Guy Bossard Taurus 2012
Domaine de l’Écu Taurus 2012
Pisałem kiedyś o muscadetach Guy Bossarda. Po paru latach dostałem, dzięki Wojtkowi Bońkowskiemu, okazję do ponownego z nimi spotkania. I co? No właśnie. Mieszane uczucia. Wina są zupełnie inne niż przedtem. Pytanie, czy to nieuchronna konsekwencja biodynamiki, czy skutek podążania w kierunku win naturalnych, czy może świadoma zmiana stylu win? Obstawiałbym to ostatnie, bo Bossard jest zbyt utalentowanym i doświadczonym winiarzem (biodynamikę praktykuje od 1992 r.), by nie wiedzieć dokąd zmierza. Na czym więc polega ta zmiana?
Aby odpowiedzieć, zacytuję zdanie z opisu mojej wizyty u Bossarda parę lat temu: „Równowaga, świeżość i długość win z Domaine de l’Écu nie mają sobie równych w całej chyba apelacji”. Każdy z trzech użytych przymiotników mógłbym dziś w zasadzie powtórzyć, choć nie bez zastrzeżeń. I to w właśnie w tych zastrzeżeniach kryje się owa zmiana stylu.
Generalnie można powiedzieć, że Guy poświęcił czystość na rzecz ekspresji. Wina są znacznie pełniejsze, bogatsze, wielowymiarowe, zarazem zarówno w zapachu, jak i smaku brak im tego krystalicznie czystego, niemal stalowego ostrza, które było niegdyś znakiem firmowym Bossarda. Wydaje się, że zwłaszcza Muscadet Granite 2013 (65 zł), choć to nadal świetne wino, nieco na tym stracił. W nosie obok cytrusów i jabłek pojawiają się aromaty cynamonu, ciasta i, głównie w Taurusie (135 zł), wyraźne nuty utlenione – aldehyd octowy. Choć oczywiście daleko tu do wady, jednak czystość i prostota znika. Podobnie jest ze świeżością. W żadnym wypadku nie są to wina zmęczone czy stare, jednak kwasowość nie tnie już jak lancet, a raczej szarpie za szczękę granitowym uściskiem – też fajnie, ale inaczej. Wina są fantastycznie długie, o znacznie bogatszej niż niegdyś fakturze i gęstej materii.
Równowaga, aczkolwiek jest, nie jest już cechą pierwszoplanową. Poczułem ją głównie w Granite, trochę w Muscadet Cuvée Classique 2013 (55 zł), ale już Taurus jest jednym wielkim hołdem złożonym ekspresji. 20 miesięcy starzenia na osadzie sprawia, że wino jest pełne, bogate, gęste, wręcz mięsiste, zdecydowanie barokowe, a o klasycystycznej prostocie dawniejszych win można zapomnieć. Czy to dobrze? Nie wiem. Z jednej strony podoba mi się nowa ekspresja, z drugiej żal mi dawnej prostoty. Cóż, wygląda na to, że Guy Bossard zaprasza nas w nową podróż i czeka na chętnych.
Wina Domaine de l’Écu importuje do Polski Winoblisko, można je kupić za pośrednictwem strony internetowej lub w sklepie stacjonarnym na warszawskiej Pradze.
Źródło win: nadesłane do degustacji przez importera.