Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Ale numery! Dwa Przez Cztery

Komentarze

Jako lokalny patriota zawsze z uwagą obserwuję wszystkie winiarskie wydarzenia w Łodzi. I przyznaję – dotąd nie miałem zbyt wielu powodów do radości. Dużo częściej zdarza mi się ukryć twarz w dłoniach, widząc kolejną restaurację, której wyposażenie kosztowało równowartość afrykańskiego państewka, ale pieniądze skończyły się gdzieś między perskim dywanem a stylizowanym kredensem wykonanym pod zamówienie przez górali z Poronina. To zaś zwykle oznacza kieliszki z marketu na literę „I” i kartę win, której przyświecał nieodmiennie jeden cel – „Roman, bierzmy co najtańsze”.

Warto zapamiętać to logo. © Dwa przez cztery.

I choć w ostatnim czasie udałoby się znaleźć kilka lepszych przykładów – choćby świetną restaurację Cztery Ściany – to pojawił się inny problem. Ilekroć moi znajomi, odwiedzający po dłuższej przerwie Łódź, prosili o rekomendację „paru dobrych miejsc z winem”, tylekroć nie byli w stanie uwierzyć, że zbiór ten zawężałem do jednego miejsca – szeroko znanego z naszych łamów Klubu Wino. Z ręką na sercu nie byłem w stanie polecić żadnego innego dobrego lokalu. Dziś jednak z prawdziwą ulgą, a także nie ukrywam – prawdziwą dumą ogłaszam: Łódź doczekała się wreszcie drugiego godnego miejsca z winem: Dwa Przez Cztery Winebar.

Ola Józefowicz. © Magda Klimczak / Dare to cook.
Ola Józefowicz. © Magda Klimczak / Dare to Cook.

Po pierwsze – osoba. Spiritus movens całego przedsięwzięcia jest Ola Józefowicz, posiadająca prawdopodobnie największy elektorat pozytywny w tej części wszechświata. W jej przypadku nie ma wątpliwości, że wino nie jest tu wyłącznie pomysłem na biznes. To prawdziwa pasja i ambicja na przyszłość. Te zresztą poparte są wiedzą – nasza bohaterka kończy niedługo trzeci poziom międzynarodowego kursu winiarskiego WSET (u Mistrza Andrzeja Strzelczyka zresztą) i wszystko wskazuje na to, że w tej dziedzinie też nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.

Kieliszki już w użyciu. © Mateusz Papiernik / Winne Przygody
Kieliszki już w użyciu. © Mateusz Papiernik / Winne Przygody.

Po drugie – lokalizacja. Ileż to już było świetnych lokali w kompletnie nietrafionych lokalizacjach – lub kuriozalnych z kolei miejscówek pod adresami, które aż prosiły się o otworzenie czegoś lepszego. W przypadku wine barów łączących funkcję wyszynku z tradycyjnym sklepem winiarskim (a tak jest właśnie w przypadku Dwa Przez Cztery) konieczna jest atrakcyjna lokalizacja, ale z możliwością dojazdu samochodem na większe zakupy. Oba założenia są tu spełnione. Z jednej strony winebar mieści się w ścisłym centrum Łodzi, 50 metrów od najsłynniejszego deptaku w Polsce – ulicy Piotrkowskiej; z drugiej zaś sama ulica Roosevelta (numer 2/4 oczywiście) nie jest wyłączona z ruchu. Co więcej, sam budynek graniczy z kultowym OFF Piotrkowska. W Łodzi lepiej być nie może.

Wnętrze nie wydaje się duże... © Mateusz Papiernik / Winne Przygody.
Wnętrze nie wydaje się duże… © Mateusz Papiernik / Winne Przygody.

Po trzecie – i najważniejsze – oferta. Choć jeszcze się kształtuje, będzie szeroka i ambitna – i to zarówno pod względem win „klasycznych”, jak i szeroko pojętych win naturalnych, których Ola jest wielką fanką. Oprócz butelek od uznanych importerów – Mielżyński, Vininova, The Fine Food Group czy DELiWINA, pojawią się te od mniejszych graczy na rynku, jak choćby Solvino-Bio czy Moja Italia. Obecność tych ostatnich ucieszyła mnie szczególnie – do tej pory wina z selekcji Kamili i Massimiliano były trudne do zdobycia nawet w detalicznej sprzedaży, nie wspominając o wine barach. Teraz możemy spróbować choćby win od Pasquale Pelissero, moich ulubionych szczepów Minutolo czy Susumaniello, wkrótce pojawią się kolejne, także to! A za nimi także wina z szeroko pojętej Europy Środkowej, z mocną reprezentacją Tokaju. Rzecz jasna w takim miejscu nie mogło zabraknąć polskiego wina – na razie pod postacią Winnicy Turnau i Winnicy Krojcig, a wina z kolejnych winnic są już w drodze. Podobnie jak bogaty program degustacji komentowanych.

...ale jest bardzo pojemne. © Magda Klimczak / Dare to cook.
…ale jest bardzo pojemne. © Magda Klimczak / Dare to Cook.

Warto nadmienić, że to właśnie Dwa Przez Cztery Wine Bar będzie gościł w swoich progach Weekendową Szkołę Wina Winicjatywy w Łodzi, zatem zapraszam by spędzić tam z nami znakomity weekend.

Dwa Przez Cztery Winebar, Łódź, ul Roosevelta 2/4. Godziny otwarcia: wtorek–czwartek 12:00-21:00, piątek–sobota 12:00-23:00, niedziela 12:00–21:00.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Albuquerque

    Jestem łódzkim patriotą urodzonym w Warszawie. Łódź obserwuję od badaj 15 lat. Ostatnio bardzo się zmienia na lepsze. Miasto pięknieje, staje się coraz ciekawsze i inspirujące . Ola jest cudowną osobą, której życzę powodzenia w prowadzeniu swojego winbaru.
    p.s. Ola, prawdopodobnie w środę przyjadę do Łodzi i wpadnę na kieliszek:-)!!

  • W Łodzi co i raz otwierają się nowe sklepy winiarskie i po roku, dwóch – padają z braku klienteli. Na Zachodniej niedaleko Legionów, na Kościuszki blisko Andrzeja, na 6 Sierpnia blisko Anatewki… ten ostatni prowadził z „parler pointu” sądząc rodowity paryżanin i Jemu można by odpuścić nieznajomość rynku pod małmazję z czerwoną tradycyjną kartką….ale reszcie wbrew wierszykowi Waligórskiego przyświecała iście prozelityzmem Słowackiego zaszczepiona idea aby zjadaczy chleba w aniołów … wyedukować – czyli mówić nam, cnotliwym Sarmatom – co mamy pić. I nie chodzi tylko o to, że za Kitowiczem dla pryncypalniejszych osób „wino węgierskie i to dobre, na szary koniec francuskie….” chodzi o ten wybór jak koloru Forda model T. Ostatnio próbowałem w Łodzi kupić „bożo” i u Pani Oli było tylko od Le Bruna… sama właścicielka zapewniała mnie, że sama wybierała, że nie ma sensu pić zwykłego bożo zalatującego bananami, melonem czy innym ananasem, jakby to była trzecia świecka religia zaraz po Holocauście i Smoleńsku… wyszedłem przytłoczony wiedzą enologiczną, pognębiony w moim przekonaniu, że świeże, owocowe i bezpretensjonalne bożo pod sałatę z orzechami, Bleu d’Auvergne i winegretem jest OK. Czy każdy ma zaraz pić tylko jakieś wielkie wina, czy takie, które poleca enolog? Na Binet d’Oenologie a l’X inne panowały zasady… alem poszedł jak zmyty, bo jestem sommelierem tylko od oliwy, od dr Gutierrez-Rosales i się nie znam. Mój chromatograf też jest bardzo dyskretny i opinią się nie podzieli… ale na miłość Boską – bożo to jest tylko młode wino i ma być świeże, proste i niedrogie… nikt go nie kupuje na bankiet czy pod sztufadę z dzika… do ceny bożo w 2/4 dołożywszy 15 zeta można było w „Biedronce” kupić Chateaunef-du-Pape… co zresztą uczyniłem włączając w to gulasz z dzika na rogu Placu Barlickiego. Na wysokości Placu Barlickiego na Gdańskiej jest sklep z miodami pitnymi, którego gospodarz umie opowiedzieć o polish mead czy l’hydromiel polonais niejedną historię ale wie, że rację mają …. pieniądze klienta. Ja sklepowi Pani Oli bardzo dobrze życzę – i chciałbym aby przetrwał co najmniej tyle lat co ten z miodami i nalewkami już trwa… kod kulturowy Europy to u nas najpierw ten nasz, naszego kraju… gdzie gdy się przyjmuje gości … się nie uczy ich grzeczności… a kto gromi ich z wysoka… ten jest jak ta …. 8^).

    • (Winicjatywa)

      Piotr Dybowski

      Pozwolę sobie zabrać głos tylko w kwestii kapitalistycznej – w każdym układzie gwiazd i planet lepiej jest wydać 59 zł na Beaujolais Jean-Paul Brun niż 75 zł na winopodobne Châteauneuf z Biedronki. Dziwię się, że takie porównanie w ogóle Panu przyszło do głowy!!

    • (Blogger)

      Piotr Dybowski

      Ja z kolei pozwolę sobie zabrać głos tylko w kwestii lokalizacyjnej — sklep z Zachodniej niedaleko Legionów się nie zamknął, a przeniósł i ma się dobrze: Franciszka z Asyżu 24. Tak samo zresztą z Kościuszki przy Andrzeja — Piotrkowska 217.

      • Mateusz Papiernik

        W czasach, kiedy ”biegunka słowna” jest domeną polityków – krwawa, bo czerwono-brunatna – a za spacer po ulicy policja (?) bija przechodniów i dziennikarzy, władzą ustawodawczą jest drukarz od Premiera uznałem, że lepszy od nazwiska będzie nickname – nom de guerre… bo w końcu mamy wojnę kulturową, także z winem i przedsiębiorcami jak Pani Ola i Pan Jakub, którzy są przecież ”winni” z definicji.

        Sklepów wspomnianych przez Pana Mateusza Papiernika już nie ma, co gorsza nie ma już winebaru Pani Oli przy Piotrkowskiej 144. Dowiedziałem się dziś, kiedy sprawdzałem czy będę mógł jak co roku kupić dobre bożo… przypomina się ”Inny szlak” Hernando de Soto i rozdział o tym jak firmy inwestujące w klasę i poziom są niszczone przepisami i przez nieuczciwą, lichą ale tanią konkurencję….

        Czy to klątwa Łodzi czy klątwa tej władzy – bo jak trzymają za mordę to trudno przechylić kieliszek… – nie mnie rozstrzygać i nie to forum, stwierdzam fakt! Ogromnie mi żal Pani Oli – czekam na wskrzeszenie tego miejsca – BO JEST POTENCJAŁ i jest klientela, nawet taka rzadka jak nominowana do wytępienia inteligencja!. Nie motyw Losu z V Beethovena lecz motyw Antyprzeznaczenia z uwertury do ”Śpiewaków norymberskich” Wagnera zwycięży /zamiast pam pam pam – pam …pam – pam pam pam/. ”Norymbergę” dla tej władzy już wiem, gdzie uczcimy. Nie będzie nas byle ”lepszy sort” wypadły z kaczego podogonia uczył polskości i jak mamy żyć…. nos amis les canards ne sont pas admis? Nie, ten kraj, tak jak miód i wino powinien być dla wszystkich. Doczekamy się, nemo sapiens nisi patiens.

        • (Blogger)

          Piotr Dybowski

          Dla kronikarskiego porządku: jak ostatnio patrzyłem, Smaki Aromaty jeszcze parę dni temu zapraszały do siebie na Beaujolais Nouveau. Klubu Wino nie ma już przy P217, ale w nowej lokalizacji (Towarowa 15) prowadził już pierwsze spotkania z winem. W miejscu po 2/4 działa Winebar 144, choć jedynie w formie sklepu, jak wynika z komunikatów na Facebooku. Faktycznie chwilowo nieobecnym całkowicie jest miejsce firmowane przez Olę i Jakuba, ale tu również warto śledzić komunikację w profilach na social mediach i wyczekiwać reaktywacji. :-) Ogólny wydźwięk wpisu niestety wydaje się prawidłowy, co smutne.

          • Mateusz Papiernik

            Tata PD dostał ”szlacheckiej choroby” po gęsi w porto i bożo spróbujemy jak Mu przejdzie ból stawów. Bruna nadal nie kupujemy tylko Alberta Bichot czy coś podobnej nazwy. W końcu Pani Ola wygrała z maceracją węglową, nowego winebaru też podobno nie ma na Pietrynie pod 144, padło nawet ”Affogato”. Do polskiego czerwonego marcińskiego zraził się okropnie i prawie prosił Św. Marcina o interwencję jakimś piorunem z niebios. Cóż, reguła van t’Hoffa i klimat. Jak ktoś coś wie o nowym barze Pani Oli to bardzo prosimy dać znać TUTAJ, o tym Panu Jakubie od zapiekanych coquilles St. Jacques w Affogato też…/córka w nagłym zastępstwie/

          • Piotr Dybowski

            Bożo od Bichota to chyba jednak półmaceracja węglowa, bardzo równe wino, pirosiarczynu tylko odrobinka, świeże i bijące w nos owocami. Za saucisson seche robi kindziuk z marketu i kumpiak zrobiony w domu,
            do tego jako suszonka dwa lata temu, do tego raclette – gotowane ziemniaki z serami typu Brie de Meaux i Coulommiers, Tylżyckim i Dziugasem jako przyprawą. W kombiwarze 30 minut w 180 celsjuszkach. Orzechy włoskie, sałata z winegretem i już. Dzieci się do bożo przywiązały i nawet ten kumpiak wg Auszrin od safety audit na farmakognozji na UIC akceptują. Za Panią Olą Józefowicz też tęsknię…. bożo ze Zgierskiej 211 1B to już nie ta atmosfera co w dziupli na Roosevelta 2/4. Łódź to jest chyba przeklęta….

  • //Pozwolę sobie zabrać głos tylko w kwestii kapitalistycznej – w każdym układzie gwiazd i planet lepiej jest wydać 59 zł na Beaujolais Jean-Paul Brun niż 75 zł na winopodobne Châteauneuf z Biedronki. Dziwię się, że takie porównanie w ogóle Panu przyszło do głowy!!//

    Ależ ja tego wcale nie porównywałem! Po prostu jak nie mogłem kupić świeżego zwykłego bożo to zmieniłem zdanie by kupić coś całkiem innego i do innego jedzenia. A co do bożo od Le Bruna to ja nic do niego nie mam – z 2016 to pyszne wino, ale bliżej mu chyba do klasycznych win czerwonych, niż do młodego i buzująco świeżego…rzecz gustu na co dziś mamy ochotę, nieprawdaż? Mój post nie był o smaku czy enologii Panie Wojciechu – był o pewnym zjawisku socjologicznym… braku szacunku dla klienta… od tego, co jest w winie to ja mam chromatograf i to niejeden. Ceny były 45 zł za bożo w 2/4 i bodaj 59 z czymś za „papieskie”… chyba od Arnauda…takie ze złotymi paskami. Nie jestem technologiem żywienia ale termin „winopodobne” stosuje się do „napojów” robionych wg norm branzowych, które zastałem jak przerabiałem małe labo spożywcze na duże analizy instrumentalnej… to rzeczywiście horror ..wg ich tekstu. A papieskie pod dzika choć z Biedronki (a be, fe i fuj!) na pewno na takie porównanie nie zasługuje… wie Pan, ja mogę co prawda tylko ocenić w żółtym kieliszku czy oliwa jest frutado maduro i cacy czy atrojado i fe…8^).. ale jakoś nie przyszłoby mi do głowy dać oceny oliwy, której NIE PRÓBOWAŁEM … jak Pan a priori spostponował to papieskie od Arnauda, bodaj z 2015 – pamiętam, bo razem z nim kupowałem Conde Vimioso z tego rocznika. Ocena czegoś, czego się nie próbowało to tak jak diagnoza dla pacjenta, którego lekarz nie zbadał… nie świadczy to najlepiej o profesjonalizmie, nie sadzi Pan? Lekarz mówi pokaż język, chemik – daj próbkę… to radca Sas-Gromowski w „Skarbie” Buczkowskiego mówił z ekranu: „umm, wytrawne!” i po spojrzeniu na etykietę: „eee, krajowe…”. Mój post był o etykiecie też – tylko nieco innej. Jak się ludziom wmusza z pozycji elity co maja myśleć na dany temat to można nawet przez to przegrać wybory… 8^). Pozdrawiam serdecznie nadmieniając, ze Biedronka sprzedaje na rynku wina w Polsce mniej więcej taki procent jaki procent głosów w wyborach zebrała partia wygrywająca – ca czterdzieści. Zapewniam, że można w tym wybrać i całkiem dobre Chateauneuf-du-Pape. Kupiłem sobie kiedyś tam tablice efemeryd i jak znajdę czas to policzę horoskop urodzeniowy…Pan by nie kupił Chateauneuf-du-Pape za 60 zł a ja tak…jestem tylko biednym wieprzkiem z trzody Epikura… nie jadam pereł. Gorzej jeszcze – przez cały rok akademicki we Francji kupowałem Costiere de Nimes po 10 franków butelka, dziś też je kupuję a w międzyczasie ta młoda apelacja zrobiła się modna. Res sacra miser…8^). Piszę to z niejakim smutkiem i zapewniam, że nie jestem miłośnikiem rzeczywistości na kaczych łapach.

    • (Winicjatywa)

      Piotr Dybowski

      Miły Panie Piotrze, nie wiem z czego Pan wnioskuje że nie piłem Châteauneuf-du-Pape Arnaud z Biedronki? Próbowałem je kilka razy i dlatego napisałem, że jest to winopodobne Châteauneuf, absolutnie niewarte zakupu, nawet do gulaszu z dzika. Sam się Pan zaplątał, pisząc że nie kupił Pan Jean-Paul Brun bo „bliżej mu do klasycznych win czerwonych”, ale potem Pan i tak kupił klasyczne wino czerwone, tylko że słabiutkie, i to jeszcze dopłacając. Tego dotyczył mój wpis, a nie procentu głosów u partii wygrywającej. Pozdrawiam radośnie!

      • Wojciech Bońkowski MW

        Nasz wątpliwy spór zaczyna przypominać te jansenistów z molinistami albo dżabarytów i kadarytów. Mój wniosek zawierał założenie, iż jest więcej rodzajów papieskiego w Biedronce, z Pana wypowiedzi wynika, że jest tylko jedno – jeden producent, jeden rocznik…. być może. Jednak aby Pana wniosek był uprawniony czyli wyciągnięty w pełni konsekwentnie to musiałaby tam być tego wina tylko jedna butelka – Pan ocenił bowiem a priori tę, którą ja wypiłem… 8^)… to tyle o pułapkach jakie zastawia na nas w życiu wnioskowanie indukcyjne. Jest ono oczywiście nie do uniknięcia ale jako argument w sporach czysto logicznych się nie nadaje – inaczej dobrym modelem stosowalności takiego wnioskowania byłby facet spadający z 20 piętra i nabywający z każdą mijaną kondygnacją coraz większej pewności, że wszystko jest OK, która to pewność osiąga maksimum w chwili ubicia gościa na malinowe lody… 8^). Nie kupiłem bożo od Le Bruna, bo miałem ochotę na coś innego. Pani w sklepie rozzłościła mnie widać na tyle, że poszukałem mocniejszych wrażeń – dla mnie papieskie nie jest „klasyczne czerwone” tylko właśnie mocne czerwone, bo wszystkiego, co lubię ma nadmiar… a za to, co lubię płacę chętnie. Bożo Le Bruna to owszem – jest bliżej czerwonych klasycznych ale do klasycznych naprawdę to mu daleko i stąd nie ma – tak zgody jak i sprzeczności. Papieskie to zupełnie inne wino – i tyle. Kupiłem wprawdzie gulasz z dzika, kawałki – cały kilogram ale – nieco przewrotnie – zrobiłem z niego karbonadę. I tak dalej, i tym podobne – nim dojdziemy do tezy o niepoznawalności świata spieszę donieść, że mnie również ten quasi-spór rozbawił. W międzyczasie odszukałem sobie bowiem opinie innych certyfikowanych speców o papieskim a nawet jedną z Winicjatywy… inny niż Pan spec dał winu od Arnauda z 2015 trzy serduszka pisząc o tym winie rzeczy wg mnie z czystej wyobraźni… teraz to obaj Panowie z Winicjatywy możecie ew. kontynuować spór – Pan wszystko wie, Pan (o ile nie przekręciłem) Bazylak też wszystko wie…. sam jestem ciekaw jak teraz Panowie będziecie ze sobą rozmawiać i jakimi kryteriami do siebie mierzyć… 8^). Przepraszam za żartobliwy ton, ale ostatnio pisuję o kaczkach i w mało kulinarnym aspekcie… nasza polityka coś smaczna nie jest.

      • Wojciech Bońkowski MW

        //François Arnaud Châteauneuf-du-Pape Vieilles Vignes 2015

        Bardzo słodkie, wręcz lekko dżemowy czy likierowe. Do tego nuty oliwek, lukrecji, ziół. Niestety ten ładny aromat zupełnie zmarnowany przez smak – gorycz wysokiego alkoholu psuje wrażenie lekkiego, soczystego Rodanu. Ma jakiś tam charakter regionalny, ale jak na Châteauneuf wypada słabo. Nietanio jak na Biedronkę, tanio jak na Châteauneuf-du-Pape. Za 54,99 zł mimo wszystko warto spróbować. ♥♥♥///

        Zacytowałem in extenso – a zatem panowie sommelierzy – „winopodobne” czy „bardzo dobre, zdecydowanie polecane”, hę? Macte! Bo jeśli OBAJ macie rację to ja też mam a obiektywizm ocen jw. o kant d…potłuc!

        Kiedyś jako młodzi chemicy organicy robiliśmy sobie takie zawody – czy na nos zapach to aceto-, propio- czy butyrofenon… a rozsądzał aparat GC-MS albo protonowy NMR… tak będzie kiedyś wyglądać „udeptana ziemia” dla sommelierów… a Panowie zostaniecie jako certyfikowany personel opisani wartością przedziału niepewności pomiaru i akredytowani… 8^). Mniej to ezoteryczne ale „bardzo słodkie” będzie oznaczać cukru od…do w gramach na litr… charakter regionalny będzie mieć co najwyżej „Poemo dou mio Rose” Mistrala… albo nauka albo poezja… czasy gnozy minęły razem z katarami… 8^). Les parfaites sont mortes.

        • (Winicjatywa)

          Piotr Dybowski

          Z gustami się nie dyskutuje. Ja na przykład nie dyskutuję z gustami cytowanego autora Winicjatywy Sebastiana Bazylaka, chociaż temu Châteauneuf Arnaud z Biedronki dałbym mniej punktów – dla mnie jest to wino bardzo słabe (wbrew Pańskim obawom, próbowałem je). Nawet jednak Bazylak dał mu 85/100. Natomiast Jean-Paul Brun to jest wino obiektywnie zasługujące na co najmniej 88, doskonałe w swoim stylu, i do tego tańsze. Dlatego po prostu kompletnie nie rozumiem Pańskiej logiki:
          –szukał Pan wina”świeżego, owocowego i bezpretensjonalnego”, a Jean-Paul Brun tych kryteriów nie spełniał, bo był zbyt poważny. Potem jednak zamiast Bruna kupił Pan wino, które jest jeszcze poważniejsze (w sensie struktury), ale za to nie jest ani świeże, ani owocowe, ani bezpretensjonalne, tylko suche, gorzkie i smutne.
          –szukał Pan w 2/4 Beaujolais Nouveau „świeżego, owocowego i bezpretensjonalnego” (świetnie rozumiem tę motywację), nie uzyskawszy go jednak, zezłościł się Pan na właścicielkę, że Panu proponuje wino poważne i wyselekcjonowane, okazała „brak szacunku do klienta” i przytłoczenie „wiedzą enologiczną”. Potem jednak poszedł Pan do sklepu, gdzie wino sprzedają jak ziemniaki z palety – czy tam Pan doświadczył większego szacunku dla klienta? Czy może odczuł Pan ulgę że jest mniej wiedzy enologicznej?
          –i jeszcze w kwestii połączeń kulinarnych, nie chciał Pan Beaujolais Bruna, bo „bożo to jest tylko młode wino i ma być świeże, proste i niedrogie… nikt go nie kupuje na bankiet czy pod sztufadę z dzika”… potem jednak poszedł Pan do Biedronki i zakupił Pan dziczyznę i „nieco przewrotnie – zrobił z nie[j] karbonadę”.

          Naprawdę trudno zrozumieć o co Panu chodzi!

          • (Blogger)

            Wojciech Bońkowski MW

            Don’t feed the troll

          • Sebastian Bazylak

            W odróżnieniu od Pana Wojciecha Pan, Panie Sebastianie postanowił zjechać mnie z moją szpadą na planszy – użyciem kłonicy – bo tym jest przyrównanie do trolla… a to czyni język Pańskiego bloga raczej quack-speakiem z „1984”, niż dyskusją o winie. Zamiast jednak studiować Pański styl postanowiłem dać Panu poznać mój własny…

            „Szanowny Panie Sebastianie….

            ….żartowniś nie jest jeszcze trollem
            Ja tylko piszę swoje zdanie, obrażać sensu – nie pozwolę
            Kornie się kłaniam aż do ziemi, Pańskiej poezji, Pańskiej wenie
            Hiperbolami przecudnemi wszak Pana blog zapładnia Ziemię

            Z takimi jak Pańskie środkami sens dyskutować jak ze wzwodem
            Niemniej – szermierka kłonicami to nie tu – polskim my narodem
            Ma kuchnia swoją Magdę Gessler, ja zawsze wolę „Smaki Polskie”
            Nie lubię PiS-u, Nowoczesnej jak i metody ich kibolskiej…

            Jam tylko chemik, lecz na Boga – tu wyobraźnia nie jest dobra
            Gdy pisze Pan swojego bloga – odlot od prawdy zła jest to gra
            Ciężkim Baconem w Pana rzucę, choć bez uszczerbku w Pana zdrowiu
            Kto chce się w prawdy ćwiczyć sztuce – nie skrzydeł trza mu lecz ołowiu

            Wnikliwym Pańskim czytelnikiem jestem dopiero tak od wczoraj
            A już się dziś budziłem z krzykiem – tak beret blog mi ów przeorał
            Zaś moja Córka, która Panu – także się kłania bardzo nisko
            Rzuciła: „Mekką grafomanów …nasłonecznione kartoflisko?”

            „Oczyma duszy – rzekła Tacie – jak Pan ów degustuje bimber
            Widzę – ubrany z dołu w gacie, na głowie za to ma cylinder
            Tęgą kłonicą się podpiera…i mówi: „zacier stał na świetle”
            Dlatego moonshine mocny teraz… z żydowskiej karczmy gdzieś pod sztetlem

            „Nutkę karbidu tu wyczuwam – to dla bukietu oraz mocy
            Najlepiej pod to jadło wsuwać też uwarzone gdzieś po nocy
            Ażeby kunszt i błysk kiperski na wyższą półkę wiedzy zaszedł
            Fuzle wskazują przepis z Czerskiej, a za wytwórnię – lasy Błaszek

            Owoc spod znaku jest maliny, pierz czarny mierzy się na „kapki”
            Alkohol jest „zbyt wystający”, gdy język trafia w Pańskie łapki
            W ustach „łodygę” Pan przeżuwa, do tego „z rosołową nutą”
            A ja się w śmiechu z krzesła zsuwam – jest wina, nawet wraz z porutą…

            „Skoszonych traw ton delikatny” „subtelną gorycz pestki” popchnie
            „Smak…skóry”, niezbyt akuratny – lecz nam kojarzy się okropnie
            „Nuty wędzonki, kawy, dymy”…bo w smaku wszak „zwęglone drewno”
            „Drobnoziarnistej ciut taniny” …Mickiewicz ze Słowackim bledną…8^)

            Pióro mi z ręki już wypadło, iskry ma krzesze klawiatura
            To kartoflisko… pług czy radło… u Pana śmiechem nic nie wskóram
            Przyszłego szczęścia – od Flauberta – niech ukołysze nas wybrzeże
            I rada – prosto z serc ta: niech Pan za wino się nie bierze….

            Albo – niech choć Pan zmieni język – no ów, gdzie time just has gone by
            Wino się zbędzie znaczeń nędzy… a Panu – wdzięczny będzie kraj!”

          • (Blogger)

            Piotr Dybowski

            Panie Piotrze, Chapeau bas. Jeszcze nikt mnie tak pięknie spostponował.

          • Wojciech Bońkowski MW

            No to po kolei już na koniec, bo zaczynamy się powtarzać:
            a) zestaw nr 1 – świeże bożo z sałatą z winegretem – OK
            b) zestaw nr 2 – mocne „papieskie” z dziczyzną – OK
            c) bożo od Le Bruna – za mało świeże do sałatki, za mało adstrygentne i kwasowe do dziczyzny, przykarbonizowanej zwłaszcza… jeden lubi homofonię jak u Wagnera, inny barwy kolejnych instrumentów w kontrapunkcie – ten drugi to ja
            d) że dyskonty sprzedają jak ziemniaki z palety? OK, nie muszą sprzedawać na klęczkach byle sprzedawali dobrze – zapewnili klientowi WYBÓR. A zapewniają… regionalne Tejo w Owadzie, tempranillo manchego w Lidlu
            e) że w dyskontach jest mniej wiedzy enologicznej? To nie reguła, a i korzystać z tej wiedzy potrafią. Czerwone wino z Lidla Chianti Classico Riserva znalazło się wśród najlepszych na świecie, zdobywając jeden z 14 złotych medali w tegorocznym konkursie International Wine Challenge. Za 33 złote. (http://facet.onet.pl/najlepsze-wino-swiata-kupisz-w-lidlu/1k2txf – info z dziś)
            f) Sądzę, że w istocie doskonale Pan mnie rozumie…8^)… ja z kolei rozumiem, że tą zasłoną „mniemanym nierozumieniem” wypada bronić interesu i honoru Winicjatywy…8^). Nie mam do Pana o to pretensji – Winicjatywa warta jest tego, jest dobrem sama w sobie – dlatego szpadę Aretina obrócę gdzie indziej. Pozdrawiam i przepraszam za drobne logiczne złośliwostki.

          • Piotr Dybowski

            Ad e) Zielone. Niedostępne w Polsce.

          • Piotr Dybowski

            Umpa humpa
            Pampa rampa

  • Nie sposób nie stwierdzić, że p. Dybowski ewidentnie cierpi na biegunkę słowną. To nawet zabawne jako zjawisko, byle nie za często. Don’t feed the troll… :-0

    • Piotr Jankowski

      Jestem pod urokiem Pana weny poetyckiej….od czasu jak starożytni użyli w poezji rytmu a okcytańscy trubadurzy rymu sztuka rymotwórcza nie doznała większego wstrząsu i większej głębi… 8^)… w Pana stylu powinienem napisać coś o słownym zatwardzeniu… ale lepiej zużyję wolumen słów jakie wydziela Pan swoim oponentom na opis sytuacji /po roku – mam nadzieję, że nie uzna Pan, że to za często a puszek Pana panieństwa nie zostanie brutalnie starty…8^)…/.

      Otóż dziś w Dwa Przez Cztery konsument ma do wyboru nie tylko bożo od JPBruna ale i klasykę będąca na nos efektem co najmniej półmaceracji węglowej – Pani Ola uwzględniła klientów tropiących w winach primeur, novelo, joven to, co wydaje się stanowić ich istotę – ŚWIEŻOŚĆ. Jako chemik z pewnego zacnego Urzędu bronię konsumentów zawodowo… dziś zaś prywatnie piszę sprawozdanie z moim zdaniem już najlepszej piwnicy w Łodzi. Wprawdzie Młodego Wina z winnicy Słońce i Wiatr już nie stało… w mig poszło 40 butelek ale było i w/w klasyczne bożo, było vin naturel z 1985 roku, bożo cru „wiatraczne”, gdzie etykieta od JPBruna przynosi chlubę aż po malwazję z Sycylii – nie liparyjską – której importer padł około 2003 roku i której po paru bezskutecznych latach nawet zaprzestałem szukać.

      Dwa Przez Cztery wkrótce zmieni róg Roosevelta na róg Piotrkowskiej przenosząc się na pryncypalną ulicę Łodzi nie tracąc jednak bezpośredniego kontaktu przez ścianę z restauracją Affogato… pewnie przybędzie klientów i – co jest kosztem społecznym zmiany – typowych głupich snobów. Drugim minusem będzie widok na Przesiadkowo – czyli lampę tiffany w stanie erekcji… 8^). Trochę mi atmosfery małej dziupli przy Roosevelta 2/4 szkoda… jest to coś niepowtarzalnego… Pani Ola odniosła sukces jak wszyscy, którzy kochają to, co robią, znają się na tym i… lubią sobie pogadać z klientami. Klient spróbuje czegoś dobrego, odpręży się i jeszcze czegoś nauczy… i wraca… i poleci to miejsce innym. Mało jest miast tak depresyjnych jak Łódź w listopadzie a takie miejsca jak 2/4 zdają się być rozświetlone dotykiem Antyprzeznaczenia. No i jak ktoś potrzebuje dobrać wino do okazji, do potrawy… do wspomnień… to na 99% tam takie wino znajdzie. Pani Ola czerpała wiedzę terminując w kilku znaczących enotekach i kulturowe trakty pewnego hrabiego o historycznym nazwisku mają się w Jej królestwie doskonale. Nie można la bouche utożsamiać z kulturą jak to się zdarza Francuzom ale i nie godzi się traktować kuchni i piwnicy jak Magda Gessler nee Ikonowicz… brr! Na drzwiach 2/4 stoi wydrukowany sympatyczną farbą napis: „Nos amis les animaux politiques ne sont pas admis…”. Pas d’antropologie totale… gauche ou droite… quasi-droite especialement… Piwnica we właściwym tego słowa znaczeniu to nie miejsce na buraki…

  • (Blogger)

    Emocji w tej dyskusji zdecydowanie więcej niż w rzeczonych butelkach!