Abruzja Obiecana
Kilka tygodni temu recenzowaliśmy nową ofertę importera Vini e Affini, skupiając się na nowych w jego katalogu winach spoza Włoch. Na tej samej degustacji pojawiły się jednak i świeże nabytki z Italii. To wówczasstałem się ofiarą gwałtownego wyładowania atmosferycznego – trafil mnie grom z jasnego nieba. Potem piorun uderzył we mnie jeszcze pięć razy. Za każdym razem butelka pochodziła od tego samego producenta. W dodatku z Abruzji.
Ten włoski region z rzadka dostarcza ekscytujących win, choć w ostatnim czasie trafiłem (w Appelation i Klubie Wino) na warte spróbowania propozycje. Każda z nich mieściła się jednak w kategorii win jak najbardziej przystępnych, rzekłbym „normalnych”. Tymczasem wina od Francesco Cirellego są jednocześnie fascynujące i szalone, nieoczywiste i zapadające w pamięć. No i „naturalne”.
Francesco gospodaruje na 22 hektarach – co nie jest równoznaczne z powierzchnią winnic. Oprócz krzaków winorośli rosną tam także gaje oliwne, pszenica i jęczmień, warzywa i drzewa figowe. Sporą powierzchnię zajmują łąki i zagajniki służące wypasanej tam zwierzynie, która odwdzięcza się produkcją naturalnego nawozu – używanego potem w winnicy.
Sekretem tego miejsca są jednak… gęsi. Oraz ich fantazja. Musicie bowiem wiedzieć, drodzy Czytelnicy (czego i ja dowiedziałem się z niedawnej lektury), że to właśnie gęsi szczególnie nie cierpią ograniczania ich przestrzennej wolności. Stąd też na wspominanych 22 hektarach przemieszczają się całkowicie swobodnie, zjadają lubiane przez siebie figi, a w odpowiednim momencie przenoszone są do winnic i gajów oliwnych, by skubiąc sobie tu i ówdzie, w naturalny sposób oczyszczać glebę.
Cirelli posiada certyfikat uprawy ekologicznej IMC, używa wyłącznie rdzennych drożdży, fermentuje wina w sposób spontaniczny, nie filtruje, używa wyłącznie stalowych kadzi lub – a jakże – glinianych amfor. Tak powstają wina określane mianem naturalnych – i to na zdumiewająco wysokim poziomie.
Trebbiano d’Abruzzo 2014 – szczep Trebbiano rzadko budzi emocje, ale w tym przypadku naprawdę zachwyca. Wino jest świeże, pełne nut kwiatowych i soczystego owocu (tak w bukiecie jak i w smaku), o dobrej strukturze, delikatnych akcentach orzechowych i mineralnych. Nie przypuszczałem że kiedykolwiek zachwycę się winem powstałym z tego szczepu (65 zł). ♥♥♥
Trebbiano d’Abruzzo Anfora 2014 – ten sam szczep po 9-miesięcznym pobycie w amforach daje prawdziwe spektrum aromatów. Od kwiatów, przez żółte owoce, odrobinę nut warzywnych, przyprawy i zioła aż po doskonałą soczystość i równowagę. Znakomite (109 zł). ♥♥♥♡
Cerasuolo d’Abruzzo 2014 – intrygujące już w samej barwie, gdzieś na pograniczu łososiowej i miedzianej. Później cytrusy, wiśnie, trochę poziomek i ziół. Znowu wyraźne nuty na „m”, ale nie będę się powtarzał. Można pić solo, ale ja bym podał do lekkiego makaronu (65 zł). ♥♥♥
Cerasuolo d’Abruzzo Anfora 2014 – analogicznie jak w przypadku Trebbiano, także tu mamy bogatszą wersję – po pobycie w amforze i jak w przypadku samochodów – bogatsze wyposażenie. Oprócz dojrzalszych nut cytrusowych przewijają się także inne owoce (truskawki, jagody), jest trochę skórki pomarańczowej, delikatne nuty orzechowe i… jakby to nazwać – wiśnia w pieprzu? Bardzo udane, oryginalne wino różowe (109 zł). ♥♥♥♡
Montepulciano d’Abruzzo 2014 – czytałem opinie kilku innych osób próbujących tego wina, w trzech przypadkach użyto stwierdzenia „najlepsze montepulciano jakie piłem”. Jeśli przedmówcy mieli na myśli wersję podstawową, z młodego rocznika – to pełna zgoda: mamy tu soczyste czerwone owoce, trochę nut ziemistych i „robiącą robótkę” taniczność. Bardzo dobra równowaga, jako substytut różowego wina (lub na odwrót – jak kto woli), to właśnie takie Montepulciano podawałbym do pikantnych wędlin (65 zł). ♥♥♥♡
Montepulciano d’Abruzzo DOC Anfora 2014 – najpotężniejsze z recenzowanych win (14% alkoholu) i niewątpliwie z najdłuższą przydatnością do spożycia, jego czas dopiero nadejdzie. Na razie dużo czerwonego owocu, pikantności i garbnika. Wszystko dobrze zintegrowane, co pozwala pić to wino już teraz. Ja bym jednak czekał (109 zł). ♥♥♥
Degustowałem na zaproszenie Importera. Właścicielka Vini e Affini Beata Gawęda jest wspólniczą Winicjatywy.