Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

C.K. terroir

Komentarze

Kékfrankos. Kék-fran-kos. Gdy usiłuję nieporadnie naśladować oryginalny madziarski sposób wymowy tego uroczego słowa, czuję, jak przy pierwszej sylabie moje wargi układają się w uśmiech, a przy ostatniej nieco wydymają, jakby gotowe do natychmiastowego zetknięcia z brzegiem kieliszka. I jest w tym głęboka prawda i piękno i sens, choć mnie czasem nawet i słowo nie jest potrzebne, wystarczy sama myśl o kékfrankosu, żebym się uśmiechnął i nie mógł go doczekać.

Bachiczny wagabunda, częsty gość na Węgrzech, Zbyszek Kmieć, zwerbalizował ostatnio myśl, która od jakiegoś czasu kołatała się i w mojej głowie – że trudno o winny szczep bardziej cesarsko-królewski, mitteleuropejski , niż właśnie kékfrankos. Zasięg geograficzny występowania tej odmiany pokrywa się wszak w dużej mierze z granicami nieboszczki C.K. Monarchii i to właśnie za czasów jej świetności stała się w naszej części Europy tak powszechny – choć na poły mityczny rodowód kékfrankosa sięga czasów karolińskich i sama św. Hildegarda z Bingen wspominać miała o niezwykłej mocy jego genetycznych przodków, która sprawiała, że wino z nich robione trzeba było rozcieńczać wodą, by nadawało się do picia.

Kekfrankos(R)egriborut.hu
Grona Kékfrankos. © Egriborut.hu.

Węgierski kékfrankos na Morawach staje się frankovką, na Słowacji frankovką modrą, w Austrii zaś, nad pięknym modrym Dunajem, nosi miano blaufränkisch – i jest we wszystkich tych krajach jednym z najpopularniejszych czerwonych szczepów, dającym zwykle wina dość szorstkie, ziemiste, o bardzo charakterystycznym – i charakternym – ziołowo-pikantno-korzennym bukiecie.

Jeśli termin terroir potraktować nie w wąskich kategoriach geologiczno-klimatycznych, ale jako pewien koncept, w którym się łączą genius loci i Zeitgeist, duch czasu z duchem miejsca, to dla mnie właśnie kékfrankos jest najdoskonalszym ucieleśnieniem naszego cesarsko-królewskiego terroir, przynajmniej wśród win czerwonych. I nie chodzi tu tylko o tanie sentymenciki, jakiś portret Najjaśniejszego Pana obsrany przez muchy, bo kékfrankos to także przyszłość – coraz częściej najciekawsze wina austriackie, węgierskie czy słowackie jakich mam okazję próbować, powstają właśnie z tego szczepu.

Łatwo się o tym przekonać samemu – przy okazji podglądając skomplikowane losy tej naszej ziemi, odzwierciedlające się w historiach winiarzy. W krakowskim Winomanie na przykład, przy ul. św. Tomasza 7, spróbować można znakomitej frankovki modrej od Frigyes Botta, nominalnie winogradnika słowackiego, który, jak wielu na Słowacji, jest z pochodzenia Madziarem i czuje się winiarzem węgierskim. A w Vintage przy Rynku Głównym 45 czeka kékfrankos od Franza Weningera syna, z węgierskiego Sopronu – podczas gdy Franz Weninger ojciec wina produkuje kilka kilometrów dalej, w Burgenlandzie, po drugiej stronie austro-węgierskiej granicy. Jego zjawiskowe wina, z odmiany blaufränkisch rzecz jasna, także są już dostępne w Polsce.

Bott Frigyes Muzsla Frankovka 2007
Znakomita frankovka, świetny kékfrankos.

Jeśli przyjdzie Wam wybierać potrawę do kékfrankosa, to dla najlżejszych jego interpretacji, takich jak frankovka Botta, sugerowałbym wędliny, pieczoną szynkę albo królika, a do bardziej treściwych – dzikie ptactwo albo zająca. Tylko proszę obiecać, że popijając kęs pomyślcie sekundę o Franciszku Józefie I, z Bożej Łaski cesarzu Austrii, apostolskim królu Węgier, królu Czech, Dalmacji, Chorwacji, Slawonii, Galicji, Lodomerii i Ilyrii, królu Jerozolimy, arcyksięciu Austrii, wielkim księciu Toskanii i Krakowa, etc., etc… Wszak on tak lubił polować!

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Kuba – WINE TASTING PL

    Fajnie, że jesteś! i już widzę, że dobrze się będzie czytało krakowskie felietony :)

  • Kuba Małecki

    Fajnie, że jesteś! I już widzę, że dobrze będzie się czytało krakowskie felietony :)