Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

25 lat u Fukiera

Komentarze

Ostatni raz byłam tam 18 lat temu. Zrobiłam ankietę wśród znajomych: większość bez problemu pobiła mój wynik. Każdy Fukiera zna, ale właściwie nikt tam nie chodzi. Jest tyle nowych miejsc w bardziej seksownych dzielnicach. Konkluzja taka, że na Stare Miasto zabiera się tylko ciotki z USA, a nie modnych, brodatych kupli z Kopenhagi.

Błąd to wielki i niewybaczalny. Fukier odwiedzony przeze mnie po tak długim czasie, zapomniany, zakurzony w mojej pamięci, okazał się bajeczny bajkowością Alicji w krainie czarów i smaczny smacznością odświętnego obiadu u babci (dodam, że u babci obiektywnie świetnie gotującej).

Lara Gessler postanowiła staruszkowi dodać trochę życiowej energii, sprawić, by był bardziej trendy i cool. A czas na to najlepszy, bo przecież lubimy to, co stare, trącące myszką, ale kuszące dawną elegancją i stylem. Ja widzę w niedalekiej przyszłości u Fukiera pokolenie Pankracego w sukienkach z lumpeksu i okularach à la Jaruzelski wcinające kołduny i nereczkę cielęcą. Czas najwyższy odgruzować w naszych głowach Stare Miasto.

Wnętrze jak w krainie czarów. ©UFukiera
Wnętrze jak w krainie czarów. © U Fukiera.

Ale po kolei. Zachwyt mój wynika z Wieczoru Węgierskiego zorganizowanego przez restaurację wspólnie z importerem win Rafa Wino i sommelierem Adamem Pawłowskim MS. Lara Gessler wybrała z karty kilka tradycyjnych polskich dań, a męskie grono dobrało do nich flaszki z krajów tradycyjnie z Fukierem związanych, czyli z Austrii i Węgier.

Na aperitif zaserwowano tokajskie bąbelki Gróf Degenfeld Extra Brut 2011, o których pisaliśmy już rok temu – wciąż są w świetnej formie.

Śledź w lubczyku miał wybór pomiędzy Abráhám Tokaj Furmint Doxa, który podbijał słodycz dania lub Winzer Krems Grüner Veltliner Goldberg, którego kwasowość przecinała rybę jak żyletka, a zieloność wina podkreślała smak lubczyku – zioła tak bardzo polskiego i tak cudownie aromatycznego. Mój faworyt.

Jak polska kolacja, to musi być tatar. Do niego Adam Pawłowski zaproponował Cabernet Franc, który dosłownie doprawiał mięso swoją pikantnością i korzennością. Janus Cabernet Franc z Villány to prężny, kwasowy kompan surowej wołowiny.

Janusz do tatara. ©Izabela Kamińska
Janusz do tatara. © Izabela Kamińska.

Kolejne danie było trudnym wyborem dla biesiadników. Co bardziej pasuje do tokaja szamorodnego: nereczka cielęca czy kołduny litewskie? Zanim podniesie się przy komputerach pomruk zaskoczenia, pospiesznie doniosę, że Karádi & Berger Tokaj Szamorodni 2010, to Tokaj wytrawny, utleniony, w stylu przypominający sherry ze swoją słonością, posmakiem umami i skórki razowego chleba. Większość biesiadników oddała głos na kołduny i dziwić się trudno, bo same w sobie były po prostu doskonałe. Nereczki cielęce zaś to danie z założenia trudne, ale połączenie ich z tym tokajem to decyzja diabelnie sprytna. Stał się on szkłem powiększającym dla smaków na talerzu: podbijał umami, podkreślał przyprawy – mistrzostwo.

U Fukiera warto też spróbować jesiotra z czerwonym kawiorem na cudownym sosie holenderskim. Fenkułowy Winzer Krems Riesling Pfaffenberg 2013 to kompan do niego idealny. Podobnie z miękkim combrem z sarny, do którego pasuje jak ulał mięsisty, skórzany, wędzony Merlot od Bolyki – jednego z moich węgierskich ulubieńców.

Takiego merlota to lubię! ©Izabela Kamińska
Takiego merlota to lubię! © Izabela Kamińska.

Lubię takie wieczory przy stole, kiedy wszystko zmierza do jednego, kluczowego momentu, pokazującego, że naprawdę warto łączyć jedzenie i wino. Udanych par w menu mieliśmy dużo, ale fois gras z winogronami i sękaczem plus Budaházy Furmint Hárslevelű to było bajeczne unisono. Gryczany tokaj i hedonizm sękacza na słodko-tłustej wątróbce – to będzie moja tegoroczna proustowska magdalenka, do której wrócę pamięcią niejednokrotnie. Mam nadzieję, że i danie, i wino dostępne dla zwykłych śmiertelników u Fukiera będzie już zawsze.

Jadłam i piłam na zaproszenie restauracji U Fukiera i importera Rafa Wino.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Winny Marek

    Znów zgłodniałem po tej relacji, a że od pewnego czasu chodzi za mną „Janusz” to czas popędzić tylko po dobrą wołowinkę! W karcie Fukiera również inne świetne wino od Rafa: Big Band!