Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Campuget i Jazz

Komentarze

Degustacja win z Château de Campuget w kabackim sklepie Wino i Jazz odbywała się przy nadkomplecie publiczności, większość gości zmuszona była zająć miejsca stojące. Degustację prowadził importujący te rodańskie wina do Polski Guillaume Deliancourt (DELiWINA).

Guillaume jak zawsze w formie. © Marcin Jagodziński.

Zaprezentowano w sumie 6 win: dwa białe, jedno różowe i trzy czerwone. Spośród białych, choć Tradition Blanc 2012 (45 zł) bardzo starał się zrobić wrażenie swoją owocowością (morela, brzoskwinia, cytrusy), lepszy wydał mi się 1753 Viognier 2012 (55 zł) – więcej było w nim nie tylko owocu (w tym niezwykłe pomarańczowe nuty), ale i samej równowagi. Naprawdę dobrze zrobiony viognier.

Jak najbardziej wart 56 złotych. © Marcin Jagodziński

Niespodziewanie najlepszym winem wieczoru wydał mi się róż pod postacią Tradition Rosé 2012 (45 zł) z fajnym, świeżym owocem maliny (więcej) i truskawki (mniej), a przy tym o zaskakująco długi w ustach, idealny na tę porę roku.

Niespodziewany nr 1 degustacji. © Marcin Jagodziński.

Spośród czerwonych win rozczarował Tradition Rouge 2011 (65% syrah, 30% grenache noir  i 5% mourvedre, 45 zł), któremu brakowało charakteru i wypadło dość nijako. Lepiej było w przypadku 1753 Syrah 2010 (55 zł), czarne porzeczki pięknie współgrały z ziołami, na czele z charakterystycznym dla tego szczepu choć nie dominującym w tym przypadku pieprzem. La Sommelière de Campuget 2009 (96 zł ) to także 100% syrah, który spędza 12 miesięcy w beczkach (połowa leżakuję w nowych). Te nowe beczki sprawiają, że minimalnie wyczuwa się tu jeszcze trochę wanilii, ale całość jest już bardzo elegancka, dużo tu czerwonych i czarnych owoców, które długo pozostają na podniebieniu długo po przełknięciu.

Fajny syrah. © Marcin Jagodziński

Na koniec, na fali naszego przewodnika po winiarskich miejscach Warszawy (który przeczytacie tu: cz. I, cz. II, cz. III) parę słów o samym lokalu. Choć Wino i Jazz nie jest położone w centrum, warto nadrobić drogi choćby dla bardzo bogatej oferty pochodzącej zarówno od wielu importerów (m.in. Atlantika, Winkolekcja, The Fine Food Group, K&C Dystrubucja), jak i z własnego mikroimportu (opisywaliśmy go choćby tutaj). Dobra atmosfera i dobre doradztwo, co jakiś czas odbywają się tutaj degustacje, a losowanie nagród na zakończenie każdej z nich jest stałym punktem programu.

Warto odwiedzić. © Wino i Jazz.

Źródło: degustowałem na zaproszenie organizatora.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.