukrotnie wyższą cenę.

      3. Cracus – niekonsekwencja w ocenach (np. win półsłodkich) może być podejrzana, ale nie w tym przypadku. Jeżeli ktoś z góry informuje, że tym razem odstępuje od reguły i dodatkowo podaje dobre argumenty (np. zachowanie równowagi) za takim postępowaniem, to nie ma nic złego w takiej niekonsekwencji.
      Poza tym: nie „w czambuł”, a więc nie apriori, z automatu. Nie jest tak, że wino półsłodkie jest oceniane jako złe, dlatego, że jest półsłodkie. Jest raczej tak, że na podstawie wielu obserwacji, w przypadku których okazało się, że w winie półsłodkim np. wyraźnie czuć, że cukier jest w winie niezintegrowany z całością (bo sztucznie dodany) i jest ono nieharmonijne (brak kwasowości) może się wyrobić pogląd, że „zazwyczaj wina półsłodkie są kiepskie”. A z jeszcze innej strony: należałoby też powiedzieć, że winicjatywa „w czambuł” chwali (pół)słodkie rieslingi halbtrocken, kabinett czy spatlese :)

      • Irek „blurppp” Wis

        Paweł Parma

        Szanowny Pawle
        wywołany do odpowiedzi dziekuję za dobre słowo ale i ripostuję.
        Moje podniebienie nie ma narodowości. Nie ma tez poglądów społeczno politycznych co oznacza , że wina z marketów , dyskontów i z małych sklep[ów smakują mu tak samo, o ile są podobnej jakości. Co oznacza, ze jeżeli wino kosztujące 50 zł ma 2 i pół serduszka ( zakładając że serduszka to jakaś tam miara jakości) i wino za 14,99 zł ma identyczną ocenę. Przy czym jedno to marketowa taniocha z Portugalii a drugie wypieszczony róż z polskiej winnicy to ja wybieram to z dyskontu. Ta sama frajda ( wyrażona serduszkami) a zostaje co nieco w portfelu.
        Ale mój koment był nie do tego, koment był do sytuacji, że polskie wina zbierają już oceny wyższe niż codzienne wina przemysłowe dostępne w dyskontach. Bardzo to cieszy, szkoda tylko , że ciągle ( przede wszystkim za sprawą chorego prawa i równie chorych obciążeń fiskalnych) są relatywnie zbyt drogie do oferowanych doznań. Za 50 zł kupisz coś lepszego z importu.
        Winiarze niestety nie mają szansy tego zmienić, bo to wina systemu a nie producentów.

        • Tom Cydrolot

          Irek „blurppp” Wis

          Irku, jeśli można się „wciąć”.
          Może naiwnie wierzę, że wino nie jest takim sobie kolejny produktem z fabryki, i opieranie swojego wyboru tylko na ilości punktów (gwiazdek czy serduszek), bez patrzenia na źródło pochodzenia wina jest dużym spłycaniem. Szczególnie gdy ten wybór ma dotyczyć „przemysłowego, marketowego”, masowego wina i wina od polskiego winiarza. Chyba wszyscy wiemy, ile pracy wymaga stworzenie wina, jak z trudnymi warunkami zmagają się nasi winiarze, jaka jest skala produkcji, czy ograniczenia formalne. I pamiętamy, że jeszcze kilka lat temu większość z nas w ogóle niewiele wiedziała o polskim winie, a jeszcze mniej osób liczyło, że z tego „eksperymentu” może coś wyjść. A wychodzi i to coraz lepiej. I za to właśnie należy się naszym winiarzom szczególny szacunek i wsparcie z naszej, jako konkumentów, strony i waszej – ludzi o winie piszących. Bo nasz winiarz nie jest jakimś winiarskim przemysłowcem, jest rzemieślnikiem, pasjonatem, czasem takim „wariatem” (bo może porwał się z motyką na słońce). Jest też „naszym” winiarzem, może być naszym przyjacielem (czy będziesz mieć za przyjaciela managera przemysłowego zakładu winiarskiego?). Nie chcę tu górnolotnie coś bredzić o patriotyźnie, ale za dobre wino polskie jestem gotów zapłacić więcej. Nie, nie pijam go codziennie, przyznaję jest bariera cenowa, ale przychodzą przyjaciele, znajomi lub szczególnie goście z zagranicy, na moim stole zawsze pojawi się polskie wino.
          PS I błagam, nie róbcie już tych porównań naszego wina do oferty masowych marketów.

          • Irek „blurppp” Wis

            Tom Cydrolot

            Tomku

            Moja odpowiedź zrobiła sie dość długa, to też napisałem do ciebie list
            http://blurppp.com/blog/odpowiadam-tomowi-cydrolotowi/

            Pozdrawiam
            Irek Wis

          • Tom Cydrolot

            Irek „blurppp” Wis

            Irku, dziękuję za tak obszerną odpowiedź. Nigdy bym nie przypuszczał, że moja skromna, choć emocjonalna wypowiedź stanie się tematem twego postu na blogu. Z dużą przyjemnością czytam o twoich, nie tylko winnych podróżach i przygodach, jak i zapoznaję się z twoją oceną win. I jak najbardziej jestem gotów na dyskusję, choć wolałym rozmowę, o polskim winie. Proszę nie stosuj w naszej rozmowie efektownych formuł typu jakie relacje z Białym Domem miał naczelny Washinton Post, szczególnie gdy ma to odniesienie do Watergate. Nie ten kaliber, nie taka sprawa ;-) Mimo wszystko to trochę unik. Ale może trochę masz rację, nasza postawa jednak może mieć różne fundamenty, ja jestem konsumentem i mogę sobie pozwolić na emocjonalne wypowiedzi, przyjaźń z winiarzami, i prywatny lobbing za polskim winem. Ty jako „dziennikarz obywatelski” powinieneś się oczywiście kierować bardziej obiektywnymi kryteriami, ale jako polski dziennikarz obywatelski nie powineś chyba unikać pisania o polskim winie? Piszesz o winach z różnych sieci, o winach morawskich, a nawet albańskich, piszesz o winach z całej Europy… a zapytam trochę retorycznie – Ile wpisów, recenzji poświęciłeś w tym roku polskim winom, ile wypraw polskim winiarzom i winnicom? Jak przeciętny polski konsument, może twój czytelnik, ma się do polskiego wina przekonać, jak ma go spróbować, jak ma się zdecydować na ten heroiczny wysiłek i wydać 45-60 zł za butelkę naszego wina, gdy polski bloger proponuje mu tylko wina z marketów na połowę tej stawki? Chyba nie uważasz, że te wszystkie wina z marketów, za 15-30 zł są więcej warte niż wino powstałe z prawdziwej pasji polskiego winiarza?

          • Irek „blurppp” Wis

            Tom Cydrolot

            Tomku
            O winach z marketów nie pisze aż tak wiele. Nie demonizujmy, czasy kiedy 80% wpisów było o Biedronce czy Lidlu to w blogosferze okres sprzed 2 lat. Widać z raz przyklejona mordą trudno walczyć. Wpisy o winach polskich było w całej historii mojego bloga raptem cztery. Tak wiem mało. Ale jest szansa na zmianę :) To kwestia osobistych preferencji, jakoś nie mogę sie do tematu zapalić, i nic na to nie poradzę.
            Wiesz w dziale książkowym nie był nic o romansach ani o innych książkach z love w roli głównej. Ten sam powód. Obiecuję z polskim winem, choć nie z polskimi winiarzami, sie zaprzyjaźnić :). Swoja droga Maciek Nowicki robi dla polskich win bardzo wiele.

          • Tom Cydrolot

            Irek „blurppp” Wis

            To może warto jednak zacząć poznawać, próbować i pisać o polskim winie, a wierzę, że o dobre słowa same spłyną na klawiaturę. Póki co twoja wypowiedź – „Za 50 zł kupisz coś lepszego z importu” – trochę nie ma podparcia, by nie napisać, że jest co najmniej niesprawiedliwa. A jak coś nie jest tego warte, to może lepiej się nie wypowiadać?
            Odwagi, otwórz się na polskie wino, nie jest takie złe (jak go blogerzy malują). :-)
            PS to samo dotyczy naszych cydrów autorskich ;-)

          • Irek „blurppp” Wis

            Tom Cydrolot

            Ja nie jestem zamknięty, zwyczajnie nie jestem w stanie wszystkiego ogarnąć. Miliony etykiet, miliony propozycji. Po wakacjach popatrzę bliżej na polskie wino.

          • Szymon Rzeźniczek

            Tom Cydrolot

            Mimo, że lubię polskie wino i staram się je też przedstawiać na blogu, to jednak zgodzę się z tezą Irka że w kwocie 50 PLN kupi się coś lepszego z importu. Po prostu takie są realia i nie chodzi mi tu o wina marketowe. Tych w zasadzie nie pijam, na blogu też się nie pojawiają. Mam bardzo ciepły i pozytywny stosunek do rodzimego winiarstwa, ale umówmy się między 50, a 100 zł to można mieć naprawdę fajną flaszkę, zarówno białą, jak i czerwoną, tylko że niekoniecznie z Polski.

          • Wojciech Bońkowski

            Szymon Rzeźniczek

            Tylko co to właściwie znaczy „coś lepszego z importu”?

            Gruner Veltliner z Austrii jest „lepszy” od polskiego Hibernala? Rioja Crianza lepsza od polskiego Regenta? Bo tych win nie da się porównać ani pod względem stylu, ani kontekstu.

            Konsument oczywiście ma prawo wybrać jak chce, ale słowo „lepsze” jednak w tej sytuacji nie powinno padać.

          • Szymon Rzeźniczek

            Wojciech Bońkowski

            Lepsze w tym znaczeniu, że w danej kategorii cenowej po prostu smaczniejsze. Mamy wina lepsze i gorsze, możemy je oceniać, punktować, dawać serduszka. To ja poproszę takie lepsze. I tak, GV z Austrii będzie dla mnie lepszym wyborem, no chyba że mnie jakiś Hibernal uwiedzie, nie spotkałem jeszcze takiego. Stylu Crianzy nie lubię, a Regenta się z przyjemnością napiję, a jeszcze lepiej Rondo. Ponadto jest raczej wątpliwe, żeby hybrydy dawały bardziej wysublimowane i z premedytacją użyję słowa „lepsze” doznania niż dobrze zrobiona vinifera.

          • Wojciech Bońkowski

            Szymon Rzeźniczek

            W jednym akapicie użyłeś sformułować „lepsze i gorsze”, „po prostu smaczniejsze” a za chwilkę „stylu xxx nie lubię”.

            I tu jest właśnie pies pogrzebany. Nie można porównywać obiektywnie produktów tak różnych od siebie. Na końcu będzie to zawsze kwestia subiektywnych preferencji. Dla niektórych (by nie powiedzieć – dla wielu) to właśnie polskie wino jest smaczniejsze w swojej kategorii cenowej od Veltlinera.

          • Szymon Rzeźniczek

            Wojciech Bońkowski

            Nie no jasne, ja się z tym generalnie zgadzam. Dlatego uważam, że zamieszczanie ocen wina, w jakiejkolwiek skali jest bez sensu. Również w tej serduszkowej. To zawsze jest subiektywna ocena degustatora. Polskie hybrydy lubię, chociaż MOIM zdaniem daleko im do dobrze zrobionej Vinifery.

            A propos Veltlinera, to nie mów, że naraz Marek Bieńczyk przestanie pijać GV, bo odkrył uroki polskiego winiarstwa.

            P.S. Na marginesie, nierówność w jakości polskiego wina jest ważnym problemem, są flaszki na prawdę fajne, ale trafiają się też takie od których wieje grozą. Jednak jest to rzeczywiście rzemieślnicza i butikowa produkcja, więc rozumiem i doceniam :)

          • lech mill

            Wojciech Bońkowski

            Tu Pan Redaktor czule dotknął sedna sprawy. Można zrobić to dosadniej i zapytać: czy lepsza jest szynka z Parmy, czy jamon serrano a może tradycyjna polska? Różne światy choć materia ta sama. Każda próba robienia w Polsce wina „takiego jak” jest ryzykowna. Odczytuję w tekstach winicjatywy, która jest wielkim, choć surowym, propagatorem polskiego winiarstwa – szacunek!!! – próbę wypracowania indywidualnych standardów ocen. Oczywiście konsument finalnie porówna wino z Kalifornii, Nowej Zelandii, Włoch, Niemiec i Polski i wybierze butelkę bez konieczności odwoływania się do patriotyzmów.
            Ważne, aby mieć do czynienia z rzetelnością i brakiem uprzedzeń. Po obu stronach. Polscy winiarze nie boją się ostrej krytyki. Szkodzi im niesprawiedliwa krytyka i umieszczanie w towarzystwie, w którym z definicji mogą pozornie uchodzić za parweniuszy. Tym, co mówią NIE, proponuję zebranie się na odwagę i spróbowanie wina z Polski z jedzeniem z Polski. Szansa na uszkodzenie ciała i pokiereszowanie ducha jest o wiele mniejsza niż w przypadku sporej części dwuserduszkowego importu.
            Polityka cenowa polskich winiarzy? O czym mówimy. Toż to raczkujące niemowlę. Początek. Pracujemy nad tym wszyscy, wbrew pozorom nawet ci, którzy już wiedzą, że to nie może się udać.

        • Renata Rusnak

          Irek „blurppp” Wis

          Irek, nie bądź żyła, promuj nasze :)

      • Radek Rutkowski

        Paweł Parma

        Hmm…
        1. Nigdzie nie napisałem, że polskie wina są drogie.
        2. Ale to prawda, są drogie.
        3. Zdaję sobie sprawę z kosztów winnicy i ile ich trzeba upchnąć do jednej butelki, jeśli zbiera się z 1 ha – kilku winiarzy z okolic Zielonej Góry znam osobiście, byłem też w kilku polskich winnicach w Polsce zachodniej.
        4. Rozpiętość cen polskich win jest dość spora – stąd moje pytanie. Kupiłem ładnych kilka lat temu różowego pinota z Winnicy Jaworek za ponad 40 zł i to były całkiem dobrze wydane pieniądze. Kupiłem również kiedyś za 90 zł czerwonego pinota z winnicy Adoria i to było dobre wino, ale 2 razy za drogie w stosunku do tego, co oferuje rynek (bez wnikania w koszty produkcji). Natomiast wydatku 35 zł czy więcej na butelkę regenta ciężko tłumaczyć czymś innym niż ciekawością i patriotyzmem :).

  • Irek „blurppp” Wis

    Serduszek więcej niż przy ofercie Biedronki, ale też wina dwa-trzy razy droższe

    • Cracus

      Irek „blurppp” Wis

      A bo do ocen win Biedronki jako marketu nie współpracującego z winicjatywą trzeba dodać minimum pół serduszka. Fern Ridge dwa i pól serca haha. A tu winicjatywa wali serduszkami jak z karabinu, a wiekszość win to półwytrawne/półsłodkie, które winicjatywa prawie zawsze potępia w czambuł.

      • Wojciech Bońkowski

        Cracus

        Biedronka jak najbardziej współpracuje z Wnicjatywą, więcej niż gros innych marketów.

        • Cracus

          Wojciech Bońkowski

          To może niedokładnie czytam winicjatywę. Bo widziałem tylko, ze winicjatywa organizuje degustacje dla Lidla i Lidl sponsoruje imprezy winicjatywy, winicjatywa organizuje dla M&Spencer’a degustacje, oraz Eurocash sponsoruje imprezy winicjatywy. O Biedronce nic nie czytałem za to.

          • Wojciech Bońkowski

            Cracus

            Wszystko zależy kto jak definiuje słowo „współpraca” ;-)

            Lidl sponsoruje jedną imprezę Winicjatywy – Zlot Blogosfery, a Eurocash jej nie sponsoruje, tylko ufundował nagrodę dla jej uczestnika.

            Drogiego Cracusa mimo wszystko zachęcam do analizy statystycznej, ile dziesiątek serduszka więcej na Winicjatywie mają Eurocash, M&S i Lidl w porównaniu do Biedronki, Tesco i Leclerka. Myślę że wszyscy chętnie przeczytają.

          • Cracus

            Wojciech Bońkowski

            „Drogi Cracus” ma ciekawsze rzeczy do zrobienia. A że powyższe firmy daja wam zarabiać to nic złego, o ile nie wpływa to na oceny sprzedawanych przez nie win. A wydaje się, że wpływa.

          • Wojciech Bońkowski

            Cracus

            To proszę na konkretach sprawdzić, czy Pańskie „wydaje się że wpływa” ma pokrycie w faktach.
            A jeżeli ma Pan ciekawsze rzeczy do robienia, to proszę swoje insynuacje zachować dla siebie.

          • Cracus

            Wojciech Bońkowski

            No właśnie na podstawie konkretów przedstawiam problem. I nie są to żadne „insynuacje”, o trudnych sprawach należy również umieć rozmawiać.

          • Wojciech Bońkowski

            Cracus

            konkret to jest „Fern Ridge dwa i pól serca haha” ? no rzeczywiście trzeba umieć rozmawiać

          • Jakub Malecki

            Wojciech Bońkowski

            Konkretna dyskusja po polsku :) Nic nie wiem, nie mam czasu i generalnie się nie znam, ale i tak się wypowiem krytykując wszystko co się da, „bo mi się tak wydaje”.

          • Cracus

            Wojciech Bońkowski

            A co dziwnego w tym zdaniu. Krótko i na temat. Bardzo dobre wino, bardzo dobrego producenta ocenione z łaski jako „pijalne”. A pod spodem link do innej oceny:

            „Nowy świat, więc i brak korka – opcja dużo bezpieczniejsza w transporcie i w przechowywaniu + idealnie sprawdza się w plenerze :)
            Na wstępie warto popatrzeć na to wino – niezwykle zielone, klarowne, kolor przypomina mi lekko chorwacką trawaricę. Etykieta też ciekawie się prezentuje.
            Nos: Łochocho! uderzenie cytrusów i nut pieprzowych – ciekawe połączenie, które zwiastuje coś niezwykłego.
            Usta: Ja Cię kręcę… Burza cytrusów, mnóstwo mango, z nutami szparagowymi przyprawionymi pieprzem. Bardzo orzeźwia – idealne na upały.Wino jest pyszne, wielowymiarowe, nie nudzi się – od pierwszego do ostatniego kieliszka trzyma w napięciu i zaskakuje. Muszę przyznać, że to jedno z najciekawszych białych win (do 30zł) jakie piłem w tym roku. Ekstra! 5/5 nawet jak na cenę 29,99 zł.”

            winowacja.pl

            Może piszcie od razu, że w przypadku win Biedronki, obojetnie co na półki wstawią, max to ocena „pijalne”, bo tak to zniekształcacie rzeczywistość.

          • Wojciech Bońkowski

            Cracus

            Skoro Pan uważa oceny Winowacji za bardziej miarodajne niż Winicjatywy, to po co Pan wchodzi ma Winicjatywę? Niech Pan komentuje na Winowacji. Tylko proszę ich wcześniej zilustrować z kim współpracują.

          • Cracus

            Wojciech Bońkowski

            OK. Będę obserwował winowację, o której istnieniu dowiedziałem sie dzięki winicjatywie. Kończę komentowanie, weekend czas zacząc, ale pozostanę przy swoim zdaniu, że ocena „pijalne” dla Fern Ridges to nieporozumienie.
            To chyba jest realizacja w praktyce postulatu p. Hapaka, aby „ciągnąć rynek w górę” tj. dobrze oceniać kiepskie wina od importerów i źle dobre z Biedronki?

          • Paweł Parma

            Cracus

            Pan nie rozumie idei serduszek. Jej geneza to przewodnik „Wina Europy” – czytał Pan choćby stronę? Każdy szanujący się winoman przewertował choćby bliższe własnemu sercu regiony. I tak np w edycji z 2009 2,5 serca mają wina opisywane jako: „Dużo materii, dobre garbniki, w najlepszym medokańskim stylu”…”trzeba odczekać, odpłaci finezją”…”Dobre ceny, można dostać nawet za 10 euro” – to wszystko cytaty ze str 131.
            czego Pan oczekuje – i autor Winowacji? 5 serduszek dla przyjemnego, ale jednak prostego wina?
            Pan i Winowacja: piliście Cloudy Bay? może i tak, skali by Wam brakło, a dla mnie jest tak na 3,5 serca max. A jakieś dobre Pouilly-Fume choćby od Domaine Vacheron? Nie? To nie wiecie co to dobre Sauvignon Blanc. Do którego Fern coś tam się nie umywa.
            Ocena 5/5 wystawiona przez winowację potwierdza smutne wnioski ze zlotu blogerów – kiepsko z kompetencjami. Jak się pije do 30 zł to nie ma się skali porównawczej z tym, co naprawdę zasługuje na 5/5.
            A przecież nikt na winicjatywie nie mówi, że 2 serca to dziadostwo i do zlewu z tym. 2 serca to wino bardzo przeciętne, a 30/20 zł to adekwatna/dobra cena – i tyle. Chodzi też o to, że za 30 zł może ciężko znaleźć lepsze SB z NZ, natomiast można znaleźć lepsze wina. Oznacza to też, że wino owszem, może być przyjemne, ale dla wprawnego nosa jest jednak dosyć proste, mało w nim subtelności. To, że ma dużo intensywnych aromatów niekoniecznie jest odpowiednikiem wysokiej jakości a raczej bryki napakowanej dużą ilością dużych spoilerów = przesada, przeładowanie.
            Inaczej mówiąc, brak mu finezji i dlatego nie dostanie 3 serc.
            No i to patologiczne przywiązanie do serduszek. Oczywiście, że łatwiej byłby ocenić krytykom w skali 100-punktowej, jest dokładniej, można rozpisać ile punktów za co. To publika chce uproszczeń, więc je ma – i niech nie płacze, że jest za prosto, bo Fern należy się o 0,28489 serduszka więcej.

          • Cracus

            Paweł Parma

            A ja myślałem, że serduszka są zerżnięte z ocen Merum. No patrzcie…
            Nie będę sie licytował, kto jakie wina pije, bo to żałosne, temat jest o polskich różowych i kolega Irek słusznie był zaskoczony ilością serduszek. Ja piłem kilka z nich i jestem tez zaskoczony. I nie chodzi o to, że Fern Ridges ma ocenę „pijalne”, ale o to, że słabsze wina ocenia sie duzo lepiej z niewiadomych wzgledów.

          • Renata Rusnak

            Paweł Parma

            Piękne :)

          • Paweł Parma

            Cracus

            Jeszcze jedno: uwielbiam offtopic na temat biedronki/lidla. Jak będzie o biodynamicznym Juhwarku z Somlo to też się znajdzie pretekst? Proponuję winicjatywie ogłoszenie (pod koniec roku) specjalnej nagrody za najbardziej odlotowy, „łochochowy”, dyskontowy offtopic roku w komentarzach pod artykułem o winach z poza dyskontów.
            Trawestując:
            Oglądam tv – wino z biedronki.
            Otwieram gazetę – wino z biedronki.
            Radio puszczam – tam też.
            Aż się boję lodówkę otworzyć!

          • Radek Rutkowski

            Wojciech Bońkowski

            5/5?! Co to znaczy ” nawet jak na cenę 29,99 zł”? Tego nie ma nawet co komentować… :)

          • Radek Rutkowski

            Wojciech Bońkowski

            Jak przeglądam te „recenzje” i widzę, że sklepy im za darmo wysyłają butelki, to się sam zastanawiam nad blogiem o winie :).

          • Marcin Czerwiński

            Cracus

            Ależ winojajca!

          • Marcin Jagodziński

            Marcin Czerwiński

            „Łochocho!” „Ja Cię kręcę…”

      • Radek Rutkowski

        Cracus

        Ja bym FR dał 2 serca. To wyjątkowo nieciekawe jak na SB NZ wino, chociaż niezłe, jak na białe w ogóle, np. na tle jakiegoś pinot grigio sprzedawanego w Biedrze.

        • Carola

          Radek Rutkowski

          Może ma Pan inny gust? Pana ukochany Babich tez ma słabe notowania na winicjatywie…

          • Radek Rutkowski

            Carola

            Nie przypominam sobie, żebym określał go ukochanym… Jest zwyczajnie dobry i to chyba najdroższy SB, jaki w życiu kupiłem.
            Jak mniemam, Pani Babicha piła i nie podszedł za bardzo?

          • Carola

            Radek Rutkowski

            Mi najlepiej podchodzi najtańszy taki w przezroczystej bordoskiej butelce i jest z Marlborough. U Mielza nie ma go, a w Niemczech kosztuje 9,50. Polecam sprobowac!

    • Szymon Rzeźniczek

      Irek „blurppp” Wis

      Ceny są wysokie, ale takie są realia. Tego nie zmienimy. Najpierw wzrośnie jakość wśród polskich winiarzy, bo wiele jeszcze muszą się nauczyć, a potem spadną ceny. Taka będzie kolej rzeczy, według mnie. Jednak dobrze im życzę, bo robią kawał dobrej roboty. Chociaż przydałby im się ktoś, kto doradziłby w sprawach marketingowych, czy też rynkowych. To nadal kuleje.

  • Kazimierz Dębicki

    Pierwszej trójki można spróbować w restauracji Spot. W Poznaniu :-)

  • Tomasz Fijał

    Zadora, Pinky, Nad Jarem i Płochoccy w wersji rose znajdziecie w Wine Bar Stoccaggio w Krakowie na Krupniczej 9.

  • Tom Cydrolot

    I ja się przyznam, uwielbiam polskie różowe, właśnie za ich aromatyczność, niesamowitą owocowość, świeżość i lekkość. 5 rose z tej listy bardzo lubię – Nad Jarem, Solaris, Maryna, Sandomierska, Płochoccy, ale wielu jeszcze nie znam. Strasznie jestem ciekaw tych z Winnicy Jakubów i Dom Bliskowice. Wiecie może, czy Winnica Julia nadal je robi? bo ich Rose 2012 z Pinot Noir było moim rose roku 2013.

  • Grzegorz Masej

    Nie przesadzałbym z tym potępianiem wysokich cen polskich win. Rynek sam to zweryfikuje. Jest mała podaż więc się sprzedają po 40-50 zł. Wzrośnie produkcja, taka cena się nie utrzyma. Spójrzmy na Czechy, wystarczy do marketu zajrzeć i porządne rose mamy za 12 zł tj. Habanske Sklepy Zweigeltrebe Rose…

  • Bożena Schabikowska

    Cieszy mnie postawa Toma, z wiadomych względów- mam własną winnicę w Polsce.
    Wiem jak uprawa i produkcja wygląda od środka i nie jest to miła opowieść o przechadzkach w sukience między rzędami winorośli.
    Moża to streścić w 3 słowach krew, pot i łzy- czasem szczęścia. Nie wiem jak mam się porównywać z winami morawskimi i innymi gdzie winiarze mają rządowe (!) wsparcie albo conajmniej gminne jak polscy chodowcy świń czy jabłek.
    Jest kilkadziesiąt przykładów co najmniej dlaczego nie mamy łatwo i nie chce tutaj dalej sie rozpisywać.
    Może tylko dodam, że w winnicach niemieckich pracują polacy a w polskich- jak Państwo myślą?
    Polecam blog winnicy jura tam widać co i jak, a to dopiero początek (jeszcze chłop ma siłe to opisywać-podziwiam:)

    Dla mnie wino polskie ma kontekst patryjotyczny- jest wyprodukowane na tej ziemi.

    Nie rozumiem dlaczego polskie wino jest porównywane z winami argentyńskimi włoskimi czy francuskimi czy jakimi kolwiek innymi potęgami winiarskimi. Polskie winiarstwo ma bliżej do Kanady czy Anglii i do tego jest winiarstwem butikowym (z nielicznymi wyjątkami).
    Czy pił ktoś wino angielskie? Moi znajomi, którzy licznie dorabiają sie w Londynie mówią tylko DROGIE, nikt z nich nie pił.
    Jest mi przykro że wino polskie tanie nie będzie i że nie każdy sobie na nie pozwoli ze względów finansowych.

    Kilkakrotnie myślałam nad tym problemem i wszystko wskazuje na to że Polacy po prostu mało zarabiają.
    Rozdźwięk między zarobkami a kosztami produkcji jest ogromny.
    Nie wiem w sumie jak obniżyć koszty- może kupię kombajn do zbierania winorośli? (taki mały żart, w każdej wiosce winiarskiej jest 1 kombajn bo żadnego winiarza nie stać na kupno własnego)
    Bez wsparcia Polaków, zrozumienia kosztów i liczenia się z tym, polskie winiarstwo niestety wg. mnie nie za istnieje na dłuższą metę.
    Moi klienci to doceniają i za to jestem im niezmiernie wdzieczna, bo do jeden z tych miłych aspektów tego przedsięwzięcia.

    Bożena Schabikowska
    winnica Pod Lubuskim Słońcem

    • Wojciech Bońkowski

      Bożena Schabikowska

      Dzięki za ten wpis. Tyle że właśnie o tym jest cała rozmowa – czy i w jakim stopniu (mierzonym złociszami) konsument ma i chce brać pod uwagę te wszystkie uwarunkowania, ów przysłowiowy kombajn, na który winiarza nie stać. Musimy (my komentatorzy ale też i producenci) brać pod uwagę również argumenty i wrażliwość drugiej strony, że nie chcą płacić kilkadziesiąt procent drożej za to, że winiarzom się źle wiedzie. Z patriotyzmem albo ktoś się rodzi, albo nie. Trudno go wymagać, tym bardziej jeżeli przekłada się na ciężko zarobione pieniądze.

      Taką samą opinię zresztą wyznaje wielu konsumentów w Anglii, Kanadzie i Szwajcarii i swoich krajowych win nie piją.

    • GrzegorzC

      Bożena Schabikowska

      Błagam, tylko nie kombajn. ;-)
      Przemysłową masówkę możemy bez problemu kupić wszędzie.
      Dla mnie Polskie wino może być droższe, a i tak chętniej je kupię (i kupuję) niż zupełnie dla mnie anonimowe produkty z różnych regionów które nie mają dla mnie żadnego emocjonalnego znaczenia. Jakość i cena nie są wystarczającymi warunkami skłaniającymi mnie do zakupu wina. Dla mnie wino to przede wszystkim emocje i wspomnienia związane z odwiedzanymi miejscami i o wiele większą wartość ma dla mnie wino kupione od winiarza z np. okolic Kazimierza niż np. z Portugalii w której nigdy nie byłem.
      I nie chodzi mi wcale o jakieś szczególne nastawienie patriotyczne, ja generalnie piję i kupuję wina z miejsc w których byłem, widziałem i poczułem.