Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Diemersdal Grüner Veltliner 2014

Komentarze
...i jej południowoafrykańskie wydanie. © Maciej Nowicki
Południowoafrykańskie wydanie klasyka. © Maciej Nowicki.

Diemersdal Durbanville Grüner Veltliner 2014

Kto lubi Grüner Veltlinera? Wszyscy! Ale często się mówi, że ten szczep rzadko się udaje poza Austrią. Tymczasem dziś można go znaleźć nie tylko w Czechach i na Węgrzech, ale także w Nowej Zelandii i… RPA. Tak, tak – Diemersdal Grüner Veltliner 2014 (55 zł) jest pierwszym winem z tego szczepu, jakie powstało w Południowej Afryce. Producent (którego historia sięga 1698 roku) uprawia go na 3-hektarowej działce w dolinie Durbanville – jednym z najstarszych regionów winiarskich tego kraju. A jak smakuje? Zaskakująco… klasycznie. Znajdziemy tu i wspominane jabłka i nuty pieprzu i mineralność i bardzo dobrą kwasowość. Nowoświatowym rysem są tu akcenty owoców tropikalnych, ale w żaden sposób niedominujące w kieliszku. Spytacie: po co więc sadzić Grüner Veltlinera w tak egzotycznym miejscu, skoro smakuje właściwie jak swój austriacki pierwowzór? Na to pytanie odpowiedział sam enolog, Thys Louw: „Bo mi smakuje!”. I niech to będzie najlepszą puentą.

Klasyka z Austrii... © Maciej Nowicki
Klasyka z Austrii… © Maciej Nowicki

Mogę także uzupełnić nasz wielki panel Grüner Veltlinerów. Steininger Grüner Veltliner Grünschnabel 2014 (59 zł) to młody, podstawowy reprezentant tego szczepu, o typowych nutach zielonego jabłka, żółtych kwiatów i zadziornej pikantności. Przyjemne i smaczne choć trochę tańsze smakowałoby jeszcze lepiej.

Importerem win jest The Fine Food Group. Dostępne w sklepie firmowym Po Prostu Wino w Krakowie oraz w sklepach współpracujących z importerem.

Źródło win: nadesłane do degustacji przez importera.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Sławomir Hapak

    Artykuł jakoś przeszedł bez echa.
    Spróbujmy rozkręcić dyskusję pisząc magiczne słowo:
    biedronka.
    ;-)

    • kielon

      Sławomir Hapak

      Biedroneczko leć do nieba,
      veltlinera nam dziś trzeba!

      Ja zawsze chętnie czytam o GV, szkoda jeno że w sklepach w których robię zakupy tak go mało…

      • Szymon Rzeźniczek

        kielon

        Jeden z najciekawszych białych szczepów… gdyby nie Riesling :)

    • GrzegorzC

      Sławomir Hapak

      Chętnie bym się dołączył do dyskusji, ale niestety GV z RPA i tym podobnych okolic interesuje mnie mniej więcej tak samo jak uzbecka scena punk rockowa. ;-)
      Co się zaś tyczy veltinara z Kamptal, to jak zawsze bardzo chętnie. :-)

      • Marcin Czerwiński

        GrzegorzC

        Dokładnie to samo chciałem napisać. Zbyt hipsterskie by było prawdziwe.

        • Maciej Nowicki

          Marcin Czerwiński

          Panowie, wbrew pozorom hipsterski (choć uzasadniony) jest tylko pomysł samej uprawy GV w RPA. Samo wino naprawdę mile mnie zaskoczyło, nikt nie starał się tu wymyśleć GV na nowo.
          Panie Grzegorzu, faktycznie na uzbeckiej scenie punkt rockowej niewiele się dzieje, ale czasem warto wysłuchać jednego czy dwóch kawałków. Tak samo w tym przypadku :-)

  • Greg

    Miałem okazję testować GV z Nowej Zelandii od MK. Oczywiście cena jak dla winopijcy z Polski odrobinę przesadzona. Poza tym bardzo ciekawe doświadczenie. Aromaty owoców egzotycznych dominujące, subtelna tanina, finisz łagodny…….ale jak tam brakowało pieprzu….. oj bardzo, bardzo. Jednak jak myślę Austria jest nie do pobicia w tym gatunku.

  • Sławomir Hapak

    Po magicznym słowie dyskusja (niemal) nabrała rumieńców.
    Dla odmiany zatem spróbuję napisać coś sensownego.
    Pytanie nasuwa mi się takie: po kiego czorta robić veltlinera (rieslinga, pinota) gdzieś na dzikiej południowej półkuli? Czy ci zacni ludzie – co prawda chodzący głową w dół – naprawdę myślą, że zrobią coś lepszego niż stara dobra Europa? Czy mają aż tak rozdmuchane ego, że wierzą na poważnie, że można konkurować z Wachau, Rheingau czy Burgundią? Czy po prostu idzie o zysk netto?
    Pytania w zasadzie retoryczne, ale jeśli ktoś ma dobry pomysł na odpowiedzi, to chętnie przeczytam…

    • valado

      Sławomir Hapak

      A z jakich szczepów mają robić wino w RPA? Przecież nie mają własnych. Jeszcze iles tam lat i może GV bedzie poularny jak ChB… Wszystko kwestia czasu…
      Spójrzmy na SB. Wiekszośc ludzi kojarzy juz je z NZ, a nie z Francją…

      • Marcin Czerwiński

        valado

        Na przykład z viogniera…

        Faktycznie to tylko kwestia czasu, pierwsze sadzonki chenin blanc dotarły w tamtejsze rejony w XVII wieku ;)

      • Sławomir Hapak

        valado

        Oczywiście, własnych nie mają. Poza tym nieszczęsnym pinotage, oczywiście. Ale to jest kraj z dość długą tradycją robienia wina, i mają już swoją tradycję w robieniu chenin czy syraha. I dobrze im to wychodzi.
        Zatem pytanie moje raczej dotyczy tego: po co stawać do bitwy na jakimś nowym polu, jeśli z góry wiadomo, że się jej nie da wygrać?

        • Baca

          Sławomir Hapak

          Zdarza się, że na pułkuli południowej implementuje się nowe szczepy, żeby później tworzyć jakieś ciekawe cuvee z nowego szczepu i szczepu od lat uprawianego na danym terenie. Znam doskonały przykład udanego cuvee z torrontes i rieslinga…

    • Krystian Iwanowski

      Sławomir Hapak

      Można przypuścić że mają mniej rozdmuchane ego niż Pan, a robią to, bo są wolnymi ludźmi w wolnym świecie ;-)

      • kielon

        Krystian Iwanowski

        Nie ma dzisiaj czegos takiego jak wolny czlowiek.

      • Sławomir Hapak

        Krystian Iwanowski

        Też zakładam, że winiarze to skromni i uprzejmi ludzie (w przeciwieństwie do mnie).
        Tym bardziej dziwią takie nieskromne projekty jak sadzenie grunera w Afryce…

        • Krystian Iwanowski

          Sławomir Hapak

          Być może są ekscentryczni.

    • Maciej Nowicki

      Sławomir Hapak

      Tu chyba nie ma jednej odpowiedzi… A w tym konkretnym przypadku, odpowiedzi udzielił sam enolog :-)

      • Sławomir Hapak

        Maciej Nowicki

        Maciej, ta odpowiedź enologa jest mało satysfakcjonująca z poznawczego punktu widzenia. Jak lubi grunera, to wystarczyłoby mu wejść na winicjatywę, przeczytać rekomendację i wybrać się do najbliższej mu biednorki.
        A sadzenie hektarów nowego szczepu już tak tanie nie jest, a i czekać na flaszkę trzeba dość długo.
        Dlatego wolałbym dostać w odpowiedzi jakieś bardziej racjonalne wyjaśnienie: np. że znaleźli fenomenalne terroir, które na oko zdaje się być wierną kopią Wachau. Albo że Prezes mu kazał ;-)

  • Kacper Zborowski

    Nie widzę problemu z uprawianiem GV w RPA. Jak im się udaje to jeszcze lepiej – nie będą musieli importować GV austriackich :) Tylko zachodzę w głowę, po co ktoś sprowadza takie wino do Europy? Tak samo nie rozumiem, jak można kupować wino stołowe z Chile… Chyba bardziej ekologicznie i „patriotycznie” jednak pić nasze, europejskie ;)

    • Sławomir Hapak

      Kacper Zborowski

      To w ogóle jest kluczowe pytanie: „po co sprowadzać wino z południowej półkuli?” Można by od ręki napisać dwa spore eseje, jeden z argumentami „za”, a drugi „przeciw”…

      • Kacper Zborowski

        Sławomir Hapak

        Jasne. Jakiś sens jest pod warunkiem, że różni się ono znacząco od europejskiego (NZ SB) i 2. jest dobre…