Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Rectorie Côté Mer 2009

Komentarze
Domaine de la Rectorie Collioure Côté Mer 2009
Mąż do jagnięciny.

Domaine de la Rectorie Collioure Côté Mer 2009

Wkrótce sieć zahuczy od tekstów na przewidywalne, sezonowe tematy: jakie wino do szparagów, jakie wino do grilla. Na Wielkanoc ja zmagam się z innym evergreenem – jakie wino do jagnięciny? Pokolenia próbowały ten dylemat rozwiązać i opracowały trzy rozwiązania:

1. Wino lokalne: dużo jagnięciny, zwłaszcza pieczonej, jada się w Hiszpanii, więc tam sięgamy po Tempranillo. W Nowej Zelandii – po nowozelandzkie Cab/Merlot lub Syrah. Połączenie może być udane, ale i odwrotnie – jeśli miętę do jagniaka poczujecie na przykład w krainie Vinho Verde albo w Szampanii. W Polsce do rodzimej giczy możemy podać Rondo albo Regenta… albo poszukać lepszej opcji.

2. Bordeaux. Połączenie uświęcone stuleciami tradycji. Dlaczego to działa? Jagnięcina, a zwłaszcza baranina ma mocny smak własny, wiejsko-mięsisty, więc wino też musi być intensywne w smaku. Wyraźne nuty umami, czyli „piątego smaku” mięsno-rosołowego, rzeczywiście są zdecydowanie obecnie w winach z Bordeaux, zwłaszcza z Prawego Brzegu (z dominantą Merlota). Im dłużej pieczemy mięso, tym starsze wino wybierajmy.

Ale ja preferuję rozwiązanie

3. Grenache. Mam smakową słabość do tego mariażu: smak jagniaka na talerzy i malin, czereśni, ziemi w kieliszku. Do tego jagnię często przyprawiamy rozmarynem, tymiankiem, oregano, czyli zapachami, które często są obecne w winach z Grenache (osławione nuty garrigue, czyli śródziemnomorskiej makii). W wersji codziennej (o ile codziennie jemy jagnięcinę) można sięgnąć po tanie Côtes du Rhône. Mnie tym razem trafiło się coś lepszego. W sklepie Winkolekcji w Warszawie przed kasą leżą dwie drewniane skrzynki z „końcówkami serii”, czyli winami, które wyprzedawane są w obniżonej cenie (zwykle –15%) przed ostatecznym zniknięciem z katalogu. Poprzednie perełki wyszukane w tych spadach to m.in. Tomàs Cusiné Geol czy loarskie Château Yvonne. Teraz wypatrzyłem flaszki z Domaine de la Rectorie w Roussillon: tańsze Zoé (59 zł) oraz ich najlepszą cuvée Côté Mer 2009 (105 zł zamiast 123 zł).

Jest naprawdę smutne, że doskonałe wina Rectorie, jedne z ciekawszych w Roussillon, robione przez niezwykle dla regionu zasłużoną rodzinę Parcé, nie przyjęły się wśród klientów Winkolekcji. Stracimy jedną z ukrytych pereł Francji. Na pocieszenie mamy tę piękną flaszkę, wino jeszcze młode, garbnikowo zadziorne (jagnięcina to polubi), z mocnym, likierowym wręcz owocem i pieprzną mineralnością. Wina z apelacji Collioure to tak naprawdę wytrawne Banyuls, czyli likierowe wina słodkie, i to jest w tym winie ewidentne. Wytrawne à la porto do świątecznej jagnięciny – moje wymarzone połączenie. Spieszmy się kochać to wino, zostało kilka butelek.

Poprzednia wersja zachęcającej do marzeń etykiety.

Źródło wina: udostępnione do degustacji przez importera.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • monty

    Moja notka z 19 września 2011. Ten sam rocznik, żeby nie było wątpliwości. „Uderza mocnym alkoholem, niemal nieprzyjemnym, po chwili wyłania się posolony dżem. Wydaje się nawet, że przesolony. Sporo nut czekoladowych (również słonych, jak klasyczne gorzka czekolada z fleur de sel). Wydaje się intrygujące, jednak na ZN (ocena wg Magazynu Wino – znakomite, 91-95 pkt wg tego tam) brak wymiaru”. Czyli po dwu i pół roku mamy inny byt? Pięknie!
    Wspomniałeś Tomàs Cusiné Geol. Dla mnie niepijalne: „coca-cola wszędobylska w oparach koperku i ogórków kiszonych, w ustach kakao instant i oczywiście cola, rozłazi się, bez napięcia, alkohol palący”. KONTR (czyli kontrowersyjne, bo zepsute nie było).

    • Wojciech Bońkowski

      monty

      Alkoholu jest dużo, soli odczułem mało, no ale piłem do jedzenia. Po dwóch i pół roku wino jest dwa razy starsze, więc nic dziwnego, że się zmieniło. No a innym bytem jest zarówno pijący, ja i kontekst picia.

      Geol – no comment. Win jednostronnie niepijalnych między nas dwóch byśmy znaleźliśmy całkiem sporo ;-)

      • monty

        Wojciech Bońkowski

        Ależ o Côté Mer napisałem pozytywnie: intrygujące! Skoro ewoluowało tak, jak je opisałeś, to tak jak napisałem: pięknie!

        Co do Geol (pomijając co byśmy znaleźli lub nie). Kontekstu nie ma, bowiem, podobnie jak Côté Mer, piłem Geola w ciemno. A notka wskazuje na pewne oczywistości, z którymi trudno jednak polemizować na zasadzie „no comment” czy też moich/twoich preferencji. Podobne wina opisujesz zwykle jako potworki, stąd moje zaskoczenie

        • Wojciech Bońkowski

          monty

          Kontekst jest decydujący, bo Wy bodaj degustowaliście Geol 2007 z Winkolekcji, a my 2008 z K&C, a ponadto kontekstem jest właśnie „degustacja w ciemno” w gronie innych 40 (50? 60?) win, która – z własnego doświadczenia to wszyscy wiemy – nie sprzyja raczej iluminacjom.

          • monty

            Wojciech Bońkowski

            Côté Mer było przedostatnim, 55-tym winem panelu, a jednak było intrygujące. Geola piłem już poza MW, ten sam rocznik, a win było dziewięć, bo tamtejsze „w ciemno” nie miało miejsca na panelu MW. Geola 2007 oceniłem zresztą na DP (do przyjęcia wg MW).