Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

François Villard Côte-Rôtie 2011

Komentarze
Francois Villard Côte-Rôtie Le Gallet Blanc 2011
Szczyty Rodanu.

François Villard Côte-Rôtie Le Gallet Blanc 2011

Ach ten Rodan. Nie dość, że dostarcza nam milionów butelek smacznych, bezpretensjonalnych win codziennych, to jeszcze ma perełki. Wczoraj Marek Bieńczyk z wrodzoną sobie delikatnością opublikował listę wielkich win z Doliny Rodanu, których nigdy się nie napijemy – produkowane są w butikowych ilościach kilkuset sztuk i/lub kosztują kilkaset euro.

A jednak są rodańskie brylanty w zasięgu ręki. Drogie, ale nie aż tak, byśmy sobie nie mogli raz na jakiś czas pozwolić. Na przykład tytułowe Côte-Rôtie od kultowego winiarza François Villarda. Teorię znamy – Côte-Rôtie to 100% Syrah, jednak z dwóch najbardziej prestiżowych apelacji dla tego szczepu w Europie (druga to Hermitage). Côte-Rôtie to coś, o czym marzymy, a w niedzielę pijemy odświętnie jego uboższych kuzynów, np. Saint-Joseph (takie wino od Villarda polecałem już tu). Pojawia się jednak pytanie – czy warto? Czy Côte-Rôtie może być dwa razy lepsze od Saint-Joseph, jak by to sugerowała cena?

Czy dwa razy, nie wiem, ale wiem, że warto. Le Gallet Blanc (a nie jest to nawet czołowe Côte-Rôtie Villarda) obezwładniło mnie. I nawet nie wiem czym – elegancją? (Cokolwiek to znaczy). Delikatnością? Świeżością, która nie ma w sobie nic zielonego, niedojrzałego czy kwaśnego, a jednak wbija się w podniebienie. Może skalnym chłodem, które przypominało wręcz Chablis? A może nutami fiołków, czereśni i mielonego pieprzu, czyli podręcznikowymi zapachami Syrah, tyle że tutaj jakoś wyostrzonymi, jak to się dzieje z naturalnym zapachem jakiejś rzeczy w perfumach? Też, ale najbardziej obezwładniły mnie garbniki: tak drobne, że w zasadzie ich nie ma. Po prostu po przełknięciu wina na podniebieniu przez sekundę czujemy chłód jak po mentolowej pastylce. Pocałunek kamienia.

Cena: 266 zł, kupisz w sklepie internetowym DELiWINA oraz zaprzyjaźnionych sklepach stacjonarnych.

Źródło wina: próbowane na degustacji publicznej.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Marcin Aleksander

    Wino dużej wagi…Tym razem, dla DELiWINA, dajemy stówkę z plusem ekstra. Może lepiej pomyśleć o Cote-Rotie od Delasa ( w pl za 200zł) z lepszego rocznika 2009, w tym przypadku mamy 30 polskich złotych ekstra i to mieści się w granicach uczciwości i szacunku dla klienta.