Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

10 rzeczy o Sauvignon Blanc

Komentarze

1. Co to jest Sauvignon Blanc – odmiana białych winogron. Ma stary rodowód, sięgający prawdopodobnie średniowiecza. Bez wątpienia pochodzi z Francji, najprawdopodobniej z Berry w dolinie Loary lub z Bordeaux. Niektórzy, jak znany francuski ampelograf Pierre Galet, wywodzą nazwę tego szczepu od francuskiego słowa sauvage, czyli dziki, inni uważają, że źródłem było raczej łacińskie silva – las, co miało być odniesieniem do pierwotnego środowiska leśnego. Ta druga hipoteza jest mniej prawdopodobna, tym bardziej, że François Rabelais w opublikowanym w roku 1534 dziele Gargantua i Pantagruel, wyliczając loarskie szczepy winorośli wspomina o Sauvignon Blanc pod historyczną (i dziś niekiedy używaną nad Loarą) nazwą Fiers, ewidentnie pochodzącego od łacińskiego ferus – dziki. Genetyczny profil Sauvignon również potwierdza jego pochodzenie ze środkowo-wschodniej Francji – jednym z rodziców jest znany z Jury Savagnin, drugi pozostaje nieznany. Tak czy inaczej nasz bohater został udokumentowany w Bordeaux w roku 1720 i w Pouilly-sur-Loire w 1783.

Loarskie winnice w Berry w środkowej Francji – kolebka Sauvignon Blanc.
Loarskie winnice w Berry w środkowej Francji – kolebka Sauvignon Blanc.

2. Sauvignon Blanc w uprawie – daje regularny plon i charakteryzuje się sporą odpornością na dwie zmory winiarzy, czyli mączniaka prawdziwego i mączniaka rzekomego. Znacznie bardziej podatny jest na szarą pleśń i inną chorobę grzybową zwaną esca. Niemniej adaptuje się dobrze w wielu rozmaitych siedliskach, nie lubiąc jednak ekstremów – zarówno zbyt dużej wilgoci, jak i suszy.

Ta regularność i względna łatwość prowadzenia w winnicy niewątpliwie przyczyniła się do światowej ekspansji Sauvignon Blanc. Trzeba jednak pamiętać, że wysokie plony nie zawsze oznaczają dobre wina. Popularność Sauvignon powoduje, że często sadzi się tę odmianę w nieodpowiednich siedliskach. Wówczas, mimo niezłej wydajności, jakość owocu będzie marna, a wina przeciętne. I oczywiście takich przeciętnych win z Sauvignon Blanc mamy całe morze.

3. Sauvignon Blanc w winifikacji – ten łatwy w uprawie szczep jest znacznie trudniejszy podczas procesu produkcji. Głównym wyzwaniem jest zachowanie aromatów, dzięki którym klienci na całym świecie kochają Sauvignon Blanc. Wymaga to dokładności, precyzji i intuicji na każdym etapie, zwłaszcza, że warunki, którym musi sprostać winiarz, często wzajemnie się wykluczają. Prowadzenie winifikacji w możliwie niskiej temperaturze sprzyja zachowaniu świeżych aromatów, jednocześnie w niskiej temperaturze tlen łatwiej rozpuszcza się w winie, co z kolei ułatwia utlenianie związków aromatycznych i utratę owej świeżości. Maceracja na skórkach, coraz powszechniej stosowana właśnie przy Sauvignon Blanc, poszerza profil aromatyczny i zwiększa ekstrakt wina, z drugiej zaś strony zwiększa podatność na utlenianie. Dlatego też coraz częściej winifikację Sauvignon Blanc prowadzi się pod chroniącym wino płaszczem z dwutlenku węgla co pozwala zminimalizować kontakt z tlenem, ale jest kosztowne.

Kot w Sauvignon Blanc jest już passé.
Kot w Sauvignon Blanc jest już passé.

4. Jak pachnie Sauvignon Blanc? – Andrew Jefford opisał aromaty Sauvignon Blanc jako „wszechobecną zieleń” – w bukiecie win z tej odmiany znajdziemy najrozmaitsze zioła, trawę, zielone jabłko, pokrzywę…

Ogólnie rzecz biorąc, aromaty win z tego szczepu możemy podzielić na trzy grupy. Pierwsza to aromaty roślinne, zielone – zatem trawa, zioła, bukszpan, papryka, szparagi, mięta (mentol), kolendra. Odpowiadają za nie głównie związki z grupy metoksypirazyn, których sauvignon zawiera bardzo dużo, a stosując odpowiedni sposób uprawy (zadaszenia chroniące przed słońcem) i specjalne drożdże, można stężenie metoksypirazyn jeszcze zwiększyć. Druga grupa to aromaty owocowe – głównie cytrusy, jabłko, brzoskwinia, ananas, marakuja i agrest, za które odpowiadają związki zwane tiolami. W powstawaniu tych aromatów również ważną rolę odgrywają drożdże. Wreszcie grupa aromatów nazwijmy to „mineralnych”, związanych z charakterystyką siedliska, głównie rodzajem gleby. Słynny zapach „kociej kuwety”, powstający z połączenia aromatów roślinnych i „dymnych”, niegdyś uważany za arcytypową nutę zapachową Sauvignon Blanc, wielu krytyków uważa obecnie za wadę związaną z niedojrzałością winogron.

5. Jak smakuje Sauvignon Blanc? – w większości przypadków podstawowym wrażeniem podczas degustacji win z Sauvignon Blanc jest świeżość, orzeźwienie, wysoka kwasowość, która determinuje strukturę win z tego szczepu. Jeżeli dodamy do tego występujące często smaki cytrusów, egzotycznych owoców, mocny owocowy finisz i pikantne akcenty mielonego pieprzu, pojawiające się często na finiszu, to mamy obraz niemal idealnego wina na lato. Należy jednak pamiętać, że choć większość win z sauvignon pije się jako młode, to znaleźć można w tej rodzinie także poważne wina starzone na osadzie, w kadzi lub beczce, które do paletę aromatów wzbogacają nutami dębu, a ich kwasowość nie jest już tak ostra.

Kalifornijskie wydanie Sauvignon Blanc. © winealign.com
„Fumé Blanc” czyli Sauvignon w stylu beczkowym.

6. Style Sauvignon Blanc – wyróżnia się zwykle cztery zasadnicze style win z sauvignon blanc – dwa pochodzące ze stref chłodniejszych i dwa z cieplejszych. Wśród tych pierwszych wzorcem są wina z doliny Loary (apelacje Sancerre, Pouilly-Fumé, Menetou-Salon, Quincy, Reuilly, Touraine), w charakterze bardziej „zielone”, z nutami trawy, bukszpanu i ziół, napięte i mineralne, z wysoką kwasowością. Inny styl reprezentują Sauvignon z Nowej Zelandii, które dzięki dużemu nasłonecznieniu są bardziej energetyczne, aromatyczne, uderzające nutami egzotycznych owoców, choć „zieloność” jest w nich również mocno podkreślona.

Wina z regionów cieplejszych to Bordeaux – miększe i mniej mineralne niż Loara, z fakturą często wzbogaconą nutami kremowymi od fermentacji w dębie – oraz Kalifornia, pionier stylu określanego jako fumé blanc, czyli wina dojrzewające w beczkach, zdecydowanie mniej kwasowe, „dosłodzone” dębowym ekstraktem. To oczywiście uogólnienie, jednak nieźle w sumie oddające sytuację w wiodących regionach upraw sauvignon. Warto jednak pamiętać o całej gamie wspaniałych win, niekoniecznie mieszczących się w powyższych ramach – rześkie Sauvignon z austriackiej Styrii, mineralne z Alto Adige, owocowo-kwasowe z Chile (zimne siedliska jak Leyda, Limarí, Casablanca), itd.

7. Sauvignon Blanc w mieszankach – nasz bohater bardzo lubi występować solo, jednak wiele wybitnych win powstaje wówczas, gdy znajdzie się dla niego odpowiednie towarzystwo. Najbardziej udanym związkiem wydaje się mariaż z Sémillon, klasyczny w Bordeaux. Długowieczne, białe wina z Pessac-Léognan – wzorcem metra wydaje się tu być Domaine de Chevalier – łączące kwasową strukturę sauvignon z ekstraktem i zdolnością do integracji dębu sémillon, czy słodkie wina z Sauternes to klasyczne przykłady. Ta para niekiedy uzupełniana jest przez Muscadelle, choć moim zdaniem niewiele wnosi to do wina, a wynika bardziej z konieczności wykorzystania istniejących nasadzeń. Innym, coraz częściej spotykanym połączeniem jest Chardonnay – Sauvignon. Takie wina znajdziemy zarówno we Francji (Gaskonia i Langwedocja), we Włoszech, jak i w krajach Nowego Świata – np. w Australii i w Chile.

Verdejo świetne do zielonych szparagów.
Mówimy Sauvignon Blanc, myślimy….

8. Sauvignon Blanc przy stole – należy do win bardzo uniwersalnych, jeśli chodzi o połączenia kulinarne. Doskonałe jako aperitif, pasuje do sałatek bogatych w świeże zioła. Co rzadkie, toleruje także sosy winegret, zarówno w sałatkach jak i rybach czy mięsach. Drób, owoce morza i ryby to też na ogół dobre zestawienia. Sauvignon stanowi kontrapunkt dla sosów na bazie chudej śmietany i generalnie podkreśla czystość i jakość składników potraw. Ostrygi są więc całkiem dobrym towarzystwem. Oddzielnym rozdziałem są sery, zwłaszcza kozie, ale nie tylko. Także feta, fontina czy ricotta nie wypadną źle w towarzystwie sauvignon.

Jednak mimo całej tej uniwersalności warto pamiętać, że czerwone mięsa będą połączeniem raczej nieudanym, podobnie jak bogate i ciężkie sosy, a także aromatyczne, słodko pikantne dania kuchni azjatyckich.

9. Żyjemy w epoce Sauvignon Blanc? – Sauvignon blanc, jest w ostatnich dwudziestu paru latach przykładem dynamicznej ekspansji w całym winiarskim świecie. Jeszcze pod koniec lat 90. XX wieku powierzchnia nasadzeń nie przekraczała 50 tys. hektarów. Obecnie jest to ponad 110 tys., a więc ponad dwa razy więcej i daje to ósme miejsce na świecie wśród wszystkich szczepów.

Francja powiększyła swój areał sauvignon z 12 tys. hektarów w roku 1988 do niemal 30 tys. obecnie i nie dotyczy to tylko tradycyjnych regionów jak Dolina Loary czy Bordeaux. Sauvignon jest obecnie drugą białą odmiana w Langwedocji, nomen omen po Chardonnay. Można przeciw temu protestować, wskazując na nie zawsze odpowiednie siedliska, jednak jak twierdzą tamtejsi winiarze – „dans une gamme de blancs, le sauvignon est indispensable”. Fenomenem jest oczywiście Nowa Zelandia. Jeszcze w latach 80. XX wieku, powierzchnia wszystkich winnic w tym kraju sięgała 8 tys. hektarów. Dziś tylko Sauvignon Blanc zajmuje ponad 18 tys. Kolejne regiony to Chile – 8 tys., RPA – 9 tys., Australia – ponad 6 tys. i Kalifornia – 6 tys. Z pewnością to nie koniec ekspansji. Nawet w Polsce pojawiły się pierwsze nasadzenia (Winnica Modła).

10. Polecane wina: zobacz nasz niedawny panel win z Nowej Zelandii.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Paweł

    A w Lidlu nowe Węgry

    • Iosip

      Paweł

      PR-owcy Lidla weg!

      • Paweł

        Iosip

        Proponuję pójść i sprawdzić. Np. 5-putonowy tokaji za 60 zł itp (Dereszla). Teraz właśnie spożywam soczystego Merlota. Tylko czekać aż p. Bońkowski skoczy do najbliższego Lidla i opisze tu parę rzeczy. Czy też nazwie go Pan PR-owcem Lidla?

        • grzegorz roman

          Paweł

          Rozumiem,że spożywał Pan soczystego Mamrota, pardon Merlota i popijał go równie soczystym ogórkiem.
          To tak a propos tematu artykułu i „merytorycznej” dyskusji o „spożywaniu ” wina.

          • Paweł

            grzegorz roman

            Taaa… Jak zwykle jakiś bufon na forum musi się znaleźć. Kiś się Pan, jak ten „ogórkek”, we własnym sosie. A recenzje z węgierskich nowości w Lidlu – autorstwa p. Bońkowskiego – i tak poczytam z przyjemnością – wbrew bufonom.

          • Paweł Parma

            Paweł

            Panie Pawle, Panie Grzegorzu,
            myślę – może błędnie – że reakcja p. Romana nie była odpowiedzią na Merlota, istnieją przecież – wbrew stereotypom utartym gł. przez „Sideways” – Merloty poważne i ciekawe, choć może nie w Lidlu (chyba, że kiedyś wprowadzą tego od Planety z Sycylii). Natomiast przyznam, że i mój niepokój, zahaczający nieraz o agresję budzi fakt następujący:
            Czytam artykuł o Bordeaux, aż tu nagle:
            – A gdzie recenzja nowych win z Lidla i Biedronki?
            Czytam artykuł o Sagrantino, może tu żaden poławiacz dyskontowych okazji nie trafi?
            – A Biedronka? Mają świetne nowe primitivo!
            No dobra, do tekstu o Minutolo (wiemy, co to?) chyba już żaden nie zajrzy.
            – Panie, najnowsze, unikalne, niespotykane chianti w Lidlu za 12,99 a WI ani słowa?!
            Aż się boję czytać… skład na etykiecie majonezu (że strawestuję suchar z PRL-u).

            Gdy przeglądam dziesiątki świetnych artykułów o naprawdę ciekawych winach, pod którymi nikt nie pisnął ani literką, boli mnie to, boli mnie wczucie się w redaktora, który poświęcił czas na napisanie i zdobycie wiedzy, podczas gdy wszyscy łowcy promocji mają tego typu informacje o wszelkich produktach nie mieszczących się w magicznych „do trzech dych” – mają gdzie? – w d…e.
            Ok, niech pod artykułami o winach z Bid i Lid będzie i po tysiąc wpisów, ale plis, nie dokonujcie absurdalnych off-topic pod artykułami, które z powyższymi dyskontami nie mają nic wspólnego, bo to irytuje – taka podejrzewam była intencja p. Grzegorza (proszę mnie poprawić, jeśli się mylę). Dlaczego irytuje? Człowiek ma nadzieję, że poczyta ciekawe komentarze o dobrym (nie: akceptowalnym, tylko o dobrym) winie, a tu mu spam o dyskontach wyskakuje… Lubicie spam?

          • GrzegorzC

            Paweł Parma

            Brawo, brawo, brawo. Słowo po słowie wyartykułowane moje myśli.

            Obawiam się tylko jednego. Poławiaczy dyskontowych „okazji” w żaden sposób to nie zrazi. :-(

          • Paweł

            GrzegorzC

            No to może po prostu niech redaktorzy Winicjatywy zaprzestaną recenzowania win z dyskontów. Wówczas problem sam się rozwiąże.
            Jeszcze jedna uwaga… Ja tylko poczyniłem na tym forum wzmiankę (bo gdzież indziej miałbym to zrobić?) o nowych winach w jednym z dyskontów. A Wy Panowie zaraz się oburzacie, zresztą w mało kulturalny sposób (a wino ponoć łagodzi obyczaje…) – i to właściwie z Waszej winy pod tekstem o SB rozwinął się inny wątek. Ja w każdym razie już znikam z tego wątku. Miłych degustacji…

          • GrzegorzC

            Paweł

            Panie Pawle, ja absolutnie nie jestem wrogiem dyskontów ani tym bardziej osób tam robiących zakupy (gdyż musiał bym być wrogiem samego siebie). Po prostu na każdy temat jest odpowiednie miejsce. Na Winicjatywie jest wystarczająco dużo artykułów dotyczących Lidla i itp. aby tam zadawać pytania ich dotyczące.

          • Paweł

            GrzegorzC

            Rzadko udzielam się tu na forum, ale gdyby jeszcze kiedyś, to obiecuję poprawę ;)

  • Dawid

    Jakie miejsce w śród tych win zajmuje słynne claudie?

    • Wojciech Bońkowski

      Dawid

      Nie znam.

      • Krzysiek

        Wojciech Bońkowski

        Panie Wojtku, kiedy ocenicie nowości z biedry(obie ameryki bodajże:) i lidla (maďarsko)?

        • Wojciech Bońkowski

          Krzysiek

          W czwartek.

        • GrzegorzC

          Krzysiek

          Brawo Ty.

    • Sławek Chrzczonowicz

      Dawid

      Cloudy Bay?

  • Kuba

    A jak się starzeją ambitniejsze flaszki z Loary? Warto? Moga Panowie polecic kilka? Nie muszą być dostępne w Polsce.

    • Sławek Chrzczonowicz

      Kuba

      Z tego co próbowałem to bardzo dobrze starzeją się wina Pascala Gitton, oczywiście Dageneau ale nie próbowałem od paru lat, poza tym Mellot,

      • Kuba

        Sławek Chrzczonowicz

        A. Mellot to u mnie czołówka Sancerre i chyba w ogóle czołówka Sauvignon. Dziękuję za odpowiedź.

    • Wojciech Bońkowski

      Kuba

      Czołówka Sancerre i Pouilly-Fumé moim zdaniem:
      Didier Dagueneau
      Alphonse Mellot (wina dość pełnie, mniej kwasowe)
      Domaine Vacheron (Vinoteka 13)
      Lucien Crochet (Vini e Affini)
      Henri Bourgeois (Solera)
      Henri Pellé (Winkolekcja, tutaj również tańsza alternatywa z apelacji Menetou-Salon)

      Potencjał dojrzewania tych apelacji – wina podstawowe (70–100 zł) – 5–10 lat zależnie od rocznika, pojedyncze crus i selekcje – 7–15+ lat, wersje beczkowe nawet dłużej.

  • SJP

    Od Grossa to Steirische Klassik SB najlepsze. A zamiast Nussberga brałbym coś poważnego z Górnej Adygi, np. Quarz z KC Terlan.

    • Paweł Parma

      SJP

      Zna Pan Tementa? Jeśli nie, koniecznie trzeba spróbować Grassnitzberg i Zieregg 1STK. Nieco drogie, ale warto.

      • GrzegorzC

        Paweł Parma

        Gwoli ścisłości Zieregg jest winnicą klasy Grosse nie Erste. ;-)
        Mimo, że Górna Adyga jest zdecydowanie moim ulubionym regionem winiarskim we Włoszech to jednak sauvignon ze Styrii cenię sobie bardziej. Z moich doświadczeń wynika, że jest w nich zdecydowanie mniej czegoś za czym w sauvignon nie szczególnie przepadam, mianowicie – agrestu.

    • grzegorz roman

      SJP

      Odnośnie do Terlano , to jakiś czas temu , za przychylnymi opiniami na WI z resztą, zakupiłem zarówno Winkl jak i „normalne” SB ( Quarza zostawiłem sobie na później ).
      Nie pamiętam szczegółów ale w obu , jak dla mnie , zbyt mocno przeważał komponent mineralny ( to tak dla potwierdzenia tezy z artykułu o różnorodności stylów) i to przy ogromnej czystości .
      Mimo,że ostatnio SB stało się obok rieslinga moim drugim białym to często w SB brakuje mi właśnie równowagi/harmonii ; często czegoś jest za dużo/za mało : owocu, kwasu,mineralności itp . Bardzo lubię np. SB z NZ ale po jakimś czasie ta trawiasta zieloność może być trochę męcząca.
      Tak czy inaczej to SB lubię właśnie za kwasowość i powiązaną z nią ” świeżość „

      • Wojciech Bońkowski

        grzegorz roman

        W imieniu producenta serdecznie dziękuję za uwagę o „zbyt silnej mineralności”. Pokazuje to że 50 lat starań przyniosło pożądany efekt.

        • grzegorz roman

          Wojciech Bońkowski

          Ja na miejscu producenta raczej bym się nie cieszył gdyż nie zamierzam powtarzać zakupów ; no ale skoro dotychczas sobie radził , to i bez moich kolejnych symbolicznych zakupów też sobie poradzi wszak ” każda potwora znajdzie swojego amatora” ; rozumiem ,że z właścicielem Terlan bawił się Pan już w piaskownicy stąd ta troska o jego interesy

          • Wojciech Bońkowski

            grzegorz roman

            „Zbyt silna mineralność” to w przypadku wina z Dolomitów stwierdzenie mniej więcej takie jak „zbyt wysoka jakość”…

          • grzegorz roman

            Wojciech Bońkowski

            wg mnie b. kontrowersyjna i subiektywna teza redaktora.
            „lizać mokre kamienie ” to ja mogę w górskich potokach ,nawet z przyjemnością w Dolomitach ale przesady w jakimś zakresie tj. braku równowagi/harmonii w winie nie traktuję jako zaletę i nikt mnie od tego nie odwiedzie ani mi nie „zadekretuje”. Konkretnie Terlan wg. mnie „grzeszy” słabym owocem .

            Tak czy inaczej , mimo ,że może nie mam pełnego przeglądu białych , to jestem zdania ,że biel w Dolomitach tj. Trentino i Alto Adige jest znacznie słabsza od czerwieni .

          • Wojciech Bońkowski

            grzegorz roman

            Teza że Alto Adige robi lepsze wina czerwone niż białe to dopiero jest kontrowersyjna i subiektywna…

            Region generalnie uważany za jeden z najlepszych dla Sauvignon Blanc, Pinot Bianco, Gewürztraminera, gdzie w winach poszukuje się przede wszystkim mineralności.
            Mam Pan prawo do własnych odczuć i ocen, ale ten kontekst warto znać.

  • Malbec

    W tekscie nie padło, że aromat kojarzony przez wiele osób z SB to przede wszystkim lisc czarnej/białej porzeczki.
    Czy występuję on głównie/tylko w winach z Nowej Zelandii ?
    Czy za ten aromat też odpowiadają metoksypirazyny ?
    Dzięki.

    • Sławek Chrzczonowicz

      Malbec

      To fakt, dziękuję za uzupełnienie. Ten aromat może występować w wielu winach z sauvignon blanc, nie tylko w NZ. Odpowiadają za niego gównie tiole, a konkretnie 4-merkapto-4 metylopentan-2-ol w skrócie 4MMP. Prekursor aromatyczny, którego ostateczny efekt oddziaływania zależy od winifikacji i rodzaju drożdży.

      • Robert Mazurek

        Sławek Chrzczonowicz

        Uwielbiam takie teksty, Mr White :-)
        #BreakingBad

  • Malbec

    Wojciech Bosak podaje, że ojcem SB jest Traminer. Tu, że Savagnin. Więc jak to w końcu jest ?
    http://www.winologia.pl/blog/v_vinifera5.jpg

    • Kacper Zborowski

      Malbec

      Można powiedzieć, że traminer i savagnin to to samo, w każdym razie obie nazwy są używane zamiennie.

    • Sławek Chrzczonowicz

      Malbec

      Savagnin, to jak stwierdzono z pewnością ta sama odmiana co traminer. Pochodzi z Tyrolu, a podczas licznych wędrówek wykształcił także różowa mutację znaną jako gewurztraminer

      • Wojciech Bońkowski

        Sławek Chrzczonowicz

        Teoria tyrolska już jest raczej nieaktualna, w „Wine Grapes” pochodzenie Savagnin określa się na wschodnią Francję lub płd-zach Niemcy:

        „Historical and genetic data suggest that Savagnin was born in the area encompassing north-east France (Franche-Comté, Champagne-Ardenne, Lorraine and Alsace) and south-west Germany (Rheinland-Pfalz and Baden Württemberg).”
        i dalej: „Traminer is not from Tramin. Savagnin called Traminer in German, is usually said to originate in the village of Tramin/Termeno … whence is spread to Switzerland and Germany before reaching Central Europe and France. According to German wine historian Christine Krämer (2006), Hieronymous Bock (1539) was probably the one who sparked off this legend.”
        itd., w XIX wieku Gewürztraminer w ogóle nie występował w Alto Adige, podobnie jak nazwa Savagnin we włoskich i austriackich źródłach. Historycznie wino zwane „Traminer” było mieszanką gron uprawianych w lokalnych winnicach. Sam Gewürztraminer jest udokumentowany po raz pierwszy dopiero w 1827 w Rheingau.

    • Wojciech Bońkowski

      Malbec

      W Polsce „Traminerem” potocznie nazywa się Gewürztraminera, co nie jest do końca ścisłe.
      W istocie istnieją co najmniej trzy szczepy z „Traminerem” w nazwie, o bardzo zbliżonym profilu DNA, o których można powiedzieć że to „bliźniaki”:
      [Weisser] Traminer = Savagnin Blanc
      Roter Traminer = Savagnin Rose = Klevener de Heiligenstein (Alzacja)
      Gewürztraminer.

      • Irek „blurppp” Wis

        Wojciech Bońkowski

        Wojtki,
        a gdzie w tej układance znajduje sie sauvignon gris, czy tez jest bliskim kuzynem traminera, bo to bliski kuzyn savagnin blanc.
        Przy okazji pytanie na marginesie, dlaczego nazwy szczepów z wielkich liter. Sławek kiedyś napisał na ten temat dłuższy tekst, i z tego co pamiętam i do czego sie stosuje, nazwę szczepu o ile nie wchodzi w nazwę własna wina piszemy z małej litery. Broń Boże nie chodzi mi o czepiactwo, tylko chwiałbym, żeby to ujednolicić. Na dzień dzisiejszy na części blogów i serwisów ( np. u was nazwy są z wielkiej, a np na Magazynie Wino z małej).

        • Wojciech Bońkowski

          Irek „blurppp” Wis

          Sauvignon Gris jest mutacją Sauvignon Blanc (nie jest traktowany jako oddzielny szczep, tylko jako biotyp SB) czyli jest dzieckiem Savagnin Blanc / Weisser Traminer, tak samo jak Sauvignon Blanc.

          Jeśli chodzi o nazwy szczepów – ja piszę wielką, bo uważam to za słuszne.

          • nieprzekonany

            Wojciech Bońkowski

            Piszę tak, bo uwarzam to za słószne… przekonujące uzasadnienie i odniesienie do źródła zasady ortograficznej. Czy niewątpliwie ogromne przywiązanie do słuszności własnych ocen win nie przenosi się w zbyt odległe rejony?

          • Wojciech Bońkowski

            nieprzekonany

            A jakie są argumenty przeciw? Bo opinie polonistów są rozbieżne. Językoznawcy generalnie słabo się znają na winie i posługują mało konkretnymi pojęciami takimi jak „gatunki win”. Forsują też takie potworki jak „Wino Frescobaldi Brunello di Montalcino powstaje w apelacji brunello di montalcino ze szczepu brunello w okolicach miasteczka Montalcino” albo „to Bordeaux jest naprawdę świetnym bordeaux”. Dlatego ja opowiadam się na używaniem wielkich liter konsekwentnie. Sprawa była zresztą wiele razy wałkowana.

          • nieprzekonany

            Wojciech Bońkowski

            Wystarczy zerknąć do pierwszego z brzegu słownika. Nazwy odmian jabłek i śliwek tez piszemy małą literą. Proszę podać to przeciwne zdanie wybitnego polonisty. Co dla Pana jest potworkiem, dla językoznawcy nim być nie musi.
            To, że językoznawcy nie znają się na winach to dla Pana silny argument, ale w drugą stronę to już nie działa? Znawcy win znają się równie dobrze na języku, a pewnie też fizjologii (też już Pan to udowadniał), fizyce, astronomii… Gratuluję ego! Zresztą, z pewnością często Pan to słyszy.

          • Wojciech Bońkowski

            nieprzekonany

            Nazwy odmian jabłek i śliwek nie są wszakże nazwami produktów handlowych ani chronionymi nazwami pochodzenia geograficznego, więc ta zbieżność nie jest całkowita. Moje argumenty nie muszą Pan przekonywać, ale to zupełnie nie powód, by sięgać po osobiste inwektywy.

          • Sławek Chrzczonowicz

            Wojciech Bońkowski

            Wojtku,
            renkloda czy mirabelka jest taką sama nazwą handlową jak riesling czyli gatunkiem rośliny. W języku polskim merlot, żyrafa, czy węgierka nie są nazwami własnymi więc piszemy je z małej litery. Zresztą podobnego zdania są winopisarze francuscy jak Bettane, Gerbelle, Dupont i inni. Pisanie z dużej litery nazw szczepów to maniera anglosaska i tyle.
            Twój przyklad powyżej z brunello czy bordeaux jest chybiony, bo z faktu, że ktoś nie umie sobie poradzić z regułami języka nie powinno sie wyciągać wniosku – piszmy błędnie ale konsekwentnie.
            Nawiasem mówiąc ja chyba w tekście pisałem z małej litery.

          • Wojciech Bońkowski

            Sławek Chrzczonowicz

            Drogi Sławku, to że po francusku nazwy szczepów pisze się małą literą, nijak nie wpływa na naszą dyskusję o języków polskim. Nazwy szczepów z wielkiej litery pisze się m.in. po niemiecku, włosku i portugalsku – tyle a propos „maniery anglosaskiej” przez Ciebie przywołanej.
            Francuski też nie może być wzorem spójności w pisowni, bowiem o ile dobrze pamiętam od dekad trwają awantury pomiędzy zwolennikami pisowni „cabernet sauvignon” i „cabernet-sauvignon” a także „lalande-de-pomerol”, „lalande de pomerol” i „Lalande de Pomerol”. Jak widać francuscy językoznawcy też nie mają takich prostych recept na te sprawy.
            Oczywiście żartowałeś z tą mirabelką jako nazwą handlową, porównywalną na przykład do „Carlo Rossi Merlot”. Bo ja w każdym razie takie produktu z mirabelki nie znam.
            Uważasz że ze zdań sprawiających trudność użytkowników języka nie należy wyciągać wniosków – i tu na pewno się różnimy. Zdanie „Wino Dourthe Bordeaux to doskonały przykład wina bordeaux” jest dziwolągiem urągającym zdrowemu rozsądkowi i powinien wszystkich, nie tylko językoznawców, unaocznić, że zasada pisania małą literą jest w tym przypadku bez sensu.

          • Robert

            Wojciech Bońkowski

            Akurat z tym językiem niemieckim trafił pan jak kulą w płot. Wszystkie rzeczowniki w tym języku piszemy z dużej litery.

          • Mateusz Papiernik

            Wojciech Bońkowski

            To ja do dyskusji dorzucę jeszcze jeden temat, znacznie młodszy od tematów około winnych dla aktywnego zainteresowania językoznawców, a mianowicie – z piwowarskiego gruntu – gatunki chmielu jak i jęczmienia.

            W żadnym piśmiennictwie na ten temat nie spotkałem się z pisownią odmian chmielu małą literą, czy to polskich, czy zagranicznych – Marynka, Oktawia, East Kent Goldings i Cascade, ale nigdy vic’s secret, centennial, czy magnum. Z roślinnego punktu widzenia to toćka w toćkę to, co odmiany winorośli.

            Sprawa ma się wcale nie lepiej z gatunkami jęczmienia, bo Maris Otter, Proctor i Golden Promise, ale nie chariot, opic czy decanter.

            W obu przypadkach mowa o gatunkach roślin, podobnie jak z odmianami winorośli.

            Notabene, Centralny Ośrodek Badania Odmian Roślin Uprawnych tutaj* nazwy gatunków jabłek również podaje wielką literą – tj. Antonówka, Najdared, czy Lobo.

            Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że mała litera pojawia się tym częściej im bardziej słowo przenika do mowy codziennej, choć np. opinia prof. Bańko w PWN** przeczy tej tezie przyjmując pisownię z wielkiej litery jako nieprawidłową.

            To oczywiście żadne argument (i nie przytaczam tego w tej roli), ale mnie dziwnie pisze się w jednym tekście cabernet sauvignon, a w innym East Kent Goldings, a z kolei jeszcze dziwniej – east kent goldings.

            * http://web.archive.org/web/20121029093612/http://www.coboru.pl/Polska/Rejestr/ListyOdmian/lista_sady_2012.pdf

            ** http://sjp.pwn.pl/slowniki/nazewnictwo-botaniczne.html

          • Irek „blurppp” Wis

            Wojciech Bońkowski

            Takie zdanie:
            Dla przykładu Morze Egejskie to najpiękniejsze morze jakie widzieliśmy podczas tej podróży.
            To samo słowo, w tym samym znaczeniu raz z małej, raz z wielkie. identyczne jak w wypadku cytowanego:
            „Wino Dourthe Bordeaux to doskonały przykład wina bordeaux”
            Tak, że to żaden argument

          • Wojciech Bońkowski

            Irek „blurppp” Wis

            Świetny przykład, ale trochę na co innego. Odpowiednikiem „morza” w Twoim przykładzie jest „wino” w moim.
            Gdybyś chciał paradygmatycznie stworzyć zdanie analogiczne do mojego, byłoby to raczej:

            Morze Egejskie koło Salaminy to najpiękniejszy odcinek morza egejskiego, jaki widzieliśmy w czasie tej podróży.

          • Wojciech Bońkowski

            Sławek Chrzczonowicz

            I jeszcze dwa przyczynki do tej (ciekawej mimo wszystko, pozdrawiam również Nieprzekonanego) dyskusji:

            1. Ilustracja kompetencji winiarskich językoznawców czyli hasło „Cabernet” w Słowniku Języka Polskiego PWN:
            cabernet [wym. kaberne] «francuskie czerwone wino wytrawne»

            Uchwycili sedno, nie da się ukryć.

            2. Przykłady użycia słowa „C/cabernet” w korpusie języka polskiego prowadzonym również przez PWN:
            http://sjp.pwn.pl/korpus/szukaj/cabernet.html

            Na 10 użyć 8 razy występuje forma Cabernet Sauvignon z wielkiej litery. Czyli 80% użytkowników języka nie rozumie zasady pisania tego wyrazu z małej litery. Sądzę, że gdyby prześledzić teksty o winie na blogach i forach, wyszłaby podobna proporcja. W tej sytuacji jest kwestią krótkiego czasu, gdy forma z wielkiej litery zostanie zatwierdzona jako norma.

          • Irek „blurppp” Wis

            Wojciech Bońkowski

            Bardzo subiektywnie, choć może błędnie.
            Dla mnie merlot to odmiana winorośli, Merlot to wino jednoszczepowe z wiadomej odmiany.
            Idąc dalej
            Bordeaux to miasto lub szerzej region , z kolei bordeaux to wino z tego regionu. Przy okazji nie miałbym nic przeciwko gdyby za poprawne uznać nawet słowo bordo czy wręcz bordoszczak. Tak samo jak chyba wszyscy za poprawne uznajemy określenie burgund.
            Przy okazji Wojtku, może by sie na kolejny Zlot udało zaprosić językoznawcę? Przecież takich językowych zagwozdek jest cale stado, choćby winogrady, powszechne w piśmiennictwie autorów związanych z „Czasem Wina” , w tym nagminnie używane przez będącego dla mnie autorytetem w sprawie winopisania Wojchiecha Gololińskiego. Tymczasem tego słowa próżno szukać w słownikach.

          • Wojciech Bońkowski

            Irek „blurppp” Wis

            Jeśli bordeaux to wino z tego regionu, to wg tych zasad winem z tego szczepu jest merlot a nie Merlot. Tyle że Dourthe Bordeaux Merlot to też jest wino jednoszczepowe z tego regionu i szczepu.

          • Irek „blurppp” Wis

            Wojciech Bońkowski

            Mnie brak kompetencji na dalsze dyskusje, dlatego jeszcze raz apeluje, albo językoznawcę na Zlot zaprosić ( może ta Pani co język badała) albo może istnieje jakiś językoznawca a po godzinach miłośnik wina, który na łamach WI dałby wykładnie. I nie chodzi tylko o wielka/mała litera ale o cała listę nieścisłości.

          • GrzegorzC

            Irek „blurppp” Wis

            Winograd to jedno z tych archaiczno-pretensjonalnych słów których pojawienie się w tekście o winie powoduje u mnie pewne rozdrażnienie (nic już na to nie poradzę, tak mam). Denerwuje

          • Wojciech Bońkowski

            GrzegorzC

            Dokładnie tak samo działa na mnie cabernet sauvignon z małej litery!!!

          • Sławomir Hapak

            Wojciech Bońkowski

            Skoro już powołujesz się Wojtku na PWN, to może warto przytoczyć wprost stanowisko tej instytucji w omawianej kwestii?
            Bo chyba jest to stanowisko rozstrzygające?
            http://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/;10976

            >>

            Moje
            pytanie dotyczy odpowiedzi http://poradnia.pwn.pl/lista.php?id=10951 , w
            której nazwy win i drinków zaleca się pisać od wielkiej litery. Proszę o
            wytłumaczenie, dlaczego w takim razie http://so.pwn.pl/ podaje: tokaj, falerno, małmazja, riesling, a http://encyklopedia.pwn.pl/ aleatico, barolo, murfatlar, beaujolais, badacsony – wszystko małą literą.

            W poradzie była mowa o indywidualnych nazwach win i drinków (zasada dotyczy wszelkich trunków), zaś wyrazy takie, jak chianti, porto, szampan oraz wymienione w pytaniu, nazywają gatunki win (encyklopedyści używają też określenia grupa win).
            Nie są to nazwy własne, bo te mogą wina uzyskać dopiero, gdy staną się
            produktem. Co ciekawe, wyrazy te przeważnie pochodzą od nazw
            miejscowych, np. falerno od starożytnego regionu Falernus w południowej Kampanii, a małmazja od miasta Malvasia na Peloponezie. Małą literą piszemy też rzeczowniki nazywające gatunki szczepów winnych, np. cabernet, chardonnay.
            Te wyrazy mogą oczywiście wystąpić jako składniki nazw handlowych, a
            wówczas trzeba je pisać wielką literą, jako przykład podaję kilka nazw
            robiących wrażenie: Château la Tour Valade Bordeaux Superieur, Chianti Vinsanto, Leap of Faith Shiraz Cabernet.
            Jan Grzenia
            <<

          • Wojciech Bońkowski

            Sławomir Hapak

            Trochę się martwię, Sławku, jeśli rozstrzygająca miałaby się stać opinia zawierająca tyle pomieszania z poplątaniem:

            „wyrazy takie, jak chianti, porto, szampan oraz wymienione w pytaniu, nazywają gatunki win (encyklopedyści używają też określenia grupa win).
            Nie są to nazwy własne, bo te mogą wina uzyskać dopiero, gdy staną się
            produktem”.

            Szukam też w pamięci tych „encyklopedystów” używających terminu grupa win. I zastanawiam się, czy porto w otwartej butelce na moim biurku już jest produktem czy jeszcze nim nie jest, a jeśli nie jest, to w którym zdaniu się stanie:
            „Bardzo lubię porto”.
            „Bardzo lubię to porto, które sprzedaje Mielżyński”.
            „Smukłą ręką wzięła butelkę porto z żaglowcem i pociągnęła z zadowoleniem”.
            „Zakupiłem dziś to porto za 49,99 zł”.
            „Rynek porto w Polsce w 2015 roku urósł o 25% do 15 mln zł”.

            Czekam krótko mówiąc na jakieś intelektualnie spójniejsze propozycje, zanim uznam je za „rozstrzygające stanowisko”. Jako świadomy użytkownik języka (pomijam, że również magister filologii) roszczę sobie takie prawo. A co!

          • nieprzekonany

            Wojciech Bońkowski

            I jak tu Pana nie kochać! Napisał Pan poprawnie 5 zdań o porto, a nadal uważa, że źle. Może dlatego nie jest Pan doktorem filologii?

          • Wojciech Bońkowski

            nieprzekonany

            Kochany Panie Docencie, ale poprawnie według których zasad? Pańskich? Bo przecież nie według cytowanej opinii Jana Grzenia z PWN, skoro w drugim, trzecim i czwartym zdaniu z całą pewnością mowa nie jest o „gatunkach” czy „grupach” win, tylko o konkretnych przedmiotach, i to nawet produktach (np. w trzecim zdaniu). O produktach jest też z pewnością mowa w zdaniu piątym.

            Sęk w tym, że każde konkretne wino jest zarówno przedstawicielem szerszej grupy, jak i konkretnym handlowym produktem; mówiąc o jednym niemal zawsze częściowo mówimy o drugim, więc te gimnastyczne rozróżnienia na małe i wielkie litery często prowadzą do sprzeczności. Zdanie „To Bordeaux jest dobrym bordeaux” jest skandalem z punktu widzenia językowego „user experience” i dlatego wcale się nie dziwię, że w wielu językach następuje zwrot do uniwersalnej wielkiej litery w tych przypadkach – być może na wzór anglosaski, jak to podnosił poniżej Andrzej Szadkowski, a być może pod przemożnym wpływem zdroworozsądkowej logiki. Na pewno pisząc wszystko z wielkiej angielszczyzna unika na tym polu śmieszności, której jak widać niektórzy są gotowi bronić Reduty Ordona.

          • Andrzej Szadkowski

            Wojciech Bońkowski

            I to jest akurat jedyny argument, który mnie przekonuje, świadomość – znaczy – błądzenia w określonym celu, czyli zastosowanie wolnej woli. Ludzkie to jest i godne pochwały. Pozdrawiam Koala

          • Krzysztof Majer

            nieprzekonany

            Dokładnie. 5 razy poprawnie. Chociaż raz. Ha, ha. Szkoda, że to nie filozofia, bo przydałoby się więcej logiki. A tak jest tylko pójście w zaparte. Czy to jest takie ciężkie do zrozumienia? Chyba jednak jest. I nic tego nie zmieni. Niektórzy tak mają.

          • Maciej Sokołowski

            Wojciech Bońkowski

            cytując politycznych klasyków „to tylko opinia” :)

          • Sławomir Hapak

            Wojciech Bońkowski

            Muszę szczerze przyznać, że nie pamiętam przypadku, by publiczna dyskusja na WI zmieniła choćby o milimetr mój pogląd na sprawę, którą mam dobrze przemyślaną.

            Argumenty, które wielokrotnie przedstawiałem za pisaniem nazw szczepów z małej litery co prawda nadal uważam za słuszne, tyle że dostrzegam też słuszność i logiczną przewagę kontrargumentów, zarówno Twoich, jak i TKM’a.
            Czyli od dzisiaj piję Furminta. Od czasu do czasu Bordeaux.
            Z Pozdrowieniami!

          • Krzysztof Majer

            Irek „blurppp” Wis

            Gogolińskiego.

          • Irek „blurppp” Wis

            Krzysztof Majer

            Mój błąd, uroki pisania w pracy z telefonu

          • Krzysztof Majer

            Irek „blurppp” Wis

            Znam pana Wojtka 20 lat, dlatego to sprostowanie. Zaczynałem przygodę z winem pod jego okiem.

          • Andrzej Szadkowski

            Wojciech Bońkowski

            Może kiedyś zostanie zatwierdzona, póki co nazwa szczepu winorośli jest rzeczownikiem pospolitym, więc zgodnie z obowiązującymi regułami powinna być pisana z małej litery. Ta sama nazwa zastosowana jako nazwa własna konkretnego wina jest już pisana z dużej litery. Błąd polegający na pisaniu rzeczownika i przymiotnika z dużej litery (np.: Cabernet Blanc) nie jest germanizmem, jest amerykanizmem przywleczonym z oprogramowaniem komputerowym i jest błędem zarówno w Polsce, jak we Francji, czy Włoszech. Tam zresztą zapanowała też ostatnio mania pisania nazw miesięcy z dużej litery, też z Ameryki pochodząca. Błędy można robić, w jakimś tam celu, ale reguły trzeba znać, szczególnie w kraju, który szczyci się tak silną świadomością narodową. Obawiam się jednak, że skończymy jako Very Super Poles mówiący po amerykańsku. Taki to nasz patriotyzm. Pozdrawiam Koala

          • nieprzekonany

            Andrzej Szadkowski

            Cóż, jak pokazuje dyskusja z Naczelnym, jeśli fakty się nie zgadzają, tym gorzej dla faktów…”piszę wielką, bo uważam to za słuszne”. Każdy popełnia błędy, ale nie każdy potrafi się do nich przyznać. Tylko o to mi chodziło w pierwszej uwadze, nie o rozpętanie językoznawczej dyskusji przez specjalistów od używania języka do wyczuwania smaków, a nie zasad ortografii :)

          • Krzysztof Majer

            nieprzekonany

            Czyli jak zwykle.

          • Irek „blurppp” Wis

            Andrzej Szadkowski

            Wojtku
            Instynktownie czuje, że w zdaniach
            „Rynek porto rośnie o 3% rocznie” napisał bym z małej, bo to właśnie określenie „grupy win” , podobnie jak napisał bym „Rynek vanów w Polsce sie załamał”. Tu słowo „van” oznacza zbiorczą grupę aut, czy zgrabniej segment aut.
            Podobnie jak napisał bym z małej w takim zdaniu „Najnowszy van Audi jest bardzo fajny” i analogicznie „Ostatnie porto od Martineza, to z promocji Owada jest całkiem spoko”
            Powiem ci więcej zdanie ” To porto na moim biurku świetnie smakuje, dostałem je od kumpla który przywiózł je z wycieczki do Porto” w mojej ocenie tez jest bardzo OK. Podejrzewam, że Pan Grzenia w dość zawiłym sformułowaniu „Nie są to nazwy własne, bo te mogą wina uzyskać dopiero, gdy staną się produktem” chciał przekazać , że tak naprawdę dopiero wtedy gdy staną sie nazwą własną jak w tym przykładzie – Chateau la Tour Valade Bordeaux Superieur. Powiem więcej, dla mnie rażący cie w oczy przykład czyli:
            „Chateau la Tour Valade Bordeaux Superieur to klasyczne bordeaux” jest OK. Z drugiej strony dla mnie zdanie Chateau la Tour Valade Bordeaux Superieur to klasyczny bordoszczak” też niebawem będzie OK. I zobacz, w tym przypadku co prawda niesłownikowy bordoszczak razi ale już w wypadku zdania:
            „Luis Chavy AOC Burgogne to dość fajny burgund” wszystko wydaje sie być OK.
            Pisze to w oparciu o instynkt i jakieś głębokie wewnętrzne przekonanie o dwóch sprawach, po pierwsze wino jest produktem, jak każdy inny, po drugie twórzmy jak najwięcej polskich słów zamiast zaśmiecać język makaronizmami

          • Wojciech Bońkowski

            Irek „blurppp” Wis

            Irku, no to podaj uzasadnienie dlaczego „ostatnie porto od Martineza” a nie „ostatnie Porto od Martineza”. Przecież w tym zdaniu nie chodzi o żadną „grupę win” tylko o konkretny, jednostkowy produkt.

          • Irek „blurppp” Wis

            Wojciech Bońkowski

            Wojtku
            A jak napisał byś takie zadnie: Ostatnie kombi od Mazdy jest awaryjne” czy raczej „Ostatnie Kombi od Mazdy jest awaryjne”. Czy inny przykład ostatni wybielacz od Henkela czy raczej ostatni Wybielacz od Henkela” I porto, i kombi i wybielacz to nic innego jak zbiorcze określenia na pewne grupy (typy) produktów/przedmiotów. Dlatego ja pisze z małej

          • Krzysztof Majer

            Irek „blurppp” Wis

            Gratuluje cierpliwości. Ja jej tyle nie mam i odpadłem w przedbiegach. Pozdrawiam

          • Tomasz Kolecki

            Krzysztof Majer

            Abstrahując, na razie, od nazw szczepów, chciałbym tylko wspomnieć, że zarówno Porto, jak i Bordeaux, są nie tylko nazwami własnymi miasta/regionu, lecz również nazwami własnymi produktów chronionej nazwy pochodzenia, czyli nazwami własnymi. A na ten temat język polski ma dość jasną wykładnię. Zatem Porto i Bordeaux, niezależnie czy piszemy o miejscu, czy o winie, powinny być pisane z wielkiej litery. Ta sama reguła powinna dotyczyć wszystkich produktów/win, sklasyfikowanych w podobny sposób, np Albana di Romagna i Chianti DOCG, czy Cabernet d’Anjou i Madiran AOC. Nazwa szczepu, to nie nazwa gatunku, lecz także nazwa własna odmiany winorośli, analogicznie jak np. jabłka McIntosh, śliwka Węgierka, czy grusza Konferencja.

          • Irek „blurppp” Wis

            Tomasz Kolecki

            Słowniki podają inaczej.
            kilka wpisów wyżej jest link podany przez Sławomira Hapaka. Jezeli chcemy aby nazwa odmiany była z dużej to piszemy w cudzysłowach np. gruszka „Konferencja”.
            Link do formułki w SJP http://sjp.pwn.pl/zasady/;629434

          • Wojciech Bońkowski

            Irek „blurppp” Wis

            Irku ani kombi, ani van nie są nazwami własnymi, podobnie jak wybielacz. Kompletnie więc nie rozumiem czemu przytaczasz te przykłady.
            Dla wszystkich jest jasne, że Porto i Bordeaux odnoszą się do „pewnych grup produktów”. Ale niemal za każdym razem (tak jak w przykładowych zdaniach które przytoczyłem: „Lubię to Porto, które sprzedaje Mielżyński„) odnoszą się też do konkretnych handlowych produktów i ich marek. Dlatego pisanie – czasami w tym samym zdaniu – tego samego słowa w odniesieniu do tej samej rzeczy raz z małej, raz z wielkiej litery wywołuje moje wątpliwości. Twój przykład w wybielaczem nie jest w ogóle podobny do tej sytuacji.

          • Irek „blurppp” Wis

            Wojciech Bońkowski

            Wojtku
            Myślę, że tu leży gość niezgody. Dla mnie słowo „porto” pisane z małej oznacza typ wina powstającego w określonym miejscu i według pewnych określonych sposobów. Będąc świadomym nieprecyzyjności tego określenia to nazwa kategorii, tak samo jak wybielacz czy van. Kiedy piszesz, „Na szafce stoi porto” Ja nie wiem co to za porto, wiem tylko z jakich okolic świata.
            Zastanów się proszę czym słowo „porto” różni sie od słowa „kaszmir”. Oba określają pewną ściśle określona rodzinę produktów, oba pochodzą od nazw geograficznych i oba są w jakiś sposób znakami handlowymi. Ale nikt o swoim sweterku nie napisz eprzez duże K

          • Tomasz Kolecki

            Irek „blurppp” Wis

            Z cudzysłowami jak najbardziej się zgadzam, lecz z drugiej strony, czy piszemy van „Galaxy”, wybielacz „Vanish” idt? Zwykłe uproszczenie związane z czasami..
            Co do Porto, Bordeaux – to są nazwy gatunku, lecz chronione, czyli nazwy zastrzeżone, tak jak Ford i dajmy na to – Unilever.. Mało tego, żeby było poprawnie na maksa, powinniśmy je pisać Porto lub Bordeaux ChNP/DOP/DOC ( do wyboru), ma to jednak znikomy sens, tak jak cudzysłowy. Kaszmir? O ile dorobi się takiego statusu w UE, to jak najbardziej ;)

  • Mak Staw

    Kupiłem Chateau Torteau Chollet 2014, gdyż wychwalany rocznik 2013 się już skończył. 2014 jest kompletnie nieudanym winem. Ciężko wydobyć zeń jakiekolwiek aromaty. W ustach, z wyjątkiem kwasowości, całkowita pustka. Coś poszło nie tak. Będąc u Mielżyńskiego, zdecydowanie lepiej sięgnąć po Mirambeau.

    • Wojciech Bońkowski

      Mak Staw

      To dziwne z dwóch powodów, takie wino nie powinno mieć aż takich wahań formy z roku na rok, a poza tym białe Bordeaux z rocznika 2014 są generalnie wysoko oceniane. Ja go jednak nie piłem.

      • Mateusz Papiernik

        Wojciech Bońkowski

        …i trzeci — Mirambeau jest dobre, ale Tourteau – przynajmniej mnie – przynosił zawsze więcej emocji. Ale również niedawno Torteau nie piłem.

    • Kamil

      Mak Staw

      Dołączam do grona zdziwionych, w poniedziałek zupełnie nie sprawiało takie wrażenia (2014). Niska intensywność aromatów czy pustka, to zupełne przeciwieństwo naszego spotkania z tą etykietą.

      • Krzysztof Majer

        Kamil

        Ambitne bordeaux za 55 zł u Mielżyńskiego? Toż to wino za 3 -3,50 euro.
        To raczej tańsza wersja Bordeaux. Czasem się uda, a czasem się nie uda.

        • Kamil

          Krzysztof Majer

          Gdzie nie spojrzeć to 9-10 euro, ale z kartą Winicjatywy zawsze taniej.

        • Kamil

          Krzysztof Majer

          A gdzie można kupić to wino za 3 euro?