Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

En Primeur 2012

Komentarze

Pierwsze oceny rocznika 2012 w Bordeaux kształtują się nie tylko na podstawie degustacji en primeur, ale i podstawowych danych dotyczących zjawisk pogodowych występujących w okresie wegetacji i dojrzewania gron.  Druga z rzędu sucha i łagodna (z wyjątkiem mrozu na początku lutego) zima z opadami poniżej średniej zwiastowała niższą wydajność. Ulewne deszcze w kwietniu zapewniły wprawdzie wystarczającą ilość wody do stabilnego wzrostu, jednak w efekcie niskich temperatur nastąpiło opóźnienie i rozciągnięcie w czasie okresu kwitnienia. Kolejna fala deszczy w czerwcu spowodowała z jednej strony utratę części kwiatów – dotyczyło to zwłaszcza merlot, jak i stworzyła dogodne warunki do ataku mączniaka rzekomego. Na szczęście, suchy i ciepły lipiec, a zwłaszcza sierpień zapewniły bardzo dobre warunki dojrzewania owoców. Z kolei okres opadów między 23 i 26 września skłonił niektórych winiarzy do przyspieszenia zbiorów, choć trzeba też podkreślić, że część wytrzymała presję i zebrała winogrona na początku października. Był to jeden z najpóźniej zbieranych roczników w historii.

Eric Boissenot wróży lepszą przyszłość rocznikowi 2012 niż 2011. © Agence-fleurie.com

Według znanego enologa Erica Boissenot rocznik 2012 będzie znacznie ciekawszy niż 2011. Mimo niezbyt sprzyjających warunków, wiele win jest złożonych i pełnych finezji. Zaskakująco dużo ekstraktu miały grona merlot, z kolei cabernet dał sporo elegancji, zwłaszcza w najlepszych siedliskach Médoc. Wina powinny być szybciej gotowe do picia, ale potencjał dojrzewania będzie całkiem spory.

Prawy Brzeg. – Merlot dojrzał dobrze i było to widoczne w każdej degustacji, zwłaszcza w porównaniu z rokiem 2011, kiedy w wielu winach dało się zaobserwować problemy z dojrzałością polifenoli. Tym razem było zupełnie inaczej. Degustacja win z Prawego Brzegu, szczególnie z Pomerol, była najprzyjemniejszym akcentem tegorocznych primeurów. No, może poza degustacją win biodynamicznych, o której innym razem. Wracając do Pomerol, najbardziej urzekły mnie trzy wina: Vieux Château Certan – od lat mój faworyt jeśli chodzi o równowagę i elegancję, wyczuwalne nawet na tak wczesnym etapie; Clinet – łączące soczystość owocu z bardzo dobrą strukturą i wreszcie Gazin, o największym chyba potencjale dojrzewania. Znakomite były również: La Conseillante, La Croix de Gay, La Pointe i Le Bon Pasteur. Nie degustowaliśmy najwyżej ocenionego przez Parkera Eglise-Clinet. W Saint-Émilion klasą dla siebie był Cheval Blanc, a poza tym Angelus, Beau-Sejour-Becot, Canon i Canon la Gaffelière.

Selekcja gron w Vieille Chapelle.

Médoc. – Wina z  Médoc były bardzo zróżnicowane i chyba rzeczywiście sporo zależało od tego kiedy zebrano cabernet. Najrówniejszy poziom obserwowałem w Margaux. Bardzo dobre Rauzan Ségla, po okazyjnej, jak się teraz okazało, cenie. Doskonałe Cantenac Brown – 2012 to podobno jeden z najlepszych roczników. Również Brane-Cantenac i Durfort-Vivens zwracały uwagę. W Saint-Julien podobało mi się Léoville-Barton, Beychevelle i Branaire-Ducru. Dobre były również Talbot i Léoville-Poyferré. Słabiej niż w ubiegłym roku wypadło Gruaud Larose. Wina z Pauillac zaprezentowały się nierówno. Dobrze rokuje z pewnością Batailley oraz Haut-Bages Libéral. Duże wrażenie pozostawiły również bliźniacze Pichon-Longueville i Pichon Longueville Comtesse de Lalande. Słabiej było w St-Estèphe, gdzie podobało mi się Cos Labory i Lafon-Rochet. Z zastrzeżeniem, że nie degustowałem wielkiej piątki oraz Cos d’Estournel i Léoville Las Cases, Lewy Brzeg wypadł znacznie słabiej niż Pomerol i St-Émilion.

Cuvée  A&A – wino, o którym nie śniło się filozofom. © Cornichon.org.

Wina eko i biodynamiczne. – To, że wina eko to rosnący segment globalnego winiarskiego rynku nie jest pewnie niespodzianką, zaskoczeniem natomiast może być fakt, iż coraz więcej producentów z bordoskiej pierwszej ligi decyduje się na konwersję sposobu uprawy w kierunku eko i biodynamiki. Zaskoczenie dlatego, że dla posiadłości klasyfikowanych jako grand crus classés, uprawa biodynamiczna nie stanowi jakiegoś specjalnego marketingowego atutu, wynika więc raczej z głęboko przemyślanej decyzji dotyczącej całej filozofii wytwarzania wina. Jako jedna z pierwszych posiadłości drogę przetarł Pontet Canet, ale w jego ślady ruszają inni. Parę lat temu część winnicy, pod uprawę ekologiczną wydzielił Latour, co wtedy było sporą niespodzianką. Pod wodzą Alain’a Moueix na biodynamikę przeszedł Fonroque, obecnie w konwersji jest Mazeyres, a od 2014 w pełni certyfikowany będzie Durfort-Vivens. Na tak czy inaczej rozumiany system eko przechodzi również wiele mniej znanych posiadłości w różnych bordoskich apelacjach, przy czym niektórzy winiarze robią wina, o których jeszcze parę lat temu nam się nie śniło. Ot, choćby Cuvée A&A z Château de la Vieille Chapelle. Frédéric Mallier wytwarza je w ponad 60% z odmiany bouchalès, rdzennego bordoskiego szczepu, obecnie w zaniku. Kto w ogóle o tym słyszał?

 Bouchalès. © Plantgrape.plantnet-project.org

Wina eko z całą pewnością dojrzewają szybciej, to znaczy znacznie szybciej niż inne wina z Bordeaux nadają się do picia. I nie ma to związku z ich potencjałem dojrzewania. Nie chodzi tu tylko o Mazeyres czy Fonroque. Ich szybszą ewolucję można by tłumaczyć przewagą merlot. Jednak w degustacji en primeur 2012 gotowe do picia, czy może raczej już świetne, okazały się Durfort-Vivens i Pontet-Canet. Zwłaszcza to ostatnie, w końcu sąsiadujące z Lafite i Armailhac, pokazały zupełnie inną, bardziej przystępną twarz medokańskiego terroir. Wpływ biodynamiki – dlaczego nie?

Kadzie fermentacyjne w Pontet Canet. © Poinet Canet.

Sauternes i białe graves. – Wina z Sauternes to z pewnością wielcy przegrani rocznika 2012. Można się tego było spodziewać już na jesieni po doniesieniach, że kilka czołowych posiadłości zrezygnowało w ogóle z robienia słodkich win. Wśród nich były przede wszystkim Yquem i Rieussec. Rzeczywiście, ulewne deszcze pod koniec września i ponownie w drugiej połowie października to nie są sprzyjające warunki do rozwoju szlachetnej pleśni. Degustacja en primeur potwierdziła te obawy. Winom brakowało przede wszystkim aromatów, finezji i kwasowości. Jakkolwiek lubię wina z Sauternes, to pierwszy raz próbowałem ich w tak słabej formie. Spośród crus classés, wyróżniały się jedynie Climens, Sigalas Rabaud, Malle, Filhot i La Tour Blanche. Białe wina z Graves i Pessac również nie zachwyciły, z wyjątkiem może  Bouscaut, Chevalier, Smith Haut Lafitte i Larrivet Haut-Brion. Poniżej oczekiwań wypadły Olivier i La Louvière. Dla porządku dodam, że nie degustowaliśmy białego Haut-Brion, ale to wino od początku swego istnienia, trawestując Machulskiego, „pracuje w innym dziale”.

Jedną z największych okazji cenowych 2012 jest Château Rauzan Segla. © Liveinternet.ru.

Ceny. – Oferty na zakupy en primeur zgodnie z oczekiwaniami są niższe niż w 2011, zaś skala tej obniżki jest bardzo zróżnicowana. Wina z Prawego Brzegu staniały niewiele, na ogół o kilka procent, podczas gdy ma Lewym Brzegu wiele cen jest znacznie niższych od ubiegłorocznych, przy czym zawsze warto przyglądać się tym zmianom w dłuższej perspektywie czasowej. Na przykład Lafite oferowany jest za 340€ w porównaniu z 460 w 2011. To sporo, jednak zwróćmy uwagę, że 340€, to niewiele mniej niż trzeba było zapłacić za naprawdę wielki rocznik 2005 (357€). Pontet Canet to dziś 60€. Rok temu było to 66€ zaś w 2010 równe 100. Obniżka więc znaczna, jednak nadal jest to ponad 30% drożej niż w 2005. Pokazuje to skalę spekulacji, jaka dokonała się na najbardziej znanych winach w ciągu ostatnich kilkunastu lat. Owszem, są wahania cen, owszem słabsze roczniki są wyceniane sporo niżej niż dobre czy wielkie, jednak słabe dzisiejsze roczniki są bardzo często droższe niż nie tak odległe roczniki naprawdę wielkie. Tak więc mimo spadków, generalnie średni poziom cen bordoskich grand crus, w dłuższej perspektywie czasowej, rośnie. Ceny win rocznika 2005 i następnych są tego dobrym przykładem. Czy to się kiedyś zatrzyma? Nie wiadomo, wróżono to już parokrotnie, jednak niewiele się zmieniło, zaś pogłoski o upadku Bordeaux wydają się być przesadzone.

Na wielkie obniżki wywołane przez mniejsze niż dotychczas chińskie zakupy, póki co nie ma co liczyć, tym bardziej, że zwrot wielu  kontrahentów z Azji w kierunku innych win – np. tańszych crus bourgeois z Médoc spowodował wzrost cen tych ostatnich. Warto więc skorzystać ze spektakularnej obniżki w przypadku Rauzan Segla. 36,5€ za 2012, to cena porównywalna z 2007 i 2008, a znacznie niższa od 2005, kiedy wynosiła ponad 52€, nie mówiąc już o wyśrubowanej cenie za 2010 – 83,3€.


Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Marek

    „Tak więc mimo spadków, generalnie średni poziom cen bordoskich grand crus,
    w dłuższej perspektywie czasowej, rośnie. Ceny win rocznika 2005 i
    następnych są tego dobrym przykładem. Czy to się kiedyś zatrzyma? Nie
    wiadomo, wróżono to już parokrotnie, jednak niewiele się zmieniło, zaś
    pogłoski o upadku Bordeaux wydają się być przesadzone.”

    Od prawie 10 lat gram na warszawskiej GPW na swój własny użytek, za każdym razem jak rynek jest w okolicy szczytu hossy i większość uczestników mówi że skoro do tej pory rosło to dlaczego ma nie rosnąć dalej, jest już tylko krok to kilkuletniej dotkliwej bessy. Zresztą na odwrót jest to samo ( to sygnał nadchodzacej hossy po długiej besse). Moje prywatne zdanie jest takie że ceny grand crus z Bordeaux osiągnęły tak absurdalne poziomy w odniesieniu do aktualnej sytuacji światowej gospodarki że skończy się to jeśli nei krachem to dużymi przeceniami, znacznie większymi niż za rocznik 2012. Można tego się spodziewać w każdej chwili łącznie z następną degustacją en primeurs 2013. Przez najbliższe 12 miesiecy Zachodnia Europa moze zupełnie implodować gospodarczo i pociagnie za sobą Chiny i Japonię bo załamie się wymiana handlowa. W takiej sytuacji nikt nie bedzie płacił po 100 euro czy wiecje za butelkę rocznika 2013 która ma być dostarczona pewnie w 2015. Ludzie (w Eurpoie Zachodniej) będą mieli na głowie ratowanie własnych majątków a nie kupno Bordeaux na skrzynki.

    • Sławek Chrzczonowicz

      Marek

      Zgadzam się, że poziom cen najdroższych chateaux jest absolutnie spekulacyjny, ale oczywiscie piszę to z perspektywy konsumenta, który raczej nie kupi sobie Lafite’a nawet po obniżce o 100 euro. Jest jednak kilka ale: po pierwsze nie jestem miarodajny, wlaśnie dlatego, że sobie takich win nie kupuję. Po drugie porównianie z giełdą nie do końca jest słuszne, bo, zaryzykuję opinię, znaczna część prywatnych klientów kupuje primeury do wlasnych piwniczek czy pwinic, a nie jako lokaty kapitału. A prawdziwy luksus jak wiadomo nie ma górnej ceny. Po trzecie, w porównaniu z Bordeaux, znacznie bardziej absurdalne wydaja sie ceny takich winj jak Vega Sicilia, Pingus, Solaia etc. La Petit Siberie z Roussillon kosztuje ok.220 euro i też sie sprzedaje.Po czwarte, odniesienia do stanu światowej gospodarki nie mają dużo sensu, bo akurat klienci na te wina mają sie świetnie. W ubiegłym roku – kryzysowym, w końcu, ilość miliarderów (dolarowych) wzrosła o kilkaset osób, a łaczna wartość majatku najbogatszych także. Ludzie, którzy w kryzysie mają na głowie, jak pan powiedział, „ratowanie swoich majątków” także w okresie prosperity nie kupują skrzynkami Chateau Margaux. Co nie znaczy oczywiście, że ceny Bordeaux nie spadną. Nie sądzę jednak, żeby było to jakieś spektakularne załamanie, widziane jako kara za pazerność. Tego się raczej nie doczekamy, a szkoda, bo ja też chciałbym aby te ceny spadły mocno. W upadek gospodarczy Europy Zachodniej inwestuje uparcie fundusz prof. Rybińskiego i jak na razie ostro traci.

      • Marek

        Sławek Chrzczonowicz

        Poczekamy zobaczymy myślę że nie długo, co do Rybińskiego to jak pamiętam ze Starego Testamentu, kiedy Noe budował Arke z synami i była rewelacyjna pogoda to wszyscy na około pukali się w czoło i pękali ze śmiechu pytając: Noe gdzie twój deszcze?
        Jak się to skończyło to wiadomo z Biblii ;-)

        • sławek chrzczonowicz

          Marek

          A ten Noe to kto to?

      • Wojciech Bońkowski

        Sławek Chrzczonowicz

        Zgoda z cenami win poza Bordeaux (można by dorzucić DRC i parę innych), ale istotnym czynnikiem jest ilość. Bordoskie premiers grands crus z obu brzegów + najlepsze Pomerole to jest ponad 1,2 mln butelek. Na tym tle Petite Sibérie czy garażowy Pingus mogą sobie kosztować ile chcą, bo ich podaż jest mikroskopijna.