Czarny Ignac 2014
Cydr Ignaców Czarny Ignac 2014
Mamy jesień, jabłka spadają z drzew i wędrują do cydrowej prasy. To idealny moment, by napić się… cydru z zeszłego roku! Co prawda cydr kojarzy się z czymś młodym i świeżym, ale tak naprawdę potrzebuje chwilkę poleżakować – najlepiej właśnie około roku. (Choć nawet kilkuletnie starzenie nie jest dobremu cydrowi straszne – vide niedawna degustacja Jabłeczników Hieronima).
Czujni cydrofani na pewno zauważyli w czerwcu niesamowitą, wysmakowaną czarną etykietę nowego cydru z Ignacowa. To specjalna krótka seria cydru ze starych odmian jabłek (głównie Grafsztynka) dostępna w liczbie kilku tysięcy sztuk tylko w wybranych lokalach. W Warszawie są to m.in. Alewino oraz cydrowe stoisko na Bazarze Olkuska. W smaku Czarny Ignac jest po prostu doskonały – w swojej poetyce absolutnie wytrawnego, prawdziwego cydru dla dorosłych. Nie ma cukru, nie ma nawet specjalnie intensywnych nut owocowych, tylko świdrujący, kwaskowaty, długo pozostający na języku smak świeżych „winnych” jabłek. Ja wypiłem tę butelkę (750 ml, 6% alk.) na dwa rzuty – solo i do dobrego Camemberta – to ostatnie połączenie okazało się bardzo, bardzo piękne. ♥♥♥♡
Niespodzianką okazał się natomiast kolejny „Ignac” – Ignacy Taniczny 2013/2014. To mieszanka jabłek z dwóch sezonów i z różnych odmian – od kronselki i antonówki do jabłek dzikich i rajskich. Ten cydr stawia przed pijącym wyższe wymagania, nie jest już tak łatwy w konsumpcji jak Czarny – ma ciut więcej alkoholu (6,5%), jest również bardzo wytrawny, ale mocniejszy w smaku. W moim odczuciu raczej nie „taniczny” w takim sensie, w jakim mówimy o winach, raczej goryczkowo, z nutami serowo-nabiałowymi. Jemu należy się maślany halibut albo duszona w śmietanie kura. ♥♥♥
Źródło cydrów: zakup własny autora.