Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Gamaret i inni krzyżowcy

Komentarze

Wracam do mojej krótkie opowieści szwajcarskiej. Zanim dojdę do pinotów z Gryzonii, jeszcze parę uwag ogólnych o takim jednym, co zawiązał krzyżówki. Zacznę od tego, że moi winiarscy przyjaciele podczas pobytu we Włoszech podali dwa miesiące temu paru zachodnim dziennikarzom polskie wino w ciemno. Nikt nie miał pojęcia, co to może być, tylko mój szwajcarski kumpel, Pierre Thomas, powiedział od razu: to jakaś hybryda. Bo też czyj jak czyj, ale szwajcarski nos musi być wyczulony na krzyżówki; winiarstwo szwajcarskie przecież w dużej mierze nimi stoi.

domaine-les-hutins-dardagny-gamaret-geneva-switzerland-10665058

Najbardziej zasłużoną jest gamaret, stworzony z myślą przede wszystkim o winnicach nadlemańskich przez naczelnego krzyżówkowicza profesora André Jaquineta na początku lat 70. To połączenie gamay i reichsteinera (istnieje też pokrewna wersja tej krzyżówki zwana garanoir, stworzona przez tegoż samego niezmordowanego Jaquineta, który ponadto skrzyżował dość popularne dziś diolinoir, czyli potomka pinot noir z innym lokalesem, robin noir) już dawno uzyskało w Szwajcarii swoje lettres de noblesse i uznawane jest za równego szczepom szlachetnym. Pierwszych nasadzeń dokonano nieopodal Genewy w latach 80., w 1987 wypuszczono pierwszy rocznik; dzisiaj gamaret owocuje na 380 hektarach. Miałem okazję pić pierwsze, historyczne gamarety (niekiedy kupażowane z innymi odmianami), najstarsze z 1989, z bardzo dobrej Domaine Les Hutins, trzymające nadal gardę. Obok win z tej posiadłości wpadły mi w oko wina od Philippe’a Villarda i te z Domaine des Trois Étoiles.

Gamaret to odmiana wcześnie dojrzewająca, co oczywiście jest ważne w szwajcarskim klimacie, i bardzo odporna na choroby, a zwłaszcza na szarą pleśń, co zawdzięczać ma dużemu nasyceniu polifenolami, głównie resweratrolem, czyli, jak wiemy, naszym dobrodziejem, domniemanym rycerzem chroniącym nasz układ krążenia. Gamaret chlubi się dobrą równowagą między alkoholem, garbnikami i kwasowością, natomiast jest w moim odczuciu bardzo podatny na wpływ beczki, sporo starszych win zdawało mi się nieco wysuszonych.

Wszystkie wina Esprit de Genève mają tę samą etykietę.
Wszystkie wina Esprit de Genève mają tę samą etykietę.

Gamaret jest specjalnością genewską. Połączony z Gamay i regulaminowo starzony w beczce tworzy wino zwane Esprit de Genève, „Duch Genewy”. Każdy szanujący się producent ma Ducha w swoim repertuarze; to, powiedzmy, odpowiednik egri bikavéra w Egerze, czy, by pozostać przy Szwajcarii, Dôle w kantonie Vaud (pinot noir + gamay). Ale 1,3 tys. hektarów genewskich winnic (9% szwajcarskiej produkcji) przyjmuje w swe gliniasto-wapienno gleby różne odmiany. Ważny jest chasselas, jest trochę chardonay i pinot blanc oraz nasadzonego tu ponad sto lat temu aligoté. Jest sporo pinot noir, nieco syrah. Rozwija się uprawa kolejnej, nowej krzyżówki. Zwie się divico i jest wynikiem połączenia gamaret z hybrydą o imieniu kojarzącym mi się z czarnym charakterem w westernach: bronner. Wiąże się z nią duże nadzieje, gdyż ten udoskonalony gamaret jest  odporny absolutnie na wszystko. Ponieważ i on dojrzewa szybko, warto może wpuścić tę nazwę w uszy naszych rodzimych winiarzy.

Divico, czyli nowa nadzieja winiarstwa. © Wine-Searcher.com.
Divico, czyli nowa nadzieja winiarstwa. © Wine-Searcher.com.

Wina genewskie zgrupowane są w AOC Genève. Chętnie bym na tym zakończył te krótkie genewskie uwagi, lecz i tu nie ma lekko; obok owej generalnej apelacji wyróżniono jeszcze 22 innych genewskich AOC, powiązanych z poszczególnymi miejscami: wzgórzami, stokami itd. Trudna, trudna jest Szwajcaria, a nie mówię przecież o kredytach. Jednak dalej z miłości do tego państewka będę rozwiązywał ten rebus, bo, tak czuję, w przeszłym życiu byłem Wilhelmem Tellem. Albo jabłkiem, pamięć mnie nieco zawodzi.

Do Szwajcarii podróżowałem na zaproszenie Mémoire des Vins Suisses.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Sławek Chrzczonowicz

    gamaret to jednak krzyżówka zaliczana do vitis vinifera a nie hybryda.

    • Marek Bieńczyk

      Sławek Chrzczonowicz

      Sławku, tak; nie używam tu słowa hybryda zresztą, ale dobrze że to podkreślasz, bo to jest dla nich równie „naturalna” odmiana jak gamay itd. Natomiast hybrydą jest chyba bronner – ale nie mam pewności, bo rodowód ma dosyć skomplikowany. Co do prodcentów, o których pytałeś przy okazji poprzedniego tekstu, muszę sprawdzić. Ciao

      • Wojciech Bońkowski

        Marek Bieńczyk

        To nie jest do końca pewne, bo rodzic Gamareta czyli Reichensteiner jest skomplikowaną krzyżówką:
        Müller-Thurgau x (Weisser Calabreser x Madeleine Angevine [=Madeleine Royale x Circé {=Chasselas x Schiras} ] )
        przy czym Madeleine Royale i Schiras same są krzyżówkami nie wiadomo czego, możliwe że materiału innego niż V. vinifera. Nuty à la lisie występują w potomstwie Madeleine Royale np. samy Müller-Thurgau, a ta znakomita odporność też znikąd się nie wzięła.

        Sławku sam zresztą wiesz że owo „zaliczanie” nie jest do końca ścisłe, np. Regenta w Niemczech zalicza się do krzyżówek a nie hybryd wyłącznie w celach komercyjnych – żeby można go było sadzić w Europie poza tzw. strefą A, gdzie hybrydy generalnie nie są dopuszczane.

  • Jeremi

    Dzień dobry Panie Marku,
    ciekawy tekst. Zechce Pan zdradzić jakie polskie wino w ciemno pili dziennikarze?;) Jeżeli nie zdradzało cech „polskiego ” siedliska lub nawet szerzej wschodnioeuropejskiego terroir (jeżeli mogę to takim skrótem myślowym określić) to warto mieć je na podorędziu:) Choć pewnie z dostępnością przy stosunkowo niewielkiej produkcji mogą być problemy. Najlepszym polskim winem, które piłem, w mojej skromnej, subiektywnej ocenie jest Pinore XII Winnicy Jaworek. Żeby tam w ciemno doszukać się typowych nut pinot’a trzeba się tyci postarać,ale wino generalnie dobre/b. dobre.. (bez patriotycznej taryfy ulgowej)
    A z ciekawości – miał Pan do czynienia z polskimi winami z pinot noir?

    Pozdrawiam
    Jeremi

    • Wojciech Bońkowski

      Jeremi

      Był to Johanniter 2015 z Domu Bliskowice.

      • Jeremi

        Wojciech Bońkowski

        Dziękuję,
        pozdrawiam.

        • Marek Bieńczyk

          Jeremi

          Pinore nie znam. Miesiąc temu przed degustacją dużych burgundów piłem pinota od winiarzy Dolnej Wisły (nie komercjalizowane). Kolejność, że tak powiem, była trafna; ale to było całkiem dobre wino, jako fan burgundów nie mam z nim problemu. Inne pinoty polskie piłem zbyt dawno temu, by się sensownie o nich wypowiadać. Pozdrawiam.

          • Jeremi

            Marek Bieńczyk

            Kolejność trafna i…. jedynie słuszna,chciało by się dodać:) Degustacji dużych burgundów mogę tylko szczerze pozazdrościć. Pinore z 2012 roku tym bardziej polecam,bo rzadko można jednak sięgnąć po 4 letnie polskie wino,które ma taki potencjał dojrzewania, jest już ułożone i smakuje tak jak ma smakować…Pozdrawiam serdecznie.