Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Forum

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.. Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

  • Oskar

    Dość słabo przetłumaczone materiały reklamowe i info z wikipedii które nic nie wnosi poza nabijaniem wierszówki przez autora. Prosciutto di San Daniele jest cenione wyżej niż Parma i oczywiście nie jest nigdy wędzone, ani „lekko”, ani „ciężko”.

    • Wojciech Bońkowski

      Oskar

      W sprawie wędzenia San Daniele słuszna uwaga. A czy jest wyżej ceniona niż Parma? Jak się zna tylko Parmę z supermarketu to pewnie tak.

      • Oskar

        Wojciech Bońkowski

        Ja się nie zna dobrych San Daniele to się wypisuje takie komunały.

      • Mikołaj

        Wojciech Bońkowski

        Zgodzę się z Oskarem. Prosciutto di Parma to typowy towar eksportowy, na który lecą wszyscy, ale Włosi już się przekonali, że San Daniele bije na głowę Parmeńską.

        • Pan Tokrator

          Mikołaj

          Może i się przekonali, ale nadal parmeńską wcinają na potęgę, o czym świadczą sklepy wędliniarskie i stoiska w marketach. To tak, jakby powiedzieć, że Włosi chleją same supertoskany, bo się poznali na Chianti, jako najbardziej popularnym trunku.

  • Damian

    Čevapčiči nie jest slowenskie (niestety) to balkanskie jedzenie, choc w Slowenii popularne jak dunajski zrezek (kotlet schabowy) :) pozdrowienia

    • Oskar

      Damian

      „Redaktorzy”-tłumacze ulotek reklamowych tak już mają, że przepiszą co dostaną pod nos w reklamówce albo skopiują z jakiegoś bloga którego autor też coś przepisał z innego jeszcze bloga. To się nazywa „dziennikarstwo obywatelskie”. ;-)

      • Wojciech Bońkowski

        Oskar

        I komentatorstwo obywatelskie, dodajmy.

        • Oskar

          Wojciech Bońkowski

          Drogi Panie „redaktorze”… Skomentowały tu dwie osoby które wytknęły ewidentne błędy w tym typowym dla autora, miałkim tekściku (podobnym zresztą do większości produkcji na tej stronie www), na co reakcją jest najpierw impertynencka sugestia że jadam szynkę parmeńską „tylko z supermarketów” (Pan zapewne jada tylko taką którą ktoś przyśle do degustacji) a następnie niezbyt uprzejmym „onelinerem” próbuje zdyskredytować dyskutanta.

          Otóż proszę sobie wyobrazić że są takie „supermarkety” w których można kupić najwyższej jakości szynkę parmeńską, co pewnie Pan wie ale chcąc ośmieszyć dyskutanta zastosował taki chwyt erystyczny. Ze swojego wysokiego piedestału ocenia Pan jaką i gdzie kupioną szynkę jada gość odwiedzający tą stronę i przylepia mu bezpodstawnie jakieś „łatki”.

          Rozumiem że zwrócenie uwagi na ewidentne, merytoryczne błędy w tekście jednego z pańskich akolitów, skutkuje tutaj tego typu reakcjami głównego zawiadowcy strony www zajmującej się w większości przypadków (O tempora! O mores!) nie czym innym a winami z DYSKONTÓW i SUPERMARKETÓW.

          Życzę zatem dalszej miłej zabawy w swoim ciepłym bagienku wzajemnej adoracji, w którym najważniejsze jest zapełnianie kolejnych ekranów kompilacjami informacji z wikipedii i folderów reklamowych. Rzeczywiście będą one lepiej się prezentować wyłącznie z komentarzami „wyznawców” cierpliwie czekających aż dla nich też spadnie ze stołu pańskiego jakieś zaproszenie na darmowy wyjazd do jakiegoś Porto czy innego Rzymu, a być może nawet będą mogli dostąpić zaszczytu noszenia kieliszka za mistrzem.

          • Wojciech Bońkowski

            Oskar

            Drogi „Oskarku”, udało się Panu wytknąć tyłko jeden błąd. Reszta to jakieś osobiste frustracje i nabrzmiałe gruczoły jadowe. Polecam się przewietrzyć, najlepiej na innym adresie www.

          • Oskar

            Wojciech Bońkowski

            Czytanie polska języka trudna rzecz. Napisałem że dwóch komentujących wytknęło dwa błędy w dwóch komentarzach. Čevapčiči to klasyczne słoweńskie danie. Pewnie z supermarketu.

          • Łukasz Dulniak

            Oskar

            Komentarz na medal!

  • Paweł Bravo

    przedmówcy mają rację, tekst jest trochę niechlujny i wygląda, jakby program wizyty trwał trzy godziny. Plus detaliczne, ale ważne nieścisłości:
    Ad 5: akurat najważniejsze wina Bressana powstają w winnicach położonych zdecydowanie na zachód od apelacji Collio (w Mariano del F.), co widać nie tylko na mapie, o ile sie zna urzędowe granice, ale można wyczytać wprost na fiszkach technicznych na stronie zalinkowanej w tekście, starczy poświęcić kilka minut na lekturę. Żadne zresztą schioppettino nie mogłoby mieć Collio na etykiecie, nie dopuszcza tego regulamin apelacji (w przeciwieństwie do Colli Orientali i Fruli Isonzo).
    Ad 8: szynka San Daniele jest pyszna, ale doprawdy nie powstaje w „okolicach” Collio, to jest dobre 50 km dalej w górach, w innej zupełnie krainie jeśli chodzi o dzieje i kulturę.

    „Nieco arbitralnie” podzielone między Włochy i Słowenię – cóż, tu się trudno spierać o niuanse, dla mnie to jest totalnie arbitralny podział, co zresztą widać, słychać i czuć w każdej winnicy i knajpie.

    • Wojciech Bońkowski

      Paweł Bravo

      Słowo „nieco” kością niezgody ;-)

      Co do Schioppettino, jest rzeczywiście bardziej powszechne w apelacji Colli Orientali, ale w Collio też nie brakuje winiarzy który je produkują, m.in. Dino Turco, Pez, jak również Cantina Produttori Cormons, czyli największa spółdzielnia w Collio ;-)

      • Paweł Bravo

        Wojciech Bońkowski

        Cantina Cormons, owszem, pamiętaj, że oni tłuką co najmniej tyle samo win z apelacją Isonzo, co z Collio (śmiałbym wręcz twierdzić że to te lepsze, np. Malvasia Istr.). A ich Schiopettino ma apelację Colli Orientali, znaczy ściągają grona z dość daleka.

        Miescina Cormons lezy na granicy apelacji Collio a zatem sporo winiarzy, którzy mają „Cormons” w nazwie i adresie, siedzi „okrakiem” albo nawet mają więcej Isonzo wśród swoich etykiet. Różnice między apelacjami to zbyt subtelna rzecz, w którą nie chce się wdawać, poza podstawową- Collio to obszary całkiem solidnych pagórów, Isonzo to znacznie mniej pofałdowany albo niemal płaski nadrzeczny obszar.

        Ale to już zbyt dużo dygresji poza tematem. Pijmy wino skądkolwiek, byle dobre.