Fattoria Moretto Lambrusco
Lubicie Lambrusco? A właściwie – czy je znacie? Bo to wino w Polsce wciąż bardzo słabo znane. A jeśli już, to w swoich fałszywych, przemysłowych, półsłodkich wersjach, które stoją na marketowej półce gdzieś w okolicach Amareny. I smakują niewiele lepiej. Bezczelni industrialiści sprzedają wręcz coś, co nazywa się „Lambrusco Bianco”.
No więc ja uwielbiam Lambrusco – ale to prawdziwe, czyli czerwone, wytrawne wino musujące z włoskiej Emilii, które jest wprost wymarzonym kompanem prosciutto, parmezanu i spaghetti bolognese. Ale to wszystko już wiecie z naszego niedawnego tekstu „9 rzeczy o Lambrusco”. Pytanie bardziej na czasie brzmi – skąd takie prawdziwe Lambrusco wziąć. Bo wcale nie jest to łatwą sprawą – niesamowita moda na to nigdy niemęczące, odświeżające, supersoczyste wino dopiero do nas dociera.
W katalogu Vini e Affini zadebiutował kilka tygodni temu jeden z czołowych producentów Lambrusco – Fattoria Moretto. Jego cztery wina wypadły znakomicie. Podstawowe nazywa się Lambrusco Grasparossa di Castelvetro Tasso – to arcytypowe Lambrusco, ciemne jak noc, zawiera tylko 11,5% alk., eksploduje nutami czarnej porzeczki i aronii, w smaku bardzo wytrawne, wyraźnie cierpkie i przede wszystkim potężne kwasowe – nie wszystkim to się spodoba, wino z pewnością nie jest „delikatne”, ale jego kwasową moc docenicie przy bardzo tłustych potrawach, np. lasagne czy bollito misto (59 zł). Albo spróbujcie go z duszonymi grzybami!
Niewątpliwie jednak warto dopłacić do wina o nazwie Monovitigno, które jest szlachetniejsze, mniej agresywne, czyste jak łza – ma się wrażenie smakowania destylatu ze świeżych owoców – o doskonałej równowadze (79 zł). Sięgnąć można też po Canova – to wino z pojedynczej winnicy, najbardziej ambitne w całej gamie. Mocno pieniste, z doskonałym owocem, lekko złamaną wytrawnością, za to w końcówce bardziej garbnikowe niż Monovitigno, bardziej „winne”. Polecam je bodaj najbardziej z całej gamy (79 zł – niewielkie ilości dostępne w sklepie Wine Corner w Warszawie).
Wytrawne Lambrusco to cudownie autentyczne, nieprzekłamane wino – po prostu sfermentowany sok z dobrych ciemnych winogron, zero beczki, żadnych latających enologów i marketingowych „projektów”. Może dlatego nowe pokolenie winomanów na całym świecie tak je docenia. Na początku przygody z Lambrusco uważajcie na kwas i taniny – nie wszyscy się w nich lubują. Jeśli wolicie coś bardziej kompromisowego, sięgnijcie po Lambrusco z cukrem – ale nie te mutanty z marketu za 9,99 zł, tylko po wino wysokiej jakości takie jak Fattoria Moretto Amabile Semprebon. Generalnie popieram Lambrusco wytrawne, ale muszę przyznać, że Semprebon diablo mi smakowało – ma jeszcze więcej owocu od pozostałych i jest po prostu megapijalne. A do tego tylko 10,5% alk. (59 zł).
Źródło win: próbowane na degustacji prasowej. Właścicielka Vini e Affini Beata Gawęda jest wspólniczką Winicjatywy.