Widzę, że pan Bieńczyk i redakcja mieli dzisiaj słabszy dzień, może o te parę butelek za dużo, naprawdę staram się być maksymalnie wyrozumiały bo rzecz aż prosi się o właściwe czyli dosadne określenie. Nie jestem świętoszkiem jak zresztą mój nick jasno chyba wskazuje ale nawet jak dla mnie jest to przegięcie i to grube – doprawdy jeśli symbolem tego co pozostało po ”cywilizacji zachodniej” ma być to
całe ”’Charlie Hebdo”, które jest brudną pianą wyrzuconą na brzeg
kanału ściekowego po gigantycznym wypiętrzeniu szamba jakim był paryski
maj ‚ 68 to faktycznie nie zasługujemy na nic innego jak zarżnięcie
tępym nożem. Agresywne chamstwo i kontrkulturowy terroryzm jaki uprawiała w tym szmatławcu ta banda bluźnierczych degeneratów nie jest żadną alternatywą dla tępego fanatyzmu i politycznej przemocy ich morderców, to jedynie 2 strony tego samego nihilizmu. Dla otrzeźwienia proponuję zapoznać się z opinią bynajmniej jakiegoś ”prawicowca” co to za towarzycho było z tych naprędce kanonizowanych ”świeckich świętych” :
”W 2005 lub 2006 Charb, mając zapewne na uwadze moje pochodzenie, podarował mi album wydany przez Charlie,
na cześć późnej części pontyfikatu Jana Pawła II, w okazałej,
pozłacanej okładce. Czterech współautorów tej książki zostało wczoraj
zabitych. Papież, cóż, występuje tam jako Polak-hitlerowiec, który
zbudował Auschwitz, i który dalej morduje, erotoman, pedofil, żeby nie
wychodzić poza te przyzwoitsze. Sporo skatologii. Ukazują papieża jako
odrażającego komedianta, który zbyt długo umiera. […] Charb przejął schedę po Valu, który awansował na szefa France Inter.
Za Valem do dziś ciągnie się historia z dawnych czasów, kiedy przez 25
lat występował jako piosenkarz i kabareciarz w tandemie z Patrickiem
Fontem, skazanym później za gwałty na dzieciach. Val utrzymuje, że nic
nie wiedział o skłonnościach partnera, uważał go za zwykłego
homoseksualistę. […] Antyreligijne karykatury stanowiły jedynie część tematów Charlie,
ale ich dominacja i powtarzalność pomysłów sprawiły, że publiczność w
końcu odwróciła się od pisma. Francuski kościół katolicki nie odgrywa
żadnej roli w mediach, żaden z niego aktywny aktor polityczny, a
muzułmanie nie mają żadnej wyznaniowej partii, są politycznie
podzieleni, jak wszyscy. Walenie w grupy wyznaniowe po prostu się
znudziło. W zeszłym miesiącu redakcja apelowała (bez wielkiego sukcesu)
do czytelników o dary pieniężne, bo finanse zaczęły leżeć. Nie wiadomo,
czy na dłuższą metę Charlie przeżyje śmierć swoich czołowych dziennikarzy.”
http://blog.wirtualnemedia.pl/jerzy-szygiel/post/charlie-hebdo-i-tajemnica-charba