Domaine de l’Écu – najlepsze Muscadet
Są tacy winiarze, u których natychmiast czuję się jak u siebie. Dla których fakt, że smakuje mi ich wino, że próbuję docenić i zrozumieć ich pracę, znaczy więcej od zarabianych na sprzedaży win pieniędzy. Z całą pewnością takim człowiekiem jest Guy Bossard, właściciel Domaine de l’Écu, słynnej winnicy w Muscadet, leżącej w Dolinie Loary na wschód od Nantes. Pamiętam doskonale wizytę w Domaine de l’Écu, w sierpniu 2007. Zaplanowałem sobie wówczas trasę wzdłuż Loary od Sancerre aż po Pays Nantais. Wcześniej poumawiałem się z winiarzami na wizyty, ustaliłem terminy i ruszyłem w drogę.
Pierwsze zaskoczenie nastąpiło, gdy Guy Bossard zadzwonił w przeddzień wizyty, aby przesunąć spotkanie o dwie godziny. Prosił abym przyjechał później, gdyż będziemy mieli więcej czasu na rozmowę i degustację, wcześniej bowiem musi porozmawiać z klientem, który się zapowiedział. Zaskoczenie, po pierwsze, że w ogóle pamiętał o mojej wizycie i po drugie, że potraktował ją tak poważnie.
Wizyta
W 22-hektarowej winnicy dominuje biała odmiana melon de Bourgogne, z której powstaje muscadet. Od kilkunastu lat Guy Bossard fermentuje oddzielnie winogrona zbierane z trzech parceli, różniących się rodzajem podłoża. W zależności od znajdujących się pod glebą skał Bossard nadaje winom nazwy: Expression de Granite, Expression de Gneiss i Expression d’Orthogneiss. Podczas wspólnej degustacji najłatwiej rozpoznać różnice. Podłoże granitowe daje wina najbardziej mineralne, o najmocniejszej strukturze, z kolei w winach pochodzących z gleb gnejsowych najmocniej zaznacza się ich owoc.
Niezależnie jednak od charakteru terroir i wynikających różnic w aromacie i smaku, wina Bossarda są po prostu doskonałe. Dominującym odczuciem podczas degustacji jest czystość, mineralność i elegancja. Guy Bossard twierdzi, że melon w ostatniej fazie dojrzewania ma tendencje do szybkiego spadku kwasowości. Należy więc unikać przejrzałych owoców. Aby otrzymać właściwe proporcje i zachować najważniejszą dla muscadeta świeżość, Bossard przesunał termin winobrania tydzień wstecz – rezultaty okazały się imponujące. Równowaga, świeżość i długość win z Domaine de l’Écu nie mają sobie równych w całej apelacji. Wina naprawdę dużej klasy, a przy tym cały czas w stosunku do jakości niedrogie.
Jakość win nie jest przy tym jedynym powodem, dla którego warto odwiedzić Domaine de l’Écu. Guy Bossard jest życzliwym, ciepłym człowiekiem, z którym można godzinami dyskutować o winach i nie tylko. Moja wizyta przeciągnęła się do kilku godzin w trakcie których przeszedłem skrócony kurs degustacji i biodynamiki. Wyszedłem z dwoma kartonami wina, za które Guy nie pozwolił mi zapłacić, oraz butelką biodynamicznego cydru od zaprzyjaźnionego producenta. Wyszedłem, nie wiedząc jaką niespodziewaną pointę dopisze los. Kilka tygodni po wizycie napisałem na swoim portalu tak:
Pointa
Ciekawa sprawa z tym Domaine de l’Ecu. Wilgotny klimat dolnej Loary sprzyja rozwojowi chorób winorośli. Tymczasem na przekór temu Guy Bossard od ponad 30 lat prowadzi winnicę w systemie uprawy biologicznej (od 1992 r. przeszedł w pełni na system biodynamiczny), a więc bez użycia nawozów, środków ochrony roślin, ani w ogóle żadnych syntetycznych związków chemicznych. Wymaga to ogromnego wysiłku, wiedzy i niezwykłej dbałości o winne krzewy, za to korzyści okazują się bardzo wymierne. Zdrowe, silne krzewy, mocno rozbudowany system korzeniowy, zapewniający dostarczanie wody i związków mineralnych, naturalna odporność na choroby.
Pointa druga
Dwa lata później musiałem napisać tak:
Po wizycie u Guy Bossarda zastanawiałem się, w jaki sposób możliwa jest uprawa biodynamiczna, bez środków ochrony roślin, bez nawozów, bez całej tej chemii w tak wilgotnym, narażonym na ataki szkodników rejonie jak zachodnia, oceaniczna część doliny Loary. I oto stało się. Po dwóch kolejnych, fatalnych latach, 2007 i 2008, kiedy z 20-hektarowej winnicy nie udało się uzyskać więcej niż 20 tys. butelek, Guy Bossard poddał się i wystawił posiadłość na sprzedaż. To naprawdę bardzo smutna wiadomość dla wielbicieli jego win. Miejmy nadzieję, że przyszły nabywca spróbuje kontynuować jego pracę.
A teraz pointa najważniejsza:
Guy Bossard znalazł inwestora i nie tylko. Fred Niger van Herck odpowiedział na ogłoszenie i zgodził się zainwestować pod warunkiem, że będą pracować wspólnie. I tak Guy zyskał nie tylko inwestora, ale i przyjaciela. Posiadłość odżyła i nabrała nowego impetu. Gama win znacznie się powiększyła, między innymi o takie niespodzianki jak RedNoz (cabernet sauvignon–egiodola). Egiodola (po baskijsku „czysta krew”) to krzyżówka dwóch szczepów z Sud-Ouest: fer servadou i arbouriou. Inne warte uwagi wina to cabernet franc Mephisto i produkowane w anegdotycznej ilości 450 butelek Faust – chardonnay fermentowane 7 miesięcy w amforach. Ponieważ jednak nie są to muscadety, o nich nie piszę. Trzeba natomiast wspomnieć o Carpediem, czyli melon de Bourgogne, również fermentowanym w amforach – 15 miesięcy na osadzie, oczywiście bez siarki.