Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Smaczne portugalskie zamieszanie

Komentarze

Tydzień portugalski minął, ale smak pozostał! Pisaliśmy już na Winicjatywie o vinho verde – najwspanialszym winie na upały i przy okazji najlepszym, zaraz po porto, ambasadorze Portugalii. O czerwieniach jakoś pamięta się mniej, pisze mniej i mniej się też ich pije. Maciej Nowicki wspominał ostatnio, że odmian tam mnóstwo, a trudniejsze do wymówienia i do zapamiętania są już według mnie tylko szczepy tureckie. Może stąd brak Portugalii w restauracjach i na stołach? A przecież i tak zapamiętać tych nazw nie trzeba, bo wszystkie odmiany są zazwyczaj zmieszane razem, wsadzone do beczki i już. Zwłaszcza na górnej półce producenta, o którym pisaliśmy i którego znacie już pewnie dobrze: Esporão. Wystarczy zapamiętać tę jedną nazwę i już w Portugalii (oraz w Polsce) nie zginiecie.

Jest dorsz, jest Portugalia. © Izabela Kamińska.

Od Esporão dostaniecie i „masówkę z ludzką twarzą” jak i ciężkie, acz szlachetne portugalskie miksy z dużą dozą czekolady, kakao i dżemu oraz wyborne oliwy w świetnych cenach. A do tego, jeśli już jesteście tam, na miejscu, czeka na was również restauracja, w której króluje Miguel Vaz Oliveira – taka gastronomiczna mieszanka portugalskiej babci (stare dobre ingrediencje i przepisy) i nowoczesnego szaleńca (wędzi na przykład śmietanę dymem z chorizo).

Jedyny słuszny importer Esporão na Polskę – Atlantika – zaprosił Miguela do gotowania w Warszawie i stąd moja z nim znajomość oraz zachwyt nad jego pozytywnym, ciepłym, oldskulowo-nowoczesnym podejściem do gotowania. Przywitał nas chlebem na zakwasie z czerwonym winem i z orzechami. Marzenie! Tak wita Portugalczyk Polaka! Od razu go polubiliśmy. Potem zaserwował nam kilka już konkretniejszych dań, ale o nich tylko słów kilka w kontekście win poniżej – bo o winie tu rozmawiać przyszliśmy.

Esporão to też świetne oliwy. © Izabela Kamińska.

Esporão Reserva White 2012 samo w sobie jest dla mnie beczkowym potworem, ale wiem, że takie tłuste, waniliowe wina mogą sprawdzić się w niektórych połączeniach z jedzeniem i nie odrzucam ich od razu. I tak właśnie było, gdy na stole pojawiła się jajecznica z borowikami. Zwykle do jajek piję sherry, ale ta wersja „śniadania Polaka” była tak tłusto-maślana i uroczo rozmemłana jak podane do niej wino i o dziwo, obie rzeczy komponowały się magicznie dobrze. Reserva White 2010 to kupaż antão vaz, arinto, roupeiro, sémillon i 6 miesięcy nowej beczki. Nie do końca mój styl, ale obiektywnie to dobrze zrobiona, potężna biel.

Private Selection White 2010 podane do dorsza z marynowanymi w occie warzywami to zupełnie inna bajka. Fermentacja w nowych francuskich beczkach plus 6 miesięcy na drożdżach. Niby więc też czuć maślane i waniliowe nuty – dowód mocnego impaktu tej beczki, ale materiał poddany obróbce był znacznie poważniejszy i bardziej elegancki. Wino już teraz wyważone i wciąż bardzo świeże. Podobno rocznik 2002 z tej samej Private Selection trzyma się dziś przepięknie i można przypuszczać, że i ta butla chętnie poczeka jeszcze z 10 lat.

Lubię to! © Izabela Kamińska.

Jeśli chodzi o czerwone, to wybieram Esporão Reserva Red 2010 – potężne w ustach, ale po prostu pięknie owocowe w nosie, który aż takiej potęgi nie zapowiada. Jest sprężyste, ma dość wysoką kwasowość, bardzo gładkie taniny, dużo nut owoców leśnych obok korzennego aromatu i smaku lukrecji. Podane zostało do konfitowanej wieprzowiny z pomidorami i oliwkami.

Znacznie droższe Private Selection Red 2008 to gęste wino z mocnymi aromatami porzeczki, w ustach duża dawka goryczy kawy i kakao. Niestety podane do serów, a znacznie chętniej popiłabym nim kawał iberyjskiej wieprzowiny na mocno glazurowanej skórce.

Rok temu wyższą i niższą półkę Esporão opisywaliśmy tu. Nic się nie zmieniło – najwyższa klasa.

Jadłam i piłam na zaproszenie importera – Atlantika.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.