Przypadkowo kupiłem cydr Dzik – a raczej perry, bo na nalewaku napisane było cydr, ale już na etykiecie perry. Proszę Państwa, proszę zatkać uszy. To są totalne szczochy, ten płyn wpierw ktoś wylał na podłogę warsztatu samochodowego, a potem serwis sprzątający zebrał to starą ścierką. Jeśli takie było perry, to pewnie cydr nie jest szczególnie lepszy.