Fetească Neagră StoneWine 2011
Wine Princess / Géza Bella StoneWine Fetească Neagră 2011
W podsumowaniu roku 2014 chwaliłem importera Salon Win Karpackich za udany rozwój katalogu, a zwłaszcza za mocne postawienie na Rumunię – kraj winiarski, który się bardzo rozwija, choć do niedawna w Polsce nikt o tym nie wiedział. No i dostałem cztery kolejne udane wina rumuńskie do degustacji z tego samego źródła. I znów doskonałe wino zrobiła winiarnia Wine Princess z Miniș w zachodniej Rumunii. Wino o przyjemnym aromacie czarnej porzeczki i jeżyny, skoncentrowane i dojrzałe, ale bez nut beczkowych. W smaku cięższe od większości Fetească Neagră, jakie znam, pieprzne i jednocześnie słodkie, z lekko żelazistym garbnikiem, któremu należy się jeszcze rok–dwa drzemki. Wino dużej klasy, dobrze zrobione, kulturalne. Nietanio – 79 zł – ale to niewątpliwie rumuńska czołówka.
Corcova to kolejna winiarnia, którą już chwaliłem za wina czerwone. Jej Réserve Chardonnay 2011 świata nie zawojuje, bo takich beczkowych chardonnay są dziesiątki, ale też jest to solidna butelka, z dobrą koncentracją i dobrze użytą beczką; kwasowości nie ma wiele, ale całość nie jest męcząca (69 zł).
Spróbowałem także dwóch merlotów. Girboiu Bacanta Merlot 2009 to wino mało aromatyczne, trochę ziemiste, łagodne, przyjemne, ale trochę anonimowe i chyba w swojej cenie – 69 zł – nieco miałkie.
Natomiast Vinarte Prince Matei Merlot Reserva 2009 okazał się dobrą niespodzianką. Piłem bowiem to wino w tym samym roczniku parę lat temu i wydało mi się przebeczkowane i męczące. Teraz też zaczyna się mocną beczką i cynamonem, jest nadal mocno napuszone, przypominające style wręcz supertoskana z owych najbardziej beczkowych, garbnikowych lat. Ale nie można odmówić mu klasy i swoistej równowagi. Czas mu skróci lejce, owoc się na pewno wysłodzi. Lepsze niż pamiętam, choć trochę gorzkie i suche. Jak na 2009 trzyma się nieźle, a cena jest uczciwa – 58 zł. Do zobaczenia za parę lat, rumuński Merlocie.
Źródło win: nadesłane do degustacji przez importera.