Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Henri Bonneau (1938–2016)

Komentarze
Enoszczęście. © Wojciech Bońkowski.

W gronie bratniej spółdzielni degustacyjnej zrzuciliśmy się na flaszkę. Niby nic takiego, Châteauneuf-du-Pape z 1998, dobry rocznik, no ale piło się tych szatonefów parę i ostatnie degustacje wskazywały, że przyszła już na 1998 kryska. Nie znałem tego producenta, nie tylko ja zresztą, odludek jakiś taki, w paru przewodnikach w ogóle nie występuje, Jefford się nie dostał, tylko Parker w 1987 r. chyba przez płot przeskoczył czy coś w tym rodzaju. Było nie było, podobno warto, Krzyś upatrzył flaszkę, wyszło po 40 na łebka, równowartość sushi czy bigosu w średniej klasy lokalu, jakoś przebolałem.

Krzyś wyciągnął korek w jednym kawałku, odetchnęliśmy, choć zaczęło się źle, od ewoluowanej niestabilnej barwy, starego nosa, skóry, mokrej ziemi, lakieru do paznokci. No i 14,5% alkoholu wyraźne. No trudno, bólu nie ma, za sushi i tak nie przepadam. Dobrze że to białe z Langwedocji przyniosłem, świeże, zielone, w sam raz do szparagów.

Jakieś pół godziny to trwało. Lepiej było, lepiej. Sycące się zrobiło, jak bigos, po ćwierć kieliszka mieliśmy nalane przez miarkę, a nie szło dopić. Garbnikowe, kamienne; mocarz straszny, ale owocowy. Zgodnie z czyjąś tam teorią, że wino jest jak człowiek, strasznie oschłe i nieprzyjemne, jak ponoć jego autor. Wydawało się za stare, a teraz za młode; może jednak nie trzeba było się tak spieszyć. Ale kto to mógł wiedzieć, skoro nigdy nie pił? Truskawki, maliny, wiśnie, Grenache jakie lubię.

Wino bez enologii, nie wiadomo jak je tam robią, bo nawet Parker zeskoczywszy z płotu wypił tylko trzy kieliszki, do saloniku go wpuścili i ani kroku dalej. Beczka, maceracja, odszypułkowanie – nic nie wiadomo, nie ma czego się zaczepić. Żadnej piwnicy nie czuć, za to ziemię, kamienie. Tam w Châteauneuf są takie wielkie otoczaki jak strusie jaja, ale Marek mówi, że tu może akurat piaski, bo w jednym miejscu w apelacji są odsłonięte i mniej tych kamieni jest. Mniej? Tu jest tyle, że więcej nie może, jak cukierek z kamienia w cienkiej polewie czereśniowej, zęby bolą, język boli, podniebienie boli od tego pieprzu kamiennego. Moc, bogactwo bez cukru, wytrawność do szpiku, wytrawność jako barok. Może trochę prosty ten smak. Prosty, jakby takie się urodziło i do zdjęcia nawet w koszulinę nie ubrali, takie zrodzone z niczego, zrodzone z siebie. Wino w stanie podstawowym. Neandertal taki, bezpojęciowy. Setki pitych dotąd Châteauneufs nie przygotowały na to wino. Dotknięcie, faktura. Świeże nie młode. Zachodzące słońce, żar w ciemności. Kamienny bezsłoneczny żar po zachodzie, żar z kamieni. Człowiek jest mały wobec wina.

Henri Bonneau Châteauneuf-du-Pape Réserve des Célestins 1998

Tekst ukazał się pierwotnie na blogu Wojciecha Bońkowskiego w 2010 roku.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Mike

    Cały ten zbędny i przydługi opis można streścić w podsumowaniu: ” nie smakowało mi”

    • G

      Mike

      nawet, gdyby uznać przedstawioną interpretację za prawdziwą, to o ile uboższa ta notka by była.

  • Marcin Aleksander

    Niezły tekst i niezła stylizacja. Oby więcej takich na W. Szkoda tylko, że to smutny tekst. Dobrze natomiast, że bez serduszek, oceniania, tylko wino i akcja…

  • Winny Marek

    „Człowiek jest mały wobec wina.” Ale jednak samo raczej się nie rodzi…